(Rozdział zawiera scenę dozwoloną powyżej 18 lat, a więc ostrzegam, czytacie na własną odpowiedzialność. Słuchanie muzyki przy czytaniu całego rozdziału szczególnie wskazane :))
Mieszkanie wyglądało na niezamieszkane od dłuższego czasu. Otwarte drzwiczki od szafy odsłaniały puste wnętrze. Na łóżku leżała idealnie poskładana pościel, przez zasłonięte okna świeciło zachodzące słońce, otulając pomarańczową poświatą mężczyznę stojącego na środku sypialni. Nie ruszał się, wzrok miał nieprzytomny. Nie mógł uwierzyć, że właścicielka tego małego mieszkanka naprawdę go zostawiła. Nie miał tu na myśli jej dawnego miejsca zamieszkania, tylko samego siebie. Nie pożegnała się z nim, po prostu opuściła Nowy Orlean, zniknęła z jego życia tak, jak on kiedyś był zmuszony ją zostawić. Tyle, że nim kierował strach przed bratem, a ona zrobiła to z powodu własnego tchórzostwa. Bała się zaangażować, odepchnęła od siebie uczucie, jakim go darzyła. Zamiast zmierzyć się z miłością, postanowiła odejść.
Kol wyszedł z mieszkania, nie mogąc dłużej przebywać w miejscu, w którym wciąż roznosił się jej słodko-kwaśny zapach, po czym trzasnął drzwiami i ruszył klatką schodową przed siebie. Gdy doszedł do wejściowych drzwi, poczuł lekki powiew powietrza oplatający jego ciało. Uśmiechnął się pod nosem i powoli się odwrócił. Przed nim stały dwie walizki. Pomiędzy nimi o ścianę opierała się Katherine. Jej usta wykrzywiał przebiegły uśmiech, miała skrzyżowane ręce na klatce piersiowej. Stukała obcasem o podłogę, wzrokiem przebiegając po całej sylwetce pierwotnego. Oblizała wargi, a Kol poczuł przyjemne pożądanie.
-Wiedziałem, że wrócisz. Takie jak ty zawszą wracają.
Druga w nocy to nieodpowiednia pora na odwiedziny. Wróć się, Caroline Forbes, nie możesz tego zrobić, wróć się ! - krzyczał głos rozsądku.
Zrób to, posłuchaj mnie w końcu. On tego pragnie, ty też, wiem to - podpowiadało serce.
Wampirzyca stanęła pod drzwiami prowadzącymi do sypialni pierwotnego. Położyła dłoń na pozłacanej klamce, ale jej nie pociągnęła. Zamiast tego zamknęła oczy, próbując złapać spokojny oddech. Serce obijało się boleśnie o jej żebra, dreszcze zorganizowały podróż po jej ciele. Cóż za ironia. Była nieśmiertelna, a odczuwała emocje takie, jakie towarzyszyły zakochanej nastolatce. Przełknęła potężną gulę, która utkwiła jej w gardle. Bała się, chociaż nie miała czego. Dobrze wiedziała, że pierwotny nie zrobi jej krzywdy, więc to nie on pobudzał jej strach. Obawiała się własnych emocji, uczuć, które nigdy nie powinni się zrodzić. Przeklęła samą siebie, przycisnęła klamkę i weszła do pokoju.
Sypialnię spowił mrok. Beżowe ściany zdobiły liczne obrazy autorstwa uzdolnionej hybrydy. Przez ciężkie kotary wiszące nad oknem przedzierał się blask księżyca. Caroline przymknęła cichutko drzwi i zrobiła krok do przodu. Pod bosymi stopami poczuła perski dywan. Na palcach ruszyła do wielkiego, brązowego łoża z baldachimem, na którym spał pierwotny. Leżał na prawym boku nieruchomo, a jego oczy przykrywały ciężkie powieki. Kołdra zasłaniała go jedynie do pasa, przez co miał odsłonięty tors. Blondynka przyłapała się na zastanawianiu się, czy Klaus ma na sobie spodenki. Myśl, że pierwotny może być całkiem nagi, spowodowała kolejną falę dreszczy, które pobudziły jej pożądanie. Pokiwała przecząco głową. Nie powinna mieć takich odczuć względem hybrydy. Gdy tylko odwróciła się w celu opuszczenia sypialni, usłyszała cichy pomruk :
-Nie odchodź, kochanie.
Poczuła gęsią skórkę na karku. Suchość w gardle dawała się we znaki, na czole pojawiły się kropelki potu. W tym pomieszczeniu było stanowczo za gorąco. Ponownie spojrzała na pierwotnego, tym razem z nadzieją, że mu się tylko coś przyśniło. Nic bardziej mylnego. Jego świdrujący wzrok badał każdy milimetr jej ciała. Ręce skrzyżował za głową, uśmiech ozdobił jego ponętne usta. Gdy tylko Caroline na nie spojrzała, kolejna fala dreszczy oblała jej ciało.
-Przez cały dzień zastanawiałem się, czy w końcu odważysz się opuścić swój pokój, zaczynałem się martwić. Bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłaś, ale dlaczego dopiero teraz, o tak późnej porze ?
Ton jego głosu był łagodny, nie miał jej za złe tego, że przyszła do niego o tej godzinie, wręcz przeciwnie. Na jego twarzy widniało zadowolenie przemieszane z ulgą. Najwidoczniej bał się, że wyjedzie i się nawet z nim nie pożegna. Możliwe, że tak by zrobiła, gdyby rozsądek przemawiał ostrzejszym tonem. Jednak ona już od dawna go nie słuchała, serce wygrało ten pojedynek.
-N-nie chciałam cię obudzić, to był głupi pomysł. P-porozmawiamy jutro rano.
Drżała z emocji, ale nie dała tego po sobie poznać. Z kamiennym wyrazem twarzy odwróciła się i ruszyła do drzwi. Dotykając klamki, była pewna, że pierwotny tak po prostu pozwoli jej odejść.
Z lekkim zawodem ostatni raz spojrzała w stronę ogromnego łoża, ale było puste. Ze zdziwieniem rozejrzała się po sypialni i wtedy poczuła ręce na nadgarstkach. Klaus przywarł ją do ściany. Ich ciała niemal się stykały, oddech mężczyzny łaskotał policzek blondynki. Caroline z ulgą zrozumiała, że pierwotny ma na sobie spodenki. Gdyby nie to, już dawno straciłaby nad sobą panowanie.
-Wiem, po co tu przyszłaś, Caroline - Klaus wlepił w nią swoje uważne spojrzenie. - Mimo wszystko wciąż jesteś rozdarta. Nie pozwalasz ponieść się emocjom, wciąż trzymasz się własnych zasad - przywarł usta do jej ucha i wyszeptał : - Chociaż raz pozwól mi ujrzeć twoją mroczną stronę.
Powoli zjechał ustami po jej szyi. Wampirzyca uchyliła wargi, ciepło zalało całe jej ciało. Słowa pierwotnego wzięła sobie aż ponadto do serca. Nie miała zamiaru walczyć ze swoimi uczuciami. Już nie. Jęknęła, gdy wargi mężczyzny musnęły jej dekolt. Oplotła nogami biodra mężczyzny. Pierwotny bez problemu zinterpretował ten gest. Podniósł głowę i spojrzał na Caroline.
-Aż tak ci się podoba ? - wymruczał do jej ust.
-Och, przestań w końcu gadać - odpowiedziała.
Oderwała jego dłonie od swoich nadgarstków i od razu wbiła paznokcie w plecy mieszańca, przysuwając jego ciało najbliżej swojego, jak tylko się dało. Klaus dłońmi ujął jej twarz, nachylił się i delikatnie musnął wargami usta Caroline. Kobieta rozchyliła wargi, wpuszczając go do środka. Z jej ust wydobyło się stłumione jęknięcie, gdy ich języki starły się w tańcu, wydawały się walczyć o dominację. W końcu ich pocałunek stał się bardziej namiętny. Całowali się z pasją, wkładając w każdy ruch warg maksymalną ilość uczuć. Blondynka przyznała w duchu, że usta pierwotnego smakują jeszcze lepiej niż świeża krew. To było cudowne, czuła się jak w ekstazie. Dlatego też, gdy Klaus przerwał pocałunek, Caroline skrzywiła się w geście protestu.
Nie miała czasu się na niego gniewać, gdyż od razu znaleźli się na łóżku. Klaus pochylał się nad blondynką, uśmiechając się do niej zalotnie. Obserwował jak dyszy niespokojnie, czekając na jego dalsze ruchy. To było cudowne widzieć, jak bardzo go pragnie. Zdjęła z twarzy maskę grzecznej dziewczynki, wyrzuciła z głowy swojego byłego chłopaka, zapomniała o wszystkich czynach, które ciągle wypominała pierwotnemu. Liczyło się jedynie uczucie, jakim go darzyła. Pożądanie rozpierające ją od środka, dreszcze przechodzące przez jej ciało. Liczył się tylko on, jego ciepłe ciało, wilgotne wargi. Nic więcej.
Klaus zsunął spodenki z ciała Caroline i rzucił je w ciemność, która ich otaczała. Następnie rozerwał na pół koszulkę kobiety i zaczął pieścić ustami jej piersi, które utrzymywał jedynie czarny, koronkowy stanik. Caroline zagryzła wargę, aż poczuła krew na ustach. Zacisnęła powieki, czując, jak jej ciało lekko się wygina. Traciła panowanie nad sobą, przyjemne ciepło pulsowało na wszystkich częściach jej ciała. Usta pierwotnego parzyły jej skórę, czuła na czole krople potu. Tymczasem Klaus nie próżnował. Jedną ręką zjechał na jej udo i zaczął je masować, nie zaprzestając przy tym przyjemnych pieszczot na jej biuście. Blondynka nie wytrzymała i wydobyła z ust długi, przeciągły jęk. Jako że domownikami były wampiry, każdy mógł ją w tamtej chwili usłyszeć. Nie przejmowała się tym jednak za bardzo. Niech każdy wie, że trafiła do łóżka z seksowną hybrydą i jeszcze nigdy nie czuła się lepiej niż w tamtej chwili.
Pierwotny zjechał wargami na podbrzusze kobiety, aż w końcu wylądował na jej miejscu intymnym. Caroline pisnęła i zacisnęła paznokcie na poduszce, gdy poczuła, jak język mężczyzny pieści jej łechtaczkę przez cienki materiał czarnych stringów. To było coś cudownego, nie porównywalnego do wcześniejszych pieszczot z dawnymi chłopakami blondynki. Oni przechodzili od razu do rzeczy, rzadko kiedy bawili się w pobudzanie jej pożądania. Klaus był powolny, najpierw chciał całkowicie ją przygotować do punktu kulminacyjnego. Kobieta nawet nie mogła sobie tego wyobrazić, bo jeżeli miało to być przyjemniejsze niż ów pieszczoty, którymi pierwotny obdarzał w tej chwili jej intymność, nie była pewna, czy uda jej się przeżyć coś tak wspaniałego.
Kiedy Klaus zlitował się nad nią, przejęła kontrolę nad sytuacją. Zmieniła ich pozycję, przez co teraz to ona znajdywała się nad pierwotnym. Przejechała językiem po jego torsie. Z jej zębów wysunęły się kły. Wbiła je w skórę hybrydy, na której pojawiły się kropelki szkarłatnego płynu. Przywarła ustami do tego miejsca, tłumiąc dalszy potok i rozkoszując się znanym jej smakiem. Już wcześniej piła krew pierwotnego, ale w tej sytuacji wydawała się jeszcze smaczniejsza. Niemal leżała na pierwotnym, zlizując ciecz z jego klatki piersiowej, a wolną rękę wsuwając do jego spodenek. Gdy dotknęła sporego wybrzuszenia, zaczęła go pieścić palcami. Klaus jęknął z przyjemnością.
-Och, moja niegrzeczna Caroline. Lilith, bogini rozpusty, byłaby z ciebie dumna - wymruczał.
Blondynka uśmiechnęła się pod nosem, odrywając usta od jego ciała. Ranka szybko się zagoiła. Klaus znów przewrócił ją na plecy i w mgnieniu oka pozbył się swoich spodenek i koronkowych majtek kobiety. Bielizna wylądowała na ziemi, a pierwotny przywarł ciałem do Caroline. Zlizał z jej ust ślady krwi i wszedł w nią stanowczym ruchem. Złączył ich wargi, jednocześnie tłumiąc gwałtowne jęki rozkoszy. Ruchy hybrydy były początkowo powolne, ale z każdą chwilą przybierały na sile i szybkości. Ciche westchnięcia wydobywały się z ich ust, gdy tylko przerwały pocałunek. Klaus stawał się coraz bardziej brutalny, dodatkowo zaczął masować dłońmi piersi kobiety. Jej ciało wiło się pod wpływem cudownych doznań. Wbiła paznokcie w poduszkę, przez co rozerwała ją na strzępy. Biała pierzyna rozsypała się na ich mokre i rozpalone ciała. Oboje drżeli z podniecenia, ich jęki mieszały się ze sobą.
-Klaus...to...jest...cudowne - wyjąkała Caroline.
Pierwotny pogłębił swoje ruchy do granic możliwości, jego członek zatopił się w czeluściach jej kobiecości. Blondynka krzyknęła tak głośno, że niewątpliwie jej głos poniósł się po całym domu. Klaus do niej dołączył i po chwili ich niemal zwierzęce okrzyki były w stanie stłumić każdy inny dźwięk. Oboje przeżywali najcudowniejszą chwilę w swoim życiu. Caroline zastanawiała się, dlaczego dopiero teraz się na to zdecydowała, a Klausa rozpierała radość, bo w końcu zdobył kogoś, o kogo miłość starał się od dłuższego czasu.
Po paru minutach oboje poczuli znajome uczucie zbliżającego się spełnienia. Szczytowali niemal w tym samym czasie. Klaus opadł na prześcieradło obok Caroline. Ich ciała buzowały żywym ogniem od tak wielkiej dawki przyjemności, pierzyna przyklejała się do ich spoconych ciał. Pierwotny przykrył ich nagie ciała kołdrą. Kobieta przekręciła się w jego stronę i położyła mu głowę na torsie. Mężczyzna głaskał jej włosy, co chwilę obdarzając je delikatnymi muśnięciami ust. Oboje leżeli w ciszy, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą wydarzyło.
-Widzisz, skarbie, jak chcesz, to potrafisz naprawdę zaszaleć. - Klaus odezwał się pierwszy, a na jego ustach pojawił się zalotny uśmieszek.
-Taak, to będą niezapomniane wakacje - odparła Caroline. - Zamierzam od września iść na studia, nie mogę tu zostać. Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda ?
-Caroline, czy ty słyszysz własne słowa ? - spytał żartobliwie, patrząc jej w oczy. - Właśnie uprawialiśmy gorący seks, kochana. Obojętnie czy wrócisz do domu, czy wyjedziesz do szkoły, będę czekać na ciebie ze świadomością, że w końcu cię zdobyłem. Bo tak właśnie jest, prawda ?
Na policzkach blondynki wykwitły różowe rumieńce. Przejechała palcem po torsie mężczyzny.
-Wciąż nie jestem pewna, czy chcę aż tak diametralnie zmienić swoje życie.
-A uczucia do mnie ? - Złapał ją za podbródek i skierował jej twarz tak, by spojrzała na niego. - Co tobą dzisiaj kierowało ? Tylko pożądanie ?
-Nie, oczywiście, że nie. Gdy zwróciłeś mi pamięć, dotarło do mnie...Boże, Klaus, dotarło do mnie, że jestem w tobie szaleńczo zakochana ! Wiem, że nie powinnam, ale tak jest. Nie mam już zamiaru kryć się ze swoimi uczuciami, wstydzić się przy przyjaciołach. Chcę spróbować, chcę sprawdzić, czy nam się uda.
Pierwotny zamrugał kilkakrotnie powiekami. Te słowa przeszły jego wszelkie oczekiwania. Zdobył ją, on naprawdę ją zdobył...
-Och, Caroline...
-Zróbmy to jeszcze raz - mruknęła, po czym przejechała językiem po jego torsie.
Dłużej nie musiała go namawiać.
Wiedziona zapachem świeżej kawy, Rebekah weszła do kuchni. Na blacie siedziała chichocząca Tatia, która z trudem przełykała kolejne łyki kawy, bojąc się, że ze śmiechu zacznie się krztusić. Powodem jej rozbawienia był Elijah, któremu smażenie jajecznicy wychodziło gorzej niż małemu dziecku stawianie pierwszych kroków.
-Witaj, Rebeko - odezwała się uśmiechnięta Tatia. Odstawiła kubek i zeskoczyła blatu. - Lepiej ja to zrobię.
Grzecznie odsunęła od kuchenki mężczyznę, po czym sama wbiła jajka na patelnię i zaczęła je smażyć. Elijah pokręcił przecząco głową, poddając się i pozwalając, by to Tatia zrobiła im śniadanie. Wziął swój kubek i usiadł przy stole. Rebekah również nalała sobie kawy do kubka, po czym oparła się o szafkę i zaczęła popijać gorący płyn.
-Ty też zmieniłaś swoją dietę na ludzką ? - spytał Elijah.
-Biorę pierwsze, co mam pod ręką. Brakuje świeżej krwi w domu, a ja potrzebuję czegoś na rozbudzenie. Może i sen mi niepotrzebny, ale lubię spać i czuję się wtedy wypoczęta. Tymczasem ubiegłej nocy nie mogłam zmrużyć oka przez naszego braciszka i jego jęczącą partnerkę.
Tatia odwróciła głowę, aby nikt nie zauważył uśmiechu, którego nie potrafiła powstrzymać. Zazwyczaj poważny Elijah również uniósł kąciki ust.
-Boże święty ! - jęknęła Rebekah. - Wy też ? Czy tylko ja w tym domu z nikim nie sypiam...Nie odpowiadaj - dodała, gdy jej brat rozchylił wargi.
Oboje z Tatią wymienili spojrzenia. Pierwotna pokiwała głową z obrzydzeniem, odstawiła kubek i wyszła z kuchni. Gdy tylko zniknęła im z pola widzenia, zakochana para ryknęła śmiechem. Po chwili jednak Rebekah zawróciła się, przyjrzała się rozbawionej dwójce i ostro syknęła :
-Ta idiotka zajęła łazienkę. A propos idiotów, widzieliście gdzieś Kola ?
Tymczasem wspomniany pierwotny opierał się plecami o wygodne siedzenie, przymykając przy tym oczy. W uszach miał słuchawki, z których rozbrzmiewała puszczona na full muzyka. Kol wesoło podrygiwał w jej rytm. W końcu swoim zachowaniem zaczął irytować siedzącą obok niego kobietę. Zabrała mu mp3 i schowała do swojej torebki. Mężczyzna posłał jej wściekłe spojrzenie. Otworzył usta, by zaprotestować, ale w tej samej chwili dobiegł ich głos z automatu :
-Proszę zapiąć pasy i wyłączyć wszelkie urządzenia elektryczne. Za pięć minut samolot startuje.
Katherine zastosowała się niechętnie do polecenia, po czym odwróciła się do Kola, którego twarz była wykrzywiona w grymasie.
-Oj, przestań, Kol, nie zachowuj się jak dziecko - powiedziała, głaszcząc go po policzku. - Wyjaśnij mi lepiej, co miałeś na myśli, mówiąc "Takie jak ty zawsze wracają", hm ?
-Po prostu zimne suki zawsze wracają tam, gdzie mają najlepiej. A nigdzie nie będzie ci tak dobrze jak przy mnie.
-Zimna suka powiadasz ? - warknęła panna Pierce. - Dupek !
Odwróciła się od niego i wlepiła wzrok w okienko.
-Ja ciebie też kocham. - odparł Kol.
Katherine jak na zawołanie odwróciła głowę w jego stronę. Na jej pociągniętych czerwoną szminką ustach pojawił się triumfalny uśmiech.
-Powiedziałeś to ! - Szturchnęła go w ramię, po czym dodała poważnym tonem : - Nigdy tego nie powtarzaj, nasz związek nie ma się opierać na słodkich słówkach, rozumiesz ?
Kol pokiwał głową, z trudem powstrzymując się przed śmiechem. Zamiast tego przyciągnął kobietę do siebie i namiętnie pocałował. Samolot wystartował, a Nowy Orlean szybko rozpłynął się za nimi.
W małej kawiarence aromat kawy mieszał się z zapachem świeżych wypieków. Ludzie zamawiali wymyślne desery lodowe, różnego rodzaju ciasta, słodkie bułeczki i ciasteczka. Wśród napojów był równie duży wybór. Na czele słodkich płynów znajdowały się kawy i gorące czekolady, tuż za nimi przepyszne koktajle o różnych smakach. Przy jednym ze stolików siedział Stefan Salvatore, który z zamówieniem postanowił poczekać na przybycie kobiety, z którą się umówił. Gdy dzwoneczek przy drzwiach zadzwonił, wampir wstrzymał oddech. Podniósł wzrok i zobaczył śliczną blondynkę. Miała na sobie obcisłe jeansy idealnie dopasowane do jej zgrabnych nóg, buty botki, bokserkę i na to cienki sweterek. Na czubku jej głowy włosy spięte były w idealny kok. Na uszach miała skromne kolczyki z diamencikami w środku. Uśmiechnęła się na widok mężczyzny i od razu do niego podeszła. Przywitali się, po czym złożyli zamówienie. Gdy desery zostały podane, całkowicie zajęli się rozmową. Stefan cierpliwie znosił marudzenie Rebeki na temat Caroline. Ta za to pozwoliła, aby Salvatore miał chwilową szansę ubolewania nad tym, że Elena wybrała Damona. Na szczęście jedynie wyznał, że tęskni za nią, ale wyleczył się z uczucia do niej. Nie chciał dłużej rozmawiać o pannie Gilbert, co bardzo spodobało się Rebece. W końcu ich rozmowa trafiła na właściwy tor. Zaczęli rozmawiać o swoim dawnym związku i o tym, co łączy ich teraz. Już dawno byli po posiłku, gdy omawiali swoją przyszłość. Podczas tej rozmowy Stefan trzymał rękę na stole, podobnie Rebekah. Ich palce splotły się, spragnione dotyku po tak długim czasie. Ich oczy jak zaczarowane śledziły każdy ruch towarzysza. Co chwilę uśmiechali się do siebie. Chemię między nimi można było wyczuć na kilometr. Ich relacja była taka jak dawniej, a nawet jeszcze lepsza...
Podwładni Klausa spakowali torby do samochodu. W środku czekała już Bonnie, która rozmawiała przez telefon z Eleną. Co chwilę zerkała w stronę Caroline, ale tej nie śpieszyło się z odjazdem. W wyjątkowo namiętny sposób żegnała się z pierwotnym. Ich wargi wręcz nie mogły się od siebie odkleić. Rebekah zakryła usta dłonią, aby powstrzymać się przed kąśliwą uwagą. Stefan zaśmiał się, po czym oderwał swoją przyjaciółkę od jej nowego chłopaka i przytulił ją do siebie.
-Pozdrówcie Elenę i Demona ode mnie - powiedział.
-Dlaczego nie chcesz z nami jechać ? - spytała Caroline, rzucając mordercze spojrzenie w stronę Rebeki.
-Życie w Mystic Falls nie jest czymś, o czym marzę. Wolę zostać tu i zobaczyć, jak się wszystko ułoży.
Rebekah uśmiechnęła się radośnie i Caroline, chcąc lub nie chcąc, musiała przyznać, że ta sytuacja ją też ucieszyła.
-Będę tęsknić, ale uważam, że dobrze robisz. Jestem z ciebie dumna, Stefan - odparła, po czym spojrzała na Rebekę. - Spróbuj go tylko skrzywdzić.
Pierwotna zmrużyła niebezpieczne oczy i zrobiła krok do przodu. Stefan złapał ją za ramię, uspakajając jej wybuchową naturę. Klaus stanął pomiędzy blondynkami, rozbawiony ich sceptycznym podejściem wobec siebie nawzajem. Następnie ostatni raz przejechał dłonią po policzku Caroline.
-Wciąż nie mogę uwierzyć w swoje szczęście. Wróć do mnie szybko, bo inaczej sam złożę ci wizytę.
Wampirzyca zachichotała, po czym pocałowała go w usta. Gdy oderwała się od jego ust, wyszeptała :
-Nie mam nic przeciwko.
Wsiadła do samochodu i obie z Bonnie odjechały spod rezydencji pierwotnych. Stefan raźnym krokiem wszedł do domu. Klaus posłał Rebece oburzone spojrzenie, gdy oboje ruszyli za Salvatorem.
-No co ? Nie lubię jej.
-Jeszcze jedno słowo, Bekah. Wciąż mam sztylety.
Blondynka była gotowa się z nim kłócić, ale oboje przerwali na chwilę dyskusję, gdy zobaczyli swojego starszego brata w towarzystwie jego ukochanej. Mężczyzna obejmował ramieniem kobietę, oboje uśmiechali się do nich.
-Musimy wam coś powiedzieć - oznajmiła Tatia.
-Bierzemy ślub - dodał Elijah.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, witam wszystkie moje skarby, które przetrwały dzielnie całe moje opowiadanie. Ostatni rozdział za nami, postaram się niedługo dodać epilog. Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że to już koniec. Bardzo się przywiązałam do tego opowiadania. Było to moje pierwsze blogspotowe dzieło i powiem szczerze, że to moje najlepsze dłuższe opowiadanie, a trochę ich kiedyś pisałam. Mam dla was dobrą wiadomość. Pewna miła osóbka namówiła mnie do pisania opowiadania o Klaroline, które zapewne będę publikowała na fanfiction.net i na założonym blogu. Gdy tylko zdecyduję się na pewno zacząć pisać i stworzę pierwszy rozdział, podam każdemu chętnemu linka. Tymczasem jak ktoś chce poczytać coś mojego autorstwa, zapraszam tutaj :
OMG! Dziewczyno, kocham Cię ♥
OdpowiedzUsuńScena Klaroline nieziemska.. kurdę nie wiem jak zabrać się do opisywania..
tyle emocji to we mnie obudziło, że normalnie czułam jak mnie rozwala od środka. Idealne synonimy, dobrane słowa, związki, wszystko ułożone w spójną całość ♥ nic tylko pogratulować!
Tak bardzo się cieszę, że Caroline wreszcie przyznała się do swoich uczuć.. Ile można się kryć i oszukiwać? Jej, nawet nie wiesz jaki mam teraz zaciesz na twarzy :D
Ah.. Kol i Katherine.. hahah "Nigdy tego nie powtarzaj, nasz związek nie ma się opierać na słodkich słówkach, rozumiesz ?" jej tekst mnie rozwalił :D Wyobraziłam sobie wtedy jej minę ;D Cudowni są, dzięki Tobie ich polubiłam a głównie Kola, ale to chyba już pisałam kiedyś.. zapewne niejednokrotnie :D Mam nadzieję, że będzie im dobrze tam gdzie zmierzają, niech żyją sobie razem szczęśliwie :D
Elijah i Tatia.. ŚLUB?!?!? OMG ;O nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę *.* CUDO.. ja po prostu to przemilczę ;D pozwól ..
Rebekah i Stefan.. tak podejrzewałam, że się znów 'stykną' :D Z tego tez bardzo się cieszę. Błagam,. by zaznał w końcu prawdziwego szczęścia i mam nadzieję, że to Bekah mu je da. O kurczę, oni razem.. mmm *.*
Kto wie? Może kiedyś Bex polubi Caroline? :D (marzenia..)
Tak cholernie nie chcę rozstawać się z Twoim opowiadaniem.. Było (i jest) moim ulubionym na blogspocie ! :( Nie wiem czy znajdzie następcę, a przynajmniej godnego.. Tak mi przykro, że się kończy..
Cóż.. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko Cię pozdrowić, ukłonić się baaaardzooo nisko i zaprosić na NN na trójkąt E-K-E :)
http://double-feeling.blogspot.com/
Ojeju, Słonko, ja też cię kocham za te wszystkie cudowne komentarze, dzięki którym robi mi się ciepło na sercu *.* Tak bardzo ci dziękuje, że od samego początku mnie wspierałaś.
UsuńCieszę niezmiernie, że podobała ci się scena Klaroline. Bardzo się starałam, napisałam aż dwie wersje i opublikowałam tą lepszą. Trochę mi to czasu zajęło, ale myślę, że było warto.
Jeszcze raz dziękuje za wparcie i motywację <3
Jedno, wielkie, ogromne: WOW!
OdpowiedzUsuńNiesamowity odcinek!
Caroline i Klaus... Ich sceny były cudowne i świetnie opisane!
Kol i Katherine opuszczający razem Nowym Orlean to świetny pomysł!
No i piękne zakończenie wątku Tatii i Elijahy!
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec! To jedno z moich ulubionych opowiadań i tak ciężko jest mi się rozstać z Twoją twórczością, która jest niesamowita! Mam nadzieję, że wrócisz z czymś nowym (szczególnie o TVD albo TO), bo będzie mi brakować Twojego opowiadania! Ja sama zabieram się za pisanie kolejnego :D Czekam na ten epilog, bo jestem ciekawa jak zakończysz to cudowne opowiadanie.
Tymczasem zapraszam do siebie na odcinek 13 :) http://just-one-yesterday.blogspot.com
Wrócę i pewnie znając mnie bardzo szybko, bo długo nie będę mogła wytrzymać bez was. Zacznę pisać o Klaroline lub całkowicie innym opowiadaniu, albo swoje Dramione z fanfiction.net przeniosę na własnego bloga. Jeszcze zobaczę, ale na pewno szybko znów będziecie mogli czytać moje wypociny :D
UsuńDziękuje za ten i każdy inny komentarz, jaki zostawiłaś na moim blogu ;*
O matko, o matko, o matko! Muzyka z tekstem idealnie się zgrała, aż nie wierzę, że to koniec. I rozdziału i opowiadania. :( Muzyka (która swoją drogą jest przecudowna) tak mnie wciągnęła, że wciąż czuję klimat tego rozdziału. Ja po prostu nie wierzę. Wszystko było świetne! Klaroline, Kolatherine (mimo, że nie za bardzo ich widzę razem, to wzruszyłam się czytając ich sceny), Stebekah, Tatia i Elijah. <3
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od Klaroline... W końcu! Nareszcie to powiedziała, nareszcie to zrobili. Szczerze myślałam, że nie doczekam się tego. To, w jaki sposób to opisałaś... mmm, rozpływałam się. :3 Ten jej stres i to wszystko co działo się potem. Myślałam, że zwariuję, kiedy to czytałam. Było tak, jak sobie wymarzyłam, a nawet jeszcze lepiej! Kocham, kocham, kocham! <3
Kol i Katherine. :D Mój kochany Kol i ukochana Kath. Co innego mogło być, jak właśnie to? Tak się zgrali, idealnie dobrali. <3 Tekst Katherine "Nigdy tego nie powtarzaj, nasz związek nie ma się opierać na słodkich słówkach, rozumiesz?". Hahahaha, leżę. xD Cudownie, świetne, wspaniale. Kocham ich. :D
Stebekah... ZNOWU RAZEM! Do tego Stefan zostaje z nią w Nowym Orleanie! Lepiej być nie mogło. Od zawsze pragnęłam, żeby byli razem i TADAM! Chociaż w Twoim blogu są. :D
A Elijah i Tatia... No błagam Cię. Razem są tacy słodcy. <3 Elijah, który nie potrafi zrobić jajecznicy. Hahahaha. Trudno sobie to wyobrazić. xD Przeprzeprzesłodcy. Do tego ślub. <3 No nie wierzę. Chyba nawet nie wiesz, jak mnie uszczęśliwiasz. :D
Całościowo rozdział IDEALNY. I jeszcze reakcja Rebeki na noc Klausa i Caroline. Hahaha. Kocham. <3 Duużo weny życzę i jak najszybciej wracaj z nowym opowiadaniem, oczywiście dopiero jak dodasz epilog, którego nie mogę się doczekać. <3 KOCHAM CIĘ, MOJA BOGINI. <3
Bardzo, bardzo dziękuje, takie komentarze to ja bym mogła czytać bez przerwy ;* Cieszę się, że rozdział ci się podobał. Ogólnie zakończyłam wątki miłosne tak, aby każdemu się podobało i najwidoczniej mi się udało :) Taak, Rebekah i Katherine jak coś czasem powiedzą...chociaż Kol też bywa zabawny, a swoim wyznaniem na pewno zszokował pannę Pierce. Po raz pierwszy wyznał swoje uczucia, co ta Kath z nim zrobiła xD Jeszcze raz dziękuje i serdecznie pozdrawiam :D
UsuńRozdział MEGA!!! Brak słów. Scena Caroline i Klausa wspaniała, super opisana i w ogóle świetna. Ach i te zakończenie wątku Tatii i Elijah. Zapomniałabym o Kolu i Kat , wspólny wyjazd z Nowego Orleanu. No i ten teks Kathetiny.Ha ha...
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że to już ostatni rozdział.
Pozdrawiam ciepło. Aha z pewnością przeczytam twoje tekstu pod tym linkiem który podałaś. Mam jeszcze prośbę. Jeżeli zaczniesz dodawać jakieś nowe opowiadania to daj mi znać.
Również pozdrawiam, bardzo dziękuję za komentarz i na pewno dam ci znać, gdy zacznę pisać nowe opowiadanie :)
UsuńTo jeden z najpiękniejszych, a przed wszystkim najszczęśliwszych rozdziałów w tym opowiadaniu. Powiem ci, że usatysfakcjonowałaś mnie tym rozdziałem, jest idealny. Niczego mi w nim nie brakuje. Pojawili się wszyscy i jestem z tego powodu szczęśliwa. Ale również jest mi bardzo smutno, że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńZwiązek Kola i Katherine był, jest i będzie z pewnością wybuchowy. Cieszę się, że wsiadł razem z nią do samolotu. Napędziłaś mi stracha tym pustym mieszkaniem, byłam pewna, że zwiała. Ale racja jest po stronie pierwotnego "Takie jak ona zawsze wracają".
Gdy pojawiło się moje ukochane Klaroline, cieszyłam się jak dziecko. Chociaż uwielbiam wszystkie przedstawione przez Ciebie paringi to powyższy i ten są moimi faworytami :3 Kocham te opowiadanie za wszystkie zwroty akcji i za to, że nawet szczęśliwe sceny doprowadzają mnie do łez, szczególnie w tej notce. Tyle rozdziałów czekałam na to, co się wydarzyło ! Bardzo dobrze, że Caroline zdecydowała się zaryzykować i postawić na związek z Klausem. Mimo wszystko mam cichą nadzieję, że w serialu zdecydują się na ten wątek.
Elijah i Tatia, epic. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić, jak pierwotni gotują, a najstarszy tym bardziej. Zawsze mi było żal Tatii i Elijah'a. Przez większość czasu wszystko się przeciw nim sprzeciwiało i nie mogli być szczęśliwi. Teraz są razem i jeszcze biorą ślub, nie mogłaś wymyślić dla nich nic lepszego <3
Wątek Rebecci i Stefana również bardzo mi się spodobał. Poszli na tak zwaną randkę i wyszło Ci to magicznie. Fajnie, że Stefan z nią został :)
Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać. Informuj mnie, gdy założysz nowego bloga, z pewnością się na nim pojawię. Chciałabym Ci też podziękować, że podzieliłaś się z nami tym opowiadaniem. Jest jednym z moich ulubionych i zawsze czekałam z niecierpliwością na nowe rozdziały :) Pozostaje mi poczekać na epilog. Pewnie jeszcze nie raz wejdę tu i przeczytam po raz kolejny, bo ciężko jest się pożegnać z tak trafiającym do mnie opowiadaniem.
Życzę byś jeszcze bardziej się rozwinęła pod względem pisarskim i jeszcze nie raz pokazała na co Cię stać, trzymam za to mocno kciuki ! Pozdrawiam Serdecznie ! <3
Mi też jest smutno, że to już koniec, bo jednak zżyłam się z tym opowiadaniem, ale pociesza mnie świadomość, że niebawem pojawi się nowe, mam nadzieję, że lepsze od tego :)
UsuńOch, też liczę na Klaroline w serialu. Co prawda jak na razie są nikłe szanse, ale nadzieja umiera ostatnia.
Z początku nie byłam pewna jak zakończyć wątek Stebekah i Kolatherine. Myślałam nawet o tym, że Katherine naprawdę ucieknie i zostawi Kola, ale z drugiej strony zasłużyli na szczęście, bo tak przecież nikt z nich wcześniej nie był w szczęśliwym związku, któremu nic nie mogło zburzyć ów szczęścia. Jedynie pewna byłam tego, że Klaroline zostanie szczęśliwie zakończone, tak, jakbym chciała, by poprowadzili ich wątek scenarzyści. W końcu zdecydowałam się uszczęśliwić wszystkich pierwotnych i to chyba była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.
Serdecznie dziękuje za życzenia, ale szczególnie za wszystkie komentarze, które mnie motywowały i wielokrotnie poprawiały mi samopoczucie. Również pozdrawiam <3
Bosz !!! Najlepszy pod słońcem rozdział !!! Napisałaś pięknie .. !! Ślicznie . Normalnie jeszcze ta scenka Klaroline i w ogóle . Noo normalnie kocham cię i chcę szybkoo więcej . Ciekawi mnie co dalej . !! Ja tak nie mogę siedzieć bezczynnie i czekać na nowy . Nie mogę .. Ja zaraz na zawał padnę jak nie dodasz . Hueuehuehuehue <3 .. Kocham twoje opowiadanie !!
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb :http://klausus12346.blogspot.com/2013/10/rozdzia-16-chory-pomys-tylera.html
Ps: Czekam na nn !!
Możesz mnie nie kojarzyć, bo rzadko komentowałam. Ale byłam na bieżące z historią. No, ale nie przyszłam tutaj po to.
OdpowiedzUsuńZ wielkim uśmiechem oddaję pokłony za najlepszy rozdział na tym blogu. Powiem Ci szczerze, że jestem nim zachwycona. I pewnie nie ja pierwsza - oraz nie ostatnia - napiszę, iż scenka Klausa i Caroline była cudowna. Masz talent i go nie zmarnuj. To jest taka rada niedoświadczonej pisarki amatorki. Mam nadzieję, że na coś się przyda.
Hm, Boże. Nie wiem co mam napisać i po prostu patrzę się w komputer i na klawiaturę marząc, że komentarz sam się zamieści. Ale niestety to niemożliwe i muszę sama się wysilić. Najgorsze jest to, że nie znam słów, które mogłabym użyć. Nie chcę przeklinać, żeby nie było :3 wtedy użyte słowa mogłby obrazić blogspot i miałabym problem - o ile to możliwe XD - ale wolę nie ryzykować. Powiem krótko i na temat : ten rozdział szczególnie Klaroline w sypialni seksownej hybrydy był fenomenalny. Teraz zazdroszczę Caroline tego, że to w niej Klaus się zakochał. Ale nawet, gdyby to wszystko było prawdzie nikt, by nie zauważył szarej myszki, które plącze się pod nogami. Również Katherine i Kol mnie zaskoczyli. Ale najważniejsze, że każdy znalazł szczęście. Nawet taka wredna Rebekah, którą uwielbiam, ale to szczegół ^^ czekam niecierpliwie na epilog, które będzie dziełem sztuki. Wiem o tym czytając poprzednie rozdziały. Byłabym szczęśliwa, gdybyś mnie o nim poinformowała na blogu : www.life-outside-light.blog.onet.pl - a jeżeli nie to po prostu zignoruj.
Pozdrawiam serdecznie, i życzę ogromnej weny ♥
Elena Salvatore (wcześniej podpisywałam się jako Bella bądź Gabi) =) kocham zmieniać nicki <3
Przyznaję się bez bicia, że z początku nie mogłam skojarzyć, ale bardzo miło jest odkrywać istnienie czytelników, o których nie miałam wcześniej pojęcia ;)
UsuńBardzo się cieszę, że mój styl pisania przypadł ci do gustu. Ja siebie też mogę nazwać niedoświadczoną pisarką amatorką, ale najważniejsze, że robię to, co kocham i że to podoba się innym :)
Ja nie jestem pewna, czy epilog wyjdzie tak, jakbym chciała, ale twoja wiara w to bardzo mnie motywuję.
Oczywiście, że z miłą chęcią cię poinformuję.
Pozdrawiam oraz dziękuje serdecznie za ten i wcześniejsze komentarze ;**
Witaj kochana :)
OdpowiedzUsuńZacznę od samego początku :
Scena Kol'a i Kath <3 i ta pierwsza i ta następna, były naprawdę fajne i naprawdę w ich stylu xD rozwaliła mnie kwestia Katherine : "-Powiedziałeś to ! - Szturchnęła go w ramię, po czym dodała poważnym tonem : - Nigdy tego nie powtarzaj, nasz związek nie ma się opierać na słodkich słówkach, rozumiesz ?" geniusz *.*
Klaroline - nareszcie coś porządnego xD długo czekałam na tą ich scenę.
Stefan i Rebekah - awwww oni są tacy słodcy <3 No i oczywiście nie zabrakło wrednej Bex którą kocham :D
Eljaszek i Tatia się pobierają ! NARESZCIE ! GODS ! Ile można czekać ?! xD
Tak ogółem, to nie wiem co mam ci tu jeszcze napisać... Cudowny rozdział i jeszcze ta muzyka - jeden czysty geniusz.
Chociaż... Nie. Jedna rzecz mi tu nie pasuje. A mianowicie, to że został ci tylko epilog i skończysz tego bloga ! Naprawdę będzie mi brakować tego tematu, tak pięknie stworzonego przez ciebie.
To tyle jeżeli chodzi o ten rozdział, bardzo mi się podobał :D
Pozdrawiam, weny życzę, z niecierpliwością czekam na epilog i zapraszam do siebie :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
+ nie wiem czy czytasz, ale tutaj też zapraszam :
http://cornersee.blogspot.com/
Chciałam, by Kol i Kath stworzyli szczęśliwy związek, ale jednocześnie nie zatracili swoich cech. Gdyby nagle zaczęli co chwilę wyznawać sobie miłość, straciliby cząstkę samych siebie. A tak przynajmniej wciąż są sobą :)
UsuńNareszcie coś porządnego z Klaroline, powiadasz xD Nawet nie wiesz ile ja sama na to czekałam, właściwie od początku :D
Taak, Elijah i Tatia po tak długim cierpieniu zasłużyli na piękny ślub i równie cudowne ludzkie życie.
Mam nadzieję, że jak zacznę pisać Klaroline, zostaniesz moją stałą czytelniczką.
Jesteś jedną z osób, które zawsze najobszerniej i najszczerzej komentowali moje rozdziały, za co Ci z całego serca dziękuje <3
Uwielbiam twój blog. Szkoda że to już końcówka.
OdpowiedzUsuńKol i Kath jak dla mnie genialne.
Rebekah i Stefan bardzo ciekawe.
Podoba mi się wątek Tati i Elijaha. Zasłużyli na szczęście.
Klaroline po prostu brak mi słów. Piszesz Genialnie. Można gdzieś poczytać jeszcze coś twojego?
ps. Zapraszam do mnie.
http://caroline-klaus-friends-familly.blogspot.com/
http://tvd-stories-caroline.blogspot.com/
Chcesz otrzymać szczerą opinię na temat swojego bloga ?
OdpowiedzUsuńZgłoś się do nas ! Piszemy co nam się podoba i to co nam nie pasuje :
jeszczenieznane.blogspot.com
(tak wiem oryginalna reklama xD)
Zapraszam serdecznie !
Ja się poryczałam ;/
OdpowiedzUsuńCzemu to już koniec? :((
Jak ja będę ryczeć na epilogu :( Nawet jak stanie się coś wesołego to mój nastrój i tak się nie poprawi ;//
Cudownie <3 Przez cały ten czas czytałam wiernie twoje opowiadanie i czekałam na nexty <3 Czasami nie miałam czasu komentować , ale zawsze czytałam <3 Kocham twój talent <3
Po prostu... No cud *.*
Obyś założyła tego bloga o Klaroline, i pamiętaj, że od razu gdy go założysz masz mi koniecznie dać linka na moim blogu :33
Zapraszam do siebie na czwarty już rozdział :**
Mam nadzieję, że przeczytasz i szczerze skomentujesz ;**
A tak wgl. Jak dodam 5 rozdział to gdzie mam cię informować? :DD
Pozdrawiam, czekam na epilog i na szczery komentarz u mnie :*
http://tajemnica-ktora-zabija.blogspot.com/2013/10/rozdzia-4-demon-tak-jasne-to-wszystko.html
Hah wybacz, że komentuje dopiero teraz, ale ostatnio brakuje mi czasu na cokolwiek związane z komputerem :c No, ale przechodząc do rozdziału to jedynym, co mi się w nim nie podoba to fakt, że to już ostatni Twojego boskiego opowiadania. Jakoś nie mogę uwierzyć, że to już zakończenie. To, aż smutne. No, ale może pomówmy o rzeczach weselszych, aby zanadto się nie smucić. Ekhem... No to na początek Elijah żyje! Omg, jaka ja z tego powodu happy jestem. A no i oczywiście planuje ślub z Tatią! Nareszcie, mam nadzieje, że będą szczęśliwi choć nie dane im jest życie wieczne.
OdpowiedzUsuńScena Kath i Kola również magiczna. Już się na początku bałam, że Katherine uciekła, bo wiadomo to by było bardzo w jej stylu. No, ale jak to ja (na szczęście!) się myliłam :D
Stebekah <3333 i wielkie gratulacje za cudowną scenę Klaroline.
Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny!
--------------------------------------------------------------
Zapraszam do mnie na nn
http://tvd-myhistory.blogspot.com
Zapraszam serdecznie na nowe opowiadanie mojego autorstwa :)
OdpowiedzUsuń---
Evelyn Moore. Ma niewiele poniżej 1000 lat i jest nadal strasznie rozgoryczona, przez wydarzenia jakie miały miejsce, kiedy jeszcze była człowiekiem.
Zakochała się i stworzyła, swój idealny obraz tego mężczyzny. Niestety zniknął on z jej życia, pozostawiając ból, nienawiść, cierpienie, chęć zemsty i nieśmiertelność. To nie tak, że przez tysiąc lat jeździła po świecie chcąc go znaleźć, torturować i zabić, ale jeśli pojawiłby się w jej pobliżu, mogłaby mu zrobić krzywdę.
I tak oto zaczyna się ta historia. Dziewczyny ogarniętej chęcią zemsty, na mężczyźnie, który zranił ją najbardziej na świecie.
***
- Nie powinieneś śledzić kobiety, która ma ochotę cię zabić...- warknęła zaciskając swoją dłoń na najważniejszym organie w jego ciele. Przycisnęła go do ściany.- Co ja powinnam z tobą zrobić?
- Może zacznijmy od tego, że puścisz moje serce…- odparł cicho.
- Boli? Mnie też bolało kiedy mnie zostawiłeś.
- Eveleen… Nie możemy porozmawiać?
- Szkoda, że nie chciałeś rozmawiać kiedy widzieliśmy się ostatnim razem.
- Wiem… Wiem, że zachowałem się jak skończony…
- Dupek?- skończyła zaciskając mocno dłoń na jego sercu.- Jak to jest kiedy twoje życie jest w moich rękach?
- Widzę, że jesteś wściekła i obawiam się, że to może skończyć się dla mnie źle.
- Słusznie.
---
http://perfect-senses.blogspot.com/
[Przeczytałam rozdział i jestem ogromnie podekscytowana. Głównie ze względu na scenę Klaroline. Była po prostu miażdżąca. Jak widzę, jak ty piszesz, to aż mi szczęka opada. Ile ja bym dała, żeby tak dobrze pisać? ;/ Och... no cóż, trudno. Ogólnie wszystko mi się podobało. Każdy wątek, każde zdanie. WSZYSTKO! Po prostu pięknie to wszystko opisałaś i zakończyłaś, chociaż epilogu jeszcze nie ma. Ślub Elijah i Tatii? Zawsze spoko <33]
OdpowiedzUsuńTaka mała reklama grupowego bloga:
Jeśli jest ktoś, kto lubi pisać opowiadania itd. To zapraszam na bloga grupowego, gdzie można się zgłosić, zająć lub stworzyć własną postać i tworzyć wątki między sobą. Tematyka oczywiście FF/Pamiętniki wampirów, a akcja zaczyna się pod koniec 3 sezonu. :) LINK: www.bloody-carnage.blogspot.com
Witam witam, wiem że jest za 5 trzecia nad ranem xd ale chciałam cię poinformować o nowym rozdziale u mnie :
OdpowiedzUsuńhttp://historiadamaris152.blogspot.com/
jeżeli ciągle to czytasz oczywiście ;)
Pozdrawiam :*
Hej :) Serdecznie zapraszam na 1 rozdział na http://perfect-senses.blogspot.com/ oraz rozdział 15 na http://just-one-yesterday.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńWitam! Chciałabym zaprosić Cię na całkiem nowy 21 rozdział mojego opowiadania! Wracam po bardzo długiej przerwie i mam nadzieję, że poświęcisz nowemu rozdziałowi chociaż chwilkę czasu :) Z góry dziękuję i zapraszam jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńhttp://darkest-dream.blogspot.com/
Siemka! Zapraszam na mojego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://klaus-mikaelson-opowiadanie.blogspot.com/
opis: Blog opisuje historię Prapierwotnej Luny Darkness. Jest ona sześciotysięcznym wampirem i ma zabójcze zdolności psychiczne. Po tym jak kilka tysięcy lat temu uśpiła swoje siostry złotymi sztyletami podróżuje sama. Teraz ma nowy cel. Odnaleźć Klausa Mikaelsona.
Przeczytałam opowiadanie z zapartym tchem. Każdy rozdział miał w sobie coś co przyciągało uwagę. I naprawdę historia mi się spodobała. Nawet nie wiem czy były błędy, jakoś nie zauważyłam :). Bardzo wciągająca historia i podoba mi się wątek Tati i Elijahy, a zakończenie nieziemskie.
OdpowiedzUsuń