-To był świetny pomysł, Caroline - rzekła pierwotna wampirzyca, próbując nie myśleć o męce własnego brata.
-Co w tym świetnego ? - spytał Damon, ze spokojem popijając whisky. - Bonnie nie jest cudotwórczynią. Skoro znalazła się tak potężna trucizna, która może unieszkodliwić pierwotnego, to Bonnie nie ma szans. Nie patrz tak na mnie Eleno, ale mówię prawdę.
-Truciznę stworzyła czarownica, czyli równie dobrze czarownica może uratować Klausa - sprzeciwił mu się Stefan. - Bonnie jest na tyle silna, by mu pomóc.
-Jesteś strasznie ufny, Stef. Rozumiem, to przyjaciółka, ale dla nas już nie ma deski ratunku. Zaraz na tą podłogę padną cztery trupy. Radzę ci, Rebekah, zaopatrzyć się w jakichś osiłków, którzy nas pochowają. Chyba, że wolisz, aby twój dom cuchnął trupami. Brat ci jednak wysta...
-Zamknij się ! - ryknęła, łapiąc go za kark.
-Wszyscy się przymknijcie - zakończyła spór Caroline, która nagle wstała. - Słyszycie ? Krzyki ustały.
-Może on już nie żyje - szepnęła Elena.
Wszyscy nagle zamarli. Każdy usłyszał dźwięk stukających obcasów na skrzypiących schodach. Wyłonili się na korytarz i zobaczyli Bonnie, która stanęła naprzeciwko nich. Nic nie powiedziała, jedynie spuściła wzrok. Reszta domyślała się, co to oznacza. Damon przetrzymał Rebekah przed gwałtownym wybuchnięciem gniewu. Zdziwił się jednak, bo pierwotna w ogóle się nie poruszyła. Stała nieruchomo, nasłuchując, a po chwili uśmiechnęła się delikatnie, jakby wielki kamień spadł jej z serca. Caroline spojrzała na nią zszokowana. Gdy jednak odwróciła się w stronę schodów, zrozumiała, co ich tak wszystkich uspokoiło. Poczuła jak wpada na coś miękkiego, dużego. Podniosła wzrok i zobaczyła roześmianą twarz hybrydy. Mężczyzna wykrzywił usta w swoim charakterystycznym uśmieszku. Jego oczy błysnęły radością, a na twarzy nie było śladu po wcześniejszym bólu i cierpieniu.
-Miło znów cię widzieć, kochanie - rzekł z przekąsem. - Dotrzymałaś obietnicy, dlaczego więc jesteś taka zdziwiona ?
Caroline nic nie odpowiedziała. Odsunęła się od niego, stając na równi z pozostałymi.
-Świetnie. Pan i władca żyje. Możemy już wracać do domu ? Nie jadłem nic od godziny - odezwał się Damon. - Może zdążymy jeszcze na samolot. Ruszać się, ponuraki.
Mężczyzna wyszedł radośnie z domu, machając pierwotnym na pożegnanie. Elena i Bonnie ruszyły za nim, posyłając sobie przyjazne spojrzenia. Stefan przystanął przy drzwiach, patrząc raz na Caroline, a raz na Rebekę.
-Czas już iść - powiedziała pierwsza z nich. Spojrzała na pierwotnego, który wciąż radośnie się uśmiechał. - Chciałabym tylko wiedzieć...Nie masz zamiaru mnie zabić po tym, co ci zrobiłam ?
Klaus roześmiał się radośnie.
-Sama przyznałaś, że nigdy bym cię nie skrzywdził - odparł spokojnie. - Najpierw mnie otrułaś, a potem znalazłaś sposób na ratunek. Jesteśmy kwita. - Zamyślił się. - Może zostaniesz na dłużej ? Z chęcią pokazałbym ci miasto...
-Muszę skończyć szkołę ! - odpowiedziała stanowczo, ale po chwili uśmiechnęła się. - Koniec emocji przynajmniej na rok, zrozumiałeś ?
Rozbawiony pierwotny kiwnął głową, a Stefan i Caroline opuścili dom. Tuż z zamknięciem drzwi uśmiech spełzł z twarzy hybrydy. Spojrzał na swoją siostrę, która ze strachem odwróciła wzrok.
-Nik, zrozum. Gdybyś został człowiekiem, nasza rodzina znów mogłaby być szczęśliwa. Przynajmniej mielibyśmy gwarancję, że nas nie pozabijasz.
-Mielibyście też gwarancję, że ja umrę ! - krzyknął, a jego siostra drgnęła wystraszona. - Czy nie powinienem teraz cię ukarać ? - Podszedł do niej całkiem spokojnie. - Chcesz znów przeleżeć wiek w trumnie ?
-Och, Nik. Przestań. Popełniłam błąd, wszyscy popełniliśmy.
-A więc Elijah i Kol też ? - Uśmiechnął się szyderczo. - Wyjaśnimy to innym razem. Teraz musimy powstrzymać czarownicę, nim nas wszystkich pozabija.
Lustrzane odbicie ukazywało górną połowę sylwetki kobiety. Brązowe, kręcone włosy opadały kaskadą na ramiona. Tusz do rzęs i delikatny, brązowy cień na powiekach idealnie uwydatniały czekoladowe oczy. Róż na policzkach podkreślał oliwkową cerę. Lśniące od błyszczyka usta uśmiechały się tajemniczo.
-Podaj mi moją bransoletkę, Amy - rzekła Katherine, podziwiając swój nienaganny wygląd.
Na bluzkę na ramiączkach narzuciła skórzaną kurtkę. Przeczesała ręką lśniące i puszyste włosy.
-Czyż nie wyglądam cudnie ? - spytała, odwracając się do swojej służącej.
Drgnęła zdziwiona, bo zobaczyła to, czego zobaczyć nie chciała. Spodziewała się wesołej, rudowłosej dziewczyny, która z radością komplementowałaby jej wygląd, a jej oczy lśniłyby od hipnozy. Zamiast tego chuda, młoda sylwetka leżała w kałuży krwi. Katherine spojrzała na nią ze strachem, po czym podniosła powoli wzrok. Przed nią stał pierwotny, trzymając w ręku serce należące wcześniej do Amy.
-Elijah - wyszeptała Katherine.
Nie miała zamiaru rozmawiać z nim po tym, co zrobiła. W wampirzym tempie odwróciła się i pognała do wyjścia. Drogę zagrodził jej uśmiechnięty brunet.
-Dokąd uciekasz, Kath ? - spytał, przyglądając jej się z ciekawością.
-Kol... - jęknęła, odsuwając się od niego. Bracia stanęli obok siebie, a ona przed nimi, całkiem bezbronna i wystraszona. Mimo tego odezwała się z tą samą pewnością siebie co zawsze : - Była moją przyjaciółką.
-Pomińmy fakt, że nie z własnej woli. - Kol wybuchnął śmiechem.
-Uspokój się bracie. Nie przyszliśmy tu sobie żartować - uciszył go Elijah, podchodząc do Katherine. - Wciąż bierzesz werbenę, Katerino ?
-Już nie. Dziewczyna, która dostarczała mi werbeny została wczoraj zabita przez dwóch pierwotnych, którzy najwidoczniej trochę zaszaleli. Nie spodziewałam się tego po tobie, Elijah - odparła wampirzyca.
-Ma wyłączone uczucia, nie masz co się dziwić - dodał Kol. - Powinnaś coś o tym wiedzieć, chociaż...Nie ! Ty masz je włączone. Dlaczego do tej pory ich z powrotem nie wyłączyłaś ?
-Masz tysiąc lat, Kol. Powinieneś wiedzieć, że aby wyłączyć uczucia najpierw trzeba mieć powód. Jednak nie masz co się martwić, wyłączę je.
-Wcale, że nie. - Elijah spojrzał jej głęboko w oczy. Jego źrenice gwałtownie się zwęziły. - Nie wyłączysz emocji, dopóki ci nie pozwolę. Cokolwiek się stanie, wszystko będziesz czuła.
Katherine patrzyła w brązowe oczy pierwotnego. Widziała w nich ból, który był po części wywołany przez nią. Czuła, jak mimo jej woli jego emocje przelewają się na nią. Dłużej jednak nie musiała na niego patrzeć. Kol złapał ją za ramiona i odwrócił w swoją stronę. Tym razem była zmuszona spojrzeć na młodszą, jednak równie przystojną twarz i ciemne oczy, bardzo podobne do oczu jego brata.
-Gdzie jest lekarstwo ? - spytał Kol, a jego źrenice również się zwęziły, tak jak wcześniej u Elijaha.
Katherine znała to uczucie bardzo dobrze, a słowa same cisnęły jej się na usta, choć próbowała je powstrzymać.
-Amy go miała, ale jak widzisz leży martwa na podłodze z dziurą w klatce piersiowej. Zapewne schowała go w swoim mieszkaniu i nie, nie wiem gdzie mieszka. - Odsunęła się od niego. - A teraz wybacz na chwilkę.
Katherine spokojnie udała się do łazienki. Kol spojrzał na towarzysza.
-I co teraz, bracie ? Nik potrzebuje lekarstwa i Katherine. Możemy dać mu tylko jedno, nie może przecież tworzyć hybryd - rzekł spokojnie.
-A więc pójdę po lekarstwo, a ty jej pilnuj. Zadzwonię do ciebie, gdy zdobędę pudełeczko - Elijah otworzył drzwi i w mgnieniu oka zniknął.
Tymczasem jego młodszy brat, ucieszony tym, że jego zadaniem jest jedynie pilnowanie ślicznej wampirzycy, westchnął z uśmiechem. Zapukał do drzwi łazienki.
-Kath, słonko. Może zjemy coś, dopóki Elijah nie wróci ? - spytał.
Nikt nie odpowiedział. Kol wytężył słuch, ale nie usłyszał żadnych dźwięków dochodzących zza drzwi. Nie zastanawiając się ani przez chwilę, wszedł do środka. Po Katherine nie zostało żadnego śladu, a firanka w oknie falowała pod wpływem wiatru wpadającego z dużego otworu. Kol wyskoczył przez okno, stając na niewielkim chodniku.
-Zabawa w kotka i myszkę ? Kotek jest głodny - mruknął sam do siebie i zaczął poszukiwania wampirzycy.
Gdy bracia spiskowali przeciwko Klausowi, ten wraz ze swoją siostrą zwiedzał miasto w poszukiwaniu mieszkania czarownicy.
-Nowy Orlean to piękne miejsce, prawda Nik ? Cieszę się, że tu zamieszkaliśmy - odezwała się Rebekah, oglądając sklepy z ubraniami.
Klaus mimowolnie roześmiał się, widząc jej podekscytowanie. Normalnie, gdyby nie był na nią zły, to pożyczyłby siostrze kartę kredytową na zakupy. Pierwotny jednak szybko uspokoił się i zamiast podziwiać wystawy w galeriach handlowych, zaczął przyglądać się ludziom mijanym na ulicy. Zdziwił się bardzo ich zachowaniem. Widział na przykład mężczyznę, który spokojnie biegł środkiem chodnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że poruszał się w wampirzym tempie, nie zwracając uwagi na przechodniów. Klaus chciał już coś powiedzieć, ale rozmyślił się, widząc jakąś kobietę, która spokojnie, jakby nigdy nic, karmiła się jakimś chłopakiem. Piła łapczywie krew, a ludzie, którzy przechodzili obok niej, w ogóle nie reagowali.
-Co tu się, do diabła, dzieje ? - wysyczał zdziwiony Klaus.
-To nie ten motel ? - spytała Rebekah, która go nie dosłyszała.
Oboje stanęli przed zniszczonym budynkiem, który miał z 3 piętra. Klaus, nie myśląc już o podejrzanym zachowaniu spotkanych osób, wszedł do motelu. Niechcący tak mocno szarpnął klamkę, że drzwi odskoczyły na drugi bok i runęły tuż za Rebeką.
-Próbujesz mnie zabić ? - Spojrzała na niego ze złością.
Pierwotny, chichocząc, ruszył przed siebie. Na drzwiach windy widniała tabliczka z napisem "Winda nie czynna, prosimy korzystać ze schodów".
-Jakich schodów ? - spytała Rebekah.
Oboje z Klausem rozejrzeli się. Przed nimi znajdywały się jedynie strome podwyższenia, które schodów w ogóle nie przypominały. Wyglądały na coś, co może rozwalić się tylko przez dotknięcie palcem.
-Jak się tam dostaniemy ? Ona nie może mieszkać w takiej ruderze - Kolejne słowa wampirzycy zostały zignorowane przez jej brata. - Masz zamiar się do mnie ciągle nie odzywać ? To dziecinne, NIK !
Zakrył jej usta, by przestała tyle gadać. Drugą ręką objął ją w okolicach bioder i już po chwili znajdywali się na pierwszym piętrze, a coś, co miało służyć jako schody, runęło pod nimi.
Oboje weszli szybko na korytarz. Z podłogi wystawały pojedyncze deseczki, a dywan lśnił siwym kolorem, który zapewne był kurzem. Rodzeństwo skrzywiło się z obrzydzenia, a następnie gęsiego zaczęło iść przed siebie. Klaus w końcu doszedł do pokoju, którego drzwi wyglądały całkiem normalnie, ale takie nie były. Gdy pierwotny dotknął klamki, poczuł na dłoni werbenę, która wypalała mu skórę. Powstrzymał jęknięcie. odsuwając się na kilka centymetrów. Spojrzał na zdezorientowaną siostrę, a następnie znów na drzwi. Odsunął się jeszcze bardziej, a potem rzucił się na nie i wyłamał drzwi własnym ramieniem. Zgiął się z bólu, ale szybko odzyskał siły. Werbena nie działała na niego tak mocno, jak na inne wampiry.
-Klaus - szepnęła czarownica, w pośpiechu łapiąc do rąk jakąś wielką, zakurzoną księgę. - Nie sądziłam, że czarownica Bennett będzie aż tak silna, by cię uratować.
-Skąd o tym...
Pierwotny nie dał siostrze dokończyć. Minął ją bezszelestnie, atakując czarownicę. Ta jednak była przygotowana. Uniosła jedynie dłoń, co mogłoby się wydawać nic nie znaczącym gestem, ale powaliło hybrydę na kolana. Zaczął wydzierać się, łapiąc za głowę.
-Widziałeś te wampiry, Klaus ? To Marcel, to on im na to pozwala. Nowy Orlean jest opanowany przez krwiopijców. Połowa mieszkańców to potwory, a druga jest ich pożywieniem. Ale nie pozwolę, by tak było. Skończę to raz na zawsze. - Odłożyła książkę i tym razem obie ręce skierowała na mężczyznę.
Rebekah nie mogła patrzeć, jak jej brat kolejny raz cierpi. Korzystając z tego, że czarownica nawet nie zwracała na nią uwagi, podbiegła do niej i jednym ruchem skręciła jej kark. Kobieta padła na ziemię, a pierwotny bez problemu wstał.
-Czyli to prawda - rzekł, patrząc na siostrę. - Marcel naprawdę tu jest i ma kontrolę nad wampirami.
-Ten Marcel, którego niegdyś znałeś ? - spytała Rebekah z nieukrywanym gniewem. - Po to tu przyjechałeś, tak ? Chcesz się do niego przyłączyć, chcesz aby inni cię słuchali. Może jeszcze stworzysz do tego hybrydy z krwi Katherine, co ?
Zatkało ją, bo zdała sobie sprawę, że zna odpowiedź na wszystkie te pytania. Patrzyła na brata, który uśmiechał się szyderczo.
-Nowy Orlean to raj dla takich jak ja i Marcel, Rebekah. Nie zmarnuję tej szansy.
Pierwotny zniknął w wampirzym tempie. Jego siostra, coraz bardziej wściekła, spojrzała na martwe ciało kobiety. Zaintrygowana, złapała za jej księgę, po czym sama uciekła na zewnątrz. Nie mogła dłużej wytrzymać w tak obrzydliwym miejscu. Od razu, gdy znalazła się na świeżym powietrzu, otworzyła księgę. Nim zdążyła przeczytać chociażby jedno zdanie, ktoś jej w tym przeszkodził. Rebekah, czując silny ból w okolicach karku, opuściła księgę i padła chwilowo nieżywa na środek chodnika.
------------------------------------------------------------------------------------
Tak naprawdę rozdział 6 to właściwie początek historii. Wcześniej dużo się nie działo, ale teraz akcja będzie się rozkręcać. Jak już wiadomo, pojawi się Marcel. Zabrałam go z oryginału, aby chociaż trochę moja wersja była podobna do prawdziwej. Ogólnie ten wątek spodobał mi się i wydaje mi się ciekawy do ukazania. Rozdział mi się podobał, połowę napisałam dzisiaj i od razu wstawiłam. Byli wszyscy pierwotni, więc może dlatego jestem taka zadowolona. A wy co sądzicie ?
Jeszcze chciałam poinformować, że wczoraj do postu nr 1 "Przedstawienie bohaterów" dodałam króciutki opis całej fabuły opowiadania. Można tam się troszeczkę dowiedzieć, co jeszcze będzie się działo. Zachęcam do zajrzenia - http://mikaelsonfamily.blogspot.com/2013/03/przedstawienie-bohaterow.html
Jak zwykle cudnie! Mam nadzieję, że mimo, iż jest to opowiadanie o Pierwotnych, pojawi się trochę więcej Klaroline ;3
OdpowiedzUsuńCzekam już na NN i zapraszam do siebie:
http://klaroline-od-nienawisci-do-milosci.blogspot.com/
Bardzo fajny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, cieszę się, że uratowali Klausa, ale żałuje że Caro wraca do domu. Mam nadzieję, że jednak ją sprowadzisz znów do Nowego Orleanu.
Po drugie pomysł ściągnięty z oryginału jest świetny, ale mam nadzieję, że zrobisz to inaczej niż "olaboga" Julie ma zamiar. Spodziewałam się, że Klaus będzie chciał usunąć sobie Marcela z drogi, a nie do niego dołączyć, no ale zobaczymy :)
Proszę o Klaroline w następnym rozdziale, chociażby miałby być to sen :)
Pozdrawiam, Nina
http://klaroline-tvd.blogspot.com/
http://the-story-of--my-life.blogspot.com/
Super ! Ale szkoda, że Caroline wyjechała ;c Czekam na nn !! :* <3
OdpowiedzUsuńhttp://claus-i-caroline.blogspot.com/
Rozdział świetny. Też liczyłam na więcej Klaroline, ale może później się doczekam. Momentami było zabawnie np. gdy Klaus ignorował Rebekah albo ostatnie słowa Kola. Podoba mi się trójkąt Kol-Katherine-Elijah chociaż w serialu wolę Kalijah a w tym opowiadaniu Kolatherine.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ! <3
Cudowne... jak zwykle z resztą <3 Taką historię o Pierwotnych to ja bym chciała :D Mam nadzieję, że sprowadzisz jeszcze Caroline bo... Chcę jakieś sceny z Klaroline <3 Dziękuję ci za tak miłe komentarze u mnie <3 Jestem twoją wielką fanką i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i lecę pisać nexta ;D
Super! czekałam z niecierpliwością na ten post :3 <3 <3 <3 Nareszcie się pojawił :P u mnie również nn (nie wiem jak poszedł 2 rozdział ale czekam na opinię)
OdpowiedzUsuńLubicie Stebekkah.? Wg mnie za wielkiej przyszłości dla nich nie ma ale chociaż niech "cokolwiek" się wydarzy... ZAPRASZAM (PS" KOL {JEST JEDNYM Z GŁÓWNYCH POSTACI} I JER ŻYJĄ I MAJĄ SIĘ DOBRZE)
PRZEDSMAK :P
-To głupie. - Powiedziała nagle Rebekkah do Stefana, którym w tym momencie ewidentnie władał alkohol.
-Ale co? - Zapytał z nieobecnym wyrazem twarzy.
-Nie lubię takich imprez.
-W latach dwudziestych byłaś zabawniejsza.
-Mogłabym powiedzieć o tobie to samo.
-Doprawdy? - Rzucił wampir i przerzucił sobie przez ramię zaskoczoną pierwotną. Postawił ją na środku i zaczął obracać całkiem umiejętnie. Kto by przypuszczał, że Stefano dobrowolnie będzie tańczył?! Co alkohol robił z człowiekiem?! Żal mi było tylko Elijah... Ten garnitur na pewno ograniczał jego ruchy. On jako jedyny siedział przy stoliku rozkoszując się Tekilą.
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co wyniknie z zabawy w kotka i myszkę ;) Życzę Ci dużo weny i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D No teraz to mam nadzieję na niezłą akcję tak jak zapowiedziałaś ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam Klaroline i szkoda że z Caro tak wyszło :< mam nadzieję że jeszcze wróci :)
Co do Klausa to dzięki że go uratowali bo nie mogłabym przeżyć gdyby zniknął z tego opowiadania!
Niecierpliwie czekam na nn :)
świetny rozdział czeka na następny :)
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Tak się cieszę, że uratowali Klasa, uff :) uwielbiam pierwotnych, dlatego twój blog jest dla mnie bardzo ważny :) di tego jest Katherine, uwielbiam ich rozmowy, sytuacje.. Nawet polubiłam Kola! 'Kotek jest głodny' - genialne to było! Mam nadzieję, że niedługo pojawi się wątek Klaroline, bo ich ubóstwiam :D
Pozdrawiam i czekam na to rozwinięcie akcji, trzymaj się kochana :*
Wszyscy o Klaroline, a ja się zastanawiam co się stało z Rebekah na końcu O.o
OdpowiedzUsuńOtóż.. dopiero dzisiaj trafiłam na Twojego bloga. Szczerze powiedziawszy nie miałam okazji przeczytać go od początku, aczkolwiek jak tylko przyswoję wiedzę z prawa i administracji pochłonę się każdą komórką mojego ciała w potok słów i wtedy wystawię opinie jak i wyleje uczucia wywołane poprzez litery ułożone w zdania. Mimo wszystko chciałabym poprosić Cię o odwiedzenie mojego bloga. Dopiero zaczynam i chciałabym, aby na nim pojawiła się chociaż jedna szczera opinia. Pozdrawiam i zapraszam! www.noel-isabel.bloog.pl
OdpowiedzUsuńUdało się! Każdy rozdział pochłaniał mnie coraz bardziej. Masz niesamowite pomysły i w godny podziwu sposób je realizujesz. Jedynym mankamentem były retrospekcje, które nie przypadły mi do gustu, ale cóż.. to tylko moje zdanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział jak i proszę o poinformowanie mnie o nim. Życzę weny, na pewno będzie się działo! :)
OdpowiedzUsuńwww.noel-isabel.bloog.pl
Wow ! Dopiero co znalazłam twój blog i baaaardzo mi się podoba. Gdyby było trochę więcej Kol'a...xD Zafascynowała mnie ta akcja. Myślałam że Klaus będzie chciał się pozbyć tego Marcela no ale wiadomo Klaus to Klaus jego zachowanie wobec takiej postaci jak Marcel może być nie przewidywalne,
OdpowiedzUsuńSzkoda że Elijah wyłączył człowieczeństwo, co do Bex to zawsze ją lubiłam, co do Kol'a to ubóstwiam go *.* Mam nadzieję że będzie z nim więcej scen ;p
Na razie to wszystko co mogę powiedzieć, cóż życzę weny i Pozdrawiam!
+zapraszam na mojego bloga : http://historiadamaris152.blogspot.com/
Z radością ogłaszam, że nominuję twojego bloga do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńNo i zaraz biorę się do nadrobienia rozdziału :)
Bardzo ciekawy rozdział, dużo się działo i mnie zaskoczyłaś. Oczywiście pozytywnie :) Najbardziej podobała mi się scena z Elijahem, Kolem i Katherine. Cieszę się, że Elijah ma wyłączone uczucia, to pozwoli nam zagłębić się w jego mroczniejszą stronę. Rzecz jasna, zależy jak poprowadzisz życie pierwotnych w swoim opowiadaniu :) Kocham twojego bloga, pisz dalej, czekam na nexta ; ***
OdpowiedzUsuńWitam, serdecznie zapraszam na nowy 10 rozdział! Proszę o komentarze z opinią :)
OdpowiedzUsuńOla z
darkest-dream.blogspot.com
Chcę powiadomić, że u mnie 3 rozdział. Kiedy nn tu? :) http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na NN na Delenie ;)
forbidden-looove.blogspot.com !
Wow! Skaczę sobie po tych rozdziałach i tak czytam, a tutaj widzę, że ominęło mnie tyle ciekawych i wspaniałych rzeczy, muszę wszystko od początku przeczytać! Strasznie mi się podoba twoje opowiadanie, czekam na nn! Zapraszam na bloga : www.i-hate-this-feeling.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i umieszczenie na liście "czytam i uwielbiam ;3" :D Oczywiście odwzajemniam tym samym :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy, pierwszy rozdział na moim blogu :P
http://zemsta-nike.blogspot.com/
Zapraszam na nowego bloga: www.dziewczyna-phoenixa.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDoszłam jednak do tego, że nie będę komentować każdego rozdziału po kolei. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe - po prostu będę wszystko ujmować w jednym komentarzu co trzeci rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Tatia umarła. Klaus nie został jednak człowiekiem - i bardzo dobrze, bo taki zły charakterek jest niezbędny. Co do tej notki - wcale nie jest nudno! Mi nie przeszkadza to, że nie ma za wiele akcji. Czasem trzeba napisać coś, co niekoniecznie jest takie energiczne itp. Elijah musi cierpieć - dopiero co odzyskał Tatię i już ją stracił. Smutne. Na pewno Katherine nie przyjmowała werbeny? Chyba tak, chociaż to dla mnie nie jest do końca jasne - Petrova jest nieobliczalna. Nie dziwię się, że ją zahipnotyzował. Niewątpliwie na to zasłużyła. Pierce z włączonymi uczuciami? Chętnie zobaczę :) Mam takie przeczucie, oczywiście może być całkowicie mylne, ale chyba Kol będzie z Katherine. Jakoś tak widzę ich razem. Nie mogę się doczekać, kiedy przeczytam o Marcelu. W każdym razie notka bardzo przypadła mi do gustu.
PS. Mogłabyś wpaść, przeczytać i napisać w komentarzu co sądzisz o moim blogu? Dodałam wczoraj pierwszy rozdział :) analyse-adorno.blogspot.con
Pozdrawiam, Authoress.