Podłoga zaskrzypiała lekko pod bosymi stopami Katherine. Kobieta zbiegła po cichu po schodach, a następnie otworzyła szeroko frontowe drzwi. Zrobiła krok do przodu, ale zamiast poczuć pod nogami brukowy chodnik, wciąż czuła podłogę. Waliła ręką w niewidzialną barierę, klnąc pod nosem. Nie cierpiała być pod wpływem hipnozy pierwotnego. Uniemożliwiało jej to wyjście z domu. Już od paru tygodni nie zjadła nic ciepłego i nie poczuła świeżego powietrza. Jedynie musiała zadowolić się krwią z woreczków i delikatnym wiatrem, który czuła, otwierając okno. Westchnęła ciężko. Podwinęła rękawy w koszuli Kola, którą uwielbiała nosić, a następnie udała się do salonu. Z rezygnacją oparła się o framugę drzwi, przyglądając się trzem mężczyznom, którzy w ciszy spędzali tam czas. Zbieg okoliczności sprawił, że byli to ci, z którymi Katherine cokolwiek łączyło. Każdy z nich był całkowicie inny, a jednak cała trójka odegrała jakąś rolę w życiu wampirzycy.
Poważny, elegancki Elijah to mężczyzna, którego poznała jeszcze za swojego ludzkiego życia. To on był tym, którego pokochała. Pech sprawił, że był też bratem wampira, który chciał ją zabić. Katherine nie było dane żyć u boku najstarszego z pierwotnych. Zostając wampirem, całkowicie odcięła się od niego. Od tamtej pory widziała go kilka razy, ale już nigdy nie poczuła do pierwotnego tego, co wcześniej.
Stefana poznała już jako wieloletni wampir. On też miał brata, ale ten jej pożądał. Oboje się w niej zakochali, co ona wykorzystała. Bawiła się nimi, ale tak naprawdę to Stefana darzyła silnym uczuciem. Przemieniła go, a potem pozwoliła mu wierzyć, że zginęła w pożarze. Wielokrotnie pragnęła znów go zobaczyć i odzyskać. Uniemożliwiała jej to Elena. Teraz, gdy tak patrzyła na niego, nic nie stało jej na przeszkodzie. Nie była jednak pewna, czy dobrze by zrobiła, gdyby znów zaczęła o niego walczyć.
Ostatnią osobą, na którą spojrzała, był Kol. Przystojny, zabawny, uroczy, rozrywkowy. Ideał, z którym mogłaby spędzić całe życie. Problemem było to, że go nie kochała. Była pewna swoich uczuć, którymi go darzyła. Po prostu go polubiła, ale to nie mogła być miłość. "Kol to typowy wampir - egoista, który nigdy nie zdołałby nikogo pokochać" - pomyślała. Zdziwiło ją to, że w ogóle zaczęła o nim w ten sposób myśleć. Pierwotny miał być tylko kimś, kto mógł zapewnić jej bezpieczeństwo i rozrywkę, nic po za tym.
Katherine przerwała swoje rozmyślania, gdy zarejestrowała coś dziwnego. Obaj pierwotni, Elijah i Kol, nerwowo wstali i zaczęli podążać w stronę wyjścia. Pierwszy z nich otworzył drzwi i spojrzał ze zdziwieniem na Stefana i pannę Pierce.
-Coś mną kontroluje - powiedział.
Z szybkością wampira wybiegł z rezydencji. Kol rzucił w stronę Katherine błagalne spojrzenie. Ta podbiegła do niego, ale było już za późno. Po obecności najmłodszego pierwotnego nie pozostało żadnego śladu.
Dotychczas piękne, błękitne niebo zaczęły przykrywać ciemne chmury. Siła wiatru rosła z każdą chwilą. Klaus podążał przez miasto, rozglądając się dookoła. Wszyscy uciekali do domów przed nadciągającą burzą. Miejscowi handlarze zbierali swoje stragany i starali się uratować jak najwięcej rzeczy. Czerwone jabłko potoczyło się koło nogi pierwotnego. Mężczyzna podniósł owoc i wrzucił go do koszyka jednego ze sprzedawców. Ten podziękował mu skinieniem głowy, a następnie uciekł do budynku, mrucząc pod nosem coś o zbliżającym się nieszczęściu. Klaus popatrzył za nim jeszcze chwilę, ale szybko skupił swoją uwagę na czymś równie dziwnym. Zmienił kierunek swojego spaceru i teraz kierował się w stronę lasu. Próbował skręcić lub przystanąć, ale jego starania nic nie dały. Jakaś niewidzialna siła prowadziła go w ciemność pośród drzew, a pierwotny nic nie mógł na to poradzić. Doszedł więc na środek lasu i dopiero wtedy jego nogi odzyskały swobodę. Rozejrzał się dokładnie.
Dotychczas piękne, błękitne niebo zaczęły przykrywać ciemne chmury. Siła wiatru rosła z każdą chwilą. Klaus podążał przez miasto, rozglądając się dookoła. Wszyscy uciekali do domów przed nadciągającą burzą. Miejscowi handlarze zbierali swoje stragany i starali się uratować jak najwięcej rzeczy. Czerwone jabłko potoczyło się koło nogi pierwotnego. Mężczyzna podniósł owoc i wrzucił go do koszyka jednego ze sprzedawców. Ten podziękował mu skinieniem głowy, a następnie uciekł do budynku, mrucząc pod nosem coś o zbliżającym się nieszczęściu. Klaus popatrzył za nim jeszcze chwilę, ale szybko skupił swoją uwagę na czymś równie dziwnym. Zmienił kierunek swojego spaceru i teraz kierował się w stronę lasu. Próbował skręcić lub przystanąć, ale jego starania nic nie dały. Jakaś niewidzialna siła prowadziła go w ciemność pośród drzew, a pierwotny nic nie mógł na to poradzić. Doszedł więc na środek lasu i dopiero wtedy jego nogi odzyskały swobodę. Rozejrzał się dokładnie.
Otaczał go krąg, na którym znajdywały się wampiry. Cały krąg podzielony był na 4 części. W jednej znajdował się Klaus, a w pozostałych jego rodzeństwo. Elijah i Kol byli równie zdziwieni co on. Rebekah leżała bezwładnie na ziemi, niczym martwe ciało pozostałe po silnej kobiecie. Ten widok wstrząsnął hybrydą od środka. Zwrócił wzrok na Sophie, która stała w samym środku kręgu i tym samym w miejscu, gdzie 4 części się łączyły. Pierwotny marzył tylko o jednym - zaatakowaniu czarownicy. Ruszył przed siebie, ale zatrzymała go niewidzialna bariera. Był uwięziony w swojej części kręgu i nie miał jak stamtąd uciec. Sophie zaśmiała się szyderczo. Zawtórowało jej kilkanaście głosów. Klaus odwrócił się i dopiero teraz zauważył, że krąg otacza liczna grupka czarownicy. Wszyscy ci, których przygarnęła na swoją stronę, byli gotowi stawić czoło pierwotnym. Cała trójka spojrzała na siebie niepewnie, a następnie na nieprzytomną siostrę.
-Jeżeli ona nie żyje... - Klaus zwrócił się do uśmiechniętej Sophie. Jego oczy płonęły chęcią zemsty, a dłonie zginały się w pięści. - Zginiesz w męczarniach, czując, jak powoli odrywam każdy skrawek twojego ciała !
Cichy jęk dobiegł pierwotnego zza pleców. Odwrócił się, czując nagły przypływ różnorodnych emocji. Caroline, jego największa słabość obok rodziny, stała oparta o drzewo. Jej oczy wyrażały strach, ale też nutkę nadziei. Klaus nie miał pojęcia, skąd to się u niej wzięło. Jego złość rosła z każdą kolejną chwilą. Sophie zdołała go wykiwać, używając do tego dwóch kobiet, na których mu zależało. Poczuł się oszukany przez blondynkę, która teraz zerkała na niego niepewnie. Posłał jej oburzone spojrzenie, a następnie znów zwrócił wzrok na Sophie, z której ust nie schodził uśmiech.
-Pewnie się zastanawiacie, co tu robicie. - Zachichotała donośnie. - Otóż, ściągnęłam was tu dzięki zaklęcia. Do tego potrzebna mi była wasza siostrzyczka. W jej żyłach płynie wasza krew, a więc użyłam jej do sprowadzenia was. - Zerknęła na pierwotną wampirzycę, a potem na jej braci, a w szczególności na Klausa. - Zdziwiony widokiem swojej ukochanej ? Kazałam jej cię oszukać. Miałeś wierzyć, że mnie nabrała i jest po waszej stronie. Ona ci nie ufa, Klaus. Nie wierzy, że sprowadzisz jej chłopaka, dlatego ja jej to obiecałam. Tyler wróci do domu.
-I co z tego, skoro i tak umrze ? - odezwała się Caroline. Wszyscy spojrzeli na nią. - Jeżeli Klausowi coś się stanie ani ja, ani Tyler nie odnajdziemy szczęścia. Może chcesz dobrze, ale ci to nie wychodzi. Postanowiłam więc działać sama i o to mój plan.
Blondynka skierowała wzrok w ciemność. Po chwili zza drzew wyłoniła się kobieca sylwetka. Mulatka kierowała się odważnie w stronę Sophie. Ta wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia, a Caroline odetchnęła z ulgą, widząc swoją przyjaciółkę. Bonnie Bennett skierowała ręce w stronę Sophie, która zrobiła to samo. W okolicy rozległ się potężny grzmot, a z nieba zaczął lać deszcz. Ustawione na kręgu pochodnie zgasły, a pierwotni zostali uwolnieni. Bez namysłu każdy z nich rzucił się na pierwszego lepszego wampira. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie. Obie czarownice, Bonnie i Sophie, atakowały się różnorodnymi czarami, wywołując coraz groźniejsze zjawiska pogodowe.
Wiatr rozszalał się na dobre. Gałęzie zaczęły wirować wokół zebranych, kalecząc im twarze. Elijah idealnie omijał je spokojnym krokiem. Wyrywał serca każdemu napotkanemu wampirowi, który chciał go zabić. Żadnemu nie udało się go zaskoczyć, wszyscy kończyli marnie. Kol wyrwał największą gałąź z jednego drzewa i zaczął nią atakować wrogów. Klaus odrywał ofiarom głowy, co z punktu widzenia Caroline nie wyglądało cudownie. Wzdrygnęła się na ten widok. Pierwotni w walce byli bezwzględni, nie przejmowali się zabitymi przez nich istotami. Wszystko wskazywało na to, że zaraz wszystkich pozabijają, aż tu nagle pojawiło się ich jeszcze więcej. Wampiry stadami zjawiały się z każdej strony. Najwidoczniej Sophie udało się zgromadzić potężną armię.
Caroline schowała się za jednym z drzew, gdzie nie była widoczna przez morderców, a następnie spojrzała na krąg. Obie czarownice toczyły zaciętą walkę, ale nie trudno było dostrzec, że to Bonnie ma mniejsze szanse. Powoli opadała z sił, a z jej nosa zaczęła cieknąć krew. Nagle Bennett upadła na ziemię, a Sophie zaśmiała się złowieszczo. Uniosła wysoko nóż i skierowała go nad serce nieprzytomnej czarownicy. Caroline jęknęła głośno, zaciskając zęby. Musiała wziąć się w garść i pomóc swojej przyjaciółce. Bała się, ale to nie ona była teraz najważniejsza. Liczyło się dla niej tylko życie Bonnie. Nie zastanawiając się dłużej, wskoczyła do kręgu. W wampirzym tempie pojawiła się za Sophie. Złapała jej nóż i wbiła prosto w serce czarownicy.
Wiatr rozszalał się na dobre. Gałęzie zaczęły wirować wokół zebranych, kalecząc im twarze. Elijah idealnie omijał je spokojnym krokiem. Wyrywał serca każdemu napotkanemu wampirowi, który chciał go zabić. Żadnemu nie udało się go zaskoczyć, wszyscy kończyli marnie. Kol wyrwał największą gałąź z jednego drzewa i zaczął nią atakować wrogów. Klaus odrywał ofiarom głowy, co z punktu widzenia Caroline nie wyglądało cudownie. Wzdrygnęła się na ten widok. Pierwotni w walce byli bezwzględni, nie przejmowali się zabitymi przez nich istotami. Wszystko wskazywało na to, że zaraz wszystkich pozabijają, aż tu nagle pojawiło się ich jeszcze więcej. Wampiry stadami zjawiały się z każdej strony. Najwidoczniej Sophie udało się zgromadzić potężną armię.
Caroline schowała się za jednym z drzew, gdzie nie była widoczna przez morderców, a następnie spojrzała na krąg. Obie czarownice toczyły zaciętą walkę, ale nie trudno było dostrzec, że to Bonnie ma mniejsze szanse. Powoli opadała z sił, a z jej nosa zaczęła cieknąć krew. Nagle Bennett upadła na ziemię, a Sophie zaśmiała się złowieszczo. Uniosła wysoko nóż i skierowała go nad serce nieprzytomnej czarownicy. Caroline jęknęła głośno, zaciskając zęby. Musiała wziąć się w garść i pomóc swojej przyjaciółce. Bała się, ale to nie ona była teraz najważniejsza. Liczyło się dla niej tylko życie Bonnie. Nie zastanawiając się dłużej, wskoczyła do kręgu. W wampirzym tempie pojawiła się za Sophie. Złapała jej nóż i wbiła prosto w serce czarownicy.
W tej samej chwili Rebekah błyskawicznie usiadła, próbując złapać oddech. Sophie padła na ziemię, a Caroline otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Wszystkie wampiry, które były po stronie czarownicy, razem z nią padały na ziemię. Każdy, kto był połączony z Sophie, poniósł śmierć razem z nią. Wiatr uspokoił się, a burza odeszła w zapomnienie. Chmury zaczęły ustępować miejsca pięknemu księżycowi, którego otaczały liczne gwiazdy. Caroline przytuliła do siebie Bonnie, która na szczęście nie odniosła większych obrażeń. Elijah wpadł w ramiona Rebeki, przepraszając za wszystko, co przez nich wycierpiała.
Okazało się, że blondynka była w zmowie z Caroline i one obie ściągnęły Bonnie do Nowego Orleanu. Rebekah zawsze była po stronie rodzeństwa, dlatego nie zginęła razem z Sophie. Klaus odetchnął głęboko po ciężkiej walce. Przyjrzał się martwym ciałom, którym brakowało kończyn. Już od dawna nie miał okazji wyładować swojej furii na innych istotach. W tamtej chwili, gdy Sophie nie żyła, a z Rebeką było wszystko dobrze, poczuł się cudownie. Spojrzał na Caroline, która tuliła do siebie przyjaciółkę. Uśmiech zszedł z twarzy pierwotnego. Wiedział bowiem, że blondynka czuje się okropnie po tym, co zrobiła. W końcu zabiła kilkadziesiąt osób, a wyrzuty sumienia, po takim czynie, są nieuniknione.
Tego dnia śmierć poniosło wiele wampirów oraz jedna czarownica. Ktoś jednak przeżył, a tą osobą był Luke. Czarownik działał z własnej woli przeciwko pierwotnym, po za tym nie było go na miejscu masakry. Wiadomym było, że trzeba się go jak najszybciej pozbyć. Rebekah postanowiła wyruszyć na poszukiwania dawnego kochanka. Ku jej zdziwieniu, pomóc jej zechciał Kol. Ruszyli przez miasto, dziwnie spokojne jak na Nowy Orlean. Zastanawiali się, gdzie mogą znaleźć Luke'a. Mężczyzna na pewno zdążył już się domyślić, co się stało, więc w takim razie mógł uciec. Pierwotni byli jednak szybsi i sprytniejsi. Rozdzielili się, aby szybciej znaleźć ich kolejną ofiarę. Rebekah odwiedziła opuszczony hotel - dawną kryjówkę Sophie i jej bandy. Kol postanowił poszukać czarownika w dzielnicy, która o tej godzinie tętniła życiem. Wszedł do baru, w którym kilka tygodni temu imprezował z Katherine. Rozejrzał się po zebranych, po czym podszedł do barmana. Młody chłopak znał dużo osób w mieście, gdyż odwiedzali go prawie wszyscy. Kol sprytnie to wykorzystał.
-Cześć kolego, znasz może niejakiego Luke'a Whitnera, przyjaciela Sophie ? - spytał, używając hipnozy.
-Przychodzi tu codziennie. - Chłopak odpowiedział automatycznie. - Przesiaduje w piwnicy i wywołuje duchy czy jakoś tak. Wiem, że potem dzieją się dziwne rzeczy tu, w barze, ale mu nie zabraniam. Daje mi za to dużo kasy. Powinien wpaść za jakąś godzinkę. - Wyłonił zza lady butelkę alkoholu. - Na koszt firmy.
Kolejną godzinę Kol spędził w kącie sali. Przypatrywał się klientom, co chwilę upijając łyk gorzkiego płynu. Poczuł się rozgrzany od środka i gotowy do znęcania się nad słabszym, gdy do baru weszła zakapturzona postać. Skinęła głową w stronę barmana, podsuwając mu pod ladą kilka banknotów. Następnie przemknęła do piwnicy.
Kol zachichotał pod nosem. Zaklaskał w dłonie i pełen wigoru ruszył za czarownikiem. Kręte schody zdawały się kruszyć pod jego stopami, ale zdołał zejść na dół. Luke siedział w kręgu, a obok niego leżała jego długa kurtka z kapturem. Czarownik otoczony był świecami. Ręce wznosił ku górze i wypowiadał zaklęcie. Kol, próbując utrzymać powagę, usiadł na stercie pudeł, nawet niezauważony przez mężczyznę. Luke całkowicie skupił się czarach. Wokół niego zaczęła unosić się smużka dymu. Pierwotny, znudzony oczekiwaniem, przywarł czarownika do ściany, a następnie rzucił nim o puste pudła. Ten spojrzał na niego zdziwiony. W jego oczach było widać strach, ale nie spowodowany atakiem wampira, tylko raczej przerwanym zaklęciem. Kol nie przejmował się tym. Rozbił pustą butelkę po alkoholu, a następnie wsadził kawałek szkła w rękę mężczyzny. Luke syknął z bólu. Pierwotny podniósł go za kark i usadowił na krześle. Następnie przykuł jego dłonie, aby ten nie mógł się wydostać. Kol zaśmiał się szyderczo, pochylając nad wystraszonym czarownikiem.
Kol zachichotał pod nosem. Zaklaskał w dłonie i pełen wigoru ruszył za czarownikiem. Kręte schody zdawały się kruszyć pod jego stopami, ale zdołał zejść na dół. Luke siedział w kręgu, a obok niego leżała jego długa kurtka z kapturem. Czarownik otoczony był świecami. Ręce wznosił ku górze i wypowiadał zaklęcie. Kol, próbując utrzymać powagę, usiadł na stercie pudeł, nawet niezauważony przez mężczyznę. Luke całkowicie skupił się czarach. Wokół niego zaczęła unosić się smużka dymu. Pierwotny, znudzony oczekiwaniem, przywarł czarownika do ściany, a następnie rzucił nim o puste pudła. Ten spojrzał na niego zdziwiony. W jego oczach było widać strach, ale nie spowodowany atakiem wampira, tylko raczej przerwanym zaklęciem. Kol nie przejmował się tym. Rozbił pustą butelkę po alkoholu, a następnie wsadził kawałek szkła w rękę mężczyzny. Luke syknął z bólu. Pierwotny podniósł go za kark i usadowił na krześle. Następnie przykuł jego dłonie, aby ten nie mógł się wydostać. Kol zaśmiał się szyderczo, pochylając nad wystraszonym czarownikiem.
-I co teraz powiesz, kolego ? - spytał żartobliwie. - Sophie nie żyje, Bekah nie powstrzyma mnie przed brutalnością. Nie jestem cierpliwym człowiekiem, ale poczekam, aż wystarczająco mocno się wycierpisz.
Pierwotny przekręcił lekko głowę, odsłaniając kły. Wbił je w szyję mężczyzny i zaczął sączył krew. Ciepły, czerwony płyn oblał jego usta, powodując cudowne uczucie rozkoszy. Z jednej strony nie chciał tak szybko kończyć z czarownikiem, ale z drugiej krew za bardzo mu smakowała. Zdołał się jednak ocknąć, odsuwając od mężczyzny. Wytarł z ust pozostałość po kolacji, postanawiając, że jeszcze później pożywi się na kimś ładniejszym i zdrowszym. Podwinął rękawy od koszuli, zastanawiając się, jakiej tortury użyć na czarowniku. Spojrzał mu prosto w oczy i dostrzegł przerażenie. Co dziwniejsze, ono nie było skierowane do pierwotnego, ale do czegoś, co znajdywało się za nim. Kol poczuł za sobą cichy szmer. Odwrócił się na pięcie zdziwiony, że ktoś może mu przeszkadzać. Początkowo myślał, że to Rebekah go znalazła, ale się pomylił. Stanął jak wryty w ziemię wystraszony tym, co zobaczył.
-To niemożliwe - szepnął.
Poczuł, jak tuzin drewnianych kul przeszywa jego ciało.
Piękny, okrągły księżyc lśnił na granatowym niebie. Gwiazdy otaczały go, tworząc różne kształty. Mimo cudownego widoku, Klaus wolał patrzeć na śliczną blondynkę, która siedziała na tarasie. Jej szczupła, zgrabna sylwetka spoczywała na huśtawce. Blond loki powiewały pod wpływem delikatnego wiatru, który dodatkowo muskał zaróżowione policzki Caroline. Jej usta w blasku księżyca bardziej rzucały się w oczy, przez co pierwotny nie mógł oderwać od nich wzroku. Pragnął poczuć ich ciepło. Udało mu się w końcu spojrzeć w oczy wampirzycy, które zwrócone były ku gwiazdom. Mimika i gesty Caroline zawsze wyrażały tysiące emocji. Tym razem blondynka była całkowicie odcięta od świata, wyglądała tak, jakby znajdowała się w jakimś trasie. Jej oczy nie wyrażały nic oprócz nieskończonej pustki.
Hybrydę przeraził ten widok. Jeszcze nigdy nie widział panny Forbes w takim stanie. Bał się, że z rozpaczy wyłączyła uczucia. Z jednej strony był to świetny pretekst na spędzanie z nią więcej czasu. Caroline bez uczuć na pewno byłaby do niego przychylniej nastawiona. Z drugiej strony Klaus już tak dużo razy pozbywał się emocji, że zdążył coś zauważyć - takie zachowanie nigdy nie kończyło się dobrze. Oczywiście blondynka mogła włączyć człowieczeństwo, kiedy tylko chciała, ale już nigdy nie byłoby jej łatwo i zapragnęłaby już na zawsze pozostać obojętna. Pierwotny postanowił przekonać się, jaka jest prawda. Wyszedł po cichu na taras. Zamknął za sobą szklane drzwi, przez które wcześniej przypatrywał się blondynce. Usiadł obok niej na huśtawce. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Towarzystwo hybrydy ani jej nie wystraszyło, ani nie wkurzyło.
Hybrydę przeraził ten widok. Jeszcze nigdy nie widział panny Forbes w takim stanie. Bał się, że z rozpaczy wyłączyła uczucia. Z jednej strony był to świetny pretekst na spędzanie z nią więcej czasu. Caroline bez uczuć na pewno byłaby do niego przychylniej nastawiona. Z drugiej strony Klaus już tak dużo razy pozbywał się emocji, że zdążył coś zauważyć - takie zachowanie nigdy nie kończyło się dobrze. Oczywiście blondynka mogła włączyć człowieczeństwo, kiedy tylko chciała, ale już nigdy nie byłoby jej łatwo i zapragnęłaby już na zawsze pozostać obojętna. Pierwotny postanowił przekonać się, jaka jest prawda. Wyszedł po cichu na taras. Zamknął za sobą szklane drzwi, przez które wcześniej przypatrywał się blondynce. Usiadł obok niej na huśtawce. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Towarzystwo hybrydy ani jej nie wystraszyło, ani nie wkurzyło.
-Zabiłam ich - wyszeptała.
Klaus spojrzał na blondynkę, wystraszony dźwiękiem jej głosu. Jeszcze nigdy nie słyszał, aby ktoś był aż tak bardzo smutny, rozżalony i obojętny jednocześnie. Zapragnął cofnąć czas i sam zabić Sophie tylko po to, aby Caroline mogła spokojnie żyć, nie torturowana przez własne sumienie.
-Jesteś wampirem, kochana. Taki jest nasz los, musimy zabijać, aby sami przeżyć. Spójrz na to z lepszej strony. Uratowałaś przyjaciółkę i moją siostrę. Już na zawsze będę ci za to wdzięczny.
Blondynka ocknęła się z zadumy, odwracając się w stronę pierwotnego. Jego wzrok powędrował na jej oczy, które teraz były pełne emocji. "Nie wyłączyła ich" - pomyślał z ulgą. Zauważył na twarzy Caroline mieszankę podziwu, radości i strachu. Właśnie dlatego była dla niego taka niesamowita - co chwila zaskakiwała go swoimi emocjami, które zmieniały się z każdą sekundą.
-Niesamowite - odezwała się. - Jesteśmy tacy podobni. Zabijałeś tysiące ludzi, ale kochasz rodzinę ponad wszystko. Wtedy w lesie zabijałeś ich wszystkich, bo byłeś zły za to, co zrobili Rebece. To twoja siostra i zależy ci na niej. - Uśmiechnęła się delikatnie. - A ja zabiłam Sophie, ponieważ chciałam uratować moją przyjaciółkę. Nie wiedziałam, że jest aż tak połączona z innymi. Jednak nawet gdybym wiedziała, podjęłabym taką samą decyzję. Postawiłam życie ukochanej osoby wyżej niż innych, zwykłych wampirów. To nas łączy. Dbamy o tych, których kochamy, a resztą się nie przejmujemy. Brzmi to dziwnie, ale taka jest prawda...Jesteśmy potworami, które mają serca przepełnione miłością do garstek ludzi, których życie jest dla nas najważniejsze.
Klaus otworzył szerzej oczy ze zdumienia. Nie zdołał nic z siebie wydusić, słowa Caroline bardzo na niego zadziałały. Wstał z huśtawki i chwiejnym krokiem zszedł po schodkach do ogrodu. Złączył dłonie jak do modlitwy i przyłożył je do ust. Starał się poukładać sobie wszystko w głowie, nie zważając na obecność blondynki. On był tym złym, powinien mieć wyłączone człowieczeństwo. Zamiast tego każdy jego czyn powodowały jakieś emocje. Był od nich uzależniony, nie mógł nic na to poradzić. Rodzina zawsze była dla niego najważniejsza i mimo że uchodził za potwora, nigdy nie poświęciłby jej za nic. Caroline dobrze o tym wiedziała. Czyżby wyszukiwała się w nim dobroci czy odnalazła cząstkę zła, jaką kryła w sobie samej ? Pierwotny spojrzał na dziewczynę, która stała na schodkach. Uśmiechnęła się nieśmiało, wzruszając ramionami.
-Wiem, że postąpiłam dobrze, ale to boli - szepnęła, a po jej policzku spłynęła łza.
Ten widok wywołał w pierwotnym kolejny zastrzyk emocji. Tym razem wszystkie były pozytywne i skierowane do tej młodej osóbki, która potrzebowała jego wsparcia. Czuć się rozmiękczony, jakby ktoś odebrał mu całe zło, jakie kiedyś posiadał. Ale co mógł zrobić ? Właściwie jeśliby zechciał, mógłby zrobić krzywdę Caroline, aby pokazać jej swoją władzę. Jedynym jego pragnieniem w tamtej chwili było jednak przytulenie jej i podarowanie wszystkiego, czego by zapragnęła. Podszedł do niej, stając schodek niżej od niej. Dzięki temu oboje byli równi sobie. Wymienili ze sobą długie spojrzenia. Dwie osoby, ciężko traktowane przez życie, kochające za cenę śmierci niewinnych. Byli tacy podobni, a jednak tak mocno różni. Tamta chwila jednak była dla nich pewnym połączeniem. Oboje rozumieli siebie wzajemnie, ale w tym skrywało się coś jeszcze. To była jedyna szansa, którą Klaus wiedział, jak wykorzystać. Ujął dłońmi twarz Caroline i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało się ! W końcu stworzyłam rozdział, z którego jestem zadowolona. Akcja, Kol, Klaroline, emocje, mało dialogów...Mi się rozdział podoba, oby wam też przypadł do gustu. Chcieliście Kola ? Macie, chociaż w niemiłej sytuacji. Ostatnio wspominałam o pięknej scenie Klaroline. Nie mówiłam tu o tej, bo ta była spontaniczna i nawet nie wiedziałam, że tak wyjdzie. Ciężko mi będzie napisać w następnym rozdziale bardziej emocjonalną scenę tej pary, ale spróbuję.
Komentujcie !
Ten widok wywołał w pierwotnym kolejny zastrzyk emocji. Tym razem wszystkie były pozytywne i skierowane do tej młodej osóbki, która potrzebowała jego wsparcia. Czuć się rozmiękczony, jakby ktoś odebrał mu całe zło, jakie kiedyś posiadał. Ale co mógł zrobić ? Właściwie jeśliby zechciał, mógłby zrobić krzywdę Caroline, aby pokazać jej swoją władzę. Jedynym jego pragnieniem w tamtej chwili było jednak przytulenie jej i podarowanie wszystkiego, czego by zapragnęła. Podszedł do niej, stając schodek niżej od niej. Dzięki temu oboje byli równi sobie. Wymienili ze sobą długie spojrzenia. Dwie osoby, ciężko traktowane przez życie, kochające za cenę śmierci niewinnych. Byli tacy podobni, a jednak tak mocno różni. Tamta chwila jednak była dla nich pewnym połączeniem. Oboje rozumieli siebie wzajemnie, ale w tym skrywało się coś jeszcze. To była jedyna szansa, którą Klaus wiedział, jak wykorzystać. Ujął dłońmi twarz Caroline i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało się ! W końcu stworzyłam rozdział, z którego jestem zadowolona. Akcja, Kol, Klaroline, emocje, mało dialogów...Mi się rozdział podoba, oby wam też przypadł do gustu. Chcieliście Kola ? Macie, chociaż w niemiłej sytuacji. Ostatnio wspominałam o pięknej scenie Klaroline. Nie mówiłam tu o tej, bo ta była spontaniczna i nawet nie wiedziałam, że tak wyjdzie. Ciężko mi będzie napisać w następnym rozdziale bardziej emocjonalną scenę tej pary, ale spróbuję.
Komentujcie !
WOW ! Ciężko mi cokolwiek powiedzieć...
OdpowiedzUsuńNie będę powtarzać jaka to jesteś genialna i wgl bo to już wiesz xD
Kol <3 Co jest niemożliwe ?! Co jest niemożliwe ?! Kto kurde jest ?! Ej no to nie w porządku teraz będę się zastanawiać o kogo chodzi i nie będę mogła normalnie myśleć ! ;*
Klaroline *.* Mi się ta scenka baaardzo podobała. Masz rację ciężko będzie napisać lepszą xD ale znając twoje umiejętności to dasz sobie radę ;*
Czekam na dalsze rozwinięcie akcji w kolejny rozdziale
Pozdrawiam i weny życzę <3
http://historiadamaris152.blogspot.com/
Jak zwykle świetnie!!:)
OdpowiedzUsuńU mnie dopiero bohaterowie i to jeszcze nie skończone!
Dodawaj rozdziały częściej!!!!
Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem, wprost nie mogłam oderwać się od czytania. Scena Klausa i Caroline, nieziemska. Fantastycznie opisujesz miejsca rozgrywanej się sceny oraz uczucia bohaterów. :*
OdpowiedzUsuńhttp://kobieta-ze-stali.blogspot.com/
O.MÓJ.BOŻE. Epicki rozdział. Wszystko idealnie ze sobą zgrane. Cała akcja wyśmienita. Oczu nie można po prostu oderwać. Genialne, idealne, piękne, cudne. Wszystkie opisy wzorowo ze sobą zgrane, dialogi, aż się to czuło, podczas czytania. Nie wiem co mam napisać, bo nic nie jest w stanie wyrazić tego jaka jestem zachwycona tym rozdziałem. Żadne słowo, żaden gest. Nieziemskie, kosmiczne, wystrzałowe. Mam ochotę Cię wyściskać za tak dobrą robotę. A scenka Klaroline - miodzio. Te wszystkie zdania Twego autorstwa, to po prostu "miód dla mych oczu". To wszystko tak realistycznie przedstawione, że z łatwością przyszło mi wyobrazić sobie całą akcję. Jedyne słowo jakie przychodzi mi do głowy, to WooooooooooooooooooooW [chociaż to nawet nie jest słowo XD, to innej reakcji nie umiem okazać].
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę duuuużo weny, jak najwięcej. Pozdrawiam ;***
U mnie nn, rozdział II. : http://limit-immortality.blogspot.com/
UsuńSerdecznie zapraszam ;D
Ojej *.* Piękne sceny. Tyle emocji i uczuć, aż trudno jest mi sobie wyobrazi lepszą scenę. Ale patrząc na twój talent, pewnie nie raz przebijesz ten rozdział :) Jestem ciekawa o kim mówił Kol, niech mu się tylko nic nie stanie. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://completelybrokenlove.blogspot.com/
http://niebezpieczneklamstwa.blogspot.com/
Ekhem, a więc :
OdpowiedzUsuńAKIEHnxkHEDoDNCPEJAWIOnvc ♥
Kochanie :) Naprawdę epicka scenka Klaro ;) Dobrze wiesz, jak ja ich kocham i trudno napisać dobrą scenę z nimi ale tobie się to udało w 200%! Cudowna. Taka realistyczna, ludzka, emocjonalna, romantyczna, miłosna i ah.. taka wzruszająca ♥ Jak dobrze, że Klaus ją pocałował. Jestem ciekawa jak się Caro zachowa. Czy będzie wściekła, smutna, a może będzie się cieszyć? Hm, racja trudno będzie to opisać.
Next. Kol. O jej, ogółem ja nigdy nie przepadałam za tym pierwotnym jakoś.. Ale gdy czytam jakieś dobre sceny z nim to łoo ;P zwłaszcza, że uwielbiam tortury itp :) Twoją scenę mogę zaliczyć do tych b.dobrych :)
Next, next.. Katherine? Hmm, bez względu na to jak ją ktoś przedstawi, ona zawsze jest dla mnie świetna. Uwielbiam tą postać, po prostu ahh ♥
Another thing. Jak wspomniałaś że było mało dialogów.. Racja, ale akurat w tym rozdziale bardzo się z tego cieszę, bo opisane emocje są wspaniałe :) Tak leciutko się czytało, że nie zauważyłam kiedy rozdział się skończył. AAA! Fajnie, że dodajesz gify :) Bardzo pomagają w wyobrażeniu sobie danej sceny, czy cosik :)
Last thing: Świetny pomysł z tym, że Caroline przyprowadziła Bonnie, jak doobrze ;) I mam nadzieję, że Tyler NIE wróci do Mystic Falls, gdyż go nie cierpię! Niech zginie :D
POzdrawiam serdecznie i całuję :* :)
Wprost zakochałam się w tym rozdziale ! Katherinę pełna uczuć ? Dziwne, ale naprawdę fajne. Pokonanie Sophie- wspaniałe. Jednak scena Klarolinę była przecudowna ! Tak długo na nią czekałam, ale było warto. Świetnie opisujesz uczucia Klausa.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie tylko to co spotkało Kola. Kogo przywołał Luke?
Pisz szybko kolejny rozdział.
Pozdrawiam ;*
Super rozdział;)Świetny pomysł na rozwiązanie akcji z Sophie i sprowadzeniem Bonnie do NO.
OdpowiedzUsuńCudownie przedstawiasz relacje Klausa i Caroline normalnie czytam to jak bym była zahipnotyzowana .
Gdyby tak wyglądał serial The Originals to naprawdę byłby super.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHejka, na moim blogu pojawiła sie nowa notka, także jeśli chcesz to zapraszam. Co do twojego bloga to jestem dopiero w trakcie czytania, ale i tak wciągnęłam się na maxa. Uwielbiam Klausa i resztę pierwotnych, więc twój blog już na samym początku zrobił wrażenia. A wraz z dalszym czytaniem zagłębiłam się w to jeszcze bardziej. Uważam, że piszesz świetnie, dlatego na pewno będę wpadać tu częściej.
UsuńPozdrawiam ;*
Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Ja już wcześniej pisałam, że rozdział jest genialny, ale powtórzę: rozdział jest genialny! <3 Uwielbiam cię i twoje opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny, bo aż nie mogę z tego podekscytowania ;**
OdpowiedzUsuń__________________
Powstał zwiastun mojego nowego opowiadania. Zapraszam do oglądania:
http://www.youtube.com/watch?v=PooOI57pKAQ&feature=youtu.be
Ty byś się dziewczyno w końcu zdecydowała. Najpierw usuwasz, potem wymyślasz coś innego...nie nadążam za tobą xD
UsuńHejka !
OdpowiedzUsuńJedno ogromne WOOW I OMG ! Cudowne opowiadanie, ale nie bylo by tak dobre gdyby nie genialna autorka... Nasycona treść do granic możliwości, na milion procent opisujesz sytuacje, problemy, odczucia, miejsca...
Scena Klaroline, podziwiam, ponieważ nie każdemu udaje sie stworzyć tak realistyczną i jednocześnie magiczną sytuację... Romantyczne, piękne, przepełnione miłością IDEALNA SCENA !!! Proszę o więcej... Intryguje mnie jakie po pocałunku będzie miała myśli Caro ;D Kol i tortury, tortuty i Kol hmm? Idealne połączenie. On mi do niego pasuje xD Jes to mój drugi z rzędu ulubiony pierwotny i aż miło czytać tak dobre sceny z nim :)
Katherine... Na każdym blogu kocham tę postać. Jest wyjątkowa i bardzo przypadła mi do gustu, tu również.
Usmierć Tylera haha, albo chociaż niech nie wraca do Mystic Falls EVER ! Co do dialogów to się nie przejmuj, tak na prawdę każde dobre opowiadanie (mówiąc szerzej książka) jest oparta i buduje się własnie na bogatych i obszernych opisach, to jest właśnie treść! Acz w twoim wydaniu kocham dialogi bo nie są płytkie i błahe, a nie każdemu udaje się stworzyć fają rozmowę, obojętnie czy chodzi o kłótnie, czy o wyznanie miłości ;D Rozdział czyta się łatwo i jest napisany lekkim piórem przez co masakrycznie szybko dochodzi się do końca...
Gify również ekstra i dodają fajnego klimaciku i dobrze, ze nie zastępują u cb opisów itd.
To opowiadanie jest równie świetne jak drugie!
I dwie ostatnie rzeczy, świetny wygląd bloga i genialny zwiastun ;)
Więc czekam na NN!
Pozdrawiam i do napisania ;**
(ps nie wiem czy czytasz, akurat nie pamiętam, więc zapraszam na wampirza-historia.blogspot.com moja wersja PW) Jeśli czytasz to sorka za spam :)
Jeżeli chodzi o te dialogi, to akurat w tym rozdziale specjalnie mało ich zastosowałam, aby zobaczyć, jak to będzie wyglądało i mi się spodobało :)
UsuńDziękuje za miłe słowa, na prawdę wiele dla mnie znaczą.
genialny ! Wreszcie Klaroline i Kol. Co do dialogów to cieszę, się i nie cieszę się, że jest ich mniej, tzn. dobrze, że jest ich mniej, niż poprzednio, ale szkoda, że tak mało, powinnaś yyy, może tak : to był dobry pomysł z tą mniejszą ilością dialogów, ale w - g mnie powinno ich być troszkę więcej, ale ni znowu za duż, tak o ciupinkę więcej. Gify - bardzo dobry pomysł :* <3
OdpowiedzUsuńbombowy rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuuper !
OdpowiedzUsuńJa dziś zaczęłam. Możesz wejść i napisać czy Ci się podoba :)
http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com/
Super zawsze wchodzę tu by zobaczyć czy jest nowy rozdział
OdpowiedzUsuńKocham KOLA <3 super że są z nim takie sceny a do tego Katherine
właśnie KOL i KATHERINE to coś co mi brakowało w serialu jabbyś mogła rozwinąć ich wątek bo mojim zdaniem pasują do siebie i jestem za nimi lubie wszystko co z nimi szkoda że się w serialu nie spodkali ale tu jest extra ale mogła byś tak jak pisałam rozwinąć ich wątek miłosny <3 <3 <3
Klaroline mega super nie mogę się doczekać co z nimi będzie <3
Czekam na następne rozdziały POZDRAWIAM I ŻYCZE WENY
P.S chcę sceny z KOLTHERINĄ kocham ich poprostu <3<3<3 :*:*:*:*
Hejka !
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na NN na the-new-road.blogspot.com i na wampirza-historia.blogspot.com
Trzymaj sie i do napisania ;*
W końcu się zebrałam i przeczytałam twoje opowiadanie (choć powinnam siedzieć i robić zadanie oraz ćwiczyć logikę na jutrzejszą poprawę kolokwium). Ostatnimi czasy zrobiłam się naprawdę wybredna, jeśli chodzi o opowiadania, szczególnie te pisane po polsku, ale twoje jest naprawdę świetne. Jasne, zdarzają się literówki czy inne błędy, ale to już takie moje zboczenie zawodowe, jeśli chodzi o ich wykrywanie.
OdpowiedzUsuńNa początku nie byłam przekonana do tego całego motywu z Tatią, ale teraz nawet mi się to podoba, choć jestem wielką fanką Kalijah. No i nigdy nie zrozumiem tego uroku doppelgangerów, które przyciągają braci. Katherine uwielbiam - samolubna, szukająca tylko kogoś, kto ją ochroni, gdy sama nie będzie potrafiła. Koltherine nawet, nawet. Ale to jednak nie Kalijah :D. A w ogóle, co z Kolem? Kogo zobaczył? Esther? Mikaela? Albo jeszcze kogoś gorszego? Chcę już wiedzieć!
Cieszę się, że Rebekah i Caroline jednak tak naprawdę nie zdradziły Klausa. No i kocham wszystkie sceny Klaroline, choć krzywię się za każdym razem, jak Caroline wspomina Tylera. Ale to już taki odruch bezwarunkowy. No i ta ich rozmowa *.* Cud, miód i orzeszki. I pocałunek. Jestem bardzo ciekawa, jak Caro na niego zareaguje.
No nic, z niecierpliwością czekam na kolejny i pozdrawiam.
Heej! Zapraszam na nn u mnie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Wow mam orgazm... O.o OMB hahahaha. Ciii i lekkiego fazera. Bardzo ladne oposy i to minimum dialogow. Awww kocham takie opowiadania. Na wszystko jest ladnie uwaga zwrocona. Ja ci powiem ze te spontaniczne sceny sa najlepsze. Ja jak pisalam scene kissa Klaro to nawet nie myslalam wczesniej o tym ze oni razem beda cos robic w tym rozdziale. Tylera zabilam tez spotanicznie xD hah. Nje no rewelka <3 przepraszamnza ewentualne bledy ale pisze na komorce przyjaciolki a ona mnie kopie -,- xd wiem ze kom do bani ale wene odebrala rozprawka na polaku ;c pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń"bardzo ladne oposy..." opisy nie oposy hahahaha ;D
UsuńSerdecznie zapraszam no nową notkę, w której zamieściłam krótkie opowiadanie " z innej beczki ". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, która u mnie chyba coś szwankuje..
darkest-dream.blogspot.com
Zapraszam do mnie na NN, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńOMG! Jaka scena z Klaroline ^^ Chciałabym kiedyś taką boską napisać... kiedykolwiek <3 Nie no tobie to tylko zazdrościć. Człowieku Masz wielki talent idź lepiej książkę pisać a nie xD
OdpowiedzUsuńZ resztą wszystkie rozdziały u cb są cudowne <3 Ale ten... Palce lizać ^^ Jakie opisy cudowne... Nie no idę czytać jeszcze raz bo to tak boskie, że nie mogę xD
Serdecznie zapraszam na długo wyczekiwaną nową notkę ^^
Nudna jak flaki z olejem ale między ciekawymi rozdziałami musi być jakiś beznadziejny prawda? :D
Pozdrawiam ^^ Koniecznie skomentuj :3 Bardzo chciałabym poznać twoją opinię ;D Mam nadzieję, że nie jest tak dużo powtórzeń jak ostatnio, bo na prawdę ten rozdział pisało się najciężej i nie miałam kompletnie na niego weny :<<
Zapraszam ^^
http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/
Hej ;D U mnie XII rozdział, na który serdecznie zapraszam :P Będzie dynamika u Klaro <3 Tu masz ładną scenkę na zachętę :P
OdpowiedzUsuńWtedy przypomniałam sobie o Tylerze.
- Eee Nik? – Zapytałam nieśmiało.
- Tak?
- Tyler jednak żyję i wraca do miasta! – Krzyknęłam prosto z mostu i przymrużyłam oczy. Czekałam na wybuch złości. – Proszę nie zabijaj go…
- Ale wytłumacz mi. Jakim cudem i dodatkowo niby dlaczego mam darować mu życie?! – Syknął.
- Człowiek nie krzywdzi drugiego człowieka. – Wymruczałam ochryple.
- Caroline?! Kiedy ty zrozumiesz?! Nie jesteśmy ludźmi! Ani ty ani tym bardziej ja! Śmierć ciągnie się za nami! Ilekroć pojawiam się gdzieś każda twarz obraca się w inną stronę, każdy się boi i ciebie i mnie. Wampiryzm wiąże się z morderstwem, a on mnie właśnie zdenerwował. Wiesz co robi potencjalny morderca? Zabija kochanie. Sprawia cierpienie. A to właśnie różni nas od ludzi. – Wykrzyczał. Rozpłakałam się i puściłam jego dłoń. Jak on mógł coś takiego powiedzieć.
- Wiesz Klaus. Rebekah miała rację. Bawisz się mną, nie obchodzę cię i na niczym ci nie zależy. Owszem sprawiasz cierpienie, ale przeważnie mnie. Mimo to cię kocham ale nie potrafię tego znieść.
- Care… - Chciał otrzeć moje łzy jednak ja odsunęłam jego rękę.
- Jak mogłam być tak ślepa. Powiem mu prawdę. Powiem co czuję do ciebie i zostanę przy tobie, bo opuszczając nie nauczę cię niczego. Może masz te swoje tysiąc lat, ale nie wiesz nic o prawdziwym związku i o mnie. Wiesz dla czego cię nie zostawię? Bo cię kocham nawet w takim stanie. Widzisz do czego doprowadziłeś? Do szaleństwa i nawet teraz nie boję się, gdyż wciąż jestem w tobie szaleńczo zakochana. A tak już będzie… - Nie dokończyłam i pociągnęłam nosem.
- Zawszę i na zawszę… - Wyszeptał przybliżając się do mnie. – Nie zabiję tego idioty dla ciebie. – I nasze usta złączyły się w pocałunku, a ulewny deszcz oblewał nas. Na niebie się błyskało i wszystko było tak jak na filmach…
http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
hej ^^ Chcę cię poinformować o tym, że u mnie własnie pojawił się nowy rozdział ;3 Zapraszam serdecznie i czekam na komentarz ^^
OdpowiedzUsuńhttp://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/
Siemson, zapraszam na nn ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Zajebisty rozdział! Jejku, w końcu. Długo coś nie dodawałaś, ale doczekałam się i jestem zajebiście podekscytowana! <3 Jejku, czekam na next, jaram się!
OdpowiedzUsuń___________
Zapraszam na mojego najnowszego bloga o tematyce fantastycznej. Demi jest osiemnastoletnią dziewczyną, która w dzień swoich urodzin traci najważniejszą osobę w swoim życiu - Ojca. Jednak dziewczyna nie przeżywa tego tak ciężko, jak powinna. Tuż po śmierci Ojca zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a Demi zostaje opętana przez potężną siłę Phoenixa, która zmieni jej życie na zawsze. Chcesz wiedzieć, co dalej? Wejdź na: http://dziewczyna-phoenixa.blogspot.com/
Haha tak w końcu, dodałam rozdział, który już czytałaś, hahaha xD
UsuńZapraszam do uczestniczenia w akcji: "Nasz własny rehash The Vampire Diaries".
OdpowiedzUsuńTwoim zadaniem będzie skomentowanie znajdującego się na blogu odcinka. Dzięki komentarzom na blogu pojawi się rehash podobny do tego z wytwórni at&t zawierający Twój komentarz, kilka ciekawych momentów, cytaty, zdjęcia oraz piosenki z odcinka. Serdecznie zapraszam.
http://vampire-diaries-4.blogspot.com
ZARĄBIASZCZY XOXO
OdpowiedzUsuńHejka !
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na NN na the-new-road.blogspot.com
Całusy ;**
Chciałam poinformować, że mój blog: www.dziewczyna-phoenixa.blogspot.com jest już aktywny. Pojawił się od nowa napisany prolog i zmieniony szablon, oraz parę innych pierdółek. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam cię do siebie na nowy rozdział ^^ Na prawdę dużo się dzieje ;3 W i końcu się dowiesz czym tak na prawdę jest Maximilian ^^ Proszę byś zostawiła komentarz nawet krótki ;D
OdpowiedzUsuńhttp://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/2013/06/rozdzia-39.html
CZEŚĆ!
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN, na Klaro :)
"- Znasz mnie. Oboje jesteśmy nieśmiertelni, możemy wszystko. Zbudziłem się, by być z tobą, bogini.
- Silas.. - szepnęła przerażona."
http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
Właśnie założyłam sobie nowego bloga ;D Tym razem o Pierwotnych ;* Będzie dosyć dużo retrospekcji ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam ;*
http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/