poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 3 - Spisek przeciwko Klausowi

Nie jestem pewien, czy to się uda - westchnął Stefan. - Oczywiście jest szansa, że Klaus jest aż tak głupi, ale...
-Tu nie chodzi o jego inteligencję tylko o Elenę. Sprawdzimy, jak bardzo potrafi się postarać, by ocalić swój tyłek. - Katherine spojrzała na dziewczynę, która z uśmiechem przeglądała jej ciuchy.
-Spokojnie. Poradzę sobie - odparła wyluzowana, wyjmując z szafy obcisłe spodnie.
Po chwili uśmiech znikł z twarzy Eleny. Wampirzyca opuściła ubranie, jednocześnie padając na kolana. Co dziwniejsze, Katherine zrobiła to samo. Obie wyglądały tak, jakby przez ostatnie kilka dni ktoś nieustannie je torturował.
-Co jest ? - spytał zdezorientowany Stefan, klękając przy Elenie.
-Ty się nigdy nie zmienisz. Wciąż się o nią martwisz, mimo że spała z twoim bratem. Nigdy nie zrozumiem twojej naiwności. - Katherine spokojnie wstała, udając twardą. Jej źrenice jednak mocno się rozszerzyły, a skóra stała się niewyobrażalnie blada.
-Nie zrozumiesz, ponieważ masz wyłączone uczucia. Elena też, ale ona ma jeszcze szansę na odratowanie. - Podciągnął dziewczynę do góry. - Wyjaśnisz mi, do diabła, co to było ?
-Właśnie to, co zmusza nas do niebezpiecznej gry z pierwotnymi. Tracimy siły i jeśli nie przestaniesz marudzić, to stracimy jakąkolwiek szansę. Zaraz obydwie umrzemy, więc musimy się sprężać. - Rzuciła Elenie ciuchy. - Przebieraj się. Czas zacząć przedstawienie.

Klaus przechadzał się nerwowo po salonie. Rebekah siedziała na sofie, z przerażeniem przyglądając się bratu.
-Nik, jeśli zaraz nie usiądziesz, to zwariuję przez ciebie.
-Byłem pewien, że Kol przyjdzie. Musi to zrobić. Nie jest aż takim idiotą - wymamrotał bardziej do siebie niż do siostry.
-Serio ? To, że woli stać po stronie Katherine niż po naszej, to już znak, że jego idiotyzm przewyższa wszystko i wszystkich.
-Mogłabyś być trochę milsza, Rebekah - odrzekł spokojny, kobiecy głos.
Klaus stanął jak wryty, wykrzywiając usta w triumfującym uśmiechu. Jego siostra odruchowo wstała, odwracając wzrok w stronę drzwi. Ujrzała kobietę o długich, kręconych, brązowych włosach i oczach tego samego koloru. Miała na sobie obcisłe spodnie, luźną bluzkę sięgającą pasa i marynarkę. Obok kobiety stał Stefan.
-Witaj Katherine, czekaliśmy na ciebie. - Uśmiechnięta hybryda podeszła do wampirzycy. 
-W to nie wątpię, Klaus - odparła całkiem spokojnie.
Pierwotnemu nie bardzo się to podobało. Chciał, by się go bała i prosiła o litość. Z drugiej strony nie śpieszyło mu się do użycia siły. Inaczej jednak myślała jego siostra. Rebekah bez żadnego ostrzeżenia rzuciła się na Katherine. Wbiła ją w ścianę.
-Gdzie jest lekarstwo ? - spytała oschłym tonem. Stefan ruszył gwałtownie do przodu, ale nagle przystanął, jakby coś sobie przypomniał. Spuścił głowę. Klaus przyglądał mu się ze zdziwieniem, po czym spojrzał na Katherine.
-Nie wiem. - Głos kobiety był lekko zdenerwowany, ale szczery.
-Kłamiesz ! - syknęła Rebekah.
-Oddałam go na przechowanie, ale nie pamiętam komu. Kazałam wymazać sobie pamięć, dopóki nie będę bezpieczna.
-Sprytne... - syknął pierwotny, ale z jego tonu można było wywnioskować, że to nie pomysł Katherine przypadł mu do gustu. Zafascynował się czymś zupełnie innym. - A Kol ?
-Co z nim ? - Wampirzyca spojrzała ukradkiem na Stefana, a potem prosto w oczy Rebekah, która nawet nie zamierzała rozluźnić uścisku. - Nie widziałam go odkąd go zasztyletowaliście. I szczerze wam powiem, że mam go głęboko gdzieś. Nie potrzebny mi jest. Jedyne co się teraz dla mnie liczy to zdjęcie klątwy.
-W to nie wątpię. - Klaus zaśmiał się, odsuwając siostrę od wampirzycy.
Kobieta przypominająca wyglądem Katherine patrzyła na niego uważnie, ale nie było w niej strachu, który w oczach Pierce pojawiał się na widok pierwotnego. Wyczekiwała pytań i bólu, który mógłby jej zadać. Klaus zwrócił wzrok na Stefana, już w ogóle nie zainteresowany wampirzycą.
-Sprytne... - powtórzył po raz kolejny, uśmiechając się szyderczo. - Bardzo sprytne...
-Cholera jasna ! Nik ! Przestań w końcu ! - syknęła wkurzona Rebekah, patrząc zdezorientowana na swojego brata.
-Katherine jest bardzo pomysłowa - rzekł Klaus, cały czas patrząc na Stefana. Wyjął z kieszeni nóż i zaczął obracać nim w dłoni. - Ale nie aż tak, by móc mnie przechytrzyć.
To co działo się w następnych sekundach utwierdziło go w jego przekonaniach. Bez wahania wbił nóż w ramię stojącej obok niego wampirzycy. Stefan zdusił w sobie okrzyk złości i od razu do niej podbiegł. Rebekah drgnęła, uświadamiając sobie to, do czego już wcześniej doszedł Klaus. Pierwotny tymczasem wpatrywał się w krwawiącą kobietę. 
-Musisz bardziej poćwiczyć... -Pokiwał głową, a uśmiech znikł z jego twarzy -...Eleno.

W pokoju było równie cicho jak ciemno. Żadna lampka, a nawet świeca się nie paliła. Jedynym światłem było to wpadające przez drzwi od oświetlonego korytarza. Oświetlało sylwetkę, która siedziała nieruchomo na łóżku. Sama sytuacja była dość dziwna, a jeszcze bardziej niezrozumiałe było to, że w rękach kobiety tkwił nóż. Tatia przyglądała mu się z zaciekawieniem, jakby oglądała jakąś cenną rzecz, którą widziała po raz pierwszy. Ciekawość jednak nie była spowodowana tym narzędziem, tylko bólem i ukojeniem, które mógł przynieść. Bała się, ale wiedziała, że to może być jedyne wyjście. Przyłożyła końcówkę noża do klatki piersiowej w miejscu, gdzie miała serce. Przymknęła oczy. Nie mogła tego zrobić, nie mogła zranić Elijaha. Wiedziała, że to najlepsze wyjście z sytuacji, obojętnie kogo zrani, a komu ocali życie. Mimo wszystko zawahała się. Nie potrafiła tego zrobić, nie w taki sposób. Odsunęła nóż i w tej samej chwili usłyszała dźwięk skrzypiącej podłogi. Schowała nóż pod poduszkę, wstając. Zapaliła światło, na tyle szybko, by Elijah nie zauważył, że wcześniej siedziała po ciemku. Oboje stanęli przed sobą w całkowitej ciszy. Tatii drżały ręce, ale próbowała się uspokoić. Czuła przyspieszone bicie serca i strach, że jej ukochany w końcu się wszystkiego domyśli. Ten jednak wlepił w nią smutne spojrzenie. Ich oczy spotkały się ze sobą. Oboje byli sztywni, a ich miny nie wyrażały niczego dobrego.
-Co przede mną skrywasz ? - spytał pierwotny.
-Nic, najdroższy - odparła automatycznie Tatia.
Chciała mu to udowodnić, kładąc kruchą dłoń na jego policzku. Sama jednak nie potrafiła uwierzyć w sens swoich słów. Przecież z daleka było widać, że jest inna niż zawsze, że coś ukrywa i bardzo boi się przyznać co. Jej ręka nadal drżała. Zabrała ją z twarzy mężczyzny, ale nim zdążyła całkowicie ją opuścić, on złapał tą kruchą dłoń i objął ją własnymi rękami. Następnie przyłożył do ust i musnął wargami. Ten gest świadczył, że chce ją przed czymś ochronić. Może przed jej sekretami, albo jego światem. Nie chciał jej stracić, a wiedział, że ilekroć go okłamuje, to tym bardziej się od siebie oddalają.
-Kocham cię, Tatio - szepnął. - Cokolwiek zrobisz, pamiętaj o tym.
Łzy zebrały się w kącikach jej oczu. Była pewna, że zaraz wybuchnie gorzkim płaczem, padając w ramiona ukochanego. Wiedziała, że nie wytrzyma i wtedy wszystko mu wyzna, pokazując, że jednak nie jest aż tak silna. O dziwo jednak została przed tym ochroniona.
Oboje usłyszeli kroki na schodach. Elijah odwrócił się, wyczekując gościa, a Tatia odsunęła się od niego, wycierając ukradkiem oczy. Do pokoju weszła kobieta, co Tatia wywnioskowała po sposobie jej poruszania. Gdy jednak podniosła wzrok, całkowicie zamarła, zastanawiając się, czy przypadkiem jej oczy nie odmówiły posłuszeństwa. Naprzeciwko niej stała śliczna dziewczyna o długich, prostych, brązowych włosach. Uśmiech miała bardzo delikatny, subtelny. Jej oczy były smutne, brązowe. Jedyne co się różniło to ubranie i większa pewność siebie. Dzięki temu Tatia zrozumiała, że nie przygląda się swojemu lustrzanemu odbiciu, tylko jednemu z sobowtórów. 
-Elena ! - rzekł radośnie pierwotny. - Dobrze, że jesteś. Dzięki temu będzie można przeprowadzić rytuał.
Oboje spojrzeli na siebie. 
-Porozmawiamy później, Elijah. Pozwól mi zostać na chwilę z Tatią. Chcę ją poznać.
Pierwotny nie ukrywał zdziwienia, ale uśmiech wampirzycy nieco go uspokoił.
-No dobrze. Ufam ci, Eleno. Proszę, nie wypytuj jej o nic. Jest zmęczona i nadal bardzo słaba. - Zniknął za drzwiami, zamykając je.
-Strasznie się o mnie troszczy, jakbym była małym dzieckiem. - Tatia była lekko rozbawiona, ale na siłę, jakby chciała w ten sposób ukryć zdziwienie.
Stojąca naprzeciwko niej wampirzyca nic nie mówiła, nasłuchując. Gdy już była pewna, że Elijah znalazł się na dole, uśmiechnęła się złośliwie. Tatia od razu rozpoznała zmianę w jej zachowaniu. Kobieta stała się bardziej pewna siebie i wyluzowana. Jej oczy nie wyrażały już smutku i niepewności, wręcz przeciwnie. Były wyzywająco chytre i przebiegłe. Po delikatnym uśmiechu też nie pozostał żaden ślad. Wampirzyca przeczesała dłonią włosy, przyglądając się Tatii.
-Tak, to prawda. Elijah zawsze był strasznie dobry dla takich jak ty. Może dlatego akurat na mnie mu najmniej zależy, jeśli chodzi o te całe połączenie sobowtóra z oryginałem. Jestem najmniej pożądana z nas trzech. Dziwne, prawda ? Czy mężczyźni zawsze wolą te nieśmiałe i bezbronne ? - spytała, przygryzając dolną wargę.
-Dlaczego podajesz się za Elenę, Katherine ? - Tatia przeraziła się pewnością własnych słów.
-Och, brawo, Tatio. Nie sądziłam, że jesteś aż tak inteligentna jak na kogoś, kto tysiąc lat przeleżał w trumnie. - Kobieta zaczęła przechadzać się po pokoju. - Właśnie dlatego, Tatio, że wszyscy wolą Elenę. Elijah nigdy by mi nie pozwolił z tobą porozmawiać. Strasznie stał się naiwny odkąd wróciłaś. - Przybliżyła się do Tatii. - Niszczysz go.
-Przestań ! - Tatia krzyknęła z bólem, patrząc w przerażające oczy wampirzycy. - Po co tu przyszłaś ?
-Chcę wiedzieć wszystko o klątwie sobowtórów. Jak ją złamać i jakie są z tym konsekwencje ? - spytała, patrząc w oczy łudząco podobne do jej samych.
-Klątwę złamać można jedynie zaklęciem. By go rzucić potrzeba silnej czarownicy. Niklaus powiedział, że taką znalazł.
-Świetnie...Ale jakie są konsekwencje ?
-Osoba, która rzuci to zaklęcie, otrzyma jednocześnie moc, która łączy nas ze sobą. Stanie się silniejsza i będzie potrafiła więcej niż zwykła czarownica.
-Ale nam nic nie zagraża, prawda ?
Tatia nic nie odpowiedziała. Zamiast tego przełknęła głośno ślinę, zaciskając ręce w pięści.
-A więc jest jakiś haczyk. Co nam zagraża, Tatio ? - Katherine ponagliła swoje pytanie.
-Wam nic... - szepnęła łamiącym głosem kobieta.
-A tobie ?....Mów, Tatio !
-Ja umrę ! - odparła, prawie krzycząc, a po chwili opadła na łóżko z nieobecnym wzrokiem.

-Wciąż nie jestem przekonany - rzekł pierwotny, patrząc na bezchmurne, ciemne niebo.
-Nie mamy wyboru, Elijah. To dobry pomysł, przynajmniej dla naszej rodziny. - odparła Rebekah, rozglądając się.
Oboje wyczekiwali ostatniego przybysza. Długo nie musieli tak stać. Zza drzewa wyłoniła się wysoka sylwetka, która przybliżając się do nich, zmieniała się w przystojnego mężczyznę.
-Witaj bracie, siostro - powitał ich uroczystym tonem. - Jak minął wam dzień ?
-To nie pora na żarty, Kol. Gdzie jest lekarstwo ? - syknęła Rebekah.
-Tu się pojawia problem, Bex. Jakby ci to wyjaśnić...Przeszukałem każdy centymetr jej pokoju i nic. Musiała go dobrze ukryć.
-A więc przespałeś się z nią nadaremno.
-Nie spałem z Katherine. Nie jestem aż tak głupi, by przez łóżko zdobywać to, co chcę - spojrzał znacząco na siostrę, która była teraz strasznie wściekła. 
-Nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu. Ja mam lekarstwo. - Cała trójka spojrzała na czarownicę opartą o jedno z drzew. - Katherine dała mi je na przechowanie.
-Ty pewnie jesteś Sophie - powiedziała Rebekah. - Pomagasz Nikowi, a teraz nagle chcesz nam dać lekarstwo ?
-Nie pomagam mu, tylko sobowtórom. Robię to z własnych powodów. A na Niklausie mi nie zależy. Nienawidzę wampirów, a jeśli to ma spowodować, że jeden z najsilniejszych z nich straci swoją moc albo nawet cała linia jego krwi, to dam wam je bez wahania.
Czarownica podała Rebece czarne pudełeczko, a następnie ruszyła przed siebie, wkrótce znikając za drzewami. Pierwotna wampirzyca przyjrzała się cennej rzeczy, którą trzymała w ręku.
-Świetna z ciebie aktorka, siostro. Potrafiłaś udawać przez ten czas, że naprawdę zależy ci na byciu człowiekiem. A tak naprawdę chciałaś lekarstwo tylko po to, by podać go własnemu bratu - rzekł Kol z nieukrywanym podziwem.
-Ty też jesteś niezły. Udawałeś zainteresowanie Katherine i wściekłość na nas.
-Wcale nie udawałem, ale to nie ma znaczenia. Wkrótce podamy Nikowi lekarstwo i nie będziemy musieli się już niczego obawiać.
-Teraz pozostaje pytanie...Jak mu je podamy ? - dodał Elijah. Cała trójka spojrzała na siebie w zastanowieniu. 

20 komentarzy:

  1. Wooow , jaki dojrzały, intrygujący i wgl rewelacyjny rozdział! Jesteś świetna, wielka, genialna i wgl <3 Wszystko jest tak dobrze opisane i doskonale wszystko pasuje do postaci, z przyjemnością się to czyta i nawet nie zauważyłam kiedy rozdział się skończył.. Chce więcej!!!
    Chcą podać lekarstwo Klausowi ?! O jaaa, mam nadzieję, jednak do tego nie dojdzie, choć w sumie byłoby to coś nowego :D Chcę więcej seksownej hybrydy <3 Mam nadzieję, że będziemy mogli przeczytać niedługo dużo scen z nim związanych, jest to mój ulubiony pierwotny i wgl ulubieniec <3 Hmm, okej..czekam na NN i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Może i to popsuje mój mega miły komentarz, ale muszę dodać, że czasem brakuje przecinków. Niejednokrotne przeczytanie rozdziału przed wstawieniem powinno to rozwiązać. Jeszcze raz pozdrawiam i ściskam gorąco ;) ;*

      Usuń
    2. Jak na razie trzyma się na uboczu planując wszystko w tajemnicy, ale obiecuję, że będzie go coraz więcej. Jest to też mój ulubiony pierwotny i wgl bohater TVD, więc postaram się go ukazać jak najlepiej ; )

      Usuń
  2. Świetny rozdział!! Nie spodziewałam się, że będą spiskować przeciw Klausowi. Czekam na następny i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Nigdy bym się nie spodziewała, że rodzeństwo zwróci się przeciwko Klausowi i będą chcieli podać mu lekarstwo. Jestem pod wrażeniem. Pomysł z udawaniem siebie wzajemnie Katherine i Eleny był świetny i miło się to czytało. Chciałam jeszcze odnieść się do wątku Tatii..Czy ona na prawdę umrze ? To okropne, polubiłam ją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, z resztą jak zwykle :) Bardzo lubię twój styl pisania. Duże WOW. Nie spodziewałam się, że rodzeństwo zwróci się przeciwko Klausowi.
    Podanie lekarstwa naszej kochanej hybrydzie ?? Mam nadzieję, że jednak nie. Klaus człowiekiem ? Nie wyobrażam sobie tego, chociaż... mogłoby być ciekawie :P Zgadzam się z poprzedniczką. Ja również polubiłam oryginalną Petrovą, świetnie ją ukazałaś.
    Czekam na NN i życzę dużo weny :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne <3 Czułam się normalnie tak jakbym obserwowała całą tą sytuację. Strasznie polubiłam Tatię. Też trochę mi brakuje Klausa ale mniejsza z tym... Chcą mu podać lekarstwo?! Ale super :D Chciałabym ujrzeć Klausa w innym świetle. Co prawda u mnie też w najbliższych rozdziałach Klaus się zmieni ale to niespodzianka. Strasznie lubię twój styl pisania, bo piszesz tak fascynująco, dojrzale...Nie mogę się doczekać tego co stanie się w następnych rozdziałach. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 21 rozdział ;D Nudy jak nigdy ale i tak zapraszam bo bardzo chcę poznać twoją opinię ;D

    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow ! Świetny rozdział. Nareszcie spotkanie sobowtórów ! ;) Życzę dużo weny i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie na NN :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. co za boski blog *-*
    Pierwotni to świetny temat na opowiadanie. sama mam zamiar założyć bloga o nich. napisałaś dopiero parę rozdziałów, a już kocham to opowiadanie i twój sposób pisania! : )
    masz wielki talent, naprawdę. nie zwracam uwagi na błędy interpunkcyjne, czy ortograficzne, wydaję mi się, że ich tu nie ma. najważniejsza jest dla mnie fabuła.
    proszę, dodaj szybciutko nowy rozdział! naprawdę bardzo ładnie proszę ; )
    co do rodziału. świetny! podoba mi się relacja Kol'a i Katherine. przyjemnie się to czyta. nie spodziewałam się, że Rebekah chce przemienić brata w śmiertelnego. jestem naprawdę ciekawa jak to się potoczy dalej.
    życzę weny ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, czekam niecierpliwie na nowy rozdział, a tym czasem zapraszam do mnie na nowy już 9 rozdział ! :) Na fanów Klaroline czeka miła niespodzianka :)

    Ola z
    darkest-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurczę! Masz świetne pomysły! Teraz nie bd spać w nocy, bo moje myśli zaprząta kolejny rozdział!
    Fabuła jest interesująca. Rebekha chcąca zabić Klausa? Ciekawe. Do tego jeszcze ta sprawa z Tatią i sobowtórami! Ciekawe, jak to wszystko wyjdzie ;D
    Dodawaj szybciutko rozdział, bo nie wytrzymam! Zostaję wierną fanką! <3

    Dziękuję też za miły komentarz na moim blogu http://true-story-of-delena.blogspot.com/ :)

    Chciałabym prosić Cię, żebyś powiadamiała mnie o NN, byłabym wdzięczna ;*
    Pozdrawiam gorąco i weny życzę! :))

    OdpowiedzUsuń
  12. super czekamy na nowy !!

    Zapraszam do mnie !
    http://claus-i-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam akapit, drugi i kolejny, po czym postanowiłam zostać na dłużej. Co prawda na razie jeden rozdział za mną, ale jako że mam chwilę czasu, to raz dwa przeczytam pozostałe, chociażby po to, żeby cokolwiek zrozumieć. Jestem przekonana, że nie pożałuję. Podoba mi się koncepcja opowiadania, a na to szczególnie zwracam uwagę. O ile się nie mylę, to silanki w rodzinie nie będzie. To dobrze, bo zwolenniczką szczęśliwych chwil nie jestem. Kolejna rzecz: moje uwielbienie do Pierwotnych, a tu wszystko się na nich skupia. Dla uatrakcyjnienia ciekawe opisy i nieszablonowe postaci. Oby było tego jak najwięcej, ale pod kontrolą. Biorę się więc za studiowanie poprzednich rozdziałów!

    www.emptine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny blog :) uwielbiam cię :)
    Tylko byłabym szczęśliwsza, gdyby było więcej Klaroline :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam do mnie na NN :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. W końcu nadrobiłam czytanie Twojego bloga:-D
    Nie.. Nie... NIE! Klaus nie może być człowiekiem! Błagam...
    Bardzo mi się podob Twój styl pisania. Trzymam cię za słowo, że w następnym rozdziale będę mogła przeczytać coś więcej o Klaroline;-)
    Czekam i pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie bedzie człowiekiem. Nie pozwalam i koniec. xD
    ^ ^ W realu nie ma tak, że diziesz i " O, wampir ! " :CC
    Jutro nadrabiam te rozdziały :C koniec kropka.!
    ~Ciekawostki

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział mega intrygujący! Nie dopatrzyłam się żadnego błędu. Z początku byłam pewna, że to Elena udaje Katherine, ale okazało się, że jest na odwrót, ha! Kto by pomyślał... Masz świetne pomysły, co widać szczególnie w tym rozdziale. Tatia poznała w końcu jednego ze swoich sobowtórów. Coś mi się wydaję, że Petrova nie przypadła jej do gustu...
    Mówiłam, że Tatia będzie chciała się poświęcić! :D Trzeba przyznać, że tworzą z Elijah ładną parę.
    Ona umrze, jak przełamią klątwę, ale Elena i Katherine będą żyć. Koniec całkowicie mnie zaskoczył. Czyli Elijah, Kol i Rebekah od początku zamierzali zemścić się na Niklausie, zamieniając go w człowieka? Nie pomyślałabym ;o Sądziłam, że wszyscy oprócz Kola mu wybaczyli i dali czystą kartę. Jak widać myliłam się.
    Strasznie podoba mi się ten zwrot akcji - takie coś rzadko się zdarza. Tyle podstępów w tym rozdziale. :D
    Mogłabyś usunąć kod CAPTCH, czy jak to się pisze? Bo to troszkę irytuję :)
    Zapraszam do siebie, może Ciebie tez zaciekawi moje opowiadanie:
    analyse-adorno.blogspot.com
    Pozdrawiam, Authoress.

    OdpowiedzUsuń