sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 13 - Strata bliskiej osoby

(przy scenach Kalijah i Klaroline proszę włączyć muzykę z paska górnego, może trochę treść nabierze klimatu i się lepiej będzie czytało)
    
Kol otworzył szeroko oczy, wybudzając się ze snu. Szybko tego pożałował, bo ból w klatce piersiowej był aż tak silny, że pierwotny nie mógł się ruszyć. Czuł, jak jego ręce oplatają ciężkie kajdanki przyczepione łańcuchem do ściany. Rozejrzał się. Pomieszczenie, w którym się znajdował, było małe i odpychające. Wszystkie ściany, jak i sufit z podłogą, wykonano z kamienia, na którym usadowiła się pleśń. Kol odchrząknął, czując zapach stęchlizny i okropny głód, odzywający się w jego gardle. Przełknął z trudem ślinę, próbując się poruszyć. Ból w jego klatce piersiowej znów się odezwał silniejszy niż wcześniej. Cokolwiek tkwiło w jego ciele, było bardzo potężną bronią, skoro udało się pokonać tym pierwotnego. Kol nie mógł jednak przyjrzeć się temu, co go unieszkodliwiało, gdyż jego ręce i nogi przypięte były do ściany, a głowy nie dał rady pochylić do przodu. Cała energia, jaką zwykle dysponował, została mu odebrana. Jeszcze nigdy nie czuł się aż tak słaby i bezużyteczny. Pierwotny postarał się nie myśleć o okropnym samopoczuciu, tylko zająć się ostatnimi wspomnieniami. Jedyne co pamiętał, to tylko to, że razem z Rebeką szukali czarownika. Więcej nic, kompletna pustka. Zacisnął zęby i całym sobą zaczął napierać na łańcuchy, aby je oderwać. Wszystko na nic. Zamiast uwolnić się, jedynie pogłębił swój ból. Narzędzia, które zdawały się tkwić w jego klatce piersiowej, wbiły się jeszcze bardziej, a Kol stracił przytomność.

W radiu leciała piosenka Selah Sue "This World". Na kanapie siedziała Caroline. Przykryła się kocem i podkuliła nogi pod brodę. Kołysała się w rytm muzyki, a jej wzrok wlepiony był w szkic, który niechcący znalazła, szukając woreczków krwi. Śliczny rysunek przedstawiał ją samą. Rozpoznała swój portret po kręconych włosach, opadających kaskadą na jej ramionach i charakterystycznych rysach twarzy. Szkic przedstawiał Caroline jako śliczną, młodą, pewną siebie kobietę. Blondynka nie mogła zrozumieć, jak ktoś taki jak Klaus, tysiącletni facet, mógł tak bardzo fascynować się nią - 18-nastolatką, która prawie w ogóle nie znała świata, a co gorsza, nie potrafiła się w nim odnaleźć. Nie po tym, co wydarzyło się zaledwie dzień wcześniej. Klaus zabijał bez mrugnięcia okiem, a poczucie winy rozsadzało Caroline od środka. Było jednak coś, czym przejmowała się jeszcze bardziej. Coś, co już na dobre odnalazło miejsce w jej umyśle. Caroline położyła dłoń na ustach i ponownie poczuła smak warg pierwotnego. Przeszedł ją przyjemny dreszcz na samo wspomnienie tamtej namiętnej chwili. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ten cały pocałunek jej się podobał. Klaus nie tylko był przystojny i posiadał czarujący uśmiech. On dodatkowo całował, jak wszyscy poprzedni chłopacy Caroline razem wzięci. Ani przy Mattcie, ani nawet przy Tylerze nie czuła takich emocji, jakie przelewał na nie Klaus, delikatnie muskając jej usta. To nie był tylko pocałunek. To była wymiana uczuć, jakie ta dwójka przed sobą skrywała...jakie w głównej mierze skrywała Caroline. Blondynka starała się sobie wmówić, że przecież nienawidzi pierwotnego. Właściwie ona powinna go nienawidzić, ale wcale tak nie było. Forbes wzdrygnęła się na samą myśl, że mogła darzyć pierwotnego jakimś przyjemniejszym uczuciem niż nienawiść. Odłożyła szybko szkic i przymknęła oczy. Starała się pozbyć uczucia przyjemnego podniecenia, które występowało na wspomnienie ostatniej chwili z Klausem. To było jednak niemożliwe, bo nagle poczuła zapach męskich perfum. Wystraszyło ją to, więc szybko otworzyła oczy. To nie był on. Nad blondynką pochylał się jej przyjaciel  z kubkiem gorącej czekolady w ręku. Caroline odetchnęła, ale nie była pewna, czy poczuła ulgę. W głębi duszy była nieco zawiedziona.
-Dziękuję - powiedziała, posyłając Stefanowi przyjazne spojrzenie.
Salvatore usiadł naprzeciw wampirzycy, która małymi łykami popijała słodki płyn. W tamtej chwili wypiła i zjadłaby wszystko, żeby tylko pozbyć się smaku ust pierwotnego.
-Rozmawiałem z Bonnie. - Stefan wziął do ręki szkic pierwotnego. - Em...Klaus maluje twoje portrety ? -     Rzucił w stronę blondynki pytające spojrzenie, ale gdy dostrzegł, że Caroline nie ma ochoty o tym mówić, kontynuował dalej. - Tak więc Bonnie doszła do wniosku, że należy nam się mały odpoczynek. Bonnie od czarów, mi od zakochanych Eleny i Damona, a tobie...No sama wiesz.
Caroline podniosła znad kubka wzrok na przyjaciela. To właśnie wyjazd do Nowego Orleanu miał mu pomóc, ale skoro Stefan i tak nie miał, co tu robić, to może wakacje w całkiem innym miejscu to nie taki głupi pomysł. Blondynka pomyślała, że i na nią wpłynie to pozytywnie. W Mystic Falls nie ma dla niej zajęcia, a w Nowym Orleanie...No cóż, więcej czasu z pierwotnymi spędzać nie ma zamiaru. Jeszcze skończy się na tym, że naprawdę zacznie coś czuć do Klausa, a tego by nie chciała.
-Caroline, nie chce być wścibski, ale czy między wami coś jest ? - spytał Salvatore, jakby czytał jej w myślach.
-Bonnie ma rację, Stefan - odpowiedziała, ignorując jego pytanie. - Potrzebne nam wakacje, ale przedtem chcę wyjaśnić jedną sprawę z Klausem. 
 
Klaus podążał w stronę siedziby Marcela. Przepełniały go same pozytywne emocje. Sophie nie żyła, wampiry miały podporządkować się mu. To wszystko było jednak niczym w porównaniu do tego, co wydarzyło się dzień wcześniej. Wciąż nie ochłonął po pocałunku z Caroline. Marzył o tym od dłuższego czasu i w końcu się odważył. Najlepsze, że blondynka w ogóle się nie sprzeciwiała, wręcz przeciwnie - odwzajemniła pocałunek. Aby stać się w pełni szczęśliwym, potrzebował jedynie władzy. Wszedł pewnym krokiem do kryjówki Marcela, gdzie trwała impreza. Wampiry świętowały zabicie Sophie i jej świty, a Marcel przypatrywał im się z radością. Gdy zobaczył Klausa, uśmiechnął się jeszcze szerzej i z radością go powitał.
-Udało ci się, przyjacielu - rzekł, kładąc mu ręce na ramionach. - Jak to zrobiłeś ?
-To nie ja, tylko pewna wspaniała kobieta. - Klaus uśmiechnął się przyjaźnie. - A więc, Marcel, dotrzymasz swojej części umowy ?
Mężczyzna spoważniał, odsuwając się od pierwotnego. Mogłoby się wydawać, że zaraz rzuci się na niego, aby powstrzymać go przed objęciem władzy nad wampirami. Jednak Marcel nie był taki głupi. Znał siłę hybrydy, po za tym miał do niego szacunek. Dlatego też znów się uśmiechnął i zwrócił do swoich poddanych :
-Od dzisiaj słuchacie się Klausa ! - zawołał z udawaną radością.
Pierwotnego nie zraził jednak ton jego dawnego protegowanego. Uśmiechnął się promiennie. Miał władzę, rodzinę i w końcu zaczął zbliżać się do Caroline. Zdobył więc wszystko, czego pragnął. 

Na dużym łożu w jednym z pokoi leżał Elijah. Elegancki pierwotny, w samej koszuli i spodniach, patrzył w ciemny sufit. Jego pokój był cały w mocnych odcieniach. Brązowe ściany idealnie współgrały z o ton jaśniejszymi meblami. Podłoga było lekko ciemniejsza, a sufit jaśniejszy. Duże łoże było czarne, jedynie pościel stanowiła połączenie brązu z kremem. Pokój został świetnie urządzony i nawet te ciemne odcienie nikogo nie zrażały, wręcz przeciwnie. Kilka zapalonych świec potrafiło zrobić z tego pomieszczenia bardzo klimatyczne miejsce. Elijah czuł się tu dobrze i jakoś nie chciał wychodzić z pokoju. Potrzebował odpoczynku od wszystkiego, co nadnaturalnie, ale nic człowieczego go nie otaczało. Tęsknił za dawnym życiem, ogólnie za życiem. Będąc wampirem, nie czuje, że żyje. Raczej odbębnia każdy dzień, bo musi, ale nie czuje tej adrenaliny, która towarzyszy śmiertelnikom. Nie czuje strachu przed śmiercią. W końcu jest pierwotnym i mało co może odebrać mu wieczność. Jedynym, co przypominało mu normalne życie, była Tatia. Jednak ona też stała się wampirem, po za tym dowiedział się o niej nieprzyjemnej rzeczy. Już nie miał do niej takiego zaufania jak dawniej. Nie był nawet pewny, czy nadal jest w niej tak bardzo zakochany jak kiedyś. Z biegiem czasu każde uczucie się wypalało. Nic nie trwa wiecznie.
Elijah przerwał swoje rozmyślania, słysząc skrzypienie podłogi na korytarzu. Nie drgnął, jedynie nasłuchiwał. Dodatkowo zamknął oczy. Usłyszał, jak drzwi od jego pokoju uchylają się. Powoli, na palcach przemknęła postać i usiadła na jego łóżku. Elijah poczuł, jak delikatna dłoń przeczesuje jego włosy. Złapał gościa za nadgarstek i spojrzał na niego, a właściwie na nią. Katherine uśmiechała się do niego przyjaźnie. Ubrana była jedynie w męską koszulę, ostatnio ciągle zmieniała jedynie koszule Kola. Od kiedy przyzwyczaiła się do mieszkania u Mikaelsonów, wolała leniuchować niż przejmować się. 
-Nie chciałam ci przeszkodzić - powiedziała, kładąc się obok niego. - Ja po prostu...Okej, zabrzmi to dziwnie, biorąc pod uwagę fakt, że ja to mówię...ja, wredna suka...Czuję się samotna, bardziej niż kiedykolwiek, mimo że mieszkam z tyloma osobami. Wczoraj, gdy tak nagle zniknęliście, zaczęłam się martwić. Elijah, wyłącz mi uczucia, bo ja już sama nie potrafię.
Pierwotny spojrzał na nią lekko zdziwiony. Odwrócił się z pleców na lewy bok i teraz patrzyli sobie w oczy. Przyjrzał się dokładnie wampirzycy. Jej brązowe, kręcone włosy opadały na jej chude plecy, a niektóre na ramiona. Pod szyją wystawały pokaźne obojczyki. Twarz zdobił lekki makijaż, który dodawał jej więcej uroku, ale kobieta i bez niego była uosobieniem piękna. Jej wydatne usta aż prosiły się o dotyk, a oczy uwodziły wzrokiem. Koszula obsunęła się z jej ramienia, ukazując ramiączko od stanika. Elijah podniósł dłoń i poprawił jej koszulę. Wtedy Katherine pojawiła się nad pierwotnym, po czym namiętnie go pocałowała. Mężczyzna dotknął ręką jej nagiego uda, a drugą położył na jej ramieniu. Wampirzyca powędrowała rękami na guziki jego koszuli. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Oboje tego chcieli, ale to pierwotny zdołał to przerwać. W wampirzym tempie zeskoczył z łóżka i wylądował na przeciwległej ścianie. Katherine poprawiła roztargane włosy, patrząc na niego niepewnie.
-Elijah... - szepnęła, zsuwając się z łóżka. - W końcu wiem, czego pragnę, a jeśli ty tego nie chcesz, to po prostu pomóż mi to wyłączyć. 
Podeszła do niego chwiejnym krokiem, po czym położyła mu rękę na policzku. Elijah złapał jej dłoń, zdejmując ją ze swojej twarzy. Katherine westchnęła smutno, odsuwając się od niego. Poprawiła zsuwającą się z niej koszulę, a następnie ruszyła w stronę wyjścia. Gdy doszła do drzwi, nagle została plecami do nich brutalnie przyciśnięta. Elijah zaczął ją zachłannie całować, wędrując rękami po jej ciele. Nie zachowywał się jak on sam. Targały nim silne uczucia. Sam już nie wiedział, co czuje, tak samo jak Katherine. Nagle drzwi za wampirzycą otworzyły się, a kobieta upadłaby, gdyby Elijah jej w porę nie złapał. Oboje spojrzeli zmieszani na Rebekę, która prychnęła z obrzydzeniem.
 -Och, czy nasz dom zamienia się w burdel ? Aż dwóch moich braci leci na ciebie, o fuu. - syknęła, patrząc na Pierce. - Niech was chociaż zainteresuje fakt, że Kol zniknął. 

Pierwotny po imprezie z wampirami czuł się cudownie. Jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy. Wszystko jednak prysło, gdy na schodach swojej rezydencji zobaczył Caroline. Blondynka, ubrana w jeansy, t-shirt, marynarkę i buty na obcasie, najwidoczniej czekała na niego. Zauważywszy pierwotnego, wstała i ruszyła w jego stronę. Klaus słyszał mocne bicie jej serca. Poczuł się głupio na myśl, że dziewczyna boi się z nim porozmawiać.
Caroline stanęła naprzeciw pierwotnego i wstrzymała oddech. Zastanawiała się, jak ma zacząć. Wciąż czuła zapał, z jakim pierwotny ją całował. Nie mogła teraz tak po prostu tego mu odebrać, ale z drugiej strony nie miała innego wyjścia. 
-Coś się stało, moja droga ? - Pierwotny spojrzał na nią niepewnie. - Chcesz porozmawiać o tym, co stało się wczoraj ?
Przed oczami blondynki mignął obraz jej samej, zabijającej rzesze wampirów. A potem, znienacka, zatopiła się w ustach pierwotnego. Szybko otrząsnęła się z tych myśli, kierując wzrok na oczy hybrydy. Zieleń jego oczu wydawała się taki dobra, przepełniona miłością. Ciężko było uwierzyć, że te oczy należą do mordercy...a jednak.
-Nic się nie stało - odpowiedziała oschle. - To nie miało żadnego znaczenia. 
Ból zadany sztyletem lub kołkiem jest potężny, ale Klaus poczuł się jeszcze gorzej. To tak, jakby ktoś wyjął mu z klatki piersiowej serce i włożył na nowo, takie pokaleczony, ale tylko po to, by zaraz znów je wyrwać. Caroline przełknęła potężną gulę, która utknęła jej w gardle. Ciężko jej było zachować się w ten sposób, co zawsze - być po prostu dla Klausa niemiłą i pokazywać, jak bardzo go nienawidzi. Nie mogła się przyznać, że to nieprawda, bo on by to wykorzystał. 
-Przyjechałam tu pod dwoma warunkami, Klaus - rzekła pewnym głosem. - Obiecałeś je spełnić.
"A więc o to chodzi" - pomyślał pierwotny w nagłym przypływie złości. Wszystko szło po jego myśli aż do teraz. Właśnie miał stracić Caroline na zawsze, co byłoby dla niego okropnym przeżyciem. I właśnie wtedy wpadł na pomysł, bardzo okropny, ale skuteczny. Nie chciał pozbawiać się jej widoku, ale też nie chciał działać wbrew jej woli.
-Dobrze, Tyler może wrócić do Mystic Falls.
Ku jego zdziwieniu Caroline wcale się nie uśmiechnęła. Nie wyglądała na szczęśliwą, to nie tego od niego chciała. Chodziło jej bardziej o ten drugi warunek, co zabolało go trzykrotnie mocniej.
-Nie mogę ci obiecać, że już nigdy mnie nie zobaczysz. Jednak mogę sprawić, że mnie nie poznasz i mój widok będzie ci obojętny - powiedział, a smutek zalał go do głębi.
Caroline najpierw spojrzała na niego zdziwiona, ale po chwili zrozumiała sens jego słów. Przeraziło ją to. Nie tego chciała. Nie pragnęła pustki w głowie, która kiedyś nazywała się "myśli o Klausie". Z drugiej strony ten pomysł wydał jej się całkiem dobry. Tylko tak mogła o nim naprawdę zapomnieć i w pełni poświęcić się miłości do swojego chłopaka. Klaus był jej wrogiem, a przez ostatnie tygodnie o tym zapomniała. Teraz nadszedł czas, aby to pierwotnego wymazała z pamięci. Zamrugała więc oczami, jakby przygotowując się do tego, a potem spojrzała głęboko w oczy hybrydy.
-Zrób to - szepnęła, z trudem zatrzymując łzy. 
Klaus położył dłonie na ramionach wampirzycy. Spojrzał jej  w oczy, najprawdopodobniej ostatni raz.
-Przypomnij sobie nasze pierwsze spotkanie - zaczął takim głosem, jakby opowiadał jej bajkę na dobranoc. -Umierałaś. Dałem ci swoją krew i zacząłem opowiadać o pięknych miejscach, które mogłabyś kiedyś zobaczyć...Poczuj moją dłoń na swojej talii, gdy tańczyliśmy na balu mojej matki...Przypomnij sobie naszą randkę, kiedy oboje śmialiśmy się i miło spędziliśmy czas...Przypomnij sobie nasze pożegnanie, gdy wyjeżdżałem do Nowego Orleanu...Poczuj ten strach, kiedy dowiedziałaś się, że jednak podałaś mi truciznę zamiast lekarstwa...Poczuj złość, która cię rozpierała, gdy pojawiłem się na twoim zakończeniu roku szkolnego...Poczuj też te uczucie, które pojawiło się w twoim sercu, gdy cię pocałowałem. 
Po policzku Caroline spłynęła łza. Klaus z trudem powstrzymał się przed rozklejeniem. Przejechał czubkiem kciuka po twarzy blondynki, wycierając mokry ślad. Następnie schylił się i wyszeptał jej prosto do ucha :
-A teraz, kochana, zapomnisz o tym wszystkim. O nienawiści, którą mnie darzyłaś i o sympatii, w którą potem ta nienawiść się zmieniła. Zapomnisz o mnie, ale zachowasz w sercu cząstkę mojej miłości.
Ostry zapach perfum pierwotnego dotarł do nozdrzy blondynki. Zatopiła się w nim, czując jego oddech przy uchu.
Delikatne muśnięcie pogładziło jej policzek, a potem lekki wiatr odebrał to wszystko. Została tylko pustka w sercu Caroline. Dziewczyna mrugnęła powiekami, po czym rozejrzała się. Stała sama na placu pod dużą rezydencją. Po chwili wyszli z niej Stefan i Bonnie. Oboje trzymali torby ze swoimi i Caroline rzeczami. Blondynka uśmiechnęła się na ich widok radośnie i cała trójka ruszyła na lotnisko.
Tymczasem Klaus stał w oknie swojego domu, przyglądając się uśmiechniętej wampirzycy. Stracił Caroline, ale miał zamiar kiedyś jeszcze ją odzyskać. Niech pożyje tak, jak chce, ale on nie da za wygraną. Nie po to wyznał jej swoje uczucia, ciążące w nim od dawna, by po prostu pozwolić jej odejść. Jeszcze kiedyś się spotkają. W końcu mają całą wieczność.

Kol znów zdołał się obudzić. Ból nie był już tak silny, więc pierwotny mógł spokojnie się poruszyć. Szybko zauważył też, że nie jest w pomieszczeniu sam. Wytężył wzrok, aby przyjrzeć się postaci, która ukrywała się w mroku. 
-Ej ty, czarowniku... - urwał, zauważając, że nie ma koszuli, a w jego klatce piersiowej tkwią jakieś mini kołki. - Okej, teraz robi się dziwnie. Jeżeli jesteś zwolennikiem takich zabaw, to nie ze mną te numery. Zmień płeć, a może pogadamy.
-Uwierz mi, wolałbyś, aby to był Luke.
Pierwotnego przeraził głos, jaki usłyszał. Był strasznie znajomy. Po chwili z cienia wyłoniła się postać. Kol zamrugał oczami, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. 
-Finn ? 
Nie usłyszał odpowiedzi. Zamiast tego kołek z białego dębu przebił jego serce.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Waszym zdaniem 13 jest pechowa czy nie ? W tym wydaniu jest pechowa, nic dobrego nie ma w tym rozdziale. Po pierwsze, napisany jest beznadziejnie, nie wiem gdzie ja miałam oczy i umysł. Po drugie - czy ja jestem naprawdę aż tak okrutna, żeby w jednym rozdziale jednocześnie pogrzebać szanse na Klaroline i zabić Kola ? Czyli jednocześnie zniszczyć waszą ulubioną parę i pozbawić życia ulubionego bohatera wielu z was ? Chyba nie jest ze mną aż tak źle, co ? A może jednak. I jeszcze ten Kalijah...To było spontaniczne, ale akurat ich scena podobała mi się najbardziej. A co do Klaro, to chciałam, aby ta scena była super emocjonalna, ale wyszła beznadziejna. Dzień miałam niezbyt fajny, jutrzejszy zapowiada się tragicznie i chyba mój nastrój przełożył się na rozdział. Dlatego przepraszam, że po dwutygodniowej przerwie napisałam coś tak okropnego. Jedyny plus - elementy zaskoczenia. Tylko tyle. Amen. 

30 komentarzy:

  1. Nie wiem co o tym myśleć... Jak możesz pisać, że to jest beznadziejny rozdział ?!! Rozdział jest świetny ! Wzruszyłam się przy Klaroline... nadal nie mogę się uspokoić. Scena bardzo emocjonalna ! Kalijah było takie spontaniczne, urocze i przerwane wrednym komentarzem Rebekah. Śmierć Kola - fakt załamałam się tym faktem nie po raz pierwszy... widocznie wszyscy muszą go zabijać ale to nie koniec świata. Zawsze jest jakiś minimalny procent szansy, ze wróci. Mam nadzieję. że nadal będziesz pisać tak WSPANIAŁE rozdziały :)) Życzę ci żeby poprawiło się twoje samopoczucie i by wystarczyło ci weny na każde opowiadanie, które zaczniesz pisać :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam zaprosić Cię do mnie na nową notkę, pozdrawiam :))

      Usuń
  2. Miałaś rację mówiąc, że robisz tu wszystkim na złość. Kalijah, Klaroline, Kol - aż tak bardzo nie lubisz literki "K"? :P
    Ale po kolei. Kalijah świetna, tylko szkoda mi Kateriny. Naprawdę musi jej zależeć na tym, by Elijah pomógł jej wyłączyć człowieczeństwo, skoro przyszła do niego i go o to poprosiła. A potem ta scena...przerwana przez Rebekah. Ach, ona to wie, kiedy wejść do pokoju.
    Klaroline...moje biedne, shipperskie serce naprawdę zabolało. Biedny Klaus i okrutna Caroline. Czy ty, dziewczyno, nie rozumiesz, że Klaus nie jest zły? Zrobił wiele złych rzeczy, ale nie jest zły. On cię Kocha! A to jego zauroczenie...Boże, to było cudownie smutne. ale wierzę, że on się po nią zgłosi prędzej, czy później. Przecież wszyscy wiedzą, że Caro tylko wmawia sobie ta swoją wielką miłość do Tylera, by zagłuszyć uczucia do Klausa. Posłuże się trochę przeobrażonym na potrzeby tego komentarza cytatem Johnny'ego Deppa. Gdyby Caroline naprawdę kochała Tylera, nie zaczęłaby czuć niczego do Klausa. A skoro poczuła, to znaczy, że nigdy tak naprawdę Tylera nie kochała. No, sama siebie pocieszyłam. On się po nią zgłosi, jestem tego pewna.
    I Kol...Finn, tym mnie zaskoczyłaś. Brat ze skłonnościami samobójczymi powrócił, choć zapewne na chwile. Ale dlaczego on tak okropnie potraktował Kola? On go nie zabił, prawda? Powiedz, że go nie zabił.
    I pisz szybko następny, bo ja czekam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka !
    Wow jak zwykle WOW, nie wiem co napisać... Czekaj skupię szare komórki xD
    Po pierwsze jeśli jeszcze raz napiszesz, że jakiś TWÓJ rozdział jest zły czy coś w ten deseń to tam do cb wejdę i.. i no i coś wymyślę ;P
    Przez ciebie prawie mi soczewki z oczu wypłynęły kiedy czytałam ten rozdział ! Ty ty okrutna dziewczyno! Klaroline... To po prostu było okrutne ze strony Caroline. Czy ona nie może zrozumieć, że on jest z jednej strony dobry i ją kocha?! Po raz pierwszy ta blondynka zadziałała mi na nerwy. Kocham ten ship i nie lubię czegoś takiego, aczkolwiek genialnie to opisałas i ujęłaś.
    Kalijah... Ja tam im kibicuję wszędzie i zawszę bo oni są uroczy i ich scena tutaj podbiła moje serce, a Rebekah brak słów.
    Szkoda mi Kola, może go nie uwielbiam, ale każdy go zabija, biedaczek xD
    Mogła bym tu jeszcze pisać godzinami, ale teraz ładnie wszystko podsumowując:
    Jak zwykle genialny rozdział. Styl, opisy, odczucia, emocje, dreszczyk i to wszystko podkreślone pięknymi gifami! Jesteś niesamowitą pisarką i zawsze będę ci to powtarzać! Pamiętaj o tym!
    Czekam na NN z niecierpliwością !
    Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co ja myślę ? Myślę że naprawdę nienawidzisz Kol'a i Klaroline. No to najpierw opieprz xD
    Jak mogłaś zabić Kol'a ?! I to jeszcze za pośrednictwem Finna - brata samobójcy ?! Jeżeli Kol nie przeżył obiecuję że cię znajdę i zamorduję xD JAK MOGŁAŚ ?!
    Co do Klaroline to prawie się poryczałam przy tej scenie ;( Uwaga zacytuję samą siebie : " Wszyscy robimy złe rzeczy, ale to nie znaczy, że jesteśmy złymi ludźmi" - myślę że te słowa mogą określić całą tą scenę. Caro powinna zrozumieć że Klaus naprawdę ją kocha i że próbuje się zmienić... Jak mogłaś zrobić z niej taką nieczułą sukę wręcz...?! Wydawało mi się że role Klausa i Caroline się tutaj zamieniły i że to ona stała się tą złą a Klaus tym niewinnym dobrym charakterem. Wiesz co 13 chyba jest na prawdę pechową liczbą. Jak można zawrzeć w jednym rozdziale tyle rozpaczy ?
    No dobra a teraz te dobre rzeczy :
    Kalijah uwielbiam tą scenę ale z drugiej strony przecież Kol tak na prawdę czuje coś do Kath a ona wredna leci na Eljaszka... DLACZEGO ?! Szczerze to połowa mnie rozpaczała kiedy Bex im przerwała a druga połowa jej dziękowała. Już nie wiem co mam myśleć...
    LOL ! Jestem rozdarta... To był naprawdę rozpaczliwy rozdział patrząc na losy bohaterów ale spróbuj mi jeszcze raz narzekać że napisałaś beznadziejny rozdział a namierzę cię przyjdę tam i zrobię takie pranie mózgu że nigdy więcej nie będziesz wątpić w swoje umiejętności pisarskie.
    Pozdrawiam życzę weny i z niecierpliwością czekam na nn ;*
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    + zapraszam tutaj :
    http://cornersee.blogspot.com/
    dopiero zaczynam ale mam przeczucie że ci się spodoba ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra teraz chwila na zastanowienie się i przetrawienie tego, co przeczytałam...
    Ok, już. Kolejna chwila na znalezienie błędów...
    ...
    ...
    ...
    ...
    Sit... Szukam i szukam ale nie ma! 0 krytyki!
    Rozdział bardzo mi się podobał. Długo go wyczekiwałam więc podwójna podnieta :D Serio nie mam uwag. Kol i Kath <3 <3 <3 Oni zawsze mi do siebie pasowali jak nie wiem, ale Kelijah!! Kur*** Dobra H*j z tym shipuję Kotherine <3 ;*
    Pozdrawiam i czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka!
    Udało mi się nadrobić wszystkie rozdziały na Twoim blogu. Pamiętasz jak pisałam, że piszesz świetnie? Wybacz, że Cie tak obraziłam, bo ty nie piszesz świetnie, nie nie i jeszcze raz nie ty piszesz wspaniale, cudownie, bosko, pięknie. Hah... no nie ma przymiotników, aby opisać twój ogrooomny talent pisarski. Opisy uczuć bohaterów są mega. Czasem przymykam oczy i tak się zastanawiam co ty robisz, że tak świetnie to wszystko opisujesz. Musisz mi ten sekret zdradzić :DD.
    No ale przechodząc do tego rozdziału chcę Cię pochwalić i opiepszyć i pochwalić. Dlaczego? Zabiłaś Kola -.-. No, ale aż mnie dreszcze przeszły jak się okazało, że to Finn ^^. Także na pewno było to emocjonujące, to trzeba przyznać. Klaroline, ach miałam łzy w oczach. Ja się tu przy twoich rozdziałach rozklejam, a większość wzruszających scenek z seriali na mnie nie działa. Baaardzo spodobało mi się to, że Klaus nadal będzie próbował walczyć o Caroline. Mam nadzieje, że w końcu jakoś się spotkają, a Caroline się w nim zakocha.
    Duuży plus za scenę z Elijahem i Katherine. Pokazałaś, że Katherine może kogoś pokochać nawet pomimo wielu błędów popełnionych w przeszłości. Nawet pomimo tego, że uznaje, że uczucia są dla niej nieważne to kogoś kocha. Ciesze się że ,,wybrała'' Elijaha, bo jakoś nie przepadam za parą Kol Katherine, bo pomimo tego, że ta para jest bardzo dynamiczna, to ja uznaję zasadę przeciwieństwa się przyciągają. A rozrywkowy Kol i rozrywkowa Katherine na pewno dużo przeciwieństw by w sobie nie znaleźli. Uważam także, że Elijah i Katherine idealnie się dopełniają.
    Hm... No końcowa opinia jest taka, że 13 u Ciebie na pewno, a raczej absolutnie nie jest pechowa. Daje dużo do przemyślenia, dostarcza wielu emocji. Huh się rozpisałam ;). Czekam niecierpliwie na nn
    Pozdrawiam :*
    Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
    PS. U mnie (nie tak świetna jak twoja) nn :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Długo się naczekałam na ten rozdział :) No więc, jest świetny, tak samo jak cały twój blog. Scena Kath i Elijah była piękna, tak samo Klaroline, normalnie prawie się rozpłakałam, jeszcze ta piosenka... Cudo <3 Rebekah jak zwykle świetna, a Kol... jestem strasznie ciekawa, jak to się dalej potoczy.
    Napewno będę regularnie czytac i jeśli możesz, informuj mnie o nn. Pozdrawiam <3
    tvd-sickoflove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu doczekałam się nowego odcinka ! :D Wpadłam na tego bloga przypadkiem i od razu wciągnęła mnie ta historia :))
    Śmierć Kola? No proszę Cię, tylko nie to! Strasznie lubię jego postać i w serialu i w Twoim opowiadaniu. I podobał mi się jego związek z Katherine.
    Scena między Klausem, a Caroline rozwaliła mnie na łopatki i spowodowała, że uroniłam sporo łez. Od samego początku podoba mi się też przyjaźń Stefana i Caroline.
    Mam nadzieję, że Elijah i Tatia to nie koniec. Bardzo mnie interesuje ta para i przyznam szczerze, że mocno liczę na jakieś rozwinięcie tego wątku (szczególnie, że w niewielu opowiadaniach się pojawia, a ja nie wiem czemu bardzo chciałabym czytać o nich). Także trzymam kciuki, że ona się jeszcze pojawi i nie zakończysz jeszcze tej historii! :))
    Czekam na następną część, mam nadzieję, że trochę krócej, bo ostatnie czekanie to była istna tortura! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Next u mnie :)
    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałam że będzie tak pięknie a zabiłaś mojego kochanego Kola :( :( jestem tym faktem oburzona ;'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale super <3 Tylko tyle mogę napisać xD Nie spodziewałam się tego, że Kol... Ehhh ;( U mnie też umrze ktoś bardzo ważny ;( Skomentuj to dla mnie bardzo ważne bo wiesz 30 komentarzy= druga cześć moich wypocin xD Pozdrawiam i czekam na dalszy rozwój akcji u cb ;*
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Klaus kazał Caroline zapomnieć o sobie? O matko! Prawie sie przy tym poryczalam. Był taki szczery. Mam nadzieje ze sie spotkają jeszcze kiedys. A tak poza tym. Pięknie piszesz, i obyś nigdy nie przestawala. Masz ogromny talent, ktory sie wyróżnia. Pozdrawiam Kath. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Widać, że Caroline coś do niego czuje. Wystarczy zwrócić uwagę na jej myśli i emocje względem Klausa...Jak ona mogła mu takie rzeczy powiedzieć i kazać mu zniknąć z jej życia ? Oni powinni być razem :<<

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej ! :*
    Zapraszam na nowy rozdział (drugi) na moim "książkowym" blogu ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rodział :) Mam nadzieje że pojawi się więcej Kalijah i bardzo prosze o to abyś dodała do opowiadania jeśli chcesz wątek jak ze sobą sypiają :D

    OdpowiedzUsuń
  16. 13 zdecydowanie nie pechowa!
    Bardzo podobał mi się ten odcinek i dobrze się go czytało :)
    Śmierć Kola jest dla mnie szokiem i nadal mam nadzieję, że jednak się okażę, że nie zginął! No tak nie może być! Bardzo mi się podoba jak opisałaś tą postać poza tym pasował mi jego związek z Katherine i podobało mi się to, że są do siebie tacy podobni.
    Caroline i Klaus... Moje serce zostało złamane. Ta scena była bardzo wzruszająca i nie spodziewałam się, że tak to się kończy (mam nadzieję, że nie na zawsze!).
    Związek Katherine i Elijahy jakoś od początku mi nie pasował w serialu. Ale bardzo podobała mi się jego relacja z Tatią w Twoim opowiadaniu. Mam nadzieję, że ona jeszcze wróci i, że rozwiniesz jakoś ten związek, bo jestem ciekawa jak to mogłoby się dalej potoczyć. No przecież tysiącletnia miłość chyba nie może się tak po prostu skończyć!
    Czekam na następną część z niecierpliwością !

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka !
    Zostałaś nominowana do Liebster Award na wampirza-historia.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na nowy rozdział. : >
    http://kobieta-ze-stali.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja nadal shipuje martwego kola z Kath xD ale pozatym u mnie już XIII zapraszam. Klaroline szaleje (klaus nazywa tylera męską dziwką) delena ma podchody jak i stebekah a Kath wreszcie ułożyła swoje sprawy :D
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/?m=1
    Szklanka Mleka

    OdpowiedzUsuń
  21. oooo móóóój boooożżżżeeee !!!!
    Jakie zwroty akcji.. W życiu bym nie pomyślała, że Klaus każe jej o sobie zapomnieć, to takie.. ahh *.* jak ja go kocham, po prostu jest wspaniały.. Ale dobrze, że zapowiedział, że nie zamierza rezygnować z Caroline, bo mają wieczność :) to mnie uspokoiło ;P
    Hmm.. Kol.. :D WTF?! FINN?! Kurna, co on tu chce? -,- grr, niech spada.. no i.. zabił swojego brata? O matulu, Kooool ;( polubiłam go, a on nie żyje :c

    Katherine i Elijah.. - MISTRZOSTWO! Uwielbiam Kathm jej postac i trudno napisać coś, co mi się spodoba, a ty to robisz! Świetna scena, super się czytało, na serio ;)
    Nie wiem co jeszcze napisać, po prostu nie gadaj bzdur, że rozdział jej beznadziejny, bo tak nie jest! z twoim talentem nie da się napisać beznadziejnego rozdziału! AMEN!

    PS: Zapraszam na NN, na Delenę !! :D
    http://forbidden-looove.blogspot.com/

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej ! ;*
    Chciałam tylko powiedzieć że zostałaś nominowana przeze mnie w Liebster Award
    na :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Zostałaś nominowana do Liebster Award :D Więcej info u mnie na http://tvd-myhistory.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak mogłaś ! Ehh.
    Finn zabił Kola? Błagam powiedz, że to mi się tyko wydawało... Do tego Klaus wymazał pamięć Caroline :/ Płakałam przy tej scenie. Mam nadzieję, że jeszcze skrzyżujesz ich drogi.
    No cóż mogę sobie pokrzyczeć na ciebie, ale i tak muszę przyznać, że masz duży dar do pisania;)
    Pozdrawiam i czekam na nexta.
    Ps. Założyłam nowego bloga http://orginal-and-immortal.blogspot.com/ i chętnie usłyszałabym twoją opinię;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapraszam cię do mnie na 1 rozdział 2 części o Klaroline i na 1 rozdział o Pierwotnych ;3
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/2013/06/rozdzia-1.html#comment-form
    http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/

    Pozdrawiam i czekam na mam nadzieję, weselszy rozdział 14 :*

    OdpowiedzUsuń
  26. O cholera! Scena, kiedy Klaus kazał zapomnieć Caro o wszystkim po prostu mnie wzruszyła. Miałam ochotę zapłakać, to było smutne, ale też i piękne. Nie wiem dlaczego uważasz, że napisałaś to beznadziejnie, bo mi się czytało wprost genialnie. Jestem załamana końcem Klaroline, znaczy aktualnie końcem. Do tego śmierć Kol'a, no po prostu zaraz zacznę szlochać! :( Cóż, chociaż ten wątek z Katherine i Elijah był najbardziej pozytywny, to i tak całość mi się podobała w 100% :) Czekam na 14 rozdział.;*

    ZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA: www.dziewczyna-phoenixa.blogspot.com Wkrótce 3 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu o pierwotnych ;>>

    http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. mi sie ten rozdział bardzo podobał i nie wiem czemu mówisz że jest straszny
    cenie cie za to że Caroline i Klaus nie są razem ponieważ w każdym blogu o nich jet że są niewiarygodnie w sobie zakochani i wiodą szczęśliwe życie co mi do nich nie pasuje a w szczególności do Klausa który nie bawi sie w związki więc wole żeby się o nią trochę jeszcze postarał i jeszcze chwilę za sobą polatali

    OdpowiedzUsuń