sobota, 11 maja 2013

Rozdział 10 - Podobno rodzina jest najważniejsza

W salonie ogromnej posiadłości rodzeństwa Mikaelson zebrała się pokaźna grupka wampirów. Kol rozwalił się wygodnie na kanapie, a w jego ręku tkwiła butelka whisky. Caroline oparła się o ścianę, unikając jak ognia wzroku Klausa. Ów pierwotny stał tuż naprzeciwko niej, na samym środku pomieszczenia. Stefan siedział w fotelu, wszystkim z uwagą się przyglądając. Elijah usiadł przy kominku, tyłem do reszty. Wpatrywał się w płomienie ognia, przywierające różne kształty. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, choć w głębi serca sam ze sobą walczył. Miał nieodpartą ochotę wybiec z domu i pognać jak najdalej w poszukiwaniu ukochanej. Brzmiało to dość banalnie, jak z jakiejś komedii romantycznej, ale jego życie nigdy komedii nie przypominało. Był to swojego rodzaju dramat, któremu szczyptę zabawy dodawał Kol, który teraz bawił się butelką alkoholu. To on odezwał się pierwszy, nie mogąc dłużej wytrzymać ciszy panującej w całym domu. 
-A więc zebraliśmy się tu, aby porozmawiać jak starzy, dobrzy przyjaciele - powiedział, posyłając zebranym uroczy uśmiech. - Czy może jednak pobawimy się w grupkę wsparcia ? Elijah, ukochany bracie, jesteśmy przy tobie. Nik, nie martw się o Rebekę, najwyżej rozszarpie ci gardło. - Zamyślił się, po czym dodał z przekąsem : - O ile jeszcze żyje.
-To nie jest zabawne, bracie - uciszył go krótko Klaus. - Jak wiemy, Sophie bardzo nam zagraża. Musimy podjąć odpowiednie środki, aby ją unieszkodliwić.
Mówiąc to, spojrzał znacząco na Caroline, która wywróciła oczami z poirytowania. Przez jego pocałunek z Tatią automatycznie zaczęła do niego podchodzić z jeszcze większym dystansem niż dotychczas. Sama nie rozumiała powodów. W końcu nie zależało jej na pierwotnym i miała gdzieś to, że całuje się ze swoją dawną miłością. Teraz był przecież zafascynowany nią, Caroline Forbes. Blondynka zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem jej zachowanie nie wynika z tego, że poczuła się zagrożona. Tatia nie była sobą i mogła w każdej chwili zechcieć być z Klausem. Co on wtedy by zrobił ? Może ze względu na dawne czasy, przyjąłby ją bez wahania, a o Caroline zapomniał. Wampirzyca, mimo że nic do niego nie czuła, a tak przynajmniej jej się wydawało, przyzwyczaiła się już do komplementów, zalotnych spojrzeń i uroczych uśmiechów, jakimi obdarzał ją pierwotny. Czuła się przez to wyjątkowa, więc nie chciała zejść na drugi plan.
-Caroline, kochana. - Klaus przerwał jej nietypowe rozmyślania. - Ty wybierzesz się do Sophie i zgodnie z naszym planem, spróbujesz ją do siebie przekonać. Dobrze ?
Blondynka jedynie kiwnęła nieśmiało głową na znak, że się zgadza. Miała udowodnić czarownicy, że nienawidzi pierwotnego, co wbrew pozorom nie było wcale takie łatwe. Nie teraz, gdy zaczęła mieć obawy, że go straci. Ale jak w ogóle mogła tak myśleć, skoro nie darzyła go żadną sympatią ? Sama zasugerowała, że jeśli dobrze wykona swoje zadanie, to pierwotny zniknie z jej życia raz na zawsze. Czy nie tego właśnie chciała ?
-Ja i Elijah pójdziemy szukać Tatii.
Po słowach Klausa, jego starszy brat wyrwał się z chwili zadumy. Spojrzał z nadzieją na mieszańca, a jego usta wykrzywiły się w nikłym uśmiechu.
-A co ze mną ? - Kol wydawał się zezłoszczony tym, że zawsze wszyscy go odrzucają. - Mam siedzieć w domu ?
-Przecież to wychodzi ci najlepiej, drogi bracie. - Klaus uśmiechnął się radośnie, narzucając na siebie czarny płaszcz. - Popilnujesz Katherine, o której jeszcze nie zapomniałem. Czemu masz taką skwaszoną minę ? Wydawało mi się, że coś was łączy.
-To nie twoja sprawa ! - warknął Kol.
-Ależ ja to rozumiem, Elijah i Stefan też. Ta uroda oryginału i sobowtórów.
Klaus roześmiał się wesoło i zdążył uciec z domu, nim nóż przeszył jego nogę. Ostre narzędzie trafiło w drzwi i zrobiło pokaźną dziurę. Caroline pokręciła przecząco głową, jakby ta cała sytuacja była ponad jej siły. Wyszła z domu tylnymi drzwiami, aby nie musieć nawet sekundy spędzić z Klausem na podjeździe przed domem, gdzie pierwotny czekał na brata. Elijah zapiął marynarkę, a następnie opuścił posiadłość. Stefan westchnął ciężko. Spojrzał na Kola, który wyjął z drzwi nóż i zaczął nim obracać w dłoni. Oboje byli skazani na siedzenie w domu, ale nie mieli zamiaru zawiązywać między sobą żadnej przyjaźni. Stefan udał się do kuchni po worek krwi, a pierwotny wrócił na górę, w poszukiwaniu Katherine. Skoro miał siedzieć w tej ogromnej posiadłości, to niech przynajmniej ma z tego jakiś pożytek. 

Po wysłuchaniu całej rozmowy, Rebekah ukryła się w jednym z pokoi, aby Kol jej nie zauważył. Usiadła na łóżku, próbując utrzymać spokój. Miała ochotę znaleźć Klausa i wbić w jego serce kołek. Sophie miała rację, Luke też...Jej rodzeństwo ma ją gdzieś. Wolą szukać Tatii i próbować unieszkodliwić czarownicę. Nie przyszło im nawet do głowy, aby pomyśleć o swojej jedynej siostrze. Przecież w jej klatce piersiowej mógł teraz płonąć kołek z białego dębu. Nic takiego na szczęście jej nie spotkało. Została odsztyletowana, a Sophie wyjaśniła, że Elijah i Kol co prawda uratowali ją, ale potem zostawili w trumnie. Klaus w ogóle nie zainteresował się jej losem. Wiele razy krzywdził swoją siostrę, ale teraz obiecała sobie, że będzie twarda i już nigdy nie da sobą pomiatać. Jej jedynym celem stało się pokrzyżowanie planów brata. Nie mogła pozwolić, aby stworzył hybrydy i już całkiem zapomniał o rodzinie. Postanowiła mu w tym przeszkodzić, musiała więc zająć się 3 warunkami wpływającymi na tworzenie mieszańców - Katherine, lekarstwo i wilkołaki. Fiolkę z uzdrowicielskim płynem miał Elijah, więc to odpada. Wilkołaki nie wiadomo gdzie są, a Katherine...Ona była na wyciągnięcie ręki i to właśnie ją miała zająć się Rebekah. Upewniając się, że Kol zniknął w swoim pokoju, weszła do pomieszczenia, w którym znajdowała się młodsza wampirzyca. Katherine spojrzała na nią zdziwiona, ale nic nie zdołała powiedzieć, gdyż pierwotna złapała ją za szyję i uniosła o kilka centymetrów. Spojrzała jej głęboko w oczy.
-Zdejmij bransoletkę i nie uciekaj - rozkazała blondynka.
To było jedyne wyjście. Rebekah upuściła wampirzycę na podłogę. Katherine zdjęła biżuterię, po czym rzuciła ją na łóżko. Następnie stanęła naprzeciwko pierwotnej.
-Dobrze się czujesz ? - spytała z przekąsem. - Za każdym razem, kiedy umieracie przez sztylet, coś wam się przekręca w głowie, zgadłam ?
Rebekah nie odpowiedziała. Jedyne co zrobiła, to odsłoniła okno. Do pomieszczenia wpadły promienie słońca, rozświetlając każdy zakamarek. Katherine wydała z siebie przeraźliwy jęk. Jej ciało przybrało czerwoną barwę, a po chwili stanęło w płomieniach. Pierwotna wampirzyca przyglądała się jej z niewzruszoną miną. Wiedziała, że może sobie tym zaskarbić u braci, ale to jej nie obchodziło. Mogła ich traktować tak jak oni ją, a nawet gorzej. To już nie było dla niej istotne. Teraz liczyło się tylko to, aby po Katherine został jedynie popiół. 
Niestety dla niej, jej plan nie powiódł się tak, jak tego chciała. W pokoju pojawili się Kol i Stefan. Salvatore zakrył Pierce ciałem i obejmując ją w pasie, spróbował wybiec z pokoju. Wampirzyca jednak była pod hipnozą i nie mogła uciec z pomieszczenia. Zauważając to, Kol zbliżył się do siostry.
-Bekah, siostrzyczko. Nie zachowuj się jak dziecko - syknął zdenerwowany.
-Możesz wyjść ! - zawołała Rebekah.
Katherine wyrwała się z rąk Stefana i z hukiem wylądowała na podłodze na korytarzu. Salvatore złapał gaśnicę i zaczął gasić ogień szalejący po ciele kobiety.
-Zwariowałaś ?! - Kol był wyraźnie wkurzony. - Co ty robisz ?
-A gdzie "O Rebekah, kochana siostrzyczko, jak dobrze, że żyjesz !" !? - krzyknęła blondynka - Hmm, wygląda na to, że już całkowicie zapomniałeś o moim istnieniu !
-Teraz zachowujesz się jak rozhisteryzowana nastolatka.
-Może i tak - odparła, posyłając mu pełne pogardy spojrzenie. - Ale ja przynajmniej myślę o tym, jak powstrzymać Nika. Ty i Elijah mieliście się tym zająć, a jak widzę, jest inaczej. Elijah chodzi z lekarstwem w kieszeni i to jeszcze przy Niku, a ty sypiasz z tą ździrą. Tak chcesz ją obronić ? Dla niej nie ma ratunku. Musi umrzeć, inaczej powstanie armia mieszańców, a nasza rodzina rozpadnie się na zawsze. Myślałam, że to ona jest dla ciebie najważniejsza. 
Rebekah wyszła z pokoju, po czym przystanęła na chwilę. Spojrzała na mężczyznę siedzącego obok ledwo żywej wampirzycy.
-Miło znów cię widzieć, Stefan - powiedziała cicho. - Jak widzę, ty nigdy się nie zmienisz. Jak nie Elena to Katherine.
-Sprawka Sophie - syknęła Katherine. - Niech zgadnę, zrobiła ci pranie mózgu ?
Blondynkę przed użyciem przemocy powstrzymał Kol, który złapał ją za ramię. Rebekah wyrwała mu się z uścisku, a następnie spojrzała na niego ze smutkiem.
-Ja po prostu chcę chronić naszą rodzinę - westchnęła.
Pierwotna w wampirzym tempie wybiegła z pokoju. Kol zsunął się po ścianie na podłogę.
-Cieszę się, że żyjesz - odezwał się do Katherine. - Ale Bekah ma rację. Nie powstrzymamy Nika, a Sophie tym bardziej. Wszyscy skończymy marnie.

Gałązki skrzypiały pod stopami pierwotnego, który spokojnie przechadzał się wśród ruin budynku. To tam wcześniej zobaczył Tatię i miał nadzieję, że tym razem też tam będzie. Nie zastanawiał się, gdzie zaginął jego brat. Oczywiście wiedział, że Klaus znajdzie się w najmniej oczekiwanym momencie, z idealnym dla niego wejściem. Elijah próbował nie myśleć o bracie, który mógł wystawić go do wiatru. Bardziej martwił się o swoją ukochaną, którą udało mu się znaleźć. Widok był zadziwiający. Tatia siedziała oparta o jedną ze skał, a głowę miała zakrytą rękami. Pierwotny kucnął przy niej, nie zważając na ewentualne błoto, które mogło pobrudzić mu garnitur.
-To boli ! - Kobiecie wyrwał się zdumiony okrzyk. - Elijah, pomóż mi. To boli, to tak piekielnie boli.
Wampirzyca podniosła głowę, za którą się trzymała. Twarz miała mokrą od łez, a oczy podeszły jej krwią.
-Co się stało ? - spytał zdezorientowany mężczyzna.
Tatia mu nie odpowiedziała. Zaczęła kręcić się po ziemi i krzyczeć donośnie. Rękami obejmowała głowę, przez co Elijah się domyślił, że to od niej zaczyna się cały ból. Złapał ukochaną w ramiona i starał się ją jakoś uspokoić. Był pewien, że to sprawka Sophie. To przez jej tortury pierwotny stracił kobietę, która niegdyś tak mocno go kochała.
-Ta czarownica chce cię zabić, Tatio. Spróbuj wyrwać się z jej panowania - szepnął, głaszcząc ją po włosach.
-Jej chodzi o ciebie, Elijah. - Kobieta odparła beznamiętnie, spojrzawszy na pierwotnego.
Jej wciąż czerwone oczy teraz wyrażały złość. Łzy zniknęły, a usta wykrzywiły się w przebiegłym grymasie. Już nie cierpiała, już nie potrzebowała pomocy. Znów stała się bezwzględna w stosunku do mężczyzny, który ją kocha. Wyłoniła zza siebie kołek z białego dębu i wbiła go w klatkę piersiową pierwotnego. Elijah syknął z bólu, padając na plecy. Rzucił na ukochaną zdziwione spojrzenie, widząc, jak pojawia się za nią jego brat. Klaus wbił kły w drobną szyję kobiety. Ona jęknęła z bólu, a następnie padła na ziemię nieprzytomna. Mieszaniec uśmiechnął się w stronę brata, wycierając krew z ust.
-Nie trafiła w serce, będziesz żył - poinformował go.
Wszystko działo się tak szybko, że Elijah nawet nie zauważył, że kołek nie pali jego ciała. Umknął też jego uwadze fakt, że Klaus wyjął z niego ów przedmiot. Bardziej był zajęty patrzeniem na Tatię, która wyglądała na nieżywą. Odzyskując sprawność i nie zważając na ból, wziął ją na ręce.
-Co ty zrobiłeś ? - Elijah spojrzał znacząco na brata. - Ona ma teraz jad wilkołaka w organizmie. Nie mogłeś po prostu skręcić jej karku albo wybrać jeszcze łagodniejszy sposób ?
-Ja nie jestem Kolem, braciszku - odparł beztrosko Klaus. - Celowo ją ugryzłem. Jak będzie chora, Sophie nie zdoła wkraść się do jej umysłu. Ty wykorzystasz moment i spróbujesz przekonać ją do siebie. Jeżeli ci się nie uda... - przybliżył się do niego z uśmiechem, po czym wyszeptał : - nie dam jej krwi i będzie o jednego sojusznika tej wiedźmy mniej.
Elijah już chciał zareagować, zrobić krzywdę Klausowi. Przypomniał sobie jednak, że trzyma na rękach kruche ciało ukochanej i to ją teraz powinien się zająć. Udał się więc pospiesznie do domu. Drzwi otworzyła mu Rebekah, co całkowicie zdziwiło jej starszego brata. Nim jednak zdążył coś powiedzieć, blondynka minęła go tak, jakby go w ogóle nie znała. Elijah chciał z nią porozmawiać, bo zrobiło mu się naprawdę głupio i chciał wyjaśnić wszystko. Przede wszystkim pragnął się dowiedzieć, jak to możliwe, że się wydostała z trumny. Nie miał jednak na to szansy, bo Rebekah zniknęła z jego pola widzenia. Najstarszy z rodzeństwa westchnął ciężko, niosąc nieprzytomną Tatię przez korytarz. W końcu położył ją na łóżku, w tym samym pokoju, w którym spała po długim wybudzeniu. Usiadł na krześle obok, patrząc, jak jego ukochana powoli otwiera oczy.
-Dlaczego boli mnie szyja ? - spytała, zauważając pierwotnego.
-Masz jad wilkołaka w organizmie. Jedynym lekarstwem jest krew Klausa. On ci ją da, ale jeszcze nie teraz. Powiedział, że musimy najpierw cię odzyskać.
-Ja nigdzie nie odeszłam, Elijah - syknęła, przewracając oczami. - Ja po prostu przejrzałam na oczy...Zamiast tortur, mógłbyś mnie po prostu zabić.
-Nie trafiłaś w serce. - Pierwotny pochylił się nad jej twarzą. - Jestem pewien, że specjalnie. Nigdy nie pragnęłaś mojej śmierci, tylko Sophie, a ty próbujesz się przeciwstawić. Jestem też pewien tego, że nie udawałaś wtedy w lesie. Ty nie potrafisz kłamać. Naprawdę cierpisz przez nią, a ja ci pomogę. Jestem ci to winien po tym, co zrobiłaś tysiąc lat temu i zaledwie parę tygodni temu. Nie spocznę, dopóki nie odzyskam kobiety, którą kocham ponad życie.
Musnął wargami jej rozpalone czoło, a następnie wyszedł z pokoju. Tatia westchnęła cicho, patrząc jak zamykają się drzwi. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Caroline przemierzała korytarz z nieukrywanym lękiem. Nieuniknione spotkanie z czarownicą nie budziło w niej żadnych pozytywnych emocji. Sophie potrafiła otruć niezniszczalnego pierwotnego, więc z taką młodą wampirzycą poradziłaby sobie bez problemu. Mimo to blondynka wiedziała, że nie ma wyboru. Co prawda mogłaby jeszcze uciec do Mystic Falls, ale nic by jej to nie dało. Najwyżej za jakiś czas dowiedziałaby się o śmierci Klausa, czując jak sama ledwo trzyma się życia. Najgorsze było jednak to, że ta cała sytuacja nie pasowała do Caroline. Od kiedy taka z pozoru zwykła dziewczyna jak ona, zajmująca się sprawami szkoły, miałaby oszukać potężną czarownicę po to, aby uratować setki wampirów ? Kiedy nagle stała się tą, która musi ratować tyle istot ? Oczywiście martwiła się o przyjaciół, to fakt. Ale dlaczego akurat ona ? Równie dobrze do Nowego Orleanu mogła przyjechać Elena, która, po niedorzecznych wyczynach z wyłączonymi uczuciami, na pewno chciałaby przysłużyć się innym. Albo Stefan, niegdyś rozpruwacz, teraz mógłby uratować dużą część nadprzyrodzonych istot. Dlaczego akurat wszystko spadło na Caroline ? A co gorsza, dlaczego tak łatwo się zgodziła ? Mogła powiedzieć stanowcze "Nie" i czekać, aż sprawę rozwiążą sami.
Spodobała jej się jednak nagroda za dobrze wykonane zadanie - powrót Tylera. Mimo wszystko to nie było wystarczające, by mogła narażać swoje życie. Zaczynała się obawiać, że pomysł wyjazdu do Nowego Orleanu jej się spodobał. Była w tym mieście już wcześniej i została nim oczarowana. Nigdy wcześniej nie wyjeżdżała tak daleko, więc to było dla niej przygodą. Po za tym mieszkała w pięknej rezydencji, otoczona przystojnymi, nieśmiertelnymi pierwotnymi. Miała też przy sobie Stefana, przyjaciela, z którym od jakiegoś czasu najlepiej się dogaduje. Nie posiadała powodów do narzekania, a właściwie zaczęło jej się podobać. Najgorsze było jednak towarzystwo Klausa, które wywoływało u niej skrajnie różne uczucia.
Szczęściem w nieszczęściu okazało się to, że gdy tylko te imię pojawiło się w głowie Caroline, od razu była zmuszona przerwać myśli o pierwotnym. Została przywarta do ściany, czując jak traci oddech. Żelazny uścisk odbierał jej wszystkie siły. Otworzyła szeroko usta, próbując nabrać powietrza, ale to było na nic. Patrzyła rozpaczliwie na oprawcę, którym okazał się bardzo silny mężczyzna.
-Co cię tu sprowadza ? - syknął widocznie niezadowolony.
-S-sophie.... - wydukała Caroline. - D-daj mi z nią p-pogadać !
Wampirzyca poczuła nagły przypływ powietrza, gdy została brutalnie opuszczona na ziemię. Rozmasowała obolały kark, rozkoszując się możliwością oddychania. Nigdy wcześniej, gdy była wampirem, nikt nie potrafił sprawić, że traciła oddech. W końcu była nieśmiertelna. Siła tego mężczyzny była jednak wielka. Miał nad nią taką przewagę jak nad zwykłym, marnym człowiekiem.
-Chodź za mną - rozkazał. 
Napakowany brunet ruszył ciemnym korytarzem. Caroline szła posłusznie za nim, zastanawiając się, czy nie lepiej uciec stąd. Bo po co jej ratowanie tyłka pierwotnego ? Niech sam się pofatyguje, ona jest tylko nastolatką, która kilka dni temu skończyła szkołę. "Nie jestem tak silna ani odważna jak on. Co ja tu, cholera jasna, robię ?!" - pytała się w myślach. Cała sytuacja coraz mniej jej się podobała. Było to ponad jej siły. Skoro zwykły wampir dał radę ją pokonać, to co dopiero potężna czarownica. Caroline w tamtej chwili wolała nie myśleć, jaka śmierć z rąk Sophie ją czeka. O dziwo, zobaczywszy kobietę w średnim wieku, poczuła się bezpiecznie. Czarownica nie wyglądała na nikogo strasznego.
-Caroline Forbes ! - Sophie powitała wampirzycę radośnie, co zbiło ją z tropu. - Klaus wysłał do mnie swój obiekt westchnień ! Czyż to nie wielka odwaga z jego strony ? A może głupota ?
Blondynka zamarła, a słowa ugrzęzły jej w gardle. Podczas, gdy Klaus był pewny, że Sophie uwierzy nieznajomej Caroline, ona wiedziała o niej więcej, niż powinna.
-Złociutka, chyba się mnie nie boisz ? Spokojnie nic ci nie zrobię, porozmawiajmy. Mam dla ciebie pewien układ. Nienawidzisz Niklausa, więc co ci szkodzi...Przyłącz się do mnie ! - Zszokowała ją bardziej niż wcześniej. - Tęsknisz za swoim chłopakiem, przez to zawarłaś sojusz z wrogiem. Mu nie możesz ufać, ale mi tak. Jeżeli mnie posłuchasz, zobaczysz go szybciej, niż się spodziewasz. Chyba, że wolisz trzymać się Klausa. Wtedy czeka cię jedynie to.
Posłała przeraźliwy wzrok w stronę Caroline. Pod blondynką ugięły się kolana. Opadła na ziemię, czując, jak jej głowa pęka od bólu. Zaczęła wydzierać się w niebo głosy, jakby ktoś miał ją usłyszeć i jej pomóc. Wiedziała w głębi duszy, że niestety na nikogo nie może liczyć. Znajdowała się w opuszczonym hotelu w towarzystwie strasznej czarownicy i co najmniej kilkunastu wampirów. Na szczęście ból wkrótce minął, a blondynka z trudem podniosła się z podłogi. Spojrzała rozpaczliwym wzrokiem na Sophie, która podeszła do niej. Uśmiech zdobił jej pomarszczoną twarz.
-A więc jak ? - spytała radośnie. - Sojusz czy śmierć ?
Caroline przełknęła ślinę, podejmując decyzję.
-----------------------------------------------------------------------------------
Do tych, co czytają mojego drugiego bloga : Przepraszam, że tak zwlekam z napisaniem nowego rozdziału, ale kompletnie nie mam weny. Zastanawiam się czy go nie zawiesić lub usunąć. Czytam książkę, słucham muzyki. To mnie zazwyczaj potrafiło natchnąć, ale nie tym razem. W głowie mam pełno pomysłów, a na kartce pusto. Eh, dobrze, że z tym blogiem nie mam problemów. W następnym rozdziale retrospekcje ;)
+Dziękuje za tak wiele nominacji, ale niestety nie mam czasu (ochoty w sumie też nie) na odpowiadanie na te wszystkie pytania. Przepraszam. 

20 komentarzy:

  1. Cześć! :)
    Gorąco zapraszam do siebie na NN, na Klaro :)

    " - Nie każ mi więcej po siebie jeździć. - spojrzała w jego ciemne oczy.
    - Jeśli tak ma się to kończyć, to czemu nie?
    - Klaus! - chciała otworzyć drzwi i wysiąść, lecz były zablokowane. Oparła się o oparcie fotela pasażerskiego i wzdychnęła głośno.
    - Nie zostawię cię, kochanie. - pocałował ją w czoło z przymkniętymi oczami."

    http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

    TWÓJ ROZDZIAŁ PRZECZYTAM JAK NAJSZYBCIEJ, OBIECUJĘ ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początek powiem, że interesująco piszesz. Niezmiernie mi się podoba tematyka Twojego opowiadania. Oprawa graficzna też jest niczego sobie, ogółem wszystko na plus.
    Pozazdrościć ;3
    Chciałabym Cię też bardzo serdecznie zaprosić na mojego bloga który przedstawia historię dziewczyny,która trafia na bezlitosne Igrzyska. Czy przetrwa ? Jak sobie da radę z trudnymi przeciwnikami ? Umiejętności to nie wszystko...

    Pozdrawiam
    Julites
    http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie! Bardzo jestem ciekawa wątku Sophie i Caroline oraz Tati i Elijah'a. Czekam na NN ;*

    http://lovetheorginals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie !
    Mam nadzieję, że Caroline wybierze sojusz, bo śmierć to nie jest dobry pomysł ;) Ciekawi mnie co będzie z Rebekah. Co dalej z Tatią ?

    Nie usuwaj bloga ! Zawieś ale nie usuwaj ! Kiedy pojawi się chwila natchnienia, możesz żałować, że usunęłaś. A jeśli zawiesisz zawsze będziesz mogła dodać nowy rozdział. Mimo jednego rozdziału i prologu, naprawdę podoba mi się to opowiadanie :) Myślę, że powinnaś chwilę odczekać aż w końcu wena sama przyjdzie.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, bardzo fajny rozdział. Chociaż Elijah był taki nijaki i chyba jest trochę za bardzo naiwny w stosunku do Tatii. Jestem ciekawa co ukarzesz w retrospekcjac, bo osobiście je uwielbiam i kocham je pisać, nie mogę się doczekać jak je pokażesz. Fajnie że zrobiłas akapity. Zauważyłam tylko jeden błąd. Napisalas zafascynowany ją, a powinno być nią ;)

    Zapraszam do mnie
    Darkest-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, a więc... JESTEŚ GENIALNA! Nie wiem, jak inaczej to nazwać.. Piszesz tak lekko, wciągająco dojrzale i mądrze.. :)
    Co do rozdziału.. Ahh, doskonale opisane wszystkie sytuacje i przedstawione otoczenia.. Caroline i jej przemyślenia są dokładnie takie, jak sobie wyobrażałam.
    Kol .. ten to jest wykręt niezły :D haha, uwielbiam go :)
    Elijah i Tatia, to jest po prostu cudo ;p jak on ją kocha..o jeej *_* jestem mega ciekawa czy Tatia będzie uzdrowiona czy jednak rzeczywiście "będą mieli o jednego sojusznika od Sophie mniej"..
    Rebekha.. Jak mi jej szkoda.. Czuję się odrzucona, nie chciana, nie potrzebna.. To bardzo boli. Bardzo podobało mi się jak potraktowała Katherine - MISTRZOSTWO ! <3

    Ogółem - jesteś zajebista, i dziękuje ci za to, że twoje rozdziały są długie, bo uwielbiam takie:)
    Pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na prolog Elijah-Katherine-Elena !
      http://double-feeling.blogspot.com

      Usuń
  7. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award. Szczegóły: http://historia-jess.blogspot.com/2013/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Informacja o nowym rozdziale została dodana [016]. Zapraszam.
    http://wamp-mania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ochh jak ja uwielbiam Twojego bloga *.*
    Jesteś genialna!
    Uwielbiam Elijah i Tatię <3
    Mam nadzieję, że jeszcze będą razem.
    I mam też nadzieję, że Caroline znajdzie jakieś wyjście z tej sytuacji...
    Czekam niecierpliwie na nn i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow. Fajny rozdział Caroline jest raczej zmuszona do współpracy z Sophie a wściekła Bex mi się podoba xD
    Mało Kol'a !
    Nie no dla mnie zawsze jest za mało Kol'a xD
    Mam nadzieję że szybko napiszesz kolejny rozdział
    Pozdrawiam i weny życzę.
    + zapraszam do mnie na nn http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. No no no po 1 baaaardzo przepraszam że dopiero teraz komentuję. Wcześniej miałam takie urwanie głowy że mi wypadło. Kurde xD ja już przestałam odpowiadać po 3 nominacji. XD. Eljasz jest sweet ale za bardzo zapatrzony w Tatie jak obrazek. Ciekawi mnie wątek Reb. Baaardzo fajny. No i Care ahh chyba nie ma wyboru bo śmierć?! NOPE! nie zgadzam się xP no cóż to by było na tyle. Powiem ci że napisanie TO było strzałem w 10. Bez beksającej Elki awww orgazm kurde xD
    Pozdrawiam i zapraszam na
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja żałuję, że będziesz widzieć mój na pewno pozytywny komentarz dopiero dzisiaj bo przeczytałam ten boski rozdział już dawno ale komentuje teraz bo brak czasu itp. ;D
    Ale no co tu dużo pisać... To co zwykle. Nie potrafię znaleźć odpowiedniego synonimu do "dobre" takiego by nigdy się nie powtórzył xD No genialne kurde... Troche malo Kola ale co tam... przeżyję ^^ Ważne jest to, że twój talent to normalnie... Awwwww :D kocham cię... Pisz tak dalej a na pewno będę czytać twoje arcydzieła <3

    Ps; Zapraszam do mnie na rozdział który dodałam dosyć szybko bo w niedzielę ;D Mam nadzieję, że dodasz szczery komentarz :*
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne. Co tu można wiecej powiedzieć. Zgadzam się ze wszystkimi przedmówcami. Jesteś genialna i świetnie piszesz.
    Trzymaj tak dalej i w wolnej chwili zapraszam do mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Heej! :)
    Zapraszam na NN na Delene:
    "[...] Wyprostowałem się i po raz ostatni spojrzałem na brunetkę. Otarłem łzy.
    - Mam nadzieję, że nie na darmo z ciebie rezygnuję.. Bądź szczęśliwa.. - szepnąłem, głaskając ją po włosach."

    http://forbidden-looove.blogspot.com/

    PS: Jedynka pojawiła się także na moim nowym blogu:
    http://music-love-fight.blogspot.com/

    ZAPRASZAM ! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. HEJ! Jeśli masz ochotę przeczytać, to informuję, że na moim blogu pojawił się nowy rozdział. PRZEŁOM KLAROLINE, PROBLEM STEFANA I KŁÓTNIA PIERWOTNYCH BRACI !! <3 Zależy mi na Twojej opini w komentarzach ! :)

    http://darkest-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam do mnie na NN, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie będę się rozpisywać ale podpisuję się pod wszystkimi komentarzami. Jesteś genialna, świetnie piszesz, oddajesz emocje. Czyta się to przyjemnie i wszystko jest jasne. Nic dodać nic ująć. <3 a co do drugiego bloga to dodawaj jak najszybciej rozdział ;*
    Chciałam cię również poinformować, że zaczęłam pisać opowiadanie The Vampire Diaries a mianowicie moją kontynuację, czyli taki jakby sezon 5. ;) mam nadzieję, że przeczytasz 1 rozdział i pozostawisz po sobie komentarz ;* www.big-bad-love-delena.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Chciałam cię zaprosić do mnie na VIII rozdział :D
    macie tutaj zachętę :P

    - Oj przestań to było dawno i nieprawda. – Uśmiechnęłam się jadowicie.
    - Prawda, jak najszczersza… - Zmienił oblicze na te krwiopijcy. Ja uczyniłam to samo. Już mieliśmy rzucić się sobie do gardeł gdy między nami znalazła się All. Ale wyglądała zupełnie inaczej niż my, normalne wampiry. Zęby miała dłuższe i ociekał z nich śmiertelny płyn, oczy wypełnione były ogniem, a całe ciało przepełniło się widocznymi żyłami.
    -----------------------------------------------------
    „Droga Care, chciałam tylko złożyć kondolencję z powodu Tylera. Zabiłam go dziś rano i jeśli nie zwrócisz Nika, to twoja mama również ucierpi…
    Z poważaniem. Twoja Aria ;* ”
    -----------------------------------------------------
    W połowie drogi wpadłam jednak na mężczyznę. Miał na sobie garnitur i wypryskany był najwspanialszymi perfumami od „Chanel”. Odgarnęłam włosy za ucho i uśmiechnęłam się do Elijah, na którym właśnie „stałam”.
    - Hej.
    - Witaj. – Powiedział.
    - Coś się wydarzyło? – Zapytałam.
    - Tak, może udamy się do parku. – Zapytał z poważną miną. Zaczęłam szperać w torbie w poszukiwaniu papierosów. Wyciągnęłam jednego.
    - Masz ogień?
    - Ciągle palisz. – Powiedział z ironią.
    - To ty mnie nauczyłeś.
    - Byłem młody i głupi. – Poprawił krawat. Cały czas znajdowaliśmy się coraz bliżej zagajnika.
    ---------------------------------------------------------
    Sam nie wiedziałem dla czego to zrobiłem. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa, a ręce działały bez mojej zgody.
    - Kła… kła… kłamałeś. – Wyjąkała płaczliwym głosem. – Zaufałam ci Klaus. – Z całej siły starałem się puścić, ale nie mogłem. Jaka moc mną kierowała? Nie miałem pojęcia. Zacząłem krzyczeć i pocić się krwią. Blondynka płakała patrząc na to, co się ze mną działo. Czułem jakby jakiś demon przejął władzę nad wszystkim. Starałem się wziąć rękę. Walczyłem sam ze sobą. Nie wierzyłem, iż kiedykolwiek ktoś zmusi mnie do czegoś. Wtedy moja twarz przybrała demoniczny wyraz i nie zgodnie z własną wolą ukąsiłem ją w szyję.
    ------------------------------------------------------------
    - Czego tu szukasz Salvatore? – Zapytał. Wydawało by się, że zaskoczyła go moja wizyta.
    - Chciałem prosić cię o współpracę…
    - A więc wejdź. Omówimy warunki umowy. – Odrzekł zapraszając mnie do środka.

    ----------------------------------------------------------
    Do domu wszedł wtedy Damon i zaczął… całować moją kuzynkę? Wydawało się to takie… inne. Pamiętam ich relację z wieku XIX i wcale nie nawiązywały one do romantycznych gestów.
    ----------------------------------------------------------

    Dodatkowo pojawił się już I konkurs
    Jeśli nie czytaliście jeszcze mojego opowiadania, a chcieli byście dowiedzieć się o czym jest zapraszam na YT
    http://www.youtube.com/watch?v=F6Rn3godHQk

    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie pojawił się właśnie najnowszy 34 rozdział ^^ Zachęcam do przeczytania i skomentowania ^^ Pozdrawiam i czekam na szczerą opinię ^^ :*
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń