sobota, 30 marca 2013

Rozdział 4 - Klątwa sobowtórów

Elijah stał przy oknie, patrząc na polanę, na której miało odbyć się zdjęcie klątwy sobowtórów. Do pokoju weszła Tatia. Przez chwilę popatrzyła na ukochanego w ciszy, po czym podeszła do niego. Położyła głowę na jego ramieniu.
-Przepraszam za wszystko - wyszeptała.
Pierwotny odwrócił się w stronę kobiety. Złapał ją za podbródek i skierował jej głowę tak, by spojrzała mu w oczy.
-Nie masz za co, najdroższa. Za bardzo się o ciebie troszczę. Wiem, że nie jest ci łatwo po tylu latach uśpienia. Wybacz mi - odparł, przejeżdżając dłonią po jej delikatnym policzku.
-Zależy ci na sobowtórach, prawda Elijah ? - spytała cichym, melodyjnym głosem.
-Tak... - kiwnął głową. - Gdy je poznałem były takie podobne do ciebie...Nie mogę pozwolić im umrzeć.
-A gdybyś miał wybrać między mną a nimi...Jaką decyzję byś podjął ?
Elijah spojrzał na ukochaną z nieukrywanym zdziwieniem, ale nic nie odpowiedział. Tatia uśmiechnęła się blado, dając do zrozumienia, że rozumie tą ciszę.
-Tysiąc lat temu wybrałam ciebie Elijah i gdybym miała znów wybierać, nie zawahałabym się ani przez chwilę. Wtedy pragnęłam twojego szczęścia i teraz też. Kiedyś to zrozumiesz. Kocham cię i zawsze kochałam.
Elijah chciał jej przerwać, wytłumaczyć się, ale Tatia nie nie pozwoliła. Zamknęła jego usta czułym pocałunkiem. Oboje przymknęli oczy, rozkoszując się ostatnią wspólną chwilą, o czym wiedziała tylko Tatia. Do pokoju w tej samej chwili weszły jej sobowtóry.
-Och, przestańcie - syknęła Katherine, ale rzuciła na Tatię ukradkowy, współczujący wzrok. - Czas zacząć, ja i niezdara nie możemy dłużej czekać.
-Masz rację, czym szybciej tym lepiej - odparł Elijah.
Oboje razem z Eleną wyszli z pokoju. Katherine ruszyła za nimi, ale zatrzymał ją uścisk Tatii na ramieniu.
-Nie powiesz mu, prawda ? To musi zostać naszą tajemnicą - szepnęła tak, aby pierwotny jej nie usłyszał.
-Obchodzi mnie jedynie własne dobro. Jeśli powiedziałabym mu, że umrzesz, to nie pozwoliłby zdjąć klątwy. Nie masz się co martwić, dowie się dopiero, jak padniesz trupem na ziemię. - Uśmiechnęła się szyderczo.
Tatia kiwnęła głową, po czym wyszła z pokoju. Katherine spoważniała, oglądając się za znikającą sylwetką. Westchnęła ciężko, a następnie sama udała się na polanę.

Wszyscy znaleźli się w wyznaczonym wcześniej miejscu. Tatia, Katherine i Elena utworzyły krąg,  w którego środku niego stała Sophie. Trochę dalej Stefan oparł się o drzewo. Niedaleko stanęli Rebekah i Elijah.
-Czas zaczynać - oznajmiła czarownica.
Wszyscy drgnęli nerwowo, gdy ta zaczęła wypowiadać zaklęcie. Sobowtóry i oryginał trzymały się za ręce. Przez pierwsze kilka minut nic się nie działo. Zmiany pojawiły się dopiero po paru minutach. Tatia zmarszczyła brwi, a jej twarz wykrzywił grymas. Mimo bólu nie puściła dłoni swoich towarzyszek. Elijah zadał jakieś pytanie tak niewyraźnie, że nikt go nie zrozumiał. Drzewa zaczęły poruszać się coraz szybciej pod wpływem wzmagającego się wiatru. Chmury przykryły ciemne niebo. Liście na trawie zaczęły wirować wokół kręgu. Trzy wyglądające identycznie dziewczyny stały z zamkniętymi oczami, a ich ubrania i włosy powiewały na różne strony. Z Tatią zaczęły dziać się coraz dziwniejsze rzeczy. Wykrzywiała się na różne sposoby, jakby ktoś w każde możliwe miejsce uderzał ją czymś ciężkim. Elijah, zdziwiony stanem ukochanej, rzucił się w stronę kręgu. Nim zdążył dotknąć swojej ukochanej, coś odrzuciło go na odległość kilkunastu metrów. Wstał z pomocą swojej siostry, nie odrywając wzroku od cierpiącej kobiety. 
-Co się dzieje u licha ?! - spytał rozwścieczony, wyrywając się z uścisku Rebeki.
I wtedy stało się coś, czego Katherine nigdy by się po sobie nie spodziewała. Cierpienie Tatii i znikająca więź sprawiła, że powracało jej człowieczeństwo. Nie mogła dalej patrzeć na nieświadomego pierwotnego, więc krzyknęła do niego :
-Elijah, zrób coś ! Ona zaraz umrze !
Mężczyzna podjął tragiczną w skutkach próbę rozerwania kręgu. Starał się odciągnąć dziewczyny, ale oczywiście bezskutecznie. Za każdym razem jakaś niewidzialna moc odciągała go i raniła na wszelkie możliwe sposoby. W końcu cały obolały zsunął się na kolana w tej samej chwili, kiedy czarownica przestała wypowiadać zaklęcie. Elena ze łzami w oczach wpadła w ramiona Stefana.
-Ja znów czuję, Stefan ! - krzyczała, wtulając się w jego pierś.
Katherine stała osłupiała, zdając sobie sprawę, że jej człowieczeństwo również powróciło. Najgorszy los jednak spotkał Tatię. Martwa kobieta opadła bezwładnie na trawę. Elijah wydobył z siebie przeraźliwy krzyk rozpaczy, rzucając się w stronę ukochanej. Rebekah zakryła usta dłonią, a w oczach zebrały jej się łzy. Cała sytuacja oglądana z boku wyglądała naprawdę tragicznie. Tak też przyznali zgodnie Damon i Caroline, którzy dopiero co przybyli na miejsce.
-O Mój Boże... - szepnęła Caroline. - Co tu się stało ?
-Zrobili sobie imprezę bez nas - odparł Damon, ale widać było, że nie jest mu do śmiechu. Patrzył zdziwiony na Elenę w objęciach Stefana. - Co do diabła...
-Tatia nie żyje, a one mają włączone uczucia - wyjaśnił mu Klaus, który osłupiały przyglądał się martwej Tatii.

-Elijah ! Elijah ! - krzyczała Rebekah, przeszukując cały dom.
W końcu pierwotna wampirzyca dotarła do pokoju swojego brata. Elijah siedział na łóżku z nieobecnym wzrokiem wlepionym w ścianę. Kobieta usiadła obok niego, kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Dzisiaj rano pożegnała się ze mną, a ja głupi nic nie zrozumiałem. Gdybym odpowiedział na jej pytanie, gdybym jej powiedział, że wybrałbym ją, a nie sobowtóry...To wszystko moja wina.
Jego głos był bezbarwny, pozbawiony uczuć. Rebekah patrzyła na niego ze łzami w oczach. Czuła się okropnie, pragnęła mu jakoś pomóc.
-Elijah, proszę cię. Nie pozbywaj się tego. Nie możesz się wyłączyć. Dobrze wiesz, że Tatia by tego nie chciała.
-Zajmij się Klausem, ja mam ochotę kogoś zabić - odparł, wstając.
Po sekundzie już go nie było. Rebekah westchnęła cicho, wycierając łzy. Udała się do salonu, gdzie Stefan i Caroline siedzieli na sofie. Oboje od razu wstali, widząc pierwotną.
-Co tu tak cicho ? - spytała.
-Załamana Elena uciekła. Postanowiliśmy, że to Damon spróbuje z nią porozmawiać, a ja poczekam i potem wrócimy do domu - rzekł Stefan. - Katherine uciekła, żadna nowość.  
-Czarnowca również zwiała. Wszyscy tylko znikają - westchnęła Caroline. - A twój braciszek siedzi w swoim pokoju, chyba.
-To dobrze się składa. Mam dla ciebie bojowe zadanie. - Rebekah uśmiechnęła się, podchodząc do wampirzycy. Wyjęła z kieszeni małe pudełeczko.
-Co to jest ? - spytał Stefan, pojawiając się przy nich. 
-Lekarstwo.
Stefan i Caroline wymienili zdziwione spojrzenia. Pierwotna wyjęła z pudełka fiolkę, a następnie spojrzała na młodszego z braci Salvatore. 
-Usiądź, lekarstwo jest przeznaczone dla Nika, nie dla Eleny. Rozumiesz ? - Mężczyzna na jej słowa od razu zając miejsce na sofie
-Dla Klausa ? To ty go nie chcesz ? - powiedziała Caroline.
-To wszystko było kłamstwo. Tak naprawdę razem z Elijahą i Kolem chcemy go podać Nikowi. Na pewno zaufa tobie, więc ty mu go dasz. - Oddała jej lekarstwo.
-Nie mogę tego zrobić.
-Ależ oczywiście, że możesz. Przyznaj, że chcesz tego. - Rebekah uśmiechnęła się promiennie. - Masz szansę zemścić się na nim za wszystko, co zrobił. Za zabicie ciotki Eleny, matki Tylera...A właśnie, twój chłopak. Czy przypadkiem najbardziej nie pragniesz jego powrotu ? Zrób to Caroline. Wiem, że tego chcesz. W końcu się od niego uwolnisz. Będziesz żyć ze swoim chłopakiem bez przejmowania się, że ktoś z twoich bliskich może umrzeć.
Stefan zaczął kręcić przecząco głową, a Caroline westchnęła, zaciskając mocniej rękę na lekarstwie.

Klaus leżał na łóżku zamyślony. Wciąż pamiętał czasy, w których poznał Tatię i rywalizował o nią z bratem. Znów po raz kolejny ją stracił, ale tym razem na zawsze.
-Klaus... - Z rozmyślań wyrwał go znajomy, kobiecy głos.
Caroline przymknęła cicho drzwi, patrząc ze smutkiem na pierwotnego. Klaus podniósł się z łóżka, ale nie podszedł do blondynki.
-Przykro mi z powodu Tatii. Wiem, że kiedyś was coś łączyło. - Caroline powędrowała ręką do kieszeni, w której miała fiolkę.
-To miłe, dziękuję.
-Mimo wszystko to nie odpowiedni moment, by poprosić cię o coś ? - spytała, podchodząc do barku.
-Nie pozwolę Tylerowi wrócić do Mystic Falls, jeżeli o to ci chodzi - odparł spokojnie Klaus, spacerując po pokoju.
-Nawet w obliczu tragedii jesteś okropny. Próbowałam być miła. - Caroline nalała po kryjomu lekarstwo do szklanki, a następnie pierwszy alkohol, który znalazła.
-Próbujesz być miła, a tak naprawdę mnie nienawidzisz. - Przyjął szklankę, którą podała mu dziewczyna. - Co ty robisz ?
-Ja w przeciwieństwie do ciebie potrafię szczerze współczuć. Wciąż cię nie lubię za to, co zrobiłeś, ale szkoda mi tej dziewczyny. Jakoś dzisiaj nie potrafię się na ciebie wydzierać. Pij, może ci pomoże.
Pierwotny spojrzał na nią niepewnie, a następnie wypił trunek bez zastanowienia. Gdy tylko opróżnił szklankę, ta upadła na podłogę, roztrzaskując się na małe kawałeczki. Klaus złapał się za gardło i zaczął krzyczeć, szamocząc się sam ze sobą.
-Hej ! Klaus ! - Caroline starała się go uspokoić, ale to nic nie dało.
Wściekły mężczyzna przywarł blondynkę do ściany. Jego oczy były czerwone, pełne złości i bólu. Dziewczyna przełknęła ślinę, drżąc ze strachu. 
-Co mi zrobiłaś ?! - wysyczał pierwotny, zginając się w pół.
-Podałam ci lekarstwo na wampiryzm - odparła z trudem.
Klaus puścił ją i ze wściekłością zaczął biegać po pokoju. Wyginał się w różne strony tak, jak wcześniej robiła to Tatia. Po chwili jednak zatrzymał się i padł na ziemię nieprzytomny.
Caroline zakryła usta dłonią w tej samej chwili, gdy do pokoju weszła Rebekah. Obie spojrzały najpierw na nieruchomego Klausa, a potem na siebie ze strachem i zdziwieniem.
-------------------------------------------------------------------------
Nie jestem zadowolona z rozdziału, ale mam nadzieję, że następny będzie lepszy. Nie zabraknie Klaroline,  retrospekcji oraz zwrotów akcji. Postaram się szybko napisać. A tym czasem życzę Wesołych Świąt ;3

18 komentarzy:

  1. Super <3 Już się nie mogę doczekać nexta normalnie <3 Czekam cierpliwie i zapraszam do siebie na rozdział 22 ;D
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że nie wyjdzie im ten spisek, ale jest świetne ;** Czekam na NN :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie nie... Klaus będzie człowiekiem? Jeśli tak, to się wścieknę chyba :/.
    Ale mimo wszystko rozdział fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! Czy Klaus faktycznie będzie człowiekiem? O jaaa xd nie mogę się.doczekać, jak ty to opiszesz, jestem taka zaintrygowana.. Co.do Tatii, szkoda mi jej a co ważniejsze Elijah'y. Strasznie cierpiał, tak jak i ona.. Ah, jesteś cudowna, akcja w twoim opowiadaniu jest rewelacyjna! Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;) ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, taki ujmujący. Szkoda mi Elijah. Oj ci pierwotni, żaden nie ma ukochanej osoby, mimo, że żyją już 1000 lat. Tak sobie pomyślałam, może Kath będzie z Elijah. Wiem trochę mnie ponosi po ostatnim odcinku, ale płakałam jak bóbr na ich scenie. Życzę Ci dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Wszystko potrafisz tak niezwykle wszystko opisać, że nie mogę się oderwać od czytania. Pisz szybko :D
    Życzę nieskończonej weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział cudowny, pełen emocji. Szkoda mi Elijah i Tatii. Ładna była z nich para. Teraz najbardziej boję się o Klausa, ale myślę, że nie będzie człowiekiem. Poszło by za łatwo, a sama napisałaś, że zwrotów akcji brakować nie będzie. Czekam na retrospekcje, Klaroline, bo tu było jej mało i na Kola, bo jego też w tym rozdziale nie było...Najlepiej z Katherine < 3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział, jak każdy zresztą c:
    tylko brakowało mi tu trochę Kola.. mam nadzieję, że w następnym rozdziale się pojawi. co z Klausem?! mam nadzieje, że lekarstwo to lipa i Klaus pozostanie hybrydą.
    co tu więcej pisać? czekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział. życzę dużo, dużo weny i wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział :D mam nadzieję ze Klaus nie będzie człowiekiem i że będzie z Caroline :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do mnie na NN.
    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam i pozdrawiam ;)
    Bardzo się cieszę, że trafiłam na twojego bloga ;)
    Uwielbiam Pierwotnych <3
    Bardzo podoba mi się to co piszesz, szybko nadrobiłam całość i czekam na więcej ;)
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wpadłam, przeczytałam i jestem oczarowana :) Przykro mi z powodu Tati, Elijah musi to trudno przeżywać. A Klaus... Ciekawe co dalej będzie :) Pozdrawiam i życzę weny :)

    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :) mam do Ciebie prośbę, widzę, że piszesz świetne rozdziały. Mogłabyś wejść na mojego bloga i wyrazić opinię, ? bo dopiero zaczynam http://destiny-love-vampires.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję, za opinię i dobra rady, ale jednego nie rozumiem. Jak to dwie Eleny ? Przecież jest jedna Elena... http://destiny-love-vampires.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szablonie jest pokazana Elena z braćmi Salvatore i jeszcze jedna tak jakby na pierwszym planie. Tak się zastanawiałam, czy może jedna nie ma oznaczać Katherine. Jakoś mi się rzuciło w oczy, ale widać, że to zamierzone i nic nie odznacza : )

      Usuń
  15. Zapraszam do mnie na NN :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka !
    Serdecznie zapraszam cie na NN na the-new-road.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**
    PS przepraszam że wcześniej nie czytałam, ale już nadrabiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję za komentarz :* W wolnej chwili przeczytam twojego bloga, bo jak na razie jestem na wakacjach w anglii i niezbyt mam czas :D
    Przepraszam i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń