piątek, 20 września 2013

Rozdział 20 - Śmiertelny pierwotny

Caroline, otrząsnąwszy się w końcu z paraliżującego zdziwienia, niemal natychmiast podbiegła do nieprzytomnej przyjaciółki. Bonnie wciąż oddychała, ale wyglądała na bardzo wyczerpaną. Wampirzyca rozejrzała się w poszukiwaniu pomocy u Stefana, ale ten uklęknął przy pierwotnej, która płakała nad ciałem brata. Przytulił ją do siebie, a ta nawet nie protestowała. Wtuliła się w jego ramiona, cicho pojękując w stronę jego klatki piersiowej. Bonnie zdołała uchylić leciutko powieki i wyszeptać :
-Nic mi nie jest, Caroline. 
-Ale zaraz będzie ! 
Kol w mgnieniu oka wyrwał się Tatii i zmaterializował u boku wystraszonych przyjaciółek. Odsunął   
Caroline, co zwróciło uwagę Klausa, i przycisnął czarownicę do najbliższego drzewa. Trzymał ją za szyję, przez co dziewczyna nie mogła złapać powietrza.
-P-puść mnie - wyjąkała Bonnie, nie zdolna do użycia czarów wobec pierwotnego. - J-ja zrobiłam to, by r-ratować ci życie. 
-Zabiłaś mojego brata ! - ryknął Kol. 
Następne wydarzenia zaczęły dziać się w jednej chwili. Kol zacisnął mocniej dłoń, a Bonnie powoli traciła przytomność. Caroline rzuciła jej się na ratunek, ale Kol podniósł czarownicę i dosłownie popchnął jej ciałem blondynkę jak jakimś kijem baseballowym. Caroline upadła na ziemię. Klaus zerwał się z miejsca i zaatakował brata. Przed nieuchronnym upadkiem Bonnie uratował Stefan, który w porę pojawił się przy niej. Rebekah podbiegła do braci, próbując ich rozdzielić. 
-Przestańcie ! - krzyknęła przez łzy. - To...nie...ma...sensu. Kol...musisz...się...opanować. 
Głos jej się zacinał, z trudem przełykała gorące łzy spływające jej po policzkach. 
-Mam się opanować ? - warknął Kol, cisnąc Klausem o ziemię. Zazwyczaj był słabszy od brata, ale tym razem złość dodała mu więcej siły. - Ta suka zabiła naszego brata, a wy zamiast się zemścić, ubolewacie nad jego śmiercią. Łzy nie przywrócą mu życia ! 
-Zemsta też ! - odparła podniesionym głosem Rebekah. - Wiem, jak się czujesz. Powiedz to na głos, Kol, powiedz. Oznajmij całemu światu, że czujesz się okropnie, bo wiesz, że to ty miałeś tu umrzeć, nie on. Powiedz, że wolałbyś umrzeć, niż patrzeć na jego martwe ciało. Powiedz, że śmierć Elijaha cię zraniła. Powiedz, że cierpisz jeszcze bardziej niż my. Tak właśnie jest Kol, tylko boisz się przyznać. 
Powiedziała to ściszonym, ale stanowczym tonem. Łzy wciąż lśniły w jej oczach, ale jej głos był płynny ani razu się nie zająknęła. Gdy skończyła, zapadła grobowa cisza. Bonnie skuliła się na ziemi, obejmowana przez Stefana i Caroline. Klaus siedział na trawie z twarzą schowaną w dłoniach. Lekko dygotał, jakby przechodziły go dreszcze lub tłumił płacz. Kol stał naprzeciwko siostry z rękami spuszczonymi wzdłuż tułowia. Oboje mierzyli się wzrokiem, jakby pojedynkując się, kto dłużej wytrzyma. 
Po chwili ciszę przerwał nietypowy dźwięk. To było bardzo dziwne, jakby jakaś istota dopiero co się urodziła. Ciche bicie serca i powolny oddech usłyszał każdy wampir znajdujący się na polanie. Klaus podniósł głowę, Bonnie zamarła, widząc zmianę w zachowaniu hybrydy. Wszyscy zebrani odwrócili się w stronę ciał zmarłych pierwotnych. Tatia siedziała obok Elijaha. Spojrzała na resztę i uśmiechnęła się promiennie.
-Udało się - wyszeptała. 
Nie sprawiała wrażenia kobiety, która przed chwilą straciła ukochanego. Na jej twarzy brakowało śladu łez, wyglądała tak, jakby właśnie wygrała jakąś nagrodę. Jej oczy troskliwie wpatrywały się w Kola, jakby chciała go uspokoić. Bonnie jęknęła cicho i też nagle odzyskała cień radości. Obie z Tatią wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Reszta wpatrywała się w nich ze zdziwieniem. Pierwszy swoje zdumienie ukazał Klaus :
-Co tu się, do diabła, dzieje ?
Tatia kiwnęła głową i zaczęła tłumaczyć.

3 godziny wcześniej...
Tatia z niechęcią odkleiła się od ust ukochanego. Posłała mu tajemniczy uśmiech.
-Zaczekaj tu - szepnęła.
Zniknęła za drzwiami od domu. Elijah wypatrywał jej zniecierpliwiony i zaskoczony nagłą zmianą w jej zachowaniu. Tak jakby wpadła na jakiś pomysł...
Drzwi otworzyły się, a Tatia z gracją minęła próg domu. Podeszła do ukochanego. Miała na sobie jeansy, bluzkę do pasa i sweterek, przez co nie przypominała dawnej siebie. Jednak gdy Elijah spojrzał w jej czekoladowe oczy, widział to, co przez te 1000 lat ani trochę się nie zmieniło. Tak bardzo nie chciał jej zostawiać...
-Myślę, że znalazłam wyjście z tej sytuacji - powiedziała cicho Tatia. - Zamknij oczy.
Pierwotny wykonał jej polecenie. Poczuł, jak kobieta unosi jego rękę wewnętrzną stroną do góry. Po chwili położyła na niej drobną rzecz. Mężczyzna zacisnął dłoń i wyczuł znajomy kształ małej fiolki. Otworzył oczy ze zdumieniem. Tatia uśmiechała się do niego radośnie. Już dawno nie widział jej w tak dobrym humorze. Dzięki pewności siebie była jeszcze piękniejsza niż zazwyczaj. Elijah spuścił wzrok na swoją dłoń i przez chwilę w ciszy przypatrywał się podarunkowi.
-Oryginał, który ukryłaś przed moją rodziną - rzekł niemal szeptem, na co Tatia pokiwała lekko głową. - Chcesz, żebym wziął te lekarstwo. Wtedy moje nadnaturalne życie zginie wraz z Mikaelem, Esther i Finnem, a ja stanę się człowiekiem. Ale wtedy ty...
-Weźmiesz połowę, drugą zostawisz mi - uzupełniła Tatia, a jej oczy zalśniły od łez szczęścia. - Nie będziemy żyć wiecznie, ale będziemy żyć razem. Musisz wybrać. Ja, człowieczeństwo i życie Kola lub twoja śmierć i żałoba moja i twojej rodziny. Wybór należy do ciebie, Elijah. W obu sytuacjach się poświęcisz, ale jeżeli wybierzesz pierwszą opcję, dostaniesz nagrodę w postaci szczęścia u boku kobiety, która cię kocha. 
Elijah nie zstanawiał się nawet przez chwilę. Schował fiolkę do kieszeni i podniósł stojącą naprzeciwko kobietę. Zakręcił się wokół własnej osi, nie spuszczając wzroku z trzymanej przez siebie ukochanej. Tatia śmiała się, co chwilę obkręcana przez pierwotnego. Łzy lśniły na jej policzkach, ale była szczęśliwa. A jeśli ona była szczęśliwa, to on też.

W obecnej chwili...
Tatia ze wzruszeniem skończyła opowiadać. Klaus podniósł się z ziemi i zastygł z lekko rozdziawioną buzią. Rebekah zakrywała usta dłonią, Kol stał ze wzrokiem wpatrzonym w niebo. Caroline wykrzywiła wargi w niemym "WOW". Stefan kręcił głową z niedowierzaniem, a Bonnie wpatrywała się w ciało nieprzytomnego pierwotnego z zadowoleniem.
-On żyje ! - wykrzyknął nagle Kol, przez co wszyscy drgnęli wystraszeni. - O cholera, ale idiota z niego ! Muszę się iść wyżyć, wyładować emocje. Chodź Klaus, dopadniemy Marcela. Z chęcią wyrwę mu ten brązowy łeb ! 
Prawie w podskokach opuścił las, po drodze rozglądając się na boki. Nigdzie nie znalazł Katherine. 
Rebekah wybuchnęła histerycznym śmiechem, w połowie rozbawiona zachowaniem brata, z drugiej strony jednak wciąż zszokowana słowami Tatii. Klaus posłał uśmiech w stronę siostry, a następnie zwrócił się do Stefana. 
-Pomóż Tatii zabrać ciało Elijaha do domu. Wrócimy za godzinę ze świeżą dawką krwi i alkoholu.
Złapał zdezorientowaną Rebekę za rękę i oboje pobiegli za Kolem. 

Prąd padł, gdy Kol wyłączył zasilanie. Rebekah zwinnym ruchem pogasiła kilka zapalonych świec. W całym barze zapadła ciemność. Wampiry syczały groźnie, wyszukując źródła problemu. Czuły obecność wroga, kogoś, kto im zagraża. Jeden z krwiopijców wysunął się na przód bandy. Odważnie wkroczył na korytarz poprzedzający bar. 
-To tylko zasilanie ! - krzyknął. 
Kolejnym dźwiękiem, jaki wydobył się z jego ust, był wrzask przepełniony bólem. Wampiry drgnęły zdziwione. W tym samym czasie kilka świec znowu się zapaliło. Po podłodze poturlała się głowa zabitego mężczyzny, którego Marcel wysłał do uporania się z kłopotem. Wściekły mulat wyszedł na korytarza, gdzie leżała reszta ciała wampira. Nad nim stał Klaus. Obracał w dłoniach serce zmarłego i uśmiechał się szyderczo. 
-Rozpoczynamy zabawę - oznajmił beztrosko. 
Podniósł ręce, a ludzki narząd opadł na ziemię. To był znak dla jego rodzeństwa. Oboje wyłonili się zza hybrydy i wtopili się w grupę wampirów. Próbowali stawiać opór, ale na nic im się to zdawało. Kolejne kończyny z trzaskiem odchodziły od ciał. Wszędzie lała się krew. Niektórzy próbowali uciec, ale drogę zagradzali im Klaus i Marcel, którzy mierzyli się wzrokiem. 
-Możesz przerwać tą rzeź. Wystarczy, że się poddasz - powiedział Klaus. 
-Nigdy ! 
Marcel rzucił się w jego stronę. Perlisty śmiech pierwotnego poniósł się po całym budynku. Bez problemu zrobił unik. W korytarzu było mało miejsca, ale ucieczka od wampira nie sprawiła mu żadnego problemu. Gdy mulat znów odwrócił się w jego stronę, przycisnął go do ściany.
-Ostatnie życzenie ? - spytał pierwotny, wsuwając dłoń w jego klatkę piersiową.
-Piękna z was rodzinka. Tylko to potraficie razem robić - zabijać - wysyczał Marcel.  
Dźwięk spadającego serca zakończył walkę. Przywódca zsunął się po ścianie z martwym wzrokiem utkwionym w swoim mordercy. Klaus stał przy nim jeszcze przez chwilę, dopóki nie ocknął się, czując na ramieniu delikatny dotyk dłoni. Rebekah uśmiechnęła się do niego. Z drugiej strony stał Kol. Kiwał głową, by dodać mu odwagi. Pierwotny odwrócił się do wampirów, którym udało się przeżyć atak. 
-Daję wam wybór. Albo będziecie traktować mnie jak swojego przywódcę i ani razu mi się nie sprzeciwicie, albo skończycie gorzej niż ta marna podróbka bohatera. - Wskazał ręką na martwe ciało Marcela. - A więc, co wybieracie ?
Wampiry stały chwilę bez ruchu, ale w końcu przez grupkę przebiegła fala, gdy każdy po kolei zaczął klękać. Kol prychnął rozbawiony tą sytuacją. Rebekah też chichotała pod nosem. Za to Klaus uśmiechnął się triumfalnie, bo w końcu zdobył to, czego pragnął. Stał się królem wampirzej części Nowego Orleanu. A jak na króla przystało, musi mieć swoją królową. Od razu mina mu zrzedła na samą myśl, że czeka go rozmowa z Caroline, która rozstrzygnie wszystko. 

Ciemność ogarniała pokój pierwotnego. Zasłony falowały na oknach, za którymi lśniły gwiazdy i księżyc. Lekkie, świeże powietrze wpływało do pomieszczenia przez małą szparkę w oknie. Chłód owiał ciało mężczyzny. Elijah zachłysnął się powietrzem i otworzył szeroko oczy, ale przez ciemność nic nie dostrzegł. Podniósł się do pozycji siedzącej i prawie od razu wyczuł ból w kręgosłupie, upadek w lesie nie należał do najprzyjemniejszych. Przeczesał dłonią włosy, ale gdy tylko wykonał ten ruch, poczuł zimne powietrze łaskoczące jego skórę. Zadrżał, podciągając kocyk aż po szyję. Było mu zimno, pierwszy raz od tak dawna...
Zawiasy w drzwiach skrzypnęły, gdy do pokoju wślizgnęła się szczupła postać. Trzymała w ręku świecę, która oświetlała jej twarz. Kobieta była niezaprzeczalnie piękna. Jej rysy twarzy były idealnie, brązowe oczy nie wyrażały żadnych uczuć. Kręcone włosy opadały na ramiona i odsłonięty dekolt.  
-Katerina ? - spytał zdziwiony Elijah. 
Nie spodziewał jej się tu, ale poznał ją od razu, mimo że brakowało w niej charakterystycznej pewności siebie. Wampirzyca przysiadła na skraju łóżka i postawiła świecę na szafce nocnej, by mogła oświetlić twarze ich obojga. 
-Jak się czujesz ? 
Jej głos był taki jak zawsze. Przepełniony chytrością, ale z nutką troski, lekko dosłyszalną. 
-Nieco dziwnie. Co ty tu robisz, Katerino ? I gdzie jest Tatia ?
Katherine wywróciła oczami, ale przez chwilę na jej twarzy zagościł niepewny uśmieszek. 
-Wzięła lekarstwo, powinna zaraz tu przyjść. Dlatego będę się streszczać. Chciałam po prostu zobaczyć potężnego, straszliwego Elijaha jako bezbronnego człowieczka - odpowiedziała zdawkowo, ale po chwili dodała nieco ciszej - Zakochany brat, rzekoma śmierć, Sophie, kolejna śmierć. Tyle rzeczy stało wam na drodze, a jednak udało wam się. Nic, tylko pozazdrościć. 
Odwróciła wzrok gdzieś w ciemność. Elijah od razu zrozumiał, o co jej chodzi. Uścisnął jej dłoń. Katherine spojrzała na niego wyzywająco, ale nie udało jej się ukryć lekkiego zdumienia.
-Przyszłaś się pożegnać, prawda ? - spytał pierwotny, nie czekając na odpowiedź. - Chcesz uciec, jak zwykle zamierzasz zostawić za sobą wszystko i zacząć od początku. Czy przez 500 lat ci się to nie znudziło ? Boisz się tego, co do niego czujesz, ale dla niego to jest jeszcze trudniejsze. Przez całe swoje życie nikogo nie pokochał, ale wiem, że wiele dla niego znaczysz. 1496 był pięknym rokiem - kontynuował ściszonym głosem, nie zwracając uwagi na jej zdziwioną minę. - Wiedziałem o waszym związku od samego początku, Katerino. Kol mi się wygadał, ale poprosił, bym nie mówił Niklausowi. Gdyby nie ja, nie pożylibyście ze sobą nawet roku. Niech moje starania nie idą teraz na marne przez twoje tchórzostwo. 
Drzwi otworzyły się na rozszerz, a w blasku światła pojawiła się Rebekah. Elijah spojrzał na nią przez zmrużone oczy, odruchowo zabierając dłoń. Po chwili ponownie odwrócił się do Katherine, ale jej już nie było. Zamiast tego zobaczył otwarte okno, przez które wpływało jeszcze więcej zimnego powietrza. 
-Mówiłam, że to ździra - powiedziała Rebekah, wchodząc do środka.
Przez następne dwie godziny co chwilę pytała się go o samopoczucie, płakała ze szczęścia, przytulała go do siebie, pokazywała mu, jak bardzo się cieszy, że jednak wciąż żyje. Nawet nie zauważyła, kiedy swoim gadaniem uśpiła brata. 

Gorący prysznic pozwolił Klausowi się odprężyć. Dopiero co zabił swojego dawnego przyjaciela, jednak był z siebie zadowolony. Właśnie tego pragnął, nigdy nie wierzył, że uda mu się odbudować relację z Marcelem. Zresztą nawet o tym nie marzył. Gdy po raz pierwszy pojawił się w jego barze, wiedział, że mulat długo nie pożyje. 
Pierwotny nałożył spodenki, po czym wyszedł z łazienki. Gdy tylko przekroczył próg sypialni, zamarł, widząc wampirzycę siedzącą na jego łożu. 
Caroline podniosła wzrok i z trudem powstrzymała jęk. Widok półnagiego Klausa ją onieśmielił. Nie potrafiła odwrócić spojrzenia od jego umięśnionych ramion. W myślach już układała sobie wyobrażenia tych ramion obejmujących jej ciało. 
Nie po to tu przyszłaś ! - przypomniała sobie karcąco w myślach. 
Podniosła się z łóżka i podeszła do pierwotnego.
Klaus długo patrzył na nią z nieco uchylonymi od zdziwienia ustami. Kobieta miała na sobie białą, zwiewną sukienkę. Jej blond włosy opadały kaskadą na drobne ramiona. Na twarzy miała delikatny makijaż złożony z tuszu do rzęs, błyszczyku na ustach i kilku lekkich muśnięć różu na policzkach. Pierwotny szczególną uwagę zwrócił na dłoń blondynki, gdzie do jej nadgarstka przyczepiona była srebrna bransoletka, tak dobrze mu znana.
-Ach, tak - powiedziała Caroline, zauważając zainteresowanie Klausa jej biżuterią. - Jak mniemam, dostałam ją od ciebie. Pomyślałam, że powinnam ją nałożyć. Tak samo tą sukienkę. Widzisz, dwa razy śniłam o tobie, zawsze miałam na sobie tą sukienkę. Symboliczny ubiór pasuje mi do...tej sytuacji, jakkolwiek można ją nazwać. 
Zobaczyła, jak pierwotny przysuwa się jeszcze bliżej. Poczuła zapach miętowego żelu pod prysznic. Ich ciała dzieliły jedynie centymetry. Centymetry, których pragnęła się pozbyć. 
-Wyglądasz pięknie - wyszeptał pierwotny.
Dreszcz przeszedł przez jej ciało, jakby ktoś poraził ją prądem. Utrzymała spokój, uśmiechając się nieśmiało.
Klaus odwzajemnił się tym samym, choć ten gest nie potrafił ukazać wszystkich emocji, jakie teraz rozsadzały jego serce. 
-O czym chcesz ze mną porozmawiać, kochana ? - spytał uprzejmie. 
Wampirzyca zagryzła wargę, starając się utrzymać spokój. Nie mogła przecież ukazać, jak bardzo słowo "kochana" działa na jej ciało i umysł. 
-Dobrze wiesz, co mnie do ciebie sprowadza. Chcę poznać prawdę.
Pierwotny podszedł do barku i wyjął z niego pierwszy alkohol, na który natrafiła jego dłoń.
-Może się poczęstujesz ? - Caroline pokręciła przecząco głową, więc wypełnił trunkiem jedynie swoją szklankę. - Widzisz, moja droga, nie rozumiem, dlaczego tak bardzo ci na tym zależy. Sprawiłem to, czego tak bardzo pragnęłaś, a teraz chcesz, żebym to cofnął.
Caroline zmierzyła go zdziwionym wzrokiem. Nie miała pojęcia, że to za jej prośbą Klaus wymazał jej wspomnienia. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, obserwując kątem oka, jak pierwotny przechyla szklankę i wypija alkohol za jednym razem. Mężczyzna oblizał wargi, a blondynka poczuła kolejną dawkę dreszczy. 
-Jak już wspominałam, miałam dwa sny z tobą w roli głównej. Jeden, w którym cię pragnęłam... - przerwała na chwilę, obserwując niedowierzanie malujące się na twarzy hybrydy. - W drugim się ciebie bałam, ale i tak wciąż coś mnie do ciebie ciągnęło. Chcę wiedzieć, co to znaczy. Po za tym...Gdy dojechaliśmy nad morze, ja, Bonnie i Stefan, zadzwoniłam do Tylera. Nie znałam przyczyny, po prostu wiedziałam, że znów mogę go zobaczyć. Odebrał dopiero po kilkunastu nieudanych połączeniach. I wiesz, co mi powiedział ? Że jest szczęśliwy i nie chce wracać. A ja wcale nie poczułam złości, wręcz przeciwnie...ulgę. Tak, poczułam ulgę i gdy zobaczyłam cię w naszym domku letniskowym, zrozumiałam dlaczego. Teraz chcę poznać przyczynę moich uczuć do ciebie. 
Szklanka roztrzaskała się o podłogę, gdy sparaliżowany Klaus ją upuścił. Patrzył nieobecnym wzrokiem przed siebie. Słyszał kroki Caroline, która powoli zmierzała w jego stronę. W końcu stanęła tuż za nim. Jej delikatny oddech musnął jego szyję. Miała słodkie perfumy. 
-Jeżeli naprawdę tego pragniesz - powiedział półgłosem.
Odwrócił się i ujął jej twarz w dłonie. Pocałował ją. Jej usta smakowały wiśniowym błyszczykiem. Miała gładkie policzki, jej ciało wydawało się takie drobne przy nim. Zjechał dłońmi w okolice jej bioder, przyciągając jej ciało bliżej swojego. Poczuł jej piersi przy swojej klatce piersiowej. To było cudowne uczucie, w końcu być tak blisko niej. Każdego dnia, każdej nocy marzył o tej chwili. 
Caroline również zachwycała się tym momentem. Zawiesiła ręce na szyi pierwotnego, pozwalając językowi błądzić po wargach mężczyzny. Jego dotyk był dla niej pewnym ukojeniem, chwilą rozkoszy, której tak wyczekiwała. Gdy ich ciała się dotykały, jej podniecenie rosło z każdą chwilą. Jego niewielki zarost delikatnie szorował po jej twarzy, ale to nie było żadną przeszkodą, wcale się na to nie skarżyła. Ich zapachy mieszały się ze sobą, dotyk stawał się intensywniejszy. I wtedy wszystko wróciło...

Bransoletka, niebieska sukienka i zaproszenie na bal u pierwotnych. Taniec, rozmowa, obrazy, rysunek z podpisem od Klausa...
"Jesteś piękna, silna, pełna wewnętrznego blasku. Lubię Cię."
Mystic Grill, Klaus i Kol, odwracanie uwagi pierwotnego...
"- Żeby było jasne. Jestem zbyt inteligentna, abyś mnie uwiódł.
-Cóż, dlatego cię lubię."
Tyler, szkolna impreza, taniec...
"Być może pewnego dnia. Za rok, albo nawet za wiek, zjawisz się pod moimi drzwiami i pozwolisz mi pokazać Ci, co świat ma do zaoferowania."
Szkoła, Alaric...
"Już dobrze, już dobrze, to ja. Już dobrze, jesteś bezpieczna."
Klaus w ciele Tylera, pożegnanie, ratunek, pocałunek...
"O Boże, jesteś Klausem, jesteś obrzydliwy !"
Mystic Grill, rozmowa...
"Caroline, jesteś piękna, ale jeśli nie przestaniesz gadać, to cię zabiję."
Przygotowania, wybory Miss Mistic Falls, randka, picie szampana, śmiech...
"Jesteś...doskonały."
Mystic Grill, obraz Klausa...
"-To jest nasza "rzecz" ?
-My nie mamy "rzeczy"."
Odwiedziny Klausa, pozwolenie Tylerowi odejść...
"-Niech jedzie.
-Dlaczego to robisz ?
-Bo wiem, że w ten sposób mniej cię skrzywdzę, niż jakbym miał go zabić."
Mój dom, wieczór, pożegnanie...
"A więc nie trać czasu, daruj sobie te idiotyczne pożegnania i zniknij z mojego życia raz na zawsze !"
Nowy Orlean, podanie lekarstwa Klausowi...
"Próbujesz być miła, a tak naprawdę mnie nienawidzisz."
Trucizna, umierający pierwotny...
"Nie zrobisz mi nic, ponieważ mnie kochasz."
Rozbawiony i zdrowy Klaus...
"Sama przyznałaś, że nigdy bym cię nie skrzywdził."
Zakończenie roku szkolnego, niespodziewana wizyta...
"Po wszystkim znikniesz z mojego życia raz na zawsze i pozwolisz mi żyć szczęśliwie z moim chłopakiem."
Impreza w domu pierwotnych, pocałunek Klausa z Tatią, zazdrość...
"Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego ten dupek nie chce się ode mnie odczepić."
Oszukiwanie Sophie, atak Tatii...
"Chodź, musisz opowiedzieć mi, jak udało ci się oszukać Sophie."
Zabicie Sophie i jej wampirów, rozmowa z Klausem, pocałunek...
"To nas łączy. Dbamy o tych, których kochamy, a resztą się nie przejmujemy."
Wspomnienia pocałunku, szkic, rozmowa ze Stefanem, pożegnanie z Klausem, wymazanie wspomnień...
"A teraz, kochana, zapomnisz o tym wszystkim. O nienawiści, którą mnie darzyłaś i o sympatii, w którą potem ta nienawiść się zmieniła. Zapomnisz o mnie, ale zachowasz w sercu cząstkę mojej miłości."

Caroline oderwała się od warg pierwotnego. Ciężko oddychała, zakrywając usta dłonią. Spojrzała na Klausa, który patrzył na nią zaniepokojonym wzrokiem. 
-W-wyznałeś m-mi m-miłość. O mój Boże. Muszę wyjść. P-przepraszam.
Gdy tylko go wyminęła, rozpłynęła się w powietrzu. Klaus dotknął ręką szyi, która jeszcze przed chwilą była obejmowana przez blondynkę.
-I wszystko wróciło do normy - powiedział sam do siebie, ciężko wzdychając. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi, długi, długaśny rozdział, najdłuższy z wszystkich jakie napisałam. Niestety, nie dało się go zmniejszyć. Nie ma sceny, którą mogłabym wyrzucić. Każda była mi tu potrzebna, choć chciałam napisać jeszcze więcej, ale postanowiłam zostawić trochę na ostatni rozdział, który pojawi się niebawem, a potem krótki epilog. 
Rozdział kocham za scenę Klaroline. Wiem, że dużo miejsca zajęła, ale po prostu musiałam opisać ich wszystkie wspólne chwile przed wymazaniem wspomnień Caro. 
Mam dla was dobrą wiadomość. W następnym rozdziale (ostatnim, nie licząc epilogu) przeczytacie to, na co czekacie od samego początku opowiadania. A może to jednak ja na to czekam ? Mimo wszystko jestem pewna, że wam się spodoba :) 
83-liczba głosów w ankiecie, 41-największa ilość komentarzy pod rozdziałem. Coś mi tu nie pasuje.
Przepraszam, ale nie mam siły ani czasu przeczytać waszych opowiadań, zrobić akapitów czy dodać gifów do tego rozdziału. 
Dobra, nie rozpisuję się już więcej, bo pewnie czytanie tak długiego rozdziału wymęczyło wasze oczy :D
                         To teraz pozostaje skomentować ! 

26 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
    Scena z Klaroline C U D O W N A ! <3
    Szkoda, że uciekła, ale to właśnie jest CAROLINE.
    Czekam z niecierpliwością na nn xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow będę strasznie tęsknić za Twoim opowiadaniem jak się skończy:( ale mimo wszystko nie mogę doczekać się nn.
    Scena Klaroline cudna, te wszystkie ich chwile-jak Julie nie da nam żadnej ich sceny w 5 sezonie TVD lub w NO to będzie źle, bardzo źle. Elijah i Tatia ludźmi brzmi interesująco ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest to! Jezuniu, nie mogę uwierzyć, że to już prawie koniec. Co ja będę czytała? Ten rozdział spodobał mi się najbardziej. Szczególnie za scenę Klaroline. To wszystko było tak pięknie opisane. No po prostu zazdrościć takich wspaniałych pomysłów i talentu. Bardzo spodobała mi się również scena Elijah i Katherine, zmartwychwstanie, Elijah, Tatia, zabicie Marcela itd. wszystko było genialnie opisane i przemyślane, a teraz to ja nie wiem, jak wytrzymam do następnego rozdziału. :( Pozdrawiam!
    [www.forget-forever-the-destiny.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek jest niesamowity. Zresztą jak zawsze.
    Scena między Klausem i Caroline była... cudowna. Świetnie to wszystko poprowadziłaś i ciekawa jestem dalszego rozwoju między tą dwójką.
    I uważam, że Elijah i Tatia mają szansę na piękne zakończenie.
    I liczę, że Rebekah i Stefan też dostaną swój happy end.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    http://just-one-yesterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. No i kurde BOSKO! No tak się pisze żeby było zaje*iście ^_^
    Weź mnie nauczy xDD
    Nie wiem jak to zrobisz xDD
    Co tu by tu jeszcze... A wiem xDD
    Pozdrawiam, czekam na nn i zapraszam do sb xD
    Mam nn o Klaro :33
    Jest powiem szczerze, pełen wrażeń. wściekły i chamski Klaus, który raczej się nikomu nie spodoba, wściekła Melanie, zrozpaczona Caroline :3
    No ogółem, jeden z moich ulubionych rozdziałów :33
    No to masz tu linka ^_^
    A i jeszcze zapraszam na mojego nowego bloga xDD O którym wiesz no ale tak tylko z nudów pisze xDD


    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/2013/09/rozdzia-8.html

    http://tajemnica-ktora-zabija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dwóch dni zabieram się do napisania tego komentarza i jakoś nie wiem jak. Nie wiem co mam powiedzieć...
    Ten rozdział był... Wow. Tak to dobre określenie xD
    No bobw sumie to znalazło się tutaj wszystko. No, prwie wszystko. Sprawdźmy listę :
    *scena Klaroline - jest !
    Właśnie ich ostatnia scena była przepiękna. Opisy, dialogi, pwracające wspomnienia - brak mi słów.
    *scena Eljaszka i Tatii - jest !
    diabelski plan Tatii na szczęście wypalił, co naprawdę mi odpowiada. Bo w sumie istatniało też ryzyko, że po zarzyciu tylko połowy lekarstwa, ono nie zadziała, ale wizja tej dwójki - szczęśliwych - jest przepiękna. No i jestem ciekawa jak im się będzie żyć jako ludzie.
    *śmierć Marcela - jest !
    Ciekawie napisane i NARESZCIE debil ma za swoje. Trzeba było nie denerwować Klausa xD No i wsparcie ze strony Rebeki i Kol'a idealnie tutaj pasowało.

    No i cała reszta bardzo mi się podobała, liczę na rozwinięcie wątku Stebekah.
    Poza tym scenak w której Elijah ''przemawia do rozsądku'' Katherine - no cóż ma nadzieję, ze to coś dało, bo jakoś nie widzę dalszej akcji bez Kol'a i Kath razem.
    W sumie to nie mam ci nic do zarzucenia... No, może poza jednym szczegółem :
    Będe tęsknić za twoim blogiem. Bo w sumie nie tylko ze względu na akcjcę i bohaterów, ale za twoim sposobem pisania, za twoimi przepięknymi opisami. Kurcze...
    Mam nadzieję, że nie zostawisz nas bez jakichkolwiek twoich prac, bo gdzieś tam w głębi duszy mam nadzieję, że zaczniesz pisać coś nowego i że będzie równie wspaniałe.
    Pozdrawiam, weny życzę i zapraszam do siebie :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze nie zamierzałam wprowadzać w ostatnim rozdziale ani prologu żadnej sceny Stebekah, ale myślę, że mogę zrobić to dla nielicznych fanów tej pary, w tym dla Ciebie :)
      Oczywiście, że będę pisać coś nowego, ale nie koniecznie związanego z Pamiętnikami, chociaż postaram się coś wymyślić. Miałam pisać Klaroline i może się w końcu za to wezmę, ale na razie skupiłam się na Dramione, które nie wiem, czy będę publikowała, gdyż nie mam pewności, że ktoś zechce to przeczytać :D
      Dziękuje za kolejny, długi komentarz. Przy każdym rozdziale to właśnie twoje komentarze najbardziej motywują mnie do pisania dalej,
      jesteś kochaną czytelniczką <3

      Usuń
  7. Jezu kasjfhaksjfhaksfjahs kocham ten rozdział, pięknie proszę dodaj szybko kolejny <3
    Uwielbiam twoje opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeeeeeeeeeeeeeeeeeeeegenialny, kiedy next? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteś moją mistrzynią <3
    Idealnie opisane doslownie wszystko! Tak wciąga, że no masakra po prostu! :D
    Śmierć Elijah i powrót jako człowieka.. Epickie! Jeeej ich miłość jest świetna.. Oboje wzięli lekarstwo, czego się nie spodziewałam.. Bo nie wiedziałam, że wezmą je na pół :P ale mega się cieszę, bardzo mi się podoba, że im się udało po tylu przejściach ;)
    Hm.. Kol i Rebekah super..bardzo mi się podobała ich rola w tym rozdziale :) Kol załamany śmiercią brata..jej, to takie genialne, jak oni się troszczą o siebie wzajemnie, tak bardzo się kochają :3 zajebiste rodzeństwo!
    Mam nadzieję, taką cichutką, że ujrzymy jeszcze scenę z Katherine i Kolem :) nie możesz o nich zapomnieć,kkończąc opowiadanie :p choć nie mówię tu koniecznie o happy endzie, bo wszystko zawsze tak się kończy :D fajnie by było przeczytać, że coś skończyło się po prostu źle, że tak powiem..cokolwiek nawet jeden parring :D hmm, może ja sobie tak zrobie, heheheh, dobra wróćmy do rzeczy :)
    Scena Klaro - NAJLEPSZA EVER!!
    Jeeeenyyyyy, jak mi się to podobało, te wspomnienia, gesty, spojrzenia..kur** <3 zazdroszczę Ci bardzo takiego talentu, stąd to brzydkie słowo.. Wybacz :) naprawdę zajebiscie mi się to czytało, epic! <3 aż nie mogłam przestać się uśmiechać, KLAROLINE TEAM FOREVER !!! :) dziękuje Ci naprawdę za tą scenę, mam nadzieję, że akurat jeśli o nich chodzi to będzie duży happy end ;)
    Aaa! Jeszcze śmierć Marcela.. Dobrze, że go Klałi zabił :) i to w jaki sposób, jak zwykle niebezpieczny, pociągający i najlepszy po prostu :) Jak się ucieszył, że władzę ma hahahh :D mój mężulek kochany :) despota ;P

    Bardzo mi przykro, że kończysz już. To mój ulubiony blog na całym blogspocie <3 jesteś idealnym wzorem do naśladowania :)
    Przepraszam, że tak długo.. Pozdrawiam i daj z siebie wszystko do końca :*

    PS: Zapraszam do siebie na you-cant-change-destiny jeśli jeszcze Cię tam nie było i only-one-love-delena :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj, kochana, bo ja uwielbiam czytać takie długie rozdziały. Aż mi się uśmiech na ustach pojawia. Tak strasznie Ci dziękuje za te wszystkie miłe słowa <3 Przez zdanie o ulubionym blogu niemal się wzruszyłam...Gdy tylko znajdę odrobinę czasu, to oczywiście z wielką chęcią nadrobię rozdziały u Ciebie. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję ;*

      Usuń
  10. Przepraszam bardzo za spam, ale przypomniało mi się, że bardziej będziesz chciała poczytać o Klaro, więc.zapraszam na hate-is-the-beginning-tvd :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super blog . !! :D . Nie dawno dopiero znalazłam bloga i przeczytałam go bardzo szybko . :DD . BARDZO , BARDZO , BARDZ FAJNYY . Normalnie kocha twojego bloga , te wszystkie scenki w ogóle , ale tym na końcu to normalnie mnie rozwaliłaś ..
    ( Wyznałeś mi miłość muszę wyjśc , przepraszam . ) ~ normalnie padłam .. hahahaha to było coś . a tak w ogóle to czekam na next i zapraszam do mnie na historie o Klaroline .. Dopiero się rozkręcam , ale mam nadzieję , że ci się spodoba .. :D Licze na twoją opinie :http://klausus12346.blogspot.com/2013/09/rozdzia-15-sztyletowac-rodzentwo.html
    Ps: Jeszcze raz , przepiękny blog . "
    Ps2: Koofaam "."

    OdpowiedzUsuń
  12. O jej tak bardzo brakowało mi tego opowiadania ! Dopiero dziś przypomniałam sobie, że przecież nie przeczytałam jednego rozdziału i od razu po szkole wylądowałam tutaj :D
    Wzruszający rozdział. Z początku myślałam, że Kol wszystkich pozabija, ale na szczęście się tak nie stało. A tym lekarstwem, Tatią i Elijahą mnie zaskoczyłaś. Cieszę się, że w końcu będą mogli być szczęśliwi.
    Klaus, Bekah i Kol to nie złe trio, nie chciałabym nigdy narazić się komuś takiemu. Marcel ma za swoje, a Klaus jest królem ! O tak :D
    Scena Klaroline mnie urzekła :3 Powrót jej wspomnień, nareszcie ! Och... oby jednak zawróciła w drugą stronę w ramiona Klausa.
    Mam nadzieję, że słowa Elijaha wpłyną jakoś na Kath i jednak nie zacznie ponownie uciekać. Kocham wszystkie twoje pary, ale gdzieś tam podświadomie faworyzuje Koltherine..
    Szkoda, że już prawie koniec. No cóż mam nadzieję, że zdecydujesz się założyć kolejne opowiadanie, bo masz na prawdę wspaniały talent i trzeba go jakoś wykorzystać ;)
    Życzę weny i wytrwałości. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak się zastanawiam dlaczego nie zostałam poinformowana o nowym rozdziale? Widocznie nie poprosiłam o info albo nie zasłużyłam. To tyle na ten temat.
    Rozdział cudowny, aż się nie chce wierzyć że to już końcówka. Jednak zawsze możesz pisać kolejne opowiadania. A ja będę Twoją czytelniczką! Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam i weny życzę!

    po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, musiałam pominąć. Informuję o nowych rozdziałach tych, którzy są ze mną od początku i tego chcą. Nie wiedziałam, ale następnym razem na pewno dam ci znać :)

      Usuń
  14. Jak zwykle bardzo ciekawy i wciągający rozdział :)
    Czekam na następny i zapraszam do siebie na już 4 rozdział:
    http://prega-di-credimi.blogspot.com/2013/09/4.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć kochana :)
    Zapraszam na pierwszy rozdział na nowym blogu :) Zostawiłaś komentarz pod prologiem, więc Cię informuję :)
    http://you-cant-change-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie na 12 rozdział http://just-one-yesterday.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To było cudowne. Szczególnie pocałunek Klaroline *.* jestem ich wielką fanką i zaskoczyłaś mnie tym. Szkoda, że to już koniec, Wydaje się, że to naprawdę trwa wieczne. Mogę zapewnić, że będę wracała do tego opowiadania.
    Chciałabym znaleźć się na miejscu Caroline, bo jak można odrzucać Klausa? ;o no i zaskoczyłaś totalnie tym, że Tyler nie chce wracać do miasta. Czyżby Hayley już go wykorzystała? =) no, nie wiem. I zapewne się nie dowiemy dlaczego nie chce wracać.
    Z niecierpliwością czekam na więcej :* pozdrawiam i życzę weny.
    Jeżeli chciałabyś rzucić okiem na moje wypociny to zapraszam : www.life-outside-light.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej hej kochana :D
    Chciałam zaprosić cię na (nareszcie) nowy rozdział tutaj :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    Gwarantuję dość ciekawa emocje xD
    Pozdrawiam i liczę na szybkie pojawienie się nn u ciebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale słodko <33
    Buziak Klaroline najlepszy
    <33333333333 Z niecierpliwością czekam na więcej <3
    Koniecznie mnie poinformuj <3 Chyba umrę jak mnie nie poinformujesz :D
    No ale boskie to jest <3
    Czekam na więcej i zapraszam do siebie na nowy rozdział :**
    http://tajemnica-ktora-zabija.blogspot.com/2013/10/rozdzia-3-kamstwo.html

    Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu :33
    Czekam na twój nn, komentarz u mnie oraz życzę ci duużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Mystic Falls - małe i spokojne miasteczko, stan Virginia.

    Mogłoby się wydawać, że nie dzieje się tutaj nic niepokojącego.

    Każdy zna każdego, ludzie chodzą do szkoły i pracy, mają przyjaciół i wrogów.

    To tylko złudzenia.

    Przez wieki, żyły tutaj nadnaturalne istoty.

    Wampiry, wilkołaki, czarownice... a nawet hybrydy.

    Czy jesteś gotowy na zapoznanie się z tym światem?

    [Zapraszamy na świeżo założonego bloga grupowego na którym będziesz miał/a możliwość zajęcia, bądź stworzenia własnej postaci z TVD i pisać z innymi wątki! Chcesz wiedzieć więcej? Nie czekaj, odwiedź nas: www.bloody-carnage.blogspot.com i zapoznaj się z regulaminem oraz fabułą bloga i zapisz się!]
    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń