sobota, 26 października 2013

Epilog

Wbrew założeniom Rebeki, jakoby związek Klausa i Caroline opierał się jedynie na seksie, ta para miała o wiele ciekawsze wspólne życie. Widywali się jedynie w weekendy, które co prawda w głównej mierze spędzali w łóżku, ale nawet tam nie ograniczali się jedynie do kontaktu fizycznego. Rozmawiali ze sobą, opowiadali ze szczegółami dni, których nie mogli ze sobą spędzać, aby poczuć, jakby tak naprawdę się nie rozstawali. Pierwotny wielokrotnie szkicował swoją ukochaną, która bez cienia znudzenia pozowała niczym prawdziwa modelka. Często odwiedzali najdroższe restauracje, gdzie spokojnie mogli nacieszyć się swoim towarzystwem. Śmiali się z inteligentnych dowcipów hybrydy, odwiedzali Elijahe i Tatię, podziwiali zabytki Nowego Orleanu. Byli częstymi bywalcami muzeum i teatru. Ani przez chwilę nie mieli czasu na nudę. Oboje coraz bardziej się wzajemnie zadziwiali, utwierdzali w uczuciach i je umiejętnie ukazywali. Najważniejsze jednak, że mieli na siebie bardzo dobry wpływ. Caroline za namową Klausa zerwała z wizerunkiem idealnego, grzecznego wampira i zaczęła polować. Oczywiście żaden wypad nie skończył się niczyją śmiercią, ale nawet odrobina świeżej krwi zawsze powodowała w blondynce uczucie euforii i bezgranicznego szczęścia, które dodatkowo podsycała obecność pierwotnego. Klaus natomiast otworzył się bardziej na uczucia, których już nie bał się ukazywać. Pozbył się sztyletów, mało tego, zaczął traktować rodzeństwo z należytym szacunkiem, nie wywyższał się nad nimi. Jego charakter wciąż pozostał taki sam, a porywczości i ostrego temperamentu nie dało się wytępić. Caroline jednak nie narzekała, bo przy niej był wyjątkowo delikatny i uroczy, przez co nie potrafiła się na niego gniewać za częste wypady kończące się czyjąś śmiercią lub złamany kark Rebeki. Te drugie akurat było jej bardzo na rękę.
Kol i Katherine stworzyli równie udany związek, choć zapewne bardziej nieprzewidywalny i niebezpieczny. Ich charaktery w połączeniu ze sobą tworzyły mieszankę wybuchową. 
Oboje podróżowali po świecie, zwiedzając najpiękniejsze zakątki poszczególnych państw. Opuszczając kolejne malownicze miejsca, pozostawiali za sobą martwe ciała i zdemolowane pokoje hotelowe.
W środku dnia kłócili się, denerwowali do skrajów możliwości, a nocą namiętnie się godzili. Gdyby nie umiejętność hipnotyzowania pracowników hoteli, już dawno trafiliby do więzienia za zakłócanie snu innym gościom i niszczenie mebli. Jeżeli chodzi o ich wzajemne uczucie, Katherine niemal brzydziła się miłosnych wyznań, gdyż uważała, że w związku wampirów nie powinny mieć miejsca. Kol wykorzystał jej obrzydzenie i wiedząc, że te słowa bardzo ją wkurzały, prawie codziennie wyznawał jej miłość. Katherine wpadała wtedy w furię i na niego wrzeszczała, ale w duchu cieszyła się, że ktoś ją w końcu szczerze pokochał. Sam Kol również czuł się podobnie. Mimo nienawiści jego dziewczyny do słodkich słówek, czasami miękła i ukazywała swoje człowieczeństwo. Była wtedy delikatna, urocza i słodka. Pierwotny nie mógł się nadziwić, jak taka żmija może tak szybko przemieniać się w anioła. Wciąż go zaskakiwała, a on z każdą chwilą kochał ją coraz bardziej i to z wzajemnością. 
Stefan i Rebekah nie mieli aż tak ciekawego życia jak rodzeństwo pierwotnej, ale równocześnie nie narzekali na nudę. Często odwiedzali Tatię i Elijahę. Blondynka szybko znów zaprzyjaźniła się z Petrovą i stały się niemal nierozłączne. Stefan utrzymywał kontakt telefoniczny z bratem, czasem wymieniał kilka słów z Eleną. W weekendy spotykał się z Caroline, ale nigdy nie urządzali z Klausem i Rebeką podwójnych randek - dziewczyny się wprost nienawidziły, a i Salvatore nie miał na razie ochoty znów zaprzyjaźniać się z hybrydą. Za to coraz lepiej dogadywał się z jego starszym bratem. Co do samego związku wspomnianej wyżej pary...Stefan i Rebekah nie odbudowali tego, co było w latach dwudziestych, ale postanowili się skupić na uczuciach, a nie pożądaniu, którym kierowali się w tamtych czasach. Pierwotna odzyskała mężczyznę, którego naprawdę kochała, a Salvatore mógł już na zawsze odetchnąć od Gilbert i Mystic Falls. Jego miłość do Eleny przeminęła, za to zaczął patrzeć na młodszą siostrę Klausa jak na piękną i niezwykle seksowną kobietę. Ich odczucia odżyły i oboje mogli szczerze powiedzieć, że byli ze sobą szczęśliwi. 
Ostatnia para była najdelikatniejsza i najspokojniejsza, co jak najbardziej jej odpowiadało. Kupili sobie nie duże mieszkanie na obrzeżach miasta, z dala od tłumów i nadpobudliwych krwiopijców Klausa. Przygotowywali się do ślubu w normalny, ludzki sposób. Zamawiali katering, salę, zespół, stroje. Cieszyli się każdą spędzaną ze sobą chwilą, nadrabiali 1000 lat rozłąki i parę miesięcy walki o miłość. 
Tatia wydawała się szczęśliwa, uśmiech nie schodził jej z twarzy. Umawiała się na kawę z Rebeką, przygotowywała wszystkie drobiazgi związane ze ślubem, chcąc, aby ten dzień był wyjątkowy. Elijah natomiast z zewnątrz wyglądał tak samo. Nie zdejmował garnituru, jego twarz była poważna i wciąż budziła szacunek. W środku jednak rozpierała go energia, którą ukazywał jedynie przy swojej ukochanej. Na początku ciężko mu było przyzwyczaić się do ludzkiego życia. Raz nawet, kupując obrączki, chciał zahipnotyzować ekspedientkę, by przyjęła go poza kolejką, bo śpieszyło mu się na kolację do domu rodzeństwa. Gdy tylko spojrzał w oczy kobiecie i wymówił formułkę, ta zdzieliła go gazetą w głowę i wyrzuciła za próg. Od tamtej pory Elijah pamiętał o tym, że utracił swoje umiejętności. Czasem za nimi tęsknił, bo znacznie ułatwiały mu życie, ale w końcu pogodził się z tym, że teraz jest zwykłym śmiertelnikiem. Nawet przekonywał sam siebie, że było warto. Nadnaturalna szybkość i wieczność w porównaniu ze szczęściem u boku ukochanej wydawały się nic nie warte.

Po paru miesiącach błogiego szczęścia nadszedł długo wyczekiwany dzień. 16 stycznia wszyscy żyli tylko jednym - ślubem Elijahy i Tatii. Klaus koło południa pojechał na lotnisko po Katherine i Kola. Stefan pomagał przyszłemu panu młodemu odpowiednio się przygotować. W tym czasie Rebekah robiła fryzurę Tatii. Rozmawiały o weselu, gdy nagle do ich pokoju weszła Caroline. 
-Cześć, Tatia - powitała ją z uśmiechem, po czym skierowała przelotne spojrzenie na pierwotną. - Idź pomóż bratu, ja zajmę się panną młodą. 
Na twarz panny Mikaelson wstąpił grymas. Zacisnęła ręce na włosach Tatii, przez co ta jęknęła z bólu. 
-Proszę, Rebeko, Caroline odpowiednio się mną zajmie. Za chwilę powinna też przyjechać Elena, jestem pewna, że wolisz uniknąć jej towarzystwa - dodała Tatia.
Blondynka niechętnie ustąpiła. Ostatni raz skrzywiła się nieznacznie w stronę Caroline, po czym opuściła pokój. Forbes uśmiechnęła się triumfalnie i zabrała się za kończenie fryzury. 
-Cieszę się, że przyjechałaś - powiedziała Petrova tym razem milszym tonem. - Przepraszam cię za nią, po prostu czasem ją ponosi, chociaż właściwie o tym wiesz, pewnie często daje ci się we znaki. - Obie westchnęły. - Niklaus wie, że już przyjechałaś ?
-Nie i mam zamiar zobaczyć się z nim dopiero na ślubie. Kupiłam samodzielnie sukienkę, boję się, że jak tylko się z nim zobaczę, od razu mi wciśnie jakąś inną, a ta, którą mam, jest naprawdę wyjątkowa.
Obie wybuchnęły śmiechem. 
W innym miejscu posiadłości pierwotnych, kilka korytarzy dalej, w jednym z pokoi trwały przygotowania Elijahy. Rebekah uparła się, by przystrzyc mu trochę włosy, a Stefan jakoś nie miał ochoty im towarzyszyć, więc udał się do kuchni po woreczek z krwią. Gdy schodził po schodach, na holu zbierali się już goście weselni. Wśród nich zauważył swojego brata. Damon miał na sobie ciemny garnitur. Od ich ostatniego spotkania zmieniła mu się fryzura - włosy miał teraz nieco krótsze. Uśmiechał się do kobiety, która trzymała go za rękę. Stefanowi zaparło dech w piersiach, gdy ujrzał Elenę odzianą w piękną, różową suknię. Oboje szybko natrafili na jego wzrok i podeszli do niego.
-Witaj, bracie - powiedział Damon. - Wyglądasz jak naćpany, chyba potrzebna ci krew. Widziałem tu dużo smakowitych...
-Damon ! - skarciła go Elena, po czym spojrzała na drugiego z braci Salvatore. - Stefan, miło cię widzieć. 
Przez chwilę wpatrywał się w jej czekoladowe oczy. Oczy, w których odbijała się kiedyś jego miłość, oczy, w których widział teraz jedynie ich wspólne wspomnienia. Poczuł ulgę, gdy palce Rebeki zacisnęły się na jego dłoni. Stefan spojrzał na nią i się uśmiechnął, widząc, jak piękne wygląda. W żółtej sukni i spiętych na bok włosach mogła spokojnie konkurować z Eleną o tytuł najpiękniejszej w tym holu.
-Chodź kochanie, czas na kolację przed weselem, tam raczej nie będziemy mogli poszaleć, bo Elijah nas ukatrupi, jeśli zniszczymy mu ślub. Mówię ci, nawet jako człowiek potrafi być groźny. - Zachichotała, ciągnąc go za rękę. - Miło było was zobaczyć ! 
Stefan spojrzał ostatni raz na Elenę, na której twarzy odbiło się zdziwienie i lekka zazdrość. Salvatore poczuł się cudownie i natychmiast porwał Rebekę w ramiona.
-Kolacja może poczekać - szepnął, po czym przetransportował ich do sypialni.
W tym samym czasie, gdy Caroline i Tatia szykowały się do ślubu, a Rebekah i Stefan oddali się chwili zapomnienia, w samochodzie Klausa panowała napięta atmosfera. Katherine co chwilę rzucała wściekłe spojrzenie w stronę Kola. Pierwotny zdawał się ignorować jej zachowanie. Próbował znaleźć odpowiednią stację radiową, ale za każdym razem, gdy jakąś włączył, krzywił się, słysząc piosenki współczesnych gwiazdeczek. W końcu westchnął ciężko i wyłączył radio. 
-Jesteście strasznie poddenerwowani, kochani - powiedział Klaus, który jako jedyny miał dobry humor. - Mogę wiedzieć, co się stało ?
-Nie możesz ! - warknęła Katherine, ale po chwili jej mina zrzedła. - To znaczy, no wiesz....
Śmiech hybrydy wypełnił cały samochód.
-Nie bój się, odsunąłem chęć zemsty na bok. Myślę, że 500 lat uciekania przede mną ci wystarczy, ale pamiętaj, zwracam ci wolność jedynie ze względu na Kola. - Spojrzał znacząco na siedzącego obok niego mężczyznę. - Jeżeli jednak kiedykolwiek poważnie mnie zdenerwujesz, drogi bracie, zamiast sztyletu, zrewanżuję się na tobie poprzez zrobienie krzywdy twojej ukochanej. Myślę, że w ten sposób będziesz bardziej cierpiał. 
Uśmiechnął się szyderczo. Katherine zadrżała, a Kol wywrócił oczami. 
-A ja myślę, że wyświadczysz mi tym przysługę, Nik - odparł beztrosko. 
Tym razem po całym samochodzie rozniosło się syczenie Pierce przeplatane chichotem Klausa.

Ceremonia zaślubin okazała się piękną uroczystością. Elijah i Tatia obiecali sobie miłość i wierność przed wszystkimi zebranymi gośćmi, którzy ledwo pomieścili się w kościele. W ich głosach wyczuwało się szczerość i emocje. Rebekah powstrzymywała z trudem łzy, towarzysząc parze jako świadek. Ubrana była w suknię o złocistym odcieniu, gdyż wcześniejszą niechcący rozerwał Stefan. Obok niej stał Klaus, którego również wzruszył piękny obrazek zakochanego brata i jego narzeczonej, ale był twardszy od siostry i starał się to ukryć. W pierwszej ławce siedzieli Kol i Katherine. Kobieta przytulała się do pierwotnego, a po ich wcześniejszej kłótni nie zostało ani śladu. Stefan otoczył ramieniem Caroline, która patrzyła rozmarzonym wzrokiem w stronę ołtarza. Ciężko było stwierdzić, czy obiektem jej wzruszenia była zakochana para czy przystojna hybryda. Za nimi miejsca zajęli Elena, Damon i Bonnie. Wśród zaproszonych znaleźli się dawni znajomi Elijahy, kilka koleżanek Tatii i wampiry Klausa. Wszyscy podziwiali ceremonię, a gdy w końcu pan młody pocałował pannę młodą, w kościele rozległy się oklaski. 
Po ślubie wszyscy przenieśli się do posiadłości rodziny Mikaelson. Największa z sal posłużyła za miejsce, w którym miało odbyć się wesele. Przy ścianach ustawiono trzy stoły. W rogu jednej z nich znajdował się zespół, a środek sali odgrywał parkiet. Zgaszono światło, zespół zaczął grać, a goście oddali się zabawie. Elijah i Tatia nie odstępowali się nawet na chwilę, całkowicie pochłonięci tańcem. Długa, biała suknia kobiety wirowała wokół jej ciała. Podczas weselszych piosenek wciąż się uśmiała, a gdy przychodziła pora na spokojne tańce, przywierała do Elijahy jak małe dziecko do swojej rodzicielki. Rebekah nie mogła oderwać od nich wzroku, aż w końcu pomógł jej w tym Stefan, który wyciągnął ją na parkiet. Katherine i Kol również nie oszczędzali własnych nóg. Tańcząc pośród tych wszystkich pięknych par, czuli się jak w 1497 roku na urodzinach burmistrza. Było jednak o wiele inaczej, lepiej. Już nie musieli obawiać się rodzeństwa pierwotnego, oboje byli doświadczonymi wampirami i wiedzieli, czego w życiu chcieli.
-Gdybym znów miał wybierać, zostałbym z tobą - szepnął Kol. 
Katherine spojrzała w jego brązowe oczy. Te słowa znaczyły dla niej więcej niż te wszystkie miłosne wyznania, którymi codziennie ją obdarzał. Wspięła się na palce, ujęła w dłonie jego twarz i złączyła ich usta w czułym pocałunku. 
Caroline stała przy jednym ze stołów, rozmawiając z Eleną. Gdy tą drugą zaprosił do tańca Damon, blondynka skierowała się w stronę Bonnie, ale nie zdążyła do niej podejść. 
Jej biodra oplotły silne ręce i obróciły ku sobie. Odruchowo zarzuciła pierwotnemu ręce na szyję. 
-Nie ładnie tak, panno Forbes - powiedział z łobuzerskim uśmiechem. - Zjawiasz się tu w południe, a ja cię widzę dopiero wieczorem. Zobacz, jak dużo czasu straciliśmy...a mogliśmy go w odpowiedni sposób spożytkować - mówiąc to, przesunął usta do jej ucha, wywołując tym samym przyjemne dreszcze w jej ciele. - Kochanie, nawet nie wiesz, jak tęskniłem. 
-Na pewno nie bardziej niż ja, panie Mikaelson - odparła zalotnie, przeczesując jedną ręką jego włosy. - Nie powiadomiłam cię od razu, gdyż chciałam pomóc Tatii. Nie martw się, zahipnotyzowałam tego, kogo trzeba, i przedłużyłam sobie weekend aż o dwa tygodnie. 
Klaus drgnął i od razu przyjrzał się twarzy Caroline, jakby chciał się upewnić, że nie kłamie.
-Wspaniała wiadomość, chociaż wolałbym, byś została na dłużej. - Przejechał ręką po jej plecach. - Mikaelson...Caroline Mikaelson...pięknie brzmi, nie sądzisz ? - Uśmiechnął się, na co blondynka zmarszczyła brwi. Chciała odpowiedzieć, ale pierwotny kontynuował : - Wiem, wiem, przesadzam. To nie są oświadczyny, kochanie, jeden ślub wystarczy nam w rodzinie na co najmniej kolejne 1000 lat. My mamy wieczność. Czekałem na ciebie, mogę teraz poczekać na formalności. Ja po prostu...mogę cię tak nazywać ? Będzie to dla mnie wielki zaszczyt i z pewnością sprawi mi wiele radości.
Patrząc na jego smutną minę, Caroline nie mogła się powstrzymać. Jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech. 
-Skoro tak bardzo tego chcesz, ale ja chcę coś w zamian.
Złapała go za rękę i wyprowadziła z sali. Kiedy szli po schodach na górę, Klaus przyjrzał jej się uważnie.
-Caroline, ta sukienka...Przecież wiesz, że w moim domu jest takich tysiące, ba, znacznie lepszych ! 
-Och, wiedziałam, że tak będzie...

Elijah nabierał w płuca świeże powietrze. Wciąż kręciło mu się w głowie, a nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Czuł zmęczenie i zachciało mu się z tego powodu śmiać. Niegdyś pierwotny wampir, który bez skrupułów wyrywał serca przeciwnikom, teraz ciężko dyszał wykończony przez żonę, która okazała się wielką miłośniczką tańca. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Bycie człowiekiem okazało się ciekawsze niż przypuszczał. 
-O czym rozmyślasz, bracie ? 
Mężczyzna odwrócił wzrok. Przed nim pojawiło się jego rodzeństwo. Klaus wyglądał na szczerze zadowolonego. Jego strój był idealny, mimo że wcześniej z trudem powstrzymał się przed rozerwaniem go. Gdyby nie fakt, że był drogi i świetnie na nim leżał, jak uznała Caroline, nie czekałby z powolnym odpinaniem wszystkich guzików. Na szczęście panna Forbes, nazywana od tego dnia przez niego panną Mikaelson, wcale nie marudziła, chociaż buzowały w niej hormony. 
Kol przystanął obok Elijahy. Rebekah stanęła pomiędzy nim a Klausem. 
-To niesamowite - szepnął najstarszy z rodzeństwa. - Potrzebne było tysiąc lat wzajemnej walki, rywalizacji, zdrad i okrucieństwa, by w końcu ułożyć sobie szczęśliwe życie. Nie mówię tu o naszych związkach, tylko o naszej czwórce. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak zgrani i tak długo w komplecie. To nie bywałe, ale my stworzyliśmy prawdziwą rodzinę. I nawet jeśli przepłaciłem to nieśmiertelnością, było warto. Pożyję kilkadziesiąt lat, ale z moim rodzeństwem, z moją rodziną. 
Po policzkach Rebeki spłynęły łzy. Złapała dłonie Elijahy i Klausa. 
-Jesteśmy tu, wszyscy razem. Jesteśmy rodziną. Rodziną, która już na zawsze nią pozostanie - dodała. 
Klaus ścisnął rękę Kola, który zrobił to samo z Elijahą.
-Zawsze... - powiedział cicho Klaus.
-...i po wsze czasy - dodał Kol. 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nadszedł moment, w którym mogę oficjalnie ogłosić, że to koniec mojego opowiadania. Bardzo się z nim zżyłam, gdyż był to mój pierwszy prawdziwy blog, ale nic nie trwa wiecznie. Z tego miejsca pragnę podziękować wszystkim kochanym czytelnikom, którzy przy każdym rozdziale zostawiali po sobie pamiątkę w postaci szczerego komentarza. Jestem wam ogromnie wdzięczna za wsparcie i motywację do dalszego pisania. Te opowiadanie stworzyliśmy razem. Mam nadzieję, że epilog wam się podobał. Nie jestem dobra w opisywaniu szczęścia wszystkich bohaterów, wolę gdy przytrafia im się coś smutnego lub strasznego, ale nie chciałam robić wam na złość i zabić kogoś lub zniszczyć jakiś związek, więc postarałam się dać każdemu z postaci piękne życie. Pomijając związki, najważniejsza była rodzina pierwotnych, bo to o nich było te opowiadanie i, jako że nie mogłam o nich zapomnieć, dałam im pod koniec symboliczną scenę. 
Bardzo bym się ucieszyła, gdyby każdy z was pod tą notką zostawił po raz ostatni na tym blogu szczery komentarz, który podsumuje nie tylko epilog, ale i całe opowiadanie. Jestem ciekawa waszej opinii, chcę wiedzieć co wam się podobało, a co nie. Pod ostatnim rozdziałem odpowiadałam wam, 
Jeszcze raz dziękuję za to, że przy mnie byliście i proszę, darujcie sobie spam. Opowiadania, które czytam, będę śledzić na bieżąco i naprawdę nie chcę, by powiadomienia "zaśmiecały" mi ostatnią notkę na tym blogu. Potrzebuję jedynie szczerych komentarzy :) 
Pozdrawiam cieplutko ! ;* 


39 komentarzy:

  1. Och, szkoda że to już koniec :( Mam nadzieję, że nie zostawisz nas tak i zaczniesz pisać jakieś nowe opowiadanie.
    Rozdział jest cudny! Ślub Elijahy i Tatii... wszystko cudownie opisane. No i jak to zawsze bywa, wszystko dobrze się kończy i każdy jest szczęśliwy. Ogólnie mogę powiedzieć, że Twoje opowiadanie było zajebiste!
    Zapraszam też do mnie na nn. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilę na przeczytanie moich wypocin.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze się 'zobaczymy' :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zobaczymy" się już całkiem niedługo, jeżeli zechcesz czytać moje opowiadanie o Klaroline :)

      Usuń
  2. hahahaha rozwaliło mnie to zdanie "jak taka żmija może tak szybko przemieniać się w anioła."
    Twoja opowiadanie było świetne wszystko mi się podobało ;D
    Szkoda że to już koniec :( Mam nadzieję że szybko zaczniesz pisać coś nowego ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem rozdarta... Z jednej strony świetny epilog. Cudowny ślub Tatii i Elijahy. Piękne zakończenie. Klaus i Caroline, Rebekah i Stefan... I ta relacja między Katherine i Kolem... Idealnie.
    Tylko serce mi pęka, że to już koniec! Kocham Twoje opowiadanie i zawsze z taką niecierpliwością czekałam na nowe rozdziały! I co ja teraz pocznę? Jesteś jedną z nielicznych, których opowiadanie mnie AŻ TAK wciągnęło! A jeśli o mnie chodzi to ciężko mi się wciągnąć w czytanie opowiadań. I jeszcze fakt, że jako jedna z nielicznych poruszyłaś wątek Tatii... Będę strasznie tęsknić za tym opowiadaniem :( I czekać aż zaczniesz następne, bo jestem ogromną fanką Twojej twórczości.
    Tymczasem zapraszam do siebie na nowe rozdziały: 2 na http://perfect-senses.blogspot.com/
    oraz 16 na http://just-one-yesterday.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatia to postać rzadko pojawiająca się w opowiadaniach, tak samo jak motyw pairingu Kola z Katherine. Dlatego też zawarłam te dwa wątki u siebie, aby nadać mu oryginalności. Po za tym bardzo mi się spodobały i myślę, że wyszło z nich coś całkiem fajnego.
      Dziękuje za wszystkie komentarze, a następne zacznę całkiem niedługo i mam nadzieję, że zostaniesz jego czytelniczką :)
      Pozdrawiam !

      Usuń
    2. Wierz mi, że wyszło coś naprawdę cudownego od czego nie potrafiłam się oderwać i czego teraz będzie mi bardzo brakować. Między innymi z powodu tego, że zawarłaś w swoim opowiadaniu coś co bardzo trudno znaleźć w innych opowiadaniach (np. Kol z Katherine czy Tatia). Teraz mi tego wszystkiego będzie niebywale brakować, ale obiecuję, że będę stałą czytelniczką Twojego kolejnego opowiadania jak tylko zaczniesz je publikować :)

      Usuń
  4. Hej. To jest takie smutne, kiedy w końcu przychodzi czas, żeby na stałe pożegnać się z opowiadaniem, z życiem bohaterów. Muszę przyznać, że Twoje opowiadanie było jednym z pierwszych, które zaczęłam czytać, kiedy postanowiłam czytać coś o tematyce TVD. I pamiętam, jak przeczytałam 10 rozdziałów, a potem czekałam i czekałam (chyba ponad tydzień! :o) na kolejny rozdział. Ej no, ale ja jeszcze pamiętam prolog i tą radość, kiedy dowiedziałam się, że w opowiadaniu będzie Kol! :D "Mystic Falls jest miastem, w którym cały czas się coś dzieje." Ok, wiem, teraz walę ci sentymentami, ale taka już jestem, przepraszam. :(
    Po prostu od zawsze uwielbiałam Twoje opowiadanie, chociaż nie od zawsze je komentowałam. Za co też przepraszam, jednak często nie miałam ani czasu, czy też czasami weny na napisanie czegokolwiek. Wiedz też, że przeczytałam wszystkie rozdziały dwa razy i chyba zaraz zacznę czytać od nowa. Bo, co jak co, to opowiadanie jest CUDOWNE. Zawsze przeżywałam każdy rozdział, jakbym przeżywała to razem z nimi, a teraz to zupełnie się rozpadłam. :( Szczególnie ostatnia scena mną poruszyła. Ta "przemowa" Elijah. :( Płaczę, jem czekoladę i płaczę. :( Nie sądziłam, że ich to "Zawsze i po wsze czasy" tak na mnie podziała.
    Dodam jeszcze, że nie zawiodłam się na ŻADNYM rozdziale, naprawdę. :D Jestem dumna, że mamy w kraju tak uzdolnioną pisarkę. :D
    Ok, już nie słodzę i czekam na Twoje następne opowiadanie. Wierzę, że będzie tak świetne jak to. KOCHAM CIĘ i kurczę nigdy nie przestawaj pisać. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie spodobało ci się aż tak bardzo, że zechciałaś je czytać po raz kolejny. O tak, ja też przeżywałam wszystko razem z nimi. To ja byłam autorką, to ode mnie zależała przyszłość bohaterów, a mimo to sama jak głupia wyczekiwałam niektórych momentów, cieszyłam się z ich szczęścia lub płakałam nad ich problemami. A co do "zawsze i po wsze czasy"...uwielbiam ten cytat, tak bardzo przyległ do tej rodzinki, że grzechem byłoby go nie użyć, a jako końcówkę wydał mi się idealny.
      Dziękuje serdecznie za miłe słowa ;33

      Usuń
  5. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. ;cc Mimo, że nie zostawiałam komentarza pod każdym rozdziałem i miałam do przeczytania kilka zaległych rozdziałów, to byłam tu chyba od początku. Będę tęsknić za tym opowiadaniem, które naprawdę było wspaniałe.
    Masz prawdziwy talent, który potrafisz spożytkować. Potrafisz tak doskonale wszystko opisać: sytuacje, a co najważniejsze uczucia.
    Epilog jest wręcz przecudny. Szczerze mówiąc, przy ostatniej scenie popłakałam się. Serio... Ujęłaś w niej całą miłość Mikaelsonów do siebie i pokazałaś, jaką cudowną są rodziną. No i dałaś im szczęśliwe zakończenie.
    Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu, rozwijaniu swojego prawdziwego talentu.
    Do napisania ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie mogę w to uwierzyć, ale no cóż...Coś musi się skończyć, by coś innego mogło się zacząć. Co do mojego talentu...Ja mam inne, skromniejsze zdanie, jednak bardzo Ci dziękuję za te pochwały. Pozdrawiam ;**

      Usuń
  6. boskie zakończenie :D choć szkoda ze już koniec :( ale extra ze będziesz pisać nowy blog :D chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy jak bedziesz juz miala nowy blog o Klaroline moglabys dac tutaj jakas notke z linkiem :* ??? A epilog....bajka <33333 pod koniec sie poplakalam xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naturalnie powiadomię tutaj na blogu o początku Klaroline, gdy tylko dodam pierwszy rozdział. Dodatkowo po lewej stronie jest podany link do bloga, gdzie nie ma jeszcze żadnej notki, ale za to jest cudowny szablon :)

      Usuń
  8. Cóż mogę powiedzieć, albo raczej napisać... Twoje całe opowiadanie, było wspaniałe. Wiele razy wzruszałam się do łez, wiele razy skakałam z radości jak głupia. Te wszystkie emocje, które tutaj przedstawiłaś, cała akcja, budująca się na nowo relacja pomiędzy rodzeństwem Mikaelson, jednym słowem - CUDOWNE !
    Epilog bardzo mi się podobał. Muzyka z playlisty idealnie dobrana, wszystkie szczęśliwe pary w jednym rozdziale, chociaż mogłas uśmiercić pannę "Jestem Zazdrosna O Stefana Ponieważ Teraz Jestem Z Damonem Więc jak Stefan Już Kogoś Ma To Chcę Do Niego Wrócić", ale zazdrosna Elka też może być xD
    Naprawdę musiałam się przełamać żeby przeczytać ten rozdział, ponieważ jest on ostatni na tym blogu! I jestem pewna że będę za tym tęsknić.
    Za relacjami pomiędzy bohaterami, za wrednymi uwagami, za tą ekscytacją, kiedy informujesz mnie o nowym rozdziale, nie mówiąc już o samej przyjemności czytania, no i wiadomo, za moim hejtingiem na Elke xD ale to można znaleźć wszędzie xD
    A ta ostatnia scenka wzruszyłam się naprawdę, łzy się polały :) ale tak pozytywnie. No bo w sumie to właśnie przypomina o tym, że chodziło o to rodzeństwo, a nie tylko o ich związki itd. Jestem bardzo zadowolona jeżeli chodzi o ogół.
    Także ten... Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci powodzenia z następnym blogiem i... Wszystkiego dobrego :*
    PS. Twoja ocena na jeszczenieznane.blogspot.com jest już gotowa, ale zapomniałam cię wcześniej o niej powiadomić :*
    Pozdrawiam i szczęścia życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że za pomocą zaledwie kilku zdań udawało mi się wzbudzać takie emocje. Muzykę na playliście miałam zmienić, ale jednak zostawiłam, bo bardzo mi pasuje do tego opowiadania, za to na drugim blogu ustawię z taką muzyką, jakiej obecnie słucham.
      Też nie lubię Eleny, ale skoro nie była ważną postacią w tym opowiadania, a jedynie zaledwie epizodyczną, nie widziałam sensu w uśmiercaniu jej, choć miałam taką ochotę :D
      Ja zapewne będę tęsknić za tekstami Kola i Katherine, których związek tworzył perełkę opowiadania i dodawał mu zabarwienie humorystyczne, oni w ogóle byli tacy cudowni xD No i oczywiście za wszystkimi komentarzami, pisaniem opowiadania, wstawianiem go na bloga. Och, żeby się nie rozpłakać, to lepiej się nie będę rozpisywała ;)
      Dziękuje za komentarz, życzenia...za wszystko ;33

      Usuń
  9. Naprawdę będę tęsknić za tym opowiadaniem. Kiedy zobaczyłam ''Epilog'' moją pierwszą myślą było "Co? Już?" więc naturalnie zamiast go przeczytać, przeleciałam całe opowiadanie od początku :3 No i muszę przyznać, że pięknie to wszystko skończyłaś. Caroline i Klaus, kurczę no <33 Poza tym, zaczęłam się przekonywać do Stefana i Rebekah razem, jakoś tak wcześniej nie sądziłabym, że mogą stworzyć coś trwalszego. Elenka jak zwykle zazdrosna, ale nie przyćmiło to w żadnym stopniu mojego zachwytu nad tą notką. A ostatnia scena, piękna. Miałam łzy w oczach. Bo pomimo tego wszystkiego, pamiętałas o tym że to opowiadanie o Pierwotnych <3
    Więc... weny przy kolejnych opowiadaniach, chociaż nie mam wątpliwości co do tego, że będą cudowne jak to. Pozdrawiam ;**
    tvd-sickoflove.blogspot.com
    original-family.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe od początku ? Podziwiam za chęci, ja chyba nie byłabym wstanie czytać tego od nowa, chociaż pewnie za jakiś czas powrócę do opowiadania, aby sobie odświeżyć pamięć ;)
      Za Eleną nie przepadam, po za tym uważam, że strasznie sobie pogrywała z braćmi Salvatore, więc zemściłam się na niej, pokazując jej szczęście Stefana, na które w pełni zasługuje :D
      Dziękuje, wena na pewno się przyda. Również pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. Zapraszam do mojego nowego bloga!
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja mam coś napisać, jak ledwo widzę klawiaturę przez łzy? :( uno momento, ogarne się....................... OK, widzę.
    To najpiękniejsza a zarazem najgorsza chwila podczas tego całego okresu bloga.
    Najpiękniejsza, bo napisałaś wspaniały epilog. Wzruszający, prawdziwy, realistyczny i po prostu taki, jakiego oczekiwałam. Bardzo Ci dziękuję za to i ogółem za całego tego bloga. Zapewne wspominałam Ci już, że był(jest) on moim ulubionym opowiadaniem na blogspocie i trudno będzie go zastąpić. Autentycznie, tylko tutaj wchodziłam od razu, gdy dostałam powiadomienia ii tylko tutaj wchodziłam, nawet gdy go nie dostawałam, by sprawdzić, czy przypadkiem nie zapomniałaś mnie powiadomić :)
    Naprawdę bardzo mi jest źle z tym, ze już skończyłaś :( Jakoś na Tobie potrafiłam się wzorować, a Twoje rozdziały.. każdy kolejny, lepszy od poprzedniego.. Nie wiem, jak to ująć. Pisałaś tak.. prosto a jednocześnie głęboko, zmuszając czytelnika do "włączenia" uczuć i swojej emocjonalności.
    Bardzo dziękuję Ci za wiele cennych umiejętności, które nabyłam dzięki Twemu opowiadaniu a także Tobie, bo to Ty go tworzyłaś. Dziękuję za odczuwanie tak wielu emocji: płacz, śmiech, wzruszenie, radość, zdziwienie, strach, napięcie a nawet oburzenie :D
    Jesteś genialna i naprawdę bardzo nisko się kłaniam przed Tobą :)
    Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie Twoje, które musi powstać, będzie równie genialne. Zresztą co ja gadam.. oczywiście, że będzie :3 Musisz napisać, bo potrzebuję nowego numeru jeden!

    Kończąc, mam nadzieję, że moje słowa weźmiesz gdzieś sobie do serducha :)
    DZIĘKUJĘ RAZ JESZCZE ZA WSZYSTKO :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nie odpowiadać, ale jednak nie mogę się powstrzymać, widząc taki komentarz. O tak, wzięłam sobie twoje słowa głęboko do serca. Twoja opinia mnie poruszyła, aż mi się płakać zachciało. Nie sądziłam, że moje opowiadanie potrafiło aż tak bardzo oddziaływać na emocje czytelników. Bardzo się cieszę, wiedząc, że udało mi się chociaż raz was poruszyć, rozbawić, zdziwić. Gdy czytam takie komentarze, wiem, że było warto spędzać kilka godzin nad rozdziałem, tysiąc razy poprawiać błędy, rozmyślać nad nowymi wątkami, szukać weny w innych opowiadaniach, książkach, a najbardziej w muzyce. Było warto dla tych wszystkich cudownych komentarzy. Mam nadzieję, że opowiadanie o Klaroline spodoba ci się równie mocno i także zasłuży na wysoką pozycję wśród twoich ulubionych blogów. Dziękuje Ci, kochana ! ;**

      Usuń
  12. Chce mi się płakać, że to już koniec :(
    Epilog napisany świetnie... jak już będziesz miała bloga o Klaroline to koniecznie musisz mnie poinformować :*
    Przepraszam cię, że komentarz taki krótki ale dość że brak mi słów to jeszcze piszę go z telefonu bo na komputerze mam jakiegoś wirusa i zaden blog, nawet mój, nie chce wejść :/
    Ale mimo przeciwności losu postarałam się dodać piąty rozdział :*
    Zapraszam cię serdecznie i czekam na szczery komentarz http://tajemnica-ktora-zabija.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepięknne . az. mi sie płakac chce ,ale jestem na lekcji . Nie bd plakac . no a wiec . rozdzial sliczny . pieknie go napisalas .. na prawde slicznie . piszesz przeslicznie . bedzie mi brakowac tego opowiadania . masz bardzo duzy talent . kocham cie . Pozdrawiam Weronika ..

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Przeczytałam już kilka dni temu i szczerze nie wiedziałam co napisać. Nasuwa mi się jedno słowo - pięknie ! Chociaż to i tak za mało, by opisać to co czułam przy każdym rozdziale.
    Epilog czytałam kilka razy, cieszyłam się i płakałam na zmianę za każdym razem. Twoje opowiadanie wzbudza, wzbudzało i będzie wzbudzać we mnie uczucia jakich czasem nie jestem w stanie przełknąć. Wiele z moich ulubionych książek chowa się przed tym blogiem. Pisałam to pewnie nie jednokrotnie, ale jest to mój numer jeden w opowiadaniu o Pierwotnych.
    Każdy rozdział niósł ze sobą niezapomniane chwile, a przed wszystkim emocje. Będę tęsknić za wszystkimi bohaterami, ich problemami i niezwykłymi przygodami jakie niosło te 21 rozdziałów. Cieszę się, że skończyło się szczęśliwie. Wiem jakie to trudne nie pozbyć się wszystkich..
    Każda para wspólna historia, a jednak tak bardzo się różnią. Tatia i Elijah... czy to dziwne, że chciałabym być gościem na ich ślubie, by cieszyć się ich szczęściem (tak jak w tej chwili). Kath i Kol, z niezwykłą relacją do kłótni i specyficznego godzenia się mnie urzekli. Klaus i Caroline, którym zawsze kibicuję, mimo wszelkich przeciwności są razem. Wreszcie szczęśliwi. Rebekah i Stefan, choć było o nich trochę mało to podoba mi się pomysł, że są parą. Nie lubię Eleny, a do Stefana mam sentyment. Dobrze, że on układa sobie życie. Ostatnia scena, aż mnie zamurowało. Emocje, emocje, emocje. Elijah, jego słowa... "Jeszcze nigdy nie byliśmy tak zgrani i tak długo w komplecie. To nie bywałe, ale my stworzyliśmy prawdziwą rodzinę. I nawet jeśli przepłaciłem to nieśmiertelnością, było warto. Pożyję kilkadziesiąt lat, ale z moim rodzeństwem, z moją rodziną."
    Wylane morze łez, z uśmiechem na twarzy. Należą Ci się ogromne brawa, kochana. Jestem rozdarta i szczęśliwa za razem. Jedyne co mogę teraz zrobić to podziękować i mocno uściskać. Masz niesamowity talent i jestem pewna, że każde opowiadanie z pod Twojej ręki ma ogromne szanse na sukces i przed wszystkim wiernych czytelników :)
    Nie żegnam się, bo nie. Nie pozbędziesz się mnie stąd, wrócę tu z pewnością. By sobie przypomnieć, przeżyć, płakać i cieszyć się na nowo ukochanym blogiem. DZIĘKUJĘ ! :)

    Niedługo zajrzę na twojego nowego bloga i zostawię po sobie tyle śladów ile tylko się da. Uwaga Klaroline nadchodzę !
    Nie mogę oprzeć się pokusie. Muszę podziękować jeszcze raz. A więc dziękuję! Bardzo, bardzo dziękuję ! :*
    Pozdrawiam Cię. Życzę wszystkiego co najlepsze i weny przed wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako, że jestem wrażliwą osobą, chciało mi się płakać, gdy czytałam ten komentarz. Robi mi się ciepło na sercu, gdy dowiaduję się, że komuś tak bardzo podobało się moje opowiadanie.
      Wracaj kiedy tylko chcesz. Ten blog pozostanie tu pewnie bardzo długo, aby każdy mógł wrócić i na nowo przeżyć historię o pierwotnych, tym razem nie wyczekując nowych rozdziałów. Kto wie, może nawet znajdą się nowe osoby, którym spodoba się opowiadanie. Ja jestem szczęśliwa, że tych czytelników znalazło się aż tak wielu. Wasze miłe słowa, uczucia względem opowiadania przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
      Nie musisz dziękować. Pisanie jest dla mnie czystą przyjemnością. To ja dziękuję za wszystkie szczere, motywujące komentarze. Również pozdrawiam i dziękuję, wena na pewno się przyda ;)

      Usuń
  15. Cudowny epilog, tak samo jak ostatni rozdział.
    Klaroline - uwielbiam ich razem, a ich scena +18 była cudowna. Masz talent, kochana. Ach i miłość między Rebeką i Caroline widzę jest nieskończona. Klaus i Stefan mają przesrane, jeśli o to chodzi.
    I Kol z Kat - wybuchowa para, ale za to kochamy tę dwójkę, co nie?
    No i Tatia z Elijahem - wspaniale, że dla nich także wszystko skończyło się cudownie. Należało im się. Tysiąc lat rozłąki to wystarczająca przerwa.
    A o opowiadaniu. Było to pierwsze POLSKIE opowiadanie, które polubiłam i z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnych rozdziałów, a należy wspomnieć, że odkąd zaczęłam zaczytywać się w angielskich fikach, stałam się straaasznie wybredna jeśli chodzi o te rodzime. Także, czuj się wyróżniona ;p
    Szkoda, że opowiadanie dobiegło końca, ale wszystko się kiedyś kończy. może kiedyś przyjdzie dzień i ja swoją Poczekalnię także skończę.
    Lecę teraz czytać prolog twojego Darka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze polskie opowiadanie, które polubiłaś ? No więc spotkało mnie naprawdę wielkie wyróżnienie :)
      Mam nadzieję, że dzień, w którym dodasz kolejny rozdział, szybko nadejdzie. Koniec jednak niech przyjdzie jak najpóźniej.
      Dziękuję za wszystkie twoje komentarze, za to, że chciało ci się zostawić tutaj parę słów ;)

      Usuń
  16. Ubolewam nad tym, że była to ostatnia notka na tym blogu :c . Na prawdę, piszesz świetnie ! <3 . Po prostu nie wiem co napisać :D . Prawie przy każdym rozdziale uroniłam kilka łez, a co dopiero przy epilogu ! Tona chusteczek właśnie ląduję w piecu . Czytałam już prolog na Twoim drugim blogu i muszę szczerze przyznać, że zapowiada się równie ciekawie jak ten ;* . Chciałabym być poinformowana o I rozdziale ^^ .

    Pozdrawiam, Effy < 3 .

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj, Twoje opowiadanie zostało zanalizowane. Nie narusza to w żaden sposób prawa, ponieważ wszystko to, co zostaje upubliczniane w internatach można oceniać, krytykować, nauczać, nie jest to przywłaszczone przez nas, podane jest źródło. Może spojrzysz na swój twór trochę innym 'wzrokiem' ;))
    http://pajamasywpasy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Piszesz świetne opowiadanie! Wczoraj w nocy na nie trafiłam - i tak już sobie zostałam. Czytałam, czytałam i wciąż nie doczytałam końca... Jestem na lapku, więc mogę napisać, że naprawdę dobra robota!

    Pozdrawiam, wampi.
    http://back-to-the-kingdom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozpłakałam się! Świetny Epilog szkoda tylko że EPILOG :C. Mam nadzieję że będziesz pisać kolejne opowiadanie. :) Zapraszam do komentowania, obserwowania mojego bloga! :3 ;* Pozdrawiam i życzę weny na kolejne opowiadania o TVD. <3 http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    A Ty zaczęłaś pisać coś nowego? Jeśli tak to proszę podaj adres bo się trochę zamotałam już.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana, jako mój wzór.. no i jestem przekonana, że mnie pamiętasz (Angel Madame z bloga o Klaroline i Twoja najwierniejsza fanka, haha :D). Proszę o pomoc! :)
    potrzebuję opinii;
    nowy rozdział na Klaro :) http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com

    i jeśli miałabyś chęci i czas.. nowy blog http://the-other-side-of-us.blogspot.com/
    Ściskam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo fajnie piszesz. Historia wciąga i nie można się od niej oderwać. Czekam na ciąg dalszy. Obserwuje i w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam, ale będzie u mnie bardziej pikantnie:)

    Fantazyjna
    mysli-bez-cenzury.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej zapraszam na mojego bloga: http://wystarczylo-jedno-spojrzenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie jestem pewna, czy po tak długim czasie, który minął od zakończenia bloga, komentowanie ma jakiś sens, bo nie wiem, czy nadal tutaj zaglądasz. Mimo to nie mogę się powstrzymać z prostego powodu: powiem szczerze, że jest to zdecydowanie jedno z najlepszych opowiadań, jakie miałam okazję przeczytać. Oczywiście zdarzały się rozdziały nieco gorsze, ale zawsze trzymały one odpowiedni poziom, który sprawił, że chętnie przebrnęłam - chociaż wątpię, czy to najlepsze słowo - przez wszystkie te rozdziały w zaledwie parę godzin. Gratuluję, niewiele jest książek, które wciągnęły mnie w równie dużym stopniu. Piękne opisy, wspaniała kreacja bohaterów i momenty, które zostawiały dosłownie bez tchu; no nie dało się przeczytać całości, choćby raz nie czując łez pod powiekami. Szczególnie w przypadku pełnego emocji i słodyczy epilogu! Wzruszyły mnie losy postaci, tym bardziej, że sparowałaś je dość nietypowo... Często spotykam się z tym, że np. zostaje wspomniana Tatia, ale nikt dotąd nie kontynuował tego wątku. Równie zaskakujące są pozostałe związki, lecz nie to mnie dziwi. Najbardziej zaskoczona jestem ich realnością! :) W zasadzie nie mam pojęcia, co więcej powiedzieć, bo w zasadzie nie mam do czego się przyczepić (a przynajmniej nic mi nie przychodzi do głowy na ten moment), a Twoją pracę wystarczy podsumować: świetny tekst i mam nadzieję, że nie żałujesz godzin, które nad nim spędziłaś. ;) Mam nadzieję, że nigdy nie zrezygnujesz z pisania, które zdecydowanie można nazwać Twoim talentem. Nie będę się już rozwlekać, dziękuję tylko za mile spędzone chwile z rodziną Mikaelsonów.
    Pozdrawiam,
    Francesca

    PS: Nie mogę nigdzie znaleźć żadnego kontaktu do Ciebie. :/ To moje niedopatrzenie, czy po prostu takowego nie podałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa, aż ciężko wyrazić, jak wiele dla mnie znaczą. Cieszę się, że wciąż znajdują się ludzie, którzy dopiero poznają moje opowiadanie lub wracają do niego. To oznacza, że podjęłam słuszną decyzję, pozostawiając go na blogu, aby wciąż było dostępne zachęconym do przeczytania czytelnikom. Sama, gdy powracam do słów napisanych przeze mnie dwa lata temu, ubolewam nad wieloma jego aspektami i wyobrażam sobie, że teraz stworzyłabym coś lepszego. Mam większe doświadczenie, bogatsze słownictwo i niezliczoną ilość pomysłów. Czasem mnie korci, żeby coś zmienić, ulepszyć, ale to by było nieuczciwe w stosunku do osób, którym spodobały się właśnie te słowa, te wydarzenia. Opowiadanie, pomimo wielu błędów i niedociągnięć, pozostanie już w takiej odsłonie, aby stanowić symbol moich pierwszych, niepewnych jeszcze kroków w świecie pisarstwa.
      Dodałam na bloga linki do trzech miejsc, gdzie można mnie odnaleźć. Jednym z nich jest strona fanfiction.net, gdzie dodaję swoje twory. Są nowsze od tego opowiadania i myślę, że również lepsze. Ostatnio rozpoczęłam pisanie w języku angielskim, lecz napisałam też wiele opowiadań po polsku i jeżeli zechcesz, to zachęcam do zapoznania
      się z nimi :)
      Pozdrawiam i ponownie dziękuję!

      Usuń
  25. Super blog, świetny rozdział, zapraszam do mnie: http://mytvdmaria.blog.pl - oczywiście o tvd :)

    OdpowiedzUsuń
  26. http://lucifer10.crazylife.pl/ zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Serdecznie polecam to konto oglądajcie, podawajcie dalej i subskrybujcie. Enjoy :)
    https://www.youtube.com/channel/UC24yX3AquOIodKjrWNhaImw

    OdpowiedzUsuń