Stefan odetchnął, czując, że pierwotny nieco rozluźnił uścisk na jego klatce piersiowej. Właściwie Klaus całkowicie zapomniał, że jeszcze kilka sekund temu planował wyrwać mu serce. Teraz patrzył w stronę schodów, zapominając, po co tu przyszedł, dlaczego tam stoi, a nawet kim jest. Skupił całą uwagę na roztrzepanej blondynce, która przyglądała mu się z uwagą. Miała na sobie szlafrok i szczelnie próbowała się nim zasłonić. Po głowie pierwotnego przeleciała myśl czy aby na pewno blondynka miała pod szlafrokiem cokolwiek. Samo wyobrażenie jej nagiego ciała lub chociażby w bieliźnie wywołało w nim falę uczuć, jakimi darzył młodą kobietę. Nawet bez makijażu, z niepoukładaną fryzurą i zaspanym wzrokiem wyglądała cudownie. Przestał się w nią wpatrywać, gdy posłała mu zdziwione spojrzenie. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, przy okazji zakrywając swoje ciało, a następnie zwróciła wzrok na Stefana, który próbował mu się wyrwać. Klaus wywrócił znudzony oczami, powracając do sytuacji sprzed dwóch minut. Postarał się odwrócić całą swoją uwagę od Caroline. Spojrzał na wystraszoną twarz Bonnie i uśmiechnął się szyderczo, coraz głębiej wkładając swoją dłoń w klatkę piersiową Stefana. Mężczyzna syknął z bólu.
-Podjęłaś już decyzję, czarownico ? - spytał pierwotny. - Tik, tok, czas leci. Albo zgodzisz się mi pomóc, albo pożegnasz się ze swoim przyjacielem. Więc jak będzie ?
-Ty naprawdę myślisz, że mogłabym pomóc twojemu młodszemu braciszkowi ? - Bonnie prychnęła rozbawiona. - Jest szansa, że pozbędziemy się jednego z was. Idzie nam to na rękę, dopóki nie jesteś to ty. A teraz odejdź i nie zapominaj, że mogę użyć swoich mocy przeciwko tobie.
-W samochodzie siedzi moja siostra i uwierz mi, z naszą dwójką nie masz szans. Pozostaje ci się zgodzić albo... - Klaus mrugnął do niej okiem, jednocześnie chwytając dłonią serce Stefana. -Pięć...cztery...trzy...dwa....żegnaj, przyjacielu...
-NIE !
Cała trójka spojrzała na Caroline, która błyskawicznie zbiegła na dół. Stanęła między Bonnie a Klausem, który zrezygnował chwilowo z zabicia Stefana. Oboje, Klaus i Caroline, spojrzeli na siebie. Jeżeli komuś potrzebny byłby dowód potwierdzający słabość pierwotnego do tej wampirzycy, to teraz nadarzył się idealny. Gdy spojrzał w jej niebieskie oczy, wiedział, że tylko ona może powstrzymać go przed zabiciem jej przyjaciela. Była jego cząstką człowieczeństwa i to ona sprawiała, że powstrzymywał się przed zabiciem wielu jej bliskich. Przy niej czuł się lepszy, zapominał o każdym złym uczynku, jaki popełnił. Wszystkie śmierci, zranione serca stawały się nieistotne, gdy przebywał z nią.
Caroline w tym czasie targały inne uczucia. Nie wiedziała, kim jest ten mężczyzna, ale jednego była pewna. On musiał ją znać. Jak inaczej mogła wytłumaczyć sposób, w jakim na nią patrzył ? Mimo że właśnie próbował zabić jej przyjaciela, w jego oczach dostrzegła pozytywne uczucia. Sama nie potrafiła myśleć o nim negatywnie, a przecież wciąż trzymał dłoń przy sercu Stefana. Nie wiedziała, skąd wziął się ten sen i uczucia, jakie towarzyszyły jej w tej chwili, ale ten teoretyczny nieznajomy wydawał się całkiem znajomy. Czuła, że go zna, ale nie powinna go darzyć żadnymi uczuciami. Wiedziała, że jej serce toczy teraz walkę z jej rozsądkiem.
-Kimkolwiek jesteś i czego tam chcesz...Bonnie ci pomoże, obiecuję. Tylko puść Stefana. - Caroline spojrzała pierwotnemu prosto w oczy, czując, że coś jej się w żołądku przewraca.
Klaus puścił mężczyznę, którego blondynka od razu objęła i pomogła mu usiąść na fotelu. Bonnie westchnęła ciężko. Przeniosła wściekły wzrok na hybrydę.
-Pójdę się spakować - syknęła.
Ruszyła na górę, a gdy tam doszła, trzasnęły drzwi od jej pokoju. Caroline spojrzała w górę zdziwiona zachowaniem przyjaciółki, ale reszta całkiem ją rozumiała. Klaus i Stefan wiedzieli, dlaczego czarownica tak postępuje. Nienawidziła wampirów, a szczególnie pierwotnych, ale nie tylko to było powodem. Pragnęła szczęścia swojej przyjaciółki i chciała ją trzymać daleko od hybrydy, który tak po prostu ich odwiedził. Stefan najwidoczniej myślał podobnie. Z trudem podniósł się z fotela i również poszedł się spakować. Caroline wciąż stała zszokowana wszystkim, co wydarzyło się w ciągu zaledwie kilku minut. Jeszcze niedawno smacznie spała, śniąc o seksownym mężczyźnie. Tymczasem nagle stała naprzeciwko niego i już nie wydawał się taki nieznajomy, chociaż jeszcze bardziej przystojny niż we śnie. Oboje popatrzyli jeszcze przez chwilę na siebie. Caroline naszła dziwna ochota, aby przygwoździć pierwotnego do ściany i zacząć obdarzać pocałunkami. Targały nią silne uczucia i zdołała zapomnieć, że przed chwilą facet, z którym chce się całować, próbował zabić jej przyjaciela. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że Klausowi przyszła do głowy ta sama zachcianka. Niczego tak bardzo nie pragnął, jak wtopić się w usta ukochanej. Chciał jej o sobie przypomnieć, ale z drugiej strony bał się ponownego odrzucenia. Westchnął cicho, po czym wyszedł z domu i ruszył do samochodu. Gdyby został tam jeszcze chociaż kilka sekund, po szlafroku Caroline zostałyby jedynie strzępki.
Kol po rozmowie z Katherine udał się do baru. Wrócił do domu po kilku godzinach, kilku kieliszkach i kilku zabitych ludziach. Znudzony opadł na kanapę w salonie. Nie miał jednak szansy się odprężyć, bo usłyszał czyjeś kroki. Wyczekiwał z nadzieją, że to Finn. Miał wielką ochotę wbić kołek w jego serce, tak jak on mu to zrobił, ale wtedy reszta rodzeństwa by się na niego wkurzyła. Chociaż zapewne po jakimś czasie byliby mu za to wdzięczni. Ciemna postać wyłoniła się z korytarza i okazało się, że to nie Finn. Kol odetchnął z ulgą, widząc, jak Elijah siada na fotelu. Przypatrywał się swojemu młodszemu braciszkowi z uwagą.
-Byłem u Katherine, mamusiu - wyrzucił z siebie Kol, aby mieć trochę spokoju.
Elijah mimo wszystko wciąż patrzył na niego wyczekująco. Kol wiedział, co to oznacza. Czuł pewien szacunek do starszego brata, więc postanowił mu wszystko wyjaśnić. Wstał, podszedł do barku i nalał do dwóch szklanek whisky. Podał jedną bratu, spojrzał w okno i w końcu powiedział :
-500 lat temu, po tym, jak Klaus chciał użyć Katherine do złamania klątwy, spotkałem ją. Tuż po jej przemianie. Nauczyłem jej wszystkiego, pokazałem jak być prawdziwym wampirem, którego nie obchodzi nikt i nic. Gdy przyjechaliście do miasteczka, w którym się zatrzymaliśmy, wymazałem jej wspomnienia związane ze mną. Dzisiaj... - przerwał, patrząc na zegarek. - A właściwie wczoraj zwróciłem jej pamięć. Wyrzuciła mnie z mieszkania, więc poszedłem do baru. Nie obyło się bez paru kieliszków i martwych ciał. Wystarczy ? Idę spać.
Elijah wciąż milczał, przypatrując się kanapie, na której wcześniej siedział jego brat. Kol odłożył pustą szklankę i ruszył do drzwi.
-Katherine i ja całowaliśmy się, gdy razem z naszą siostrą szukałeś Luke'a. Prawie doszło do czegoś więcej, ale przerwała nam wieść, że zniknąłeś i nie wiadomo, co się z tobą dzieje. Przykro mi.
Kol zatrzymał się, marszcząc brwi ze zdziwienia. Elijah powiedział to pełnym wyrzutów sumienia głosem, ale to wcale nie poprawiło mu humoru. Gdy on umierał, jego brat całował się z kobietą, która wiele dla niego znaczyła. Wypełniła go fala złości. Fakt, że był pijany, sprawiał, że jeszcze łatwiej było mu stracić kontrolę. W wampirzym tempie otworzył szafkę i wyjął z niej sztylet. Elijah nie zdążył zareagować. Kol podbiegł do niego i wbił mu sztylet prosto w klatkę piersiową. Mężczyzna zastygł ze zdumieniem malującym się na jego twarzy.
-To mi jest przykro, braciszku, że twoja moralność nagle się gdzieś ulotniła, gdy trzymałeś ręce na ciele mojej kobiety.
Elijah opadł nieruchomo na podłogę. Kol uśmiechnął się zadowolony z wykonanej roboty, a następnie udał się do pokoju, zostawiając tymczasowo martwe ciało brata na środku salonu.
Porsche Klausa zaparkowało pod wielką rezydencją. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Siedzenie przez kilka godzin w ciasnym samochodzie, gdzie każde miejsce było zajęte, stawało się coraz bardziej niewygodne. Mimo wszystko podróż nie z tego powodu okazała się nieprzyjemna. Wszyscy przez całą drogą siedzieli cicho, rzadko kiedy ktoś się odezwał. Jeśli już, to były to kąśliwe uwagi rodzeństwa pierwotnych. Bonnie siedziała cichutko, wertując swoją księgę zaklęć. Chciała jak najszybciej dojechać na miejsce, zrobić to, po co przyjechała, i wynieść się z Nowego Orleanu raz na zawsze. Rebekah próbowała zachęcić Stefana do rozmowy, ale ten nie wydawał się uradowany wizją kolejnych dni spędzonych u pierwotnych. Jego nastrój przekładał się na pierwotną, która co chwilę warczała na swojego brata. Ten natomiast co jakiś czas zerkał w lusterku na Caroline, która siedziała z tyłu pomiędzy Bonnie a Stefanem. Ona jako jedyna nie rozumiała, co się dzieje i przez całą podróż próbowała sobie wszystko poukładać w głowie. Nurtowało ją wiele pytań i postanowiła, że znajdzie na nie odpowiedzi.
Cała piątka wysiadła z samochodu. Stefan wziął swoją i Bonnie torbę, po czym ruszył do domu pierwotnych. Rebekah szła z nim ramię w ramie, a Bonnie dreptała za nimi po cichu, nie odrywając wzroku od księgi. Tymczasem Caroline stała osłupiała. Patrzyła na wielką rezydencję, która rozciągała się przed nią. Była wysoka i szeroka. Przykuwała wzrok idealnie wykończonymi detalami. Ściany miały śliczny, kremowy kolor. Wokół posiadłości rozciągał się ogromny ogród. Caroline uznała, że to najpiękniejszy i największy dom, jaki kiedykolwiek widziała. Nawet nie zauważyła, kiedy Klaus wyjął jej torby z bagażnika.
-Chodźmy, kochana - powiedział.
Caroline drgnęła, otrząsając się z zachwytu. Cudowny akcent dudnił jej w uszach. Odwróciła się.
Pierwotny patrzył na nią z uśmiechem, trzymając torby tak, jakby to były leciutkie piórka. Blondynka jednak nie mogła ruszyć się z miejsca. Nie chodziło o to, że znów usłyszała jego cudowny głos. Nie chodziło też o to, że uśmiechnął się do niej tak, jak nikt nigdy przedtem. Bowiem cała uwaga Caroline skupiła się na słowach wypowiedzianych przez pierwotnego. Głównie chodziło o te drugie słowo. Kochana...niby normalne słowo, ale gdy blondynka go usłyszała z ust Klausa, poczuła się dosyć dziwnie. Jakby kiedyś non stop słyszała to słowo. Jakby pierwotny kiedyś cały czas tak mówił. Poczuła się tak, jakby wszystko było na swoim miejscu. Do niego należało to słowo i tylko on mógł ją tak nazywać. Nawet jak nie wiedziała, kim jest.
W końcu ocknęła się i weszła do domu. Posiadłość z zewnątrz robiła wielkie wrażenie, ale było to nic w porównaniu ze środkiem, jaki skrywała. Caroline znalazła się w długim, ciemnym korytarzu. Prowadziły z niego liczne przejścia do następnych pomieszczeń. Oboje z pierwotnym weszli do salonu w tym samym czasie, gdy Rebekah pisnęła ze strachu. Na podłodze leżał martwy Elijah.
-Ktoś go zasztyletował - szepnęła pierwotna wampirzyca. - Jeżeli to Finn, oderwę mu...
-Wystarczy, siostrzyczko - uciszył ją Klaus. - Przywróć naszego brata do życia. Bonnie, jest ranek, więc masz cały dzień na to, aby znaleźć sposób na uratowanie naszego brata. Stefan, Caroline, czujcie się jak u siebie.
-Nik, dokąd idziesz ? - spytała Rebekah, widząc, że jej brat rusza do wyjścia.
-Muszę porozmawiać z Marcelem, zaniedbałem ostatnio moich poddanych.
Klaus minął siostrę, po czym wyszedł z domu. Bonnie usiadła przy kominku z księgą na kolanach. Stefan i Rebekah pochylili się nad rozciągniętym na podłodze pierwotnym. Caroline zrozumiała, że nie jest tu potrzebna, co było na jej korzyść. Zdjęła jeansową kurtkę, związała włosy w kucyk i zaczęła zwiedzanie posiadłości.
Promienie słoneczne oświetliły całe miasto. Katherine przeciągnęła się i podniosła ociężałe powieki. Siedziała, a właściwie leżała na fotelu, niezdarnie przykryta kocykiem. Znajdowała się na tarasie, a obok niej walały się butelki wina. Od razu zrozumiała, dlaczego jest w takim stanie. Zasnęła, nim zechciało jej się iść do łóżka. Spędziła na fotelu całą noc, a jako, że była odporna na chłód, noc na tarasie nie zrobiła na niej większego wrażenia. Z trudem wstała, rozciągając zdrętwiałe kończyny. Pochyliła się nad balustradą i zrzuciła wszystkie butelki do śmietnika, znajdującego się dwa piętra pod jej mieszkaniem. Trafiła. Nikogo nie było w pobliżu. Obeszło się bez ofiar. Co za pech. Otworzyła drzwi i weszła do domu. Po drodze do łazienki zrzuciła z siebie ciuchy. Przygotowała gorącą kąpiel z bąbelkami. Zanurzyła się aż po szyję i rozkoszowała się cudownym porankiem. Starała się zaprzątać sobie głowę uciekającymi bąbelkami, żeby tylko nie myśleć o poprzedniej nocy. Wspomnienia jednak wciąż migotały jej przed oczami i nie mogła się skoncentrować. Spuściła wodę, otuliła ciało ręcznikiem i ruszyła do pokoju. Otworzyła szafę i nim zdążyła wybrać cokolwiek, dobiegł ją dźwięk dzwonka. Westchnęła, otworzyła drzwi i zmierzyła groźnym wzrokiem gościa.
Kol przyglądał jej się z widocznym zdziwieniem, ale to, co widział, musiało mu się podobać, bo na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, aż za dobrze znany wampirzycy. Spróbowała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale pierwotny był szybszy. Wszedł do środka, po czym przygwoździł Katherine do ściany.
Kol przyglądał jej się z widocznym zdziwieniem, ale to, co widział, musiało mu się podobać, bo na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, aż za dobrze znany wampirzycy. Spróbowała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale pierwotny był szybszy. Wszedł do środka, po czym przygwoździł Katherine do ściany.
-Jak tam noc, kochanie ? Złowiłaś jakieś interesujące ofiary ? - spytał, obserwując kropelki spływające po szyi kobiety.
-Och, świetnie ! Uwielbiam dowiadywać się, że facet najpierw zmienił moje życie i przespał się ze mną jakieś tysiąc razy, a potem wykasował mi to z pamięci - odpowiedziała wampirzyca. - A jak tobie minęła, kochanie ?
-Cudownie. Wypiłem kilka kieliszków, zabiłem kilka osób, wbiłem sztylet w swojego brata. Elijah wygląda całkiem przystojnie ze sztyletem w brzuchu, chcesz zobaczyć ?
Katherine z całej siły popchnęła go na przeciwległą szafkę. Kol z hukiem walnął w nią, rozwalając przy okazji dwie szuflady. Wampirzyca usiadła na łóżku. Położyła nogę na nodze i przyglądała się pierwotnemu, który powoli podnosił się z podłogi.
-Skąd ta złość, Kath ? Wiedziałem, że coś cię z nim łączy, ale ta reakcja była niepotrzebna. Przecież niedługo wróci do żywych, ale ślad jego pocałunków na twoich ustach długo się nie zatrze.
Kol w wampirzym tempie pojawił się przed wampirzycą. Złapał ją za nadgarstki i przycisnął do łóżka. Pochylił się nad nią i obserwował, jak się wścieka.
-On przynajmniej nigdy nie majstrowałby w mojej pamięci ! Co miałam zrobić, byłam uwięziona w waszym domu, ty mnie olewałeś, a Elijah czuł się podobnie. To nic nie znaczyło, rozumiesz ? To ty głupku jesteś dla mnie ważny i od wczoraj wiem dlaczego.
Zrzuciła go z siebie. Kol upadł na podłogę, ale tuż po chwili pojawiła się nad nim Katherine.
-Nie chciałem, ale musiałem to zrobić. Nie rozumiesz, że tylko tak mogłaś być bezpieczna ? Rodzina prędzej czy później by mnie znalazła, sama miałaś większe szanse na przeżycie. Gdybyśmy razem uciekali, może i mielibyśmy duże szanse, ale to na nic w porównaniu do mojego rodzeństwa. Uwierz, nasza rozłąka bardziej mnie bolała niż ciebie.
-Och, no tak, bo ja tego nie pamiętałam ! Może i nasze szanse byłyby marne, może dzisiaj już by mnie tu nie było, bo zostałabym poświęcona w łamaniu klątwy Klausa, może Stefan i Damon nie byliby teraz wampirami, Elena żyłaby sobie normalnie jako człowiek, może wszystko byłoby inne. Może. Czasem warto zaryzykować, Kol. Chyba nie byłam dla ciebie aż tak ważna, skoro tak po prostu ze mnie zrezygnowałeś.
Wyrzuciła z siebie wszystko, co chciała powiedzieć. Wstała i poprawiła ręcznik. Kol również się podniósł. Katherine wskazała mu ręką drzwi, aby wyszedł. Pierwotny zamiast tego ujął jej twarz w dłonie.
-Mamy wieczność, Katherine. Gdybyśmy wtedy postanowili być razem, teraz nas tu już by nie było. A tak znów się spotkaliśmy, po tylu latach i możemy zacząć od nowa. Wiemy więcej o życiu, wiele doświadczyliśmy i wiemy, co jest dla nas najważniejsze. Spójrz mi w oczy i powiedz szczerze czy mam sobie pójść i nigdy więcej nie wrócić.
Katherine spojrzała mu prosto w oczy. W tamtej chwili walczyła sama ze sobą. Z jednej strony wiedziała, że może liczyć tylko na siebie. Zawsze radziła sobie sama. Bawiła się tymi, którzy ją kochali. Sama darzyła uczuciem jedynie Elijaha, Stefana i Damona. Z drugiej strony dopiero co się dowiedziała, że wszystko zawdzięcza Kolowi. Gdyby nie on, nie byłoby jej tu teraz. Nauczyła się samodzielności od niego. Kimkolwiek dla niej był, cokolwiek do niego czuła, nie mogła tak po prostu go pożegnać. Nie bez powodu wyłączyła uczucia, gdy dowiedziała się o jego śmierci. A teraz myślała o nim, o wspomnieniach z nim związanych i zdała sobie sprawę z tego, że znów jej uczucia dają o sobie znać. Kol wpływał na jej człowieczeństwo, na to, co kłębiło się w jej sercu. Tak więc był dla niej ważny, ważniejszy niż moralny Elijah, który próbował uchronić ją przed Klausem. Ważniejszy niż Stefan, którego przemieniła i potem chciała do niego wrócić. Ważniejszy niż wierny Damon, który pamiętał o niej przez lata. Kol zapoczątkował jej wampirzyce życie, był jego częścią. Jednocześnie kontrolował jej człowieczeństwo. Był więc wszystkim, co trzymało ją przy życiu.
Po chwili zastanowienia wampirzyca już wiedziała, czego pragnie. Przywarła pierwotnego do ściany i zaczęła go namiętnie całować. Jego ręce zjechały z jej policzków i zaczęły błądzić po ciele wampirzycy. Tymczasem Katherine zdarła z niego koszulę i rzuciła ją na bok. Następnie odpięła rozporek i zsunęła jego spodnie na ziemię. Kol podniósł wampirzycę, nie odrywając swoich ust od jej warg. Katherine objęła jego biodra nogami. Zawiesiła ręce na szyi mężczyzny. Jej ręcznik opadł bezwładnie na podłogę. Pierwotny w wampirzym tempie podbiegł do łóżka i położył na nim wampirzycę. Kobieta oderwała się do jego ust, przyciągnęła jego twarz bliżej swojej i szepnęła mu na ucho :
-Nigdy więcej mi tego nie rób.
Kol uśmiechnął się, przytaknął głową i zaczął obdarzać pocałunkami szyję kobiety. Ta jęknęła z rozkoszy, zamykając oczy. Dała się opętać silnym emocjom. Dopiero teraz, po tylu latach życia, poczuła, że jest ktoś, kto idealnie do niej pasuje i z kim może żyć tak, jak chce i nikt nie ma prawa jej tego odebrać.
Caroline zwiedziła już 6 pokoi, dwie łazienki i jeden wielki salon na pierwszym piętrze. Każde z tych pomieszczeń było zupełnie inne niż poprzednie, ale miało swój własny, ciekawy klimat, który powodował, że chciało się tam przebywać. Caroline żałowała, że nie mieszka z pierwotnymi. Znaczy nie darzyła ich wyjątkową sympatią, ale pobyt w takim domu na stałe musiał być cudownym przeżyciem. Ostatnim miejscem, jakie blondynka postanowiła odwiedzić, była sypialnia na końcu korytarza. Pociągnęła za klamkę, ale drzwi nie drgnęły. Westchnęła cicho. Mogła odpuścić i po prostu wrócić na dół, zobaczyć czy Bonnie coś znalazła. Ale nieznana siła ciągnęła ją do tego pomieszczenia. Czuła, że jest tam coś, co powinna zobaczyć. Cofnęła się więc o kilka kroków, wzięła głęboki oddech i wyważyła drzwi. Wampirze zdolności czasem są bardzo przydatne.
Caroline stanęła zdziwiona, rozglądając się po pokoju. Spodziewała się ślicznej sypialni, pełnej wampirzych sekretów. To była jednak pracownia wypełniona cudownymi obrazami. Blondynka oglądała każdy z uwagą. Nie znała się na sztuce, ale znajdujące się przed nią malowidła zrobiły na niej wrażenie. Niektóre przedstawiały konkretne krajobrazy. Inne abstrakcje, jakby tworzone w przypływie złości lub bezradności. Caroline nie musiała się zastanawiać, do kogo należy ta pracownia. Wiedziała dobrze, że te obrazy są autorstwa nieznanego jej pierwotnego, którego teoretycznie dopiero dzisiaj poznała. Nie potrafiła wyjaśnić, skąd to wie. Po prostu była tego pewna. Podeszła do stolika, gdzie leżały rozwalone szkice. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, biorąc jeden z nich do ręki. Naszkicowana dziewczyna miała kręcone włosy, delikatne rysy twarzy, nieśmiały uśmiech. Cofnęła się, próbując złapać spokojny oddech.
Caroline stanęła zdziwiona, rozglądając się po pokoju. Spodziewała się ślicznej sypialni, pełnej wampirzych sekretów. To była jednak pracownia wypełniona cudownymi obrazami. Blondynka oglądała każdy z uwagą. Nie znała się na sztuce, ale znajdujące się przed nią malowidła zrobiły na niej wrażenie. Niektóre przedstawiały konkretne krajobrazy. Inne abstrakcje, jakby tworzone w przypływie złości lub bezradności. Caroline nie musiała się zastanawiać, do kogo należy ta pracownia. Wiedziała dobrze, że te obrazy są autorstwa nieznanego jej pierwotnego, którego teoretycznie dopiero dzisiaj poznała. Nie potrafiła wyjaśnić, skąd to wie. Po prostu była tego pewna. Podeszła do stolika, gdzie leżały rozwalone szkice. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, biorąc jeden z nich do ręki. Naszkicowana dziewczyna miała kręcone włosy, delikatne rysy twarzy, nieśmiały uśmiech. Cofnęła się, próbując złapać spokojny oddech.
Szkice przedstawiały ją samą. Odwróciła się, aby znaleźć jak najszybciej Klausa, ale ktoś ją zaskoczył. Poczuła czyjeś ręce na karku. Coś strzyknęło, ból opanował jej kark. Caroline opadła nieprzytomna na podłogę z rysunkiem w ręku.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest, nareszcie, udało mi się napisać ! Co prawda brakowało mi akcji w tym rozdziale, bo bardziej się skupiłam na wątkach miłosnych, no ale ta Klaroline i Kolatherine...Po prostu lubię o nich pisać. Czas na sprawy organizacyjne. Mam dla was dobrą wiadomość i dwie złe. Zacznę od dobrej. Od następnego rozdziału będzie zdecydowanie więcej akcji. Skupię się na rozwiązaniu problemu rodziny Mikaelson, a wątki miłosne odsunę trochę na bok, chociaż Klaroline mam zamiar jeszcze rozwinąć. Zła wiadomość jest taka, że na następny rozdział długo będziecie musieli czekać. Otóż dwa tygodnie spędzam z przyjaciółką, więc nie wiem czy dam radę coś napisać i dodać. Potem kolejne dwa tygodnie będę nad morzem, gdzie nie będę miała internetu. Także jeżeli nic nie pojawi się w przeciągu tych dwóch tygodni, to nowy rozdział ukaże się dopiero pod koniec sierpnia, czyli dopiero za miesiąc. Druga zła wiadomość to świadomość, że zbliżamy się do końca opowiadania. Zaplanowałam około 22-25 rozdziałów, ale chyba zostanę przy pierwszej opcji, czyli przy 22, ewentualnie 23. Myślę jednak, że jak skończę to opowiadanie, to na pewno wymyślę nowe z bohaterami TVD lub TO.
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam wszystkich cieplutko ! ;*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest, nareszcie, udało mi się napisać ! Co prawda brakowało mi akcji w tym rozdziale, bo bardziej się skupiłam na wątkach miłosnych, no ale ta Klaroline i Kolatherine...Po prostu lubię o nich pisać. Czas na sprawy organizacyjne. Mam dla was dobrą wiadomość i dwie złe. Zacznę od dobrej. Od następnego rozdziału będzie zdecydowanie więcej akcji. Skupię się na rozwiązaniu problemu rodziny Mikaelson, a wątki miłosne odsunę trochę na bok, chociaż Klaroline mam zamiar jeszcze rozwinąć. Zła wiadomość jest taka, że na następny rozdział długo będziecie musieli czekać. Otóż dwa tygodnie spędzam z przyjaciółką, więc nie wiem czy dam radę coś napisać i dodać. Potem kolejne dwa tygodnie będę nad morzem, gdzie nie będę miała internetu. Także jeżeli nic nie pojawi się w przeciągu tych dwóch tygodni, to nowy rozdział ukaże się dopiero pod koniec sierpnia, czyli dopiero za miesiąc. Druga zła wiadomość to świadomość, że zbliżamy się do końca opowiadania. Zaplanowałam około 22-25 rozdziałów, ale chyba zostanę przy pierwszej opcji, czyli przy 22, ewentualnie 23. Myślę jednak, że jak skończę to opowiadanie, to na pewno wymyślę nowe z bohaterami TVD lub TO.
Zapraszam do komentowania i pozdrawiam wszystkich cieplutko ! ;*
Uwielbiam Twój styl pisania i zawsze czekam z niecierpliwością na nowe rozdziały. Dlatego też mam nadzieję, że jednak uda Ci się dodać kolejny wcześniej, bo miesiąc mogę nie wytrzymać :D
OdpowiedzUsuńKol i Katherine- bosko! Kocham tą parę i ich relacje. Zresztą tak samo jak Klausa i Caroline. Ich sceny z tego rozdziału są naprawdę cudowne! A brak akcji od czasu do czasu się przydaje :) Świetnie opisujesz relacje między bohaterami, więc wcale mi to nie przeszkadza :)
Czekam na następny rozdział :))
http://just-one-yesterday.blogspot.com/
O matko to jest zaje... Zaczełam czytać dopiero wczoraj, ale tak się wciągnełam, że przeczytałam wszystko. Wątek Caroline i Klausa extra. Szkoda tylko, że wymazał jej pamięć. A co z Tatią?
OdpowiedzUsuńKolatherine <3 Uwielbiam ich ! Mogłabym o nich czytać godzinami. Podobnie jak o Klaroline *.* Fajnie że Caro kojarzy fakty ale z drugiej strony dobrze że nie zna całej prawdy...
OdpowiedzUsuńPodobał mi się wątek kiedy Eljaszek mówi Kol'owi jak było naprawdę. I po jego słowach w mojej głowie pojawiło się jedno słowo wyrażające więcej niż tysiąc słów : "DAMN". Uwielbiam wściekłego Kol'a <3 No i zawsze jak opisujesz tą jego złość i scenki z Kath moje serce bije szybciej i niekiedy mam wrażenie że stajesz się kolejną osobą po części odpowiedzialną za mój nagły nie przewidywalny zgon podczas czytania. Więc jeśli zejdę na zawał serca to opłacasz mi pogrzeb ! xD
+ mam nadzieję że jednak dodasz kolejny rozdział szybciej niż za miesiąc.
Pozdrawiam i weny życzę.
http://historiadamaris152.blogspot.com/
http://cornersee.blogspot.com/
Dziękuję ci, że piszesz.
OdpowiedzUsuńObecnie, twoje opowiadanie jest w ścisłej czołówce moich ulubionych, w ścisłej trójce. A czytam ich duużo! :)
To wszystko jest tak dojrzale napisane, tak wciągająco, tak.. o BOŻE, nie można się oderwać. Mimo, że rozdziały są długie, to i tak jakoś szybko się kończą xd
Najważniejsza wiadomość: dzięki tobie polubiłam Kola. Nie przepadałam za nim, a dzięki sposobami w jaki opisujesz tego pierwotnego, po prostu stał się dla mnie zupełnie kimś innym. LUBIĘ GO! Nawet bardzo. W parze z Katheriną jest cudowny. Ubóstwiam ich dwójkę. Ogółem Kath jest zajebista, więc razem są... nie mam słowa :P i to jeszcze w twoim wydaniu to już wgl :D
Kolejna sprawa to Caroline. Jeej, tak wszystko do niej wraca. Jak ona musi się czuć.. Boże xd Ale wspaniale opisujesz jej uczucia, tak samo jak i Klausa. JEEEJKU, TEAM KLAROLINE FOREVER! ♥ Jestem bardzo ciekawa kto skręcił Caroline ten kark, może Rebekha? Możliwe.
Co do zasztyletowanego ELijaha - świetna scena, dobrze, że go zostawił. W ten sposób może być dalej z nami :D
Cóż więcej? Jesteś genialna i kocham Cię po prostu :*
Pozdrawiam i na prawdę kłaniam się nisko twemu talentowi i twej osobie :)
Kocham twój blog i dziękuje ci za Koltherine :D
OdpowiedzUsuńczadowy blog :D
OdpowiedzUsuńCześć, nominuję cię do The Versatile Blogger. Szczegóły na http://pamietnikiwampirowtomezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN na bloga o trójkącie z Elijah, Katheriną i Eleną!
OdpowiedzUsuńhttp://double-feeling.blogspot.com/
Cudo!!!
OdpowiedzUsuńOmg padam na twarz przed Tobą i Twoimi mega, zajebistymi opisami, jesteś wielka! Cudowna Klaroline ;D Oj jak ja się cieszyłam jak oni się zobaczyli, a potem jeszcze te ich myśli ach oni są tacy słodcy. Uwielbiam *.*
Scena z Elijahem i Kolem... Um przyznam, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Trzeba jednak przyznać, że Kol jest porywczy i jak najbardziej mógł się na coś takiego zdobyć ;P Tak czy inaczej biedny Elijah! Dobrze, że Klaus kazał go odsztyletować, bo w innym wypadku bym się tam do nich przeszła xD
Kol i Katherine, nie wiem jak to zrobiłaś, ale przestawiłaś mnie na nich -.- Uwielbiam ich dzięki Twojemu opowiadaniu. Chociaż i tak mam malutką nadzieję, że jak Elijah nie będzie z nią to z Tatią. A właśnie co z nią...?
No i oczywiście końcówka, ciekawe kto skręcił naszej Caroline kark. Uch no jak możesz być tak okrutna i kazać czekać nam tak długo na nowy rozdział? Będzie mi smutno jak nic nie dodasz *.* No cóż postaraj się!!! Dla mnie! xD
Pozdrawiam ;*
--------------------------------------------------------
Zapraszam do mnie na nn ;)
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńKol i Katherine - uwielbiam ich razem, idealnie do siebie pasują. Mam nadzieję, że nie zrobisz z Katherine Eleny i "nie wiem kogo bardziej kocham"
Caroline i Klaus - mam słabość, pięknie opisane sceny.
Kol i Elijah - jestem ciekawa jak ułoży im się relacja. Nie lubię, gdy Pierwotni się kłócą..
Życzę dużo weny!
M.
Co raz bardziej podziwiam twój talent ! :D Chwyciłaś mnie już od pierwszego rozdziału, a kolejne jeszcze bardziej mnie urzekają.
OdpowiedzUsuńScenę z Koltherine czytałam kilka razy, tak mi się podobało :) Obawiałam się, że Kat odeśle Kol;a z kwitkiem, ale na szczęście się myliłam, bo przecież oni są dla siebie stworzeni :3 Nie wiem czemu byłam zadowolona z tego, że Kol przebił Elijah'a kołkiem.. no cóż :p
No i oczywiście ukochane Klaroline :3 Oni muszą być razem, tu w twoim opowiadaniu, jak i w serialu. Tak pięknie siebie uzupełniają... Ich myśli, które ciągną ich do siebie. Wszystko takie piękne i za razem smutne, czyli idealne.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Bardzo intryguje mnie kto skręcił kark Caroline. Mam swoich podejrzanych ale pewnie i tak okaże się, że ktoś inny :) Będę cierpliwie czekać na NN, życzę udanych wyjazdów i byś wróciła wypoczęta z ogromem weny :) Pozdrawiam :*
___________________
niebezpieczneklamstwa.blogspot.com
completelybrokenlove.blogspot.com
Informacja o nowym rozdziale pojawiła się w aktualizacji 027. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://wamp-mania.blogspot.com/
Witam i zapraszam na nowy rozdział! Jest dłuższy od poprzedniego i może przypadnie ci do gustu ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo przerwy pozostałaś moją czytelniczką. Życzę dużo weny i już niedługo siadam do nadrabiania twoich rozdziałów! ;-) Pozdrawiam!
Ola z
darkest-dream.blogspot.com
Witam kochana :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na drugi rozdział :)
http://only-one-love-delena.blogspot.com/
http://twilightnowahistoria.bloog.pl/id,337720839,title,Nominacja-do-Liebster-Blog-Awards-i-the-Versatile-Blogger-Award,index.html
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Awards i the Versatile Blogger Award, więcej znajdziesz w linku ;)
Masz świetny styl pisania i niesamowite wyczucie sytuacji. Każdy twoje słowo wydaje sie być tym idealnym. Jestem w szczerym szoku. Ile ja bym dała żeby pisac tak dobrze i tak profesjonalnie jak ty! Podoba mi sie dosłownie wszystko, więc żeby nie przynudzac dodam jeszcze, że życze Ci weny i zapraszam do siebie na nowe opowiadanie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie czytałam od samego początku Twojego opowiadania, lecz cztery ostatnie rozdziały, ale i tak jestem zafascynowana tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńKocham Pamiętniki Wampirów. Czytałam książki, oglądałam każdy odcinek. Jedno się różni od drugiego bardzo, ale Ty też masz talent. Podoba mi się Twój styl.
Pozdrawiam i zapraszam do mojego opowiadania.
http://morgue-daughter.blogspot.com/
Hejak :)
OdpowiedzUsuńDługa przerwa się szykuje, a co najgorsze niedługo koniec... Jeejku jak ja wytrzymam bez tego... Dobrze, że planujesz coś nowego bo piszesz cudownie, dojrzale, wyjątkowo <3
Przechodząc do tego konkretnego rozdziału to jest niesamowity. A najpiękniejsza była Kolatherine <3 ^^ :D Ubóstwiam cię za tą scenę. To było takie dynamiczne, romantyczne i słodkie jednocześnie !
Klaroline... Ah ostatnie linijki pochłaniałam jak nie wiem co, a tu nagle koniec i nic się nie wyjaśniło dla Caroline....
Kocham twój styl jest po prostu twój, inny ;D
Pozdrawiam ;**
Ps zapraszam na NN na the-new-road.blogspot.com
Heeej ;)
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić cię na 58 rozdział tutaj :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
i 11 tutaj :
http://cornersee.blogspot.com/
Liczę na twoją opinię
Pozdrawiam i czekam na nn u ciebie ;)
Hey!
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam wszystkie twoje rozdziały i się zakochałam!
Świetna fabuła i fajnie piszesz!
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i zapraszam do mnie :)
:
http://prega-di-credimi.blogspot.com/
Nwm czemu nie ma tu mojego koma, ale trudno. Przeczytałam dużo wcześniej, a moja pamięć szfankuje ;/ Pamiętam tylko epicką scenę Kola i Kath. Jak do nie przyszedł <3 Iskry miedzy nimi są cudne! Wybacz, że nie skomentowałam ale czytałam na komórce ;((( Wiem że czytałam na 100% bo pamiętam to Kolotherine! No właśnie u mnie nn i trochę o nich. Dodatkowo Klaroline i Elejah. Liczę na twoją opinię. Szkoda, że będziemy tak długo czekać na nn ;//
OdpowiedzUsuńhttp://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/
Hej ;D chciałam zaprosić do nowego spisu blogów o tvd i TO mam nadzieję, że dołączysz :)
OdpowiedzUsuńhttp://katalog-to-tvd.blogspot.com/
Jak zwykle ja spóźniona -.- Ale że aż tak! Nie wiem co się stało. Ale nie ważne! Wspaniały rozdział, a Kolotherin urzekła mnie szczególne! Uwielbiam ich. To jak on do niej przyszedł! awww *,* No i Klaroline. To chyba najlepszy wątek. Szkoda, że na następny trzeba tyle czekać ;c
OdpowiedzUsuńChciałam jeszcze zaprosić na nowopowstały blog o Klaroline. Napisałam dopiero prolog, a nie jestem wprawioną pisarką. Liczę na twoją opinię i może jakąś radę :)
http://klaus-caroline-always.blogspot.com/
Siemka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn
Pozdrawiam ;*
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger Award na www.dziewczyna-phoenixa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award na niebezpieczneklamstwa.blogspot.com :) Wszystko znajdziesz w zakładce "Nominacje" :)
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić do mnie na 1 rozdział. A oto coś na zachętę:
OdpowiedzUsuń- Dwa razy whisky – rzucił Marcel do kelnera.
- Właśnie wychodziłem – dodał Mikaelson mierząc „towarzysza” wzrokiem. Przez chwilę zastanawiał się co tamten knuję, jednak potem doszedł do wniosku, iż zwyczajnie go to nie obchodzi.
- Nie możemy porozmawiać? Jak dawni przyjaciele? – uśmiechnął się „władca” Nowego Orleanu.
- Proszę bardzo Marcel, o czym chcesz mówić? – usiadł i odparł ze sztuczną uprzejmością.
- Jak ci się żyło, przez te lata? Krew, zabawa – zaczął, lecz ściszył ton i uniósł brwi w znaczącym geście – kobiety?
- Wspaniale. Tak, tak i nie – prychnął odbierając z rąk młodego chłopaka trunek. Prędko opróżnił szklankę ze złotawego napoju – A teraz jeśli pozwolisz, mam pewną sprawę do załatwienia. – zakończył i odszedł zostawiając wściekłego mulata samemu sobie.
- Cholerna hybryda, musisz mieć jakąś słabość – syknął sam do siebie i również zniknął w wampirzym tempie.
http://klaus-caroline-always.blogspot.com/
Mam nadzieję, że ocenisz :)
Hej !
OdpowiedzUsuńOgłaszam iż właśnie zostałaś nominowana :D
Po szczegóły zapraszam tutaj :
http://cornersee.blogspot.com/p/nominacje.html
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam :*
Super.Dopiero zaczęłam czytać i tak się wciągnęłam,że przeczytam wszystko.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, dopiero zaczynam. po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
Weny życzę :)
Hej. ;) Informuję, że zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
OdpowiedzUsuńhttp://lovetheorginals.blogspot.com/2013/08/the-versatile-blogger.html
Zapraszam na NN na http://only-one-love-delena.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOraz jeśli chcesz na drugi blog o Elijah-Katherine-Elena :)
http://double-feeling.blogspot.com/
uwielbiam pierwotnych, tvd i jak tylko bd miała szansę obejrzć the orginals, na pewno też się rozkocham :3 zapraszam do nas, to strona z opowiadaniami m.in. tym, dziejącymi się w Hogwarcie :D tzn. historia krukonki Eleny, córki aurorów, która wraz ze swoim najlepszym przyjacielem znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie, a jej przyjaciel i koledzy już stali się pierwszymi ofiarami (nie śmiertelnymi xd)to bd taki powrót do Hogwartu zwłaszcza dla tych, którzy spędzają wakacje w rodzinie mugoli:http://kronikizakrecenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHejka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Super blog, fajne notki.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://tvd-stories-caroline.blogspot.com/
Zapraszam na EPILOG, na mój pierwszy blog o DELENIE :(
OdpowiedzUsuńhttp://forbidden-looove.blogspot.com/
Jak mnie tu dawno nie było :D Nadrobiłam sobie już wszystko i powiem ci szczerze, że jestem zakochana w twoim blogu <3 Jestem wprost zachwycona Koltherine :33
OdpowiedzUsuńNo i modlę się by Klaroline... No by byli razem <3
A własnie xDD
Moja wena wróciła po długiej przerwie xDD Na moim blogu o Klaroline są już TRZY nowe rozdziały! :D
Mam nadzieję, że ci się spodobają :* Bardzo zależy mi na twojej opinii :**
Jak tylko pojawi się u cb nowy rozdział, od razu mnie informuj na Klaroline, okey? :D
Pozdrawiam :*
Zapraszam do siebie ;3 Coraz więcej się zaczyna dziać xDD
http://www.carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/
Hej Hej :D
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić cię na 60 rozdział tutaj :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
Mam nadzieję że ci się spodoba i liczę na twoją opinię.
Pozdrawiam.
O, tutaj też mam co czytać :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :)
http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com
Jezu ty mój kochany, nie sądziłam że aż tak będę chciała nowy odcinek. BŁAGAM?
OdpowiedzUsuńAch, ta Caroline. Ona by Klausa do wszystkiego przekonała, co nie? Ale szkoda mi jej. Nie pamięta mężczyzny, która tak bardzo za nią szaleje i jako jedyna, nie ma pojęcia, co się dzieje. Ale z drugiej strony, ma szansę poznać Klausa na nowo, bez tego całego osądzania go z jego przeszłych uczynków, co może być dla nich naprawdę dobre.
OdpowiedzUsuńKol - ty niegrzeczny wampirze. Własnego brata? Przecież ona nie pamiętała o tobie, kiedy się całowała z Elijahem. Ale, ale...Koltherine widzę się dobrze skończyło. Yay! Nie pomyślałam, że tak polubię tę parę.
I Klaroline....Caro zobaczyła jego szkice, tylko co ją unieszkodliwiło. Mam nadzieję, ze to będzie wyjaśnione w kolejnym rozdziale, który właśnie idę czytać.
Pozdrawiam :)