poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 18 - Lekarstwo dla pierwotnych

Martwe ciała walały się po barze, całkowicie pozbawione choćby kropelki krwi. Alkohol sączył się litrami. Kieliszki szły w ruch, muzyka rozbrzmiewała po całym osiedlu. Co chwilę przychodził jakiś zdenerwowany sąsiad, który groził, że wezwie policję. Od razu stawał się przekąską dla spragnionych świeżej krwi wampirów, a następnie powiększał stertę trupów.
Klaus przekroczył próg baru, zwracając ku sobie zaciekawione twarze pijanych krwiopijców. Nie ukazali mu należytego szacunku. Zamiast tego wrócili do swoich tańców i popijanek. Pierwotny zignorował ich nieposłuszeństwo. Postanowił, że zajmie się tym później. Rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu właściciela lokalu. Znalazł go bez problemu. Na szerokim podeście, służącym za scenę, stał Marcel, szczycąc wszystkich swoim nienagannym wokalem.
Nawet gdy śpiewał, uśmiechał się szeroko i tryskała od niego ogromna energia. Jego radość przelewała się na innych, podtrzymywała wesoły nastrój.
Klaus usiadł przy barze i zamówił dla siebie i swojego dawnego przyjaciela whisky. Jak podejrzewał, gdy tylko mulat skończył występ, przeniósł całe swoje zainteresowanie na hybrydę.
-Patrzcie wszyscy, kogo tu przygnało ! - zawołał, podchodząc do niego. - Co się stało ? Przypomniałeś sobie o swoich poddanych ?
Rozbawiony pierwotny upił łyk trunku, który barman podstawił mu pod nos. Marcel bawił go swoim uosobieniem. Wciąż się uśmiechał, obojętnie czy kogoś chwalił, czy próbował zbesztać. Miał w sobie coś, co sprawiało, że trudno było się na niego złościć. Tym bardziej pierwotny zapragnął go zabić. Czym szybciej się go pozbędzie, tym mniejsza szansa, że nabierze się na sztuczki tego wampira.
-Z tego co wiem, Marcel, umówiliśmy się, że będziesz mnie na bieżąco o wszystkim informował. Tymczasem nie dostałem nawet jednego telefonu - odparł spokojnie Klaus.
-Już dawno powinieneś się nauczyć, że nawet o swoich poddanych należy dbać. Na szczęście mam wszystko pod kontrolą. Oni należeli, należą i zawsze będą należeć do mnie, nie do ciebie.
Pierwotny zerwał się na równe nogi. Złość w nim wezbrała, zechciał od razu pozbyć się przeciwnika. Jedną ręką złapał go za szyję i uniósł w górę, drugą wsadził mu do klatki piersiowej. Wyczuł, że jego palce zaciskają się na sercu mulata, które biło w zadziwiająco naturalnym tempie. Spojrzał mu ostatni raz w twarz, ale ku swojej złości, nie ujrzał na niej strachu ani bólu. Marcel wciąż uśmiechał się szyderczo, jakby nie wierzył, że pierwotny naprawdę chce go zabić albo jakby wcale nie bał się śmierci. To jednak nie było ani to, ani to. Miał plan b.
Kark hybrydy przeszyła ostra strzała. Syknął wściekle, instynktownie odsuwając się od mulata. Bardziej niż jego śmierci, pragnął zemsty na osobie, która odważyła się go zaatakować. Odwrócił się i zobaczył kogoś, kto był o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż Marcel.
-Głupi chłopcze, twoja porywczość cię kiedyś zgubi. Tymczasem twoja matka kazała mi cię dostarczyć żywego. Ubolewam nad tym, ale patrzenie jak zmagasz się z ludzkim życiem, będzie niewątpliwie ciekawsze niż twoja szybka śmierć.
Kolejna strzała ugodziła go w kratkę piersiową. To, czym była nasączona, musiało być o wiele silniejszą trucizną niż werbena. Zabrakło mu siły na odparcie ataku, całe jego ciało w jednej chwili zastygło sparaliżowane. Otworzył usta, jakby chciał ostatni raz rzucić kąśliwą uwagę w stronę ojczyma, ale nie zdołał nic z siebie wydusić. Zamknął oczy i runął jak martwy na ziemię. On, potężna hybryda, leżał koło nieżywych śmiertelników, w tamtej chwili niczym się od nich nie różniąc.

Las jeszcze nigdy wcześniej nie wydawał się dla niej tak obcy i przerażający. Czuła, jakby nawet on próbował ją powstrzymać przed ucieczką. Z każdej strony wyrastały nowe gałęzie, które boleśnie raniły jej odsłonięte nogi i ręce. Cisza, która zakłócana była jedynie dźwiękiem jej bosych stóp biegnących po wydeptanej ścieżce, wydawała się nasączona bólem i strachem. Właśnie tym, co odczuwała w tej chwili. Mimochodem poprawiła sukienkę, która ledwo trzymała się na jej wyczerpanym ciele. Jeszcze niedawno była śnieżno biała, idealnie pofalowana u dołu, zwiewna niczym stworzona do randek czy spacerów na plaży. Teraz w paru miejscach widniały plamy po mokrej trawie, a kilka skrawków już dawno zginęło za nią, gdy oberwały się przez ostre gałęzie. W blond włosach wampirzycy tkwiły liście, a niesforne kosmyki kręciły się pod wpływem wilgoci i to nie tak, jak ich posiadaczka by sobie życzyła. Nie przejmowała się nimi za bardzo, nawet ogromne rany nie były jej największym problemem. Biegła przed siebie, omijając z gracją kolejne drzewa, ale co chwilę wpadała na wystającą gałąź. Nie zwracała uwagi na ból, nawet na chwilę się nie zatrzymała, by opatrzyć rany. Dobrze wiedziała, że gdyby to zrobiła, prześladowca dopadłby ją w następnej chwili. Mógł to zrobić nawet teraz. Był szybszy, starszy, silniejszy. Mimo wszystko nadal jej nie dogonił. Nie to że nie potrafił, po prostu nie chciał. Wolał się z nią bawić w kotka i myszkę, napawać się jej strachem, karmić cierpieniem. Dopiero kiedy się zmęczy, złapie ją i albo skończy jej udrękę, zabijając ją za jednym ruchem, albo wymyśli kolejną niebezpieczną grę, przez którą ucierpi jej psychika.
Wielki konar pojawił się przed nią niespodziewanie. Zahaczyła o niego sukienką i padła na ziemię. Kosmyki włosów przykleiły jej się do twarzy. Dłonie i kolana zostały lekko zabłocone. Nie miała siły kontynuować ucieczki, ponieważ wiedziała, że ten upadek znaczył tyle, co poddanie się. Zwyciężył. Podniosła wzrok i zamglonymi oczami spojrzała przed siebie. Wiedziała, że go tam zobaczy, i nie myliła się. Wyciągał do niej dłoń. Uśmiechał się uśmiechem, który był niewątpliwie przerażająco seksowny. Oczy śmiały się wesoło, a ramiona były gotowe ująć jej delikatne ciało. Pozwoliła mu na to. Jego dotyk koił jej ból, zapach perfum uspokajał oddech. Poczuła, jak strach odpływa, a zamiast niego pojawia się przyjemne uczucie bezpieczeństwa. Zapomniała o wcześniejszych lękach, poddała się. Wtuliła się bardziej w jego ramiona, kładąc głowę na jednym z nich. Poziom adrenaliny spadł, szczęście rozpierało ją od środka. Przymknęła oczy i wtedy poczuła, jak zęby pierwotnego zatapiają się w jej szyi, a cały świat nagle rozmywa się przed oczami.
Caroline obudziła się cała zalana potem. Przyłożyła dłoń do obolałego karku, aby choć trochę go rozmasować. Nienawidziła, gdy ktoś jej go skręcał. Dopiero gdy ból zdołał ustąpić, odważyła się otworzyć oczy.
Nie spodziewała się, że obudzi się w swoim łóżku w Mystic Falls, ale też nie sądziła, że te miejsce będzie w miarę przyzwoite, pomijając fakt, że znajdowała się w piwnicy. Pomieszczenie było malutkie, jedną ścianę zastąpiły kraty. Za nimi, dosłownie w odległości paru centymetrów, znajdywało się kolejne takie samo pomieszczenie, a pomiędzy nimi wąski korytarzyk. Od razu zrozumiała, że to jakiś podziemny loch, a ona znajduje się w jednej z cel. Na szczęście, ów miejsce nie cuchnęło stęchlizną, brakowało pleśni czy rdzy na kratach. Były świeżo zamontowane, cały loch został niedawno wybudowany i jeszcze nie używany. Jak na loch, był całkiem elegancki i wykonany w dobrym guście, jakby pan domu chciał, aby nawet więźniowie mogli podziwiać jego dzieło.
Bez problemu wampirzyca domyśliła się, że wciąż znajduje się w domu pierwotnego, tym razem nie w pracowni Klausa, tylko w jego podziemiach. Na samo wspomnienie pokoju pełnego rysunków tego pierwotnego, zrobiło jej się niedobrze. Jak śmiał wykonywać szkice przedstawiające ją, skoro mało co się znali ? A może dzięki rysunkowi jednak przypomniała sobie jedynie kawałek ich wspólnej historii ?
Rozejrzała się. Szkic leżał kawałek od niej. Podniosła go i rozerwała na pół. Następnie wstała, złapała za kraty i zawołała :
-Halo ! Jest tu ktoś ? Ktokolwiek ?
Cisza. Westchnęła ciężko, zsunęła się na ziemię i oparła głowę o ścianę. Przymknęła oczy i wtedy usłyszała cichy głosik :
-Caroline...
Z jej ust wydobył się cichy jęk rozpaczy. Znała ten głos bardzo dobrze. Wstała, chwyciła rękami za kraty i ciągnęła, próbując się ich pozbyć. Bez rezultatów. Ten idiota wiedział co robi, montując je. Wampirzyca siłowała się z nimi przez długi czas, przeklinając pod nosem pierwotnego. Jedyne, czego pragnęła, to wydostać się stamtąd i ruszyć na pomoc przyjacielowi. Cierpiał, ona to wiedziała i nie mogła przeżyć faktu, że znajduje się tuż obok niego, a nie może mu pomóc.
-Wszystko będzie dobrze, Stefan - szepnęła, chociaż sama w to nie mogła uwierzyć.

Rebekah wtargnęła siłą do mieszkania panny Pierce. Sama była zszokowana własną stanowczością, ale było warto dla min właścicielki i jej chłopaka. Kol odruchowo zrzucił z kolan młodą blondynkę, która na szyi miała ranę od ugryzienia. Katherine rzuciła pierwotnej surowe spojrzenie znad nadgarstka barmana pracującego w restauracji naprzeciwko.
-Co cię tu sprowadza, Bekah ? - spytał Kol. - Powiedz mi, że udało się tej czarownicy, Bethy czy jak jej tam, znaleźć potrzebne czary mary do uratowania mnie.
-Zapewne by jej się udało, gdyby nie to, że wraz z Caroline Forbes, Stefanem Salvatore i naszym bratem została uwięziona w lochach pod naszą rezydencją. A wiesz kto ich tam zaciągnął ? Nasi wspaniali rodzice i nasz brat, nijaki Finn, mówi ci to coś ? - Obserwowała malującą się złość na twarzy Kola, kontynuując. -   Udało mi się uciec i teraz potrzebuję ciebie, żebyś mi pomógł ich uratować. Nik nie daje znaku życia, boję się, że jego też złapali.
-Nik nigdy nie dałby się tym paskudnym ludziom. Mówiłem, że trzeba było zabić tego dupka ? Finn był już w moich rękach, a wtedy pojawił się ten moralny Elijah i...
-Czekaj, czekaj... - Rebekah pokręciła głową, nie dowierzając. - To ty go zasztyletowałeś ! Och, jesteście wszyscy tacy sami ! Nie wiem czy warto w ogóle walczyć o te twoje marne życie, ale jeżeli niczego nie zrobimy, zostaniemy na powrót śmiertelnikami, a tego nie chce żadne z nas.
Kol złapał płaszcz, wytarł krew z ust i wyszedł z mieszkania.
-Czekajcie ! - krzyknęła Katherine i zamknęła za sobą drzwi na klucz. - Idę z wami, kochanie. Mój spryt może wam się przydać.
-Nie zapominaj, że to ode mnie się tego nauczyłaś, kotku - odparł Kol, gdy schodzili po schodach.
-Idę przodem, inaczej zwymiotuję przez was - syknęła Rebekah.
Wywróciła oczami i pobiegła w stronę posiadłości pierwotnych. Kol i Katherine spojrzeli na siebie porozumiewawczo i ruszyli za blondynką.

Drzwi od lochu otworzyły się. Do środka został wprowadzony nieprzytomny mężczyzna, eskortowany przez kilku strażników. Wrzucili go do celi. Caroline poczekała, aż wyjdą, po czym uniosła wzrok, by przyjrzeć się poszkodowanemu, który znajdował się naprzeciwko niej. Leżał na brzuchu, a głowę miał zwróconą w przeciwną stronę, więc nie mogła zobaczyć jego twarzy i dowiedzieć się, kim jest. Westchnęła zrezygnowana, nasłuchując czy jej przyjaciel daje jakiekolwiek znaki życia.
-Caroline !
Drgnęła. Przez jej ciało przeszedł dreszcz. To nie był głos Stefana. To był głos...Spojrzała na celę naprzeciwko. Nieprzytomny wcześniej mężczyzna teraz stał i wpatrywał się w nią. Miał rany na szyi i klatce piersiowej. Był wyczerpany, ale i wściekły. Widok blondynki po raz pierwszy wcale go nie ucieszył, bo to znaczyło, że i ona została źle potraktowana.
Caroline odetchnęła z ulgą. Okazało się, że to nie pierwotny ją tam uwięził. To jednak nie zmieniało faktu, że wciąż nie miała ochoty nawet na niego spojrzeć. Odwróciła wzrok od jego poszkodowanego ciała, bojąc się, że poczuje współczucie, a nie mogła sobie na to pozwolić.
-Kto ci to zrobił ? - spytał Klaus.
Zdziwiona wampirzyca znów na niego spojrzała. Czy jej się przesłyszało ? Czy on się o nią martwił ? Jego wzrok był smutny, jakby sam widok uwięzionej blondynki ranił go tym razem psychicznie, zamiast fizycznie.
-Myślałam, że to twoja sprawka - odparła beztrosko. -  W końcu to do ciebie bardzo podobne. Ranisz ludzi, wykorzystujesz ich do własnych celów, zabijasz bez wahania, niszczysz...
-Caroline ! - przerwał jej. - Co w ciebie wstąpiło ? Przecież ty mnie nawet...nie znasz.
-Bo mi wykasowałeś z pamięci swoje istnienie ? - spytała.
Klaus ucichł, otwierając szerzej oczy ze zdumienia. Nie mogła sobie przypomnieć, nie mogła.
-Znalazłam twój rysunek przedstawiający mnie. Pamiętam, jak wszyscy się ciebie bali. Jak chciałeś dopaść Elenę, jak zostałam porwana, aby posłużyć jako wampir w twoim złamaniu klątwy, ale Damon mnie uratował. Pamiętam, jak zmieniłeś Tylera w hybrydę, jak kazałeś mu mnie ugryźć, a potem mnie uratowałeś. Zabiłeś Jennę i prawie Elenę też ! Nie rozumiem, dlaczego mam z tobą jedynie dwa wspomnienia, a snów i koszmarów z tobą w roli głównej tysiące. Czy ja pamiętam jedynie początek naszej znajomości ? Jedynie te najgorsze rzeczy ?
Klaus westchnął cicho i oparł się o ścianę. Odetchnął z ulgą, że Caroline nie pamięta całej ich przeszłości, ale z drugiej strony trudno mu było na nowo przechodzić przez jej nienawiść po tym, jak bardzo się zbliżyli przed wykasowaniem pamięci.
-To nie wszystko - powiedział. - Z mojej przyczyny matka Tylera nie żyje, a on sam opuścił miasto. Zrobiłem wiele okropnych rzeczy i jeżeli powiedziałbym, że ich żałuję, to byłoby kłamstwo. Ale nasza historia jest naprawdę bogata, poznałaś mnie ze strony, której nie znał nikt inny. Prawda jest taka, że ja...
Przerwało mu wejście kobiety w średnim wieku. Stanęła w ciasnym korytarzyku pomiędzy ich celami, twarzą do pierwotnego. Obok niej pojawiło się również dwóch wampirów. Otworzyli celę mieszańca i przytrzymali go tak, żeby Esther mogła wlać mu do ust fiolkę, którą trzymała w dłoni.
-To lekarstwo, synu. Jeżeli nie będziesz się przeciwstawiał i spokojnie je weźmiesz, twojej ukochanej nic się nie stanie.
Na dźwięk słowa "ukochana" Caroline przywarła do ściany, dysząc tak, jakby przebiegła cały maraton. Miała mętlik w głowie. Jakieś wspomnienia starały się przebić przez jej złość. Ukochana, kochana, tak, on ją tak nazywał. Spojrzała pytająco na pierwotnego. Nie ruszał się, gdy matka podeszła do niego z lekarstwem. Wampirzyca pomyślała, że on naprawdę je weźmie. Specjalnie, by ją uratować. Już miała dopuścić do siebie pewne wspomnienie, ale zainteresowała ją scena, która właśnie się przed nią działa. Klaus w mgnieniu oka wyrwał głowy mężczyznom i potoczył je po ziemi. Za Esther pojawił się Kol. Pchnął ją na ścianę, przez co straciła przytomność. Zawartość fiolki rozlała się po ziemi i wszyscy poczuli ostry zapach kwasu. Klaus i Kol spojrzeli na siebie zdziwieni, po czym niespodziewanie oboje się uśmiechnęli. Kol zabrał się za otwieranie celi Stefana, a Klaus postanowił uwolnić Caroline. Ta jednak nie zwracała na niego uwagi, zatracona wspomnieniami, których nie potrafiła powstrzymać.

Rebekah weszła do jednego z korytarzy pod posiadłością. Pozostałe sprawdzali Katherine i Kol. Rozejrzała się. Ten, który wybrała, był kręty i podzielony na wiele cel. Przeszukiwała każdą, aż w końcu natknęła się na Bonnie. Wypuściła ją i obie zaczęły szukać reszty. W końcu doszły do końca korytarza, a tam, w jednej z cel, znajdował się Elijah. Był rozkojarzony i zdenerwowany.
-Siostro, co się stało ? - spytał, gdy Rebekah próbowała go uwolnić. - Pamiętam, jak Kol mnie zasztyletował, a potem obudziłem się tutaj. To on mnie tu ściągnął ?
-On nie ma z tym nic wspólnego, tu chodzi o inną trójcę z naszej rodziny.
Kraty odskoczyły na bok, a Elijah wyszedł do dziewczyn. Cała trójka drgnęła, gdy usłyszeli jakiś szmer. Rozejrzeli się. Wszystko działo się bardzo szybko. Pojawiła się trójka wampirów, w tym Finn. Dwóch mężczyzn skoczyło w stronę Bonnie i Elijaha, a pierwotny zajął się siostrą. Przygwoździł ją do ściany i siłą wlał zawartość fiolki do jej ust. Bonnie, używając mocy, pokonała wampira, który ją zaatakował, po czym zwróciła się ku Finnowi. Ten padł na ziemię oszołomiony. Elijah odrzucił martwe ciało wampira, któremu wyrwał serce. Podbiegł do siostry, ale dla niej nie było już ratunku. Przez chwilę dusiła się, a potem straciła przytomność. Pierwotny złapał ją w porę, ratując przed upadkiem, a potem delikatnie położył na ziemi. Przez chwilę przypatrywał się twarzy blondynki. Miała zamknięte oczy, czerwone od substancji usta i blade policzki.
-To było lekarstwo - powiedziała Bonnie, mało przejętym głosem.
Elijah pogłaskał dłonią czoło swojej siostry i wtedy nagle zrozumiał wszystko. Zerwał się na nogi i ruszył przed siebie. Na odchodnym krzyknął do czarownicy :
-Popilnuj jej !
Mijał kolejne korytarze i cele, dokładnie zaglądając do każdej z nich. Kierował nim strach, ale i wielka nadzieja. Musi tu gdzieś być, musi. Jego siostra cierpiała, przechodziła przemianę w człowieka i nie mógł jej już pomóc. Za to w podziemiach był ktoś, kto bardzo go potrzebował. Ktoś, kogo potrzebował on sam. Nie miał pewności, że znajdzie tę osobę, ale wiedział, że to od niej jego rodzice wzięli lekarstwo. Tylko ona miała oryginał, więc żeby go zdobyć, musieli ją znaleźć i najwidoczniej im się to udało.
Przebiegł już cały korytarz. Na jego końcu napotkał zamknięte na klucz drzwi. Bez problemu je wyważył i wtedy zamarł w bezruchu. Nie mylił się. Leżała na ziemi, nieprzytomna, zimna, wyczerpana. Ciemne włosy zakrywały jej twarz. Elijah podszedł powoli i zgarnął kilka kosmyków. Zamknięte powieki ukrywały pod sobą piękne oczy, usta miała lekko rozchylone. Pierwotny musnął delikatnie je swoimi wargami, a następnie wziął kobietę w ramiona. Była taka bezradna, delikatna, spokojna, ale wciąż nieziemsko piękna i tajemnicza. Gdy tak patrzył na nią, zdał sobie sprawę, że bardzo za nią tęsknił. Za nią, za swoją ukochaną, za swoją Tatią.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam po miesięcznej przerwie ! Chciałam do was wrócić z zaskakującym rozdziałem i chyba mi się udało. Co przypomni sobie Caroline ? Czy Rebekah będzie człowiekiem ? No i jeszcze powrót Tatii. Napisałam dwie wersje tego rozdziału. Pierwsza mi się nie spodobała, drugą wstawiłam i jest lepsza, choć w pełni zadowolona nie jestem. Moim ulubionym fragmentem jest sen Caroline, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego :)
                                           
+Każde zaległości, jakie narobiłam sobie przez te dwa tygodnie, nadrobię w przeciągu kilku dni i zostawię wszędzie szczery komentarz, obiecuję ;*

21 komentarzy:

  1. Odcinek jest boski! Strasznie długo musiałam na niego czekać i się nie zawiodłam! Mam nadzieję, że na następny już nie karzesz nam tyle czekać! :D
    Kocham Twoje opisy. Są tak dokładne i tak dobrze napisane, że nawet te dłuższe czyta się bardzo przyjemnie. Sen Caroline też bardzo mi się podobał. Czekam na rozwój jej relacji z Klausem!
    Rebekah człowiekiem!? Jestem w szoku! I powrót Tatii. Już czekam na następną część! :)

    + Nie ma żadnego problemu kiedy nadrobisz u mnie zaległości :) Jak tylko znajdziesz czas to serdecznie zapraszam :)
    http://just-one-yesterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, jak to wspaniale wrócić do czytania, po czym niecałe dwa dni później dostać taki odcinek <3
    Już nie moge sie doczekać kolejnego. Mam nadzieje że Caroline będzie z Klausem :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się cieszę, że w końcu dodałaś rozdział :)
    Jest genialny! To jak wszystko opisujesz..hah.. Nie da się tego wyrazić słowami.
    Moim ulubionym fragmentem również jest sen Caroline. Mistrzostwo! <3 W pierwszej chwili nawet nie skapnęłam się, że to sen ;D
    Jestem mega ciekawa, czy Caro wszystko sobie przypomni? Może Klaus zwróci jej wspomnienia? Oh, chce już czytać! :)
    Ogółem rozdział lepiej mi się czytało z perspektywy blondynki, cudowny. Jej emocje, uczucia, bezradność akurat w tym rozdziale.
    Kol i Rebekah w jednym TEAM'ie? Hehe, faajnie!
    Brakowało mi Kolaterine, polubiłam ich dzięki tobie ;)
    Pierwszy raz napisze to zdanie: Chciałabym pisać tak, jak ty. <3
    Pozdrawiam goraco ;*

    PS: Kolejnym razem proszę o powiadamianie o NN w zakładce do tego przeznaczonej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pół dnia czekałam, by tylko tu wejść i przeczytać nowy rozdział. Odkąd zostawiłaś powiadomienie, nie myślałam o niczym innym i cieszyłam się jak dziecko :D Tak bardzo brakowało mi twojego opowiadania.
    Świetny rozdział, z resztą jak zwykle. Od początku do końca - geniusz !
    Teraz w mojej głowie kłębi się tyle pytań. Co dalej z Tatią ? Jaka będzie człowiecza wersja Rebeki ? Czy Caroline w końcu odzyska wszystkie wspomnienia ? Pewnie mnie zaskoczysz i zdarzy się coś nie przewidzianego :)
    Sceny z Kol'em i Rebeką mnie rozbroiły, jeszcze do tego Katherine.. mistrzostwo :P Najpiękniejsze moim zdaniem to momenty Klaroline i Elijah'a z Tatią. Chociaż w sumie Elijah zawsze łapie mnie za serce nawet gdy kogoś zabija XD
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i życzę Ci mnóstwa weny. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie, nareszcie nowy rozdział! Tak długo czekałam! Rozdział jest świetny, pokochałam scenę pomiędzy Caroline i Klausem. Wspaniale opisujesz każdą scenę, wszystko starannie i idealnie. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już myślałam, że się nie doczekam nowego rozdziału. Bardzo długo kazałaś nam wszystkim czekać i mam nadzieję, że nie będziesz tego często powtarzać ;p
    Bardzo szczegółowo wszytko opisujesz i to jest to co najbardziej lubię w twoim stylu :D
    Bardzo podobał mi się sen Caro, choć w pierwszej chwili coś mi nie pasowało, nie przypuszczałam, że to mógł być sen, a jednak :D Choć i tak za najlepszą scenę w tym rozdziale uważam Elijah i Tatie. Idealnie opisane, idealne postacie, idealna scena, czyli w skrócie czysty geniusz.
    Rebekah, Kol i Kath w jednym teamie ? Ciekawie... No i ciekawe jakim człowiekiem będzie Bex. Choć pewnie i tak wymyślisz coś czego nikt się nie spodziewa i będzie wielki szok xD
    Wróćmy jeszcze do sceny kiedy Caroline wypomina wszystko Klausowi. Nie wiem co o tym myśleć. Jestem ciekawa które wspomnienie naszło Caro, choć śmiem podejrzewać iż to, kiedy Klaus mówi, że chce być jej ostatnią miłością... A poza tym szczerość Klausa mnie niekiedy dobija ''Gdybym powiedział, że tego żałuję, byłoby to kłamstwem.'' Tak, masz rację, dobij dziewczynę, niech myśli, że jesteś bezwzględnym potworem, którego obchodzi tylko jego własne życie i własne interesy...
    Nevermind.
    Już jestem ciekawa kolejnego rozdziału, więc pisz szybko i dawaj o sobie znać.
    Pozdrawiam weny życzę i zapraszam do siebie :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje opowiadanie zaczyna się od 4x15, więc wyznanie Klausa do Caroline w 4x23 u mnie nie miało miejsca, podobnie jego ugryzienie i to wszystko, co się później działo :)

      Usuń
  7. Świetnie,że już wróciłaś.Rozdział jest świetny!Czekam na kolejny.Weny życzę i zapraszam do siebie: po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ekhem, ekhem zanim zacznę Cię chwalić to mam do Ciebie jedno pytanie: jak mogłaś kazać nam czekać tak długo na rozdział? Ja tu popadałam w depresje! No, ale masz szczęście, że nie popadłam, bo wtedy... mogłoby być smutno ;c
    Przejdźmy jednak do rozdziału, który stał się jednym z moich ulubionych. Wyszedł Ci fenomenalnie po prostu wymiata! :D Tutaj na pochwałę szczególnie zasługuje scena z Elijahem i Tatią, która chwyciła mnie za moje nieczułe serduszko *.* A także cudowna rozmowa między Klausem i Caroline. A no i żeby nie zapomnieć o świetnie opisanym śnie naszej Barbie :D ;P
    A tak poza tym to Bekah, Kol i Katherine w jednej drużynie! Fajnie mi się o tym czytało tylko szkoda, że tak krótko o nich.
    Mam nadzieje, że będzie jeszcze z nimi jakaś fajna scena, bo naprawdę mega mi się o nich czytało.
    A no i Bekah dostała lekarstwo. Tuś mnie zaryła... Fajnie by było poczytać o niej jako o człowieku, ale z drugiej strony nie chciałabym, aby straciła ten swój pazur pierwotnej, nieustraszonej wampirzycy.
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie przeczytałam spoilery z boku. Wielkie dzięki! :D Teraz już na pewno nie wytrzymam do następnego odcinka, a co dopiero do końca! :D Ależ mi zaostrzyłaś apetyt!
    http://just-one-yesterday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Klarooliineee <333 Kocham cię za to xDD
    Kocham też ogólnie Pierwotnych <33 Czekam na nexta :33
    Pamiętaj żebyś mnie poinformowała :33
    +
    U mnie pojawił się już 6 rozdział o Klaroline :33 Śmieszny oczywiście xDD I romantyczny... tak myślę xDD
    Jak przeczytasz to skomentuj :33 Chcę poznać twoją opinię o mojej zwariowanej wyobraźni <3
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam do mnie, na 14 rozdział :)
    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com


    PS. Kiedy nn? !

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu ! Ostatnio zostawiłaś komentarz, więc informuję :)

    http://double-feeling.blogspot.com/

    oraz na only-one-love-delena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejoł ;p
    Informuję o nowej notce która pojawiła się tutaj :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    Zapraszam, liczę na twoją opinię i serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na 15, jeden z pierwszych i ostatnich w tym miesiącu, rozdział :)
    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com

    Ej nooo :< KIEDY NN ? : <

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy rozdział na http://just-one-yesterday.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej! :)
    Zapraszam do mnie na nn
    http://tvd-myhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej! :DD
    U mnie nowy rozdział :DD
    Nowi bohaterowie :33
    Zapraszam :**
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/2013/09/rozdzia-7.html
    Zapraszam też na pierwotnych gdzie także pojawił się nowy rozdział :**
    http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/

    Czekam na komentarz :33
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam Twoje opowiadanie <33 Można powiedzieć, że się uzależniłam, ale podoba mi się takie "uzależnienie" no i jest Klaus *-*
    Szkoda, że wyczyścił Caro pamięć - a tak mi się ten pocałunek podobał *.* no szkoda, oby jakimś cudem jej się to przypomniało ^^ albo niech sam weźmie się w garść i jej przypomni, bo nie ręczę za siebie!
    Dobrze, że Kol żyje - polubiłam go w odcinku, kiedy Jeremy go zabił ;pp no, ale nie da rady. Niecierpliwie czekam na następną notkę, i mam nadzieję, że zostanę poinformowana o rozdziale.
    www.life-outide-light.blog.onet.pl - zapraszam na bloga o Delenie i gdybyś mogła tam mnie poinformować o nowej notce ^^ Dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam i czekam na kolejny rozdział, a tu nic się nie pojawia :( Kiedy coś dodasz? Zapraszam do siebie po-prostu-tylko-ja.blogspot. com

    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialne! Klaus i jego kłótnia z Marcelem...Coraz bardziej nie cierpię tego chłystka, co sobie przywłaszczył miasto Klausa. żmija jedna.
    I Caroline zaczyna sobie przypominać, co sie dzieje! Yay! Szkoda, że na razie pamięta tylko te złe rzeczy. Dobrze, że Kolowi i Rebece udało się uratować resztę. I Rebekah wzięła lekarstwo, boże już mi jej szkoda.
    Komentarz trochę chaotyczny, ale wole komentować każdy rozdział osobno :)
    Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń