wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 11 - Miłość do obu braci

Retrospekcja 
Długie, kręcone włosy Tatii powiewały pod wpływem delikatnego wiatru. Kobieta trzymała w dłoniach kawałki sukni, aby nie dotykała ona trawy. Widok ze wzgórza był oszałamiający, ale wdrapanie się na niego nie należało do łatwych zadań. Petrova zwykła robić to dość często, więc nie przyniosło jej to większych problemów. Spokojnie oglądała z góry sylwetki ludzi, które wyglądały jak mrówki. Wyczekiwała z utęsknieniem, aż jedna z tych postaci zamieni się w przystojnego mężczyznę, zmierzającego radośnie w jej stronę. Nie doczekała się tego widoku, ponieważ ciepłe, szorstkie dłonie zakryły jej oczy. Tatia zachichotała jak mała dziewczynka, łapiąc dłońmi nadgarstki mężczyzny. Zapomniała o długiej sukni, która najprawdopodobniej w tamtym momencie szurała po trawie. Liczył się dla niej tylko jej towarzysz. Odwróciła się zgrabnie w jego stronę, ale z jej malinowych ust zniknął uśmiech. Trzymała dłonie Niklausa, który wpatrywał się w nią. Szybko odsunęła się od niego, zaplatając ręce za plecami. 
-Myślałaś, że to mój brat - rzekł mężczyzna. - Oczekiwałaś go. Wybacz, że cię zawiodłem swoją obecnością. 
-Och, Niklaus, dobrze wiesz, że wcale tak nie myślę. 
Tatia wyciągnęła zza siebie rękę, jako odruch pocieszenia. Chciała ująć nią policzek mężczyzny, ale szybko sobie przypomniała, że nie powinna tego robić. To był zbyt uczuciowy gest, nawet jeśli chciała nim jedynie pocieszyć Niklausa. Ten jednak zauważył zakłopotanie kobiety. Złapał jej dłoń, zanim zdążyła ją schować, i opatulił własnymi rękami. Tatia spojrzała mu prosto w oczy, ale szybko tego pożałowała. Ten nieziemski błękit powodował, że czuła się coraz gorzej w jego towarzystwie. W jej sercu bowiem kumulował się wielki żal, którego nie miała jak wypuścić na zewnątrz. 
-Ja to rozumiem, Tatio. Wybrałaś mojego brata, nic na to nie poradzę - szepnął Niklaus, odwracając wzrok. 
Kobieta nie wytrzymała. Wyrwała dłonie z jego uścisku, po czym skierowała je na policzki mężczyzny. Złączyła ich usta w krótkim, lecz pełnym uczucia pocałunku. Zdezorientowany Niklaus spojrzał w czekoladowe oczy Tatii, gdy odsunęła się od niego.
-Wiem, że to okropne, ale kocham was obu - odezwała się swoim cichym, melodyjnym głosem. - Masz słuszność, mój wybór nie powinien cię dziwić. Mimo miłości, którą was darzę, to Elijah powoduje, że jestem przy nim szczęśliwa. Chcę spędzić z nim resztę życia, o ile szczęście będzie nam sprzyjać. 
-Co masz na myśli ? - Niklaus złapał mocno Tatię za ramiona, zmuszając ją do spojrzenia mu w oczy. - To przez moją matkę, tak ? Co ona kazała ci zrobić ? Po śmierci Henrika wpadła na jakiś pomysł, co ona planuje ? 
-Niklaus, przestań ! - Tatia próbowała wydostać się z jego uścisku. - To boli ! 
Elijah zjawił się w odpowiedniej chwili, odpychając swojego brata. Przytulił pospiesznie swoją ukochaną, ale ona szybko oderwała się od niego. Bracia spojrzeli na nią, wyczekując tego, co zamierzała im powiedzieć. Potrzebne im były wyjaśnienia. 
-Nie wiem, czego ona ode mnie chce, ale to dla waszego dobra. A teraz przepraszam was - szepnęła Tatia.
Złapała za końce swojej sukni i zbiegła pospiesznie ze wzgórza, nim któryś z braci zdążył ją złapać. Obojgu jednak się do tego nie śpieszyło. Spojrzeli na siebie zdezorientowani, martwiąc się o kobietę, którą oboje kochali. 

Czasy teraźniejsze
-Skrzywdziłam ich oboje ! - krzyknęła przez sen Tatia. 
W końcu wyrwała się z koszmaru. Otworzyła szeroko oczy. Znajdowała się w małym pokoju, w niczym niepodobnym do miejsca, w którym kiedyś mieszkała. Poczuła pieczenie na szyi. Rana stawała się coraz większa. Kobieta zsunęła nogi na ziemię. Nie mogła dłużej spać. Za każdym razem piękne sny przeplatały się z koszmarami. Co gorsza, oba typy łączyło jedno - były wspomnieniami, wydarzeniami, które naprawdę się zdarzyły. Tatia przypomniała sobie, jaki mętlik miała w głowie przez miłość do obu braci. Widziała przed oczami, jak każdy dzień wyczekiwania ich zmieniał. Elijah próbował zaimponować kobiecie, a Niklaus stawał się brutalny i przepełniony nienawiścią. Śmierć Henrika i strata ukochanej zmieniły go, a jeszcze bardziej przemiana w wampira, do której częściowo przyczyniła się Tatia. To dzięki jej krwi stali się potworami, a potem przez jej krew na Klausa została rzucona klątwa. Wszystko to za jej pomocą. Mimo że nic o tym wszystkim na początku nie wiedziała, to jednak teraz ma powody do tego, aby czuć się winną. W końcu zaczęła rozumieć, że pierwotni stali się potworami z jej przyczyny. Gdyby się nie zgodziła, gdyby nie posłuchała Esther...Zapewne dożyłaby kilkanaście lat w szczęśliwym związku z Elijahą, a potem zginęliby ze starości, przepełnieni wzajemną miłością. Niklaus ułożyłby sobie życie z kimś innym. Tak się jednak nie stało. Teraz cała trójka jest wampirami, niezdolnymi do człowieczych uczuć krwiopijcami.
Tatia miała dość tych przygnębiających myśli. Pewnym krokiem wyszła z pokoju. Zdziwienie opanowało ją, gdy zobaczyła przed sobą Esther. Złość napełniła cały jej umysł. Poczuła wydostające się na zewnątrz kły oraz żyłki pod oczami. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, rzuciła się wprost na czarownicę. 

Klaus doznał szoku, gdy przechadzając się wzdłuż korytarza, ujrzał walczące Caroline i Tatię. Szybko odepchnął tą drugą do jej pokoju. Przyłożył nadgarstek do jej ust.
-Częstuj się, kochanie - rzekł. 
Długo nie musiał czekać. Poczuł ukłucie na ręku, z którego po chwili zaczął sączyć się czerwony płyn. Tatia z wielką chęcią kosztowała krwi, aż w końcu była zmuszona skończyć, gdy pierwotny posadził ją na łóżku. Rana na jego nadgarstku zniknęła równie szybko, jak kły z ust kobiety. Petrova wytarła czerwone ślady z twarzy. Zerknęła na szyję, z której zniknęła okropna rana. 
-Uratowałeś mnie - szepnęła do Klausa. - Dlaczego ?
-Przecież znasz odpowiedź. 
Pierwotny uśmiechnął się delikatnie, a następnie musnął wargami czoło kobiety. Nie zwracając uwagi na jej zdziwioną minę, wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Caroline podpierała się o ścianę, rozmasowując kark. 
-Zraniła cię ? - spytał troskliwie Klaus. 
-Spokojnie, jak widzisz, nie tak łatwo mnie pokonać - odparła triumfalnie. - Co ją napadło ? Halucynacje ?
-Tak mi się wydaje, ale już jej męczyć nie będą. - Pierwotny złapał blondynkę pod rękę. - Chodź, musisz opowiedzieć mi, jak udało ci się oszukać Sophie. 

Nie zbyt głośna, za to nastrojowa muzyka rozbrzmiewała w niedużym pokoiku. Po podłodze przeturlała się pusta butelka po winie, druga zatem tkwiła w ręku wampirzycy. Katherine upiła ogromny łyk alkoholu, poruszając się zgrabnie po całym pomieszczeniu. Jej biodra kołysały się w rytm muzyki, oczy miała zamknięte. Usta co róż nawadniał pyszny, bordowy płyn. Kobieta całkowicie oddała się przyjemnej chwili, ale jej uwadze nie umknął fakt, że ktoś wszedł do pokoju. Nie przerwała swoich tanecznych pozycji, jedynie zmieniła wyraz twarzy na uwodzicielski. 
-Witaj, Stefan - rzekła, odwracając się do niego z uśmiechem. - Przyszedłeś znów mnie uratować ?   Spokojnie, nie ma tu blondyneczki. Chyba, że ukrywa się gdzieś w szafie, ale to nie możliwe. - Rozejrzała się żartobliwie, po czym zachichotała. - A może jednak ? Sprawdzisz ?
-Jesteś pijana, Katherine - odparł sucho Salvatore. 
-Dziwi cię to ? Od paru tygodni siedzę zamknięta w tym wielkim domu, czekając na ponowne zostanie człowiekiem. Uwierz mi, nie mam nic lepszego do roboty.
Kolejna dawka alkoholu wpłynęła do ust wampirzycy. Stefan wyrwał z jej rąk butelkę i postawił ją na szafce. Katherine wywróciła oczami, rzucając się na łóżko.
-Może się przyłączysz ? - Pomasowała ręką kawałek pościeli obok siebie. - Łóżko jest wystarczająco wielkie. 
-A może zaproś Kola ? - Salvatore uśmiechnął się szyderczo.
Usiadł na skrawku łóżka. Katherine przysunęła się do niego i zaczęła wykonywać mu masaż na karku. 
-Proszę cię, Stefan. Nie rozśmieszaj mnie. Kol to pierwotny, co oznacza, że może zapewnić mi bezpieczeństwo. Tylko tego od niego pragnę. A ty nie bądź zazdrosny, Stefan. Rebekah ma na ciebie chrapkę, a ja wolę jej nie podskakiwać. Na razie. - Oparła się o jego ramię, zaglądając mu w oczy. - Pomóż mi. Nie mogę tu dłużej siedzieć. 
-I co mam niby zrobić ?
-Elijah...Musisz odebrać mu lekarstwo.
Stefan spojrzał na nią poważnie, ale po chwili wybuchnął śmiechem. Gwałtownie zeskoczył z łóżka, przez co Katherine poturlała się na podłodze tak samo, jak wcześniej butelka po winie. Salvatore prychnął pogardliwie. Ruszył w stronę drzwi, ale Pierce zagrodziła mu drogę.
-Stefan, proszę cię. - Położyła dłonie na jego ramionach. - Nie wierzę, że to mówię, skoro wciąż mi na tobie zależy, ale jeżeli zdobędziesz lekarstwo. - Przełknęła głośno ślinę. - Elena znów będzie twoja i ty dobrze o tym wiesz. Ja będę bezpieczna, a ty odzyskasz dziewczynę. Stefan, zrób to. 

Za oknem rozciągały się piękne wzgórza, choć nie tak cudowne jak te, które Elijah podziwiał dawno, dawno temu. Teraz mógł jedynie myśleć o tych minionych czasach, kiedy wszystko było prostsze. Tamte życie odeszło na zawsze razem z człowieczeństwem. Pierwotny westchnął cicho, wsłuchując się w rozmowę dobiegającą z góry. Muzyka próbowała zagłuszyć dwoje wampirów, ale Elijah bez problemu ich usłyszał. Katherine błagała Stefana, aby ten ukradł lekarstwo. Salvatore nie odpowiedział, jedynie zszedł spokojnie na dół. Elijah spojrzał na niego, wyczekując, że wampir rzuci się na niego i spróbuje odzyskać lekarstwo. Stefan jedynie westchnął zrezygnowany, po czym opuścił rezydencję. Pierwotny zaśmiał się cicho, odwracając wzrok znów w stronę wzgórz. Wyjął z kieszeni fiolkę i zaczął obracać nią w dłoni. Obiecał, że nie pozwoli Klausowi wlać jej zawartości w usta Katherine. Musiał jednak znaleźć sposób, aby pozbyć się lekarstwa. To nie było takie trudne. Elijah dobrze wiedział, kto naprawdę go potrzebuje i wcale to nie była Elena.
Cichy szmer dał pierwotnemu do zrozumienia, że ktoś znajduje się za jego plecami. Włożył z powrotem fiolkę do kieszeni i spokojnie odwrócił się. To nie była chętna do walki Katherine, której się spodziewał. Kobieta stojąca przed nim była równie piękna co Pierce, ale z charakteru całkiem różna. Jej twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji, ale oczy nigdy nie miały prawa się zmienić. Błyszczały niezmierną miłością. Elijah patrzył na Tatię, która stała w milczeniu. Nie odezwała się ani słowem, wolała jedynie patrzeć prosto w oczy ukochanego. Po jej policzku mimowolnie spłynęła pojedyncza łza, całkiem samotna i inna od tych, co nie miały odwagi się ukazać. Elijah chciał wytrzeć ten nieznośny wynalazek, wywołujący u niego smutek. Nie lubił, gdy ktoś płakał. Ale Tatia wcale nie była zrozpaczona, tylko zagubiona. Nie ruszając się, odezwała się w końcu. Jej melodyjny głos poniósł się po całym salonie :
-Hipokrytka, taka właśnie jestem. Obwiniam cię o to kim się stałeś, a przecież to moja wina. Przyczyniłam się do waszej przemiany, nawet nie protestując. Gdybym się sprzeciwiła waszej matce, gdybym próbowała ją powstrzymać. Może nigdy nie stalibyście się tym, kim lub czym jesteście. A wiesz, co jest najgorsze ? Byłam na ciebie zła za to, co robiłeś, ale to nie twoja wina, że jesteś wampirem. A ja ? Sama, z własnej woli przeszłam przemianę. Chciałam tego, choć znałam konsekwencje. Teraz, gdy już nie ma we mnie dawnego człowieka, nie wiem co robić. Nie czuję się sobą i wiem, że już nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Jedynym moim powodem do życia jest zemsta. Zemszczę się na Sophie, za to, co zrobiła mi, tobie, Niklausowi. Wtedy pozostanie mi jedynie prosić cię o wybaczenie.
Tatia odwróciła się, ale pierwotny szybko przysunął ją do siebie. Wcześniej wyjął naszyjnik z kieszeni spodni i położył na dłoni kobiety. Tatia spojrzała na srebrny wisiorek i na przywieszony na nim mały brylancik. Wystarczyło, aby tylko go ujrzała, a przed oczami zobaczyła jedno z piękniejszych wspomnień, jakie dzieliła z ukochanym.

Retrospekcja
Mała dziewczynka, a zwała się Katiane, biegała po łące za kolorowym motylem. W pewnej chwili małe stworzenie zniknęło z punktu widzenia Katiane. Dziewczynka usiadła na trawie, zakrywając oczy rączkami. Było jej przykro. Koło skulonej dziewczynki pojawił się chłopczyk. Usiadł wygodnie, po czym szturchnął towarzyszkę w ramię. Katiane otworzyła oczy. Z jej ust wydobył się radosny pisk, gdy ujrzała na dłoniach chłopca motylka, którego nie udało jej się złapać. Dzieci pobiegły do kryjówki pod drzewem, aby zaopiekować się zwierzątkiem. Znalazły dla niego miejsce wśród reszty rozśpiewanych ptaków i kolorowych motyli. Następnie zaczęły biegać po łące, ciesząc się beztroskim, dziecięcym życiem i poszukując kolejnych, małych przyjaciół.
Wszystkiemu przyglądała się Tatia, której usta uśmiechały się na ten piękny widok. Nawet nie zauważyła, kiedy obok niej stanął Elijah. Oboje przyglądali się przez dłuższą chwilę dzieciom, nim znikły im z oczu. Wtedy zajęli się sobą. Tatia chciała wyjaśnić całą sytuację ukochanemu. Miała mu do powiedzenia bardzo dużo. Nie wiedziała jednak, jak to zrobić. Zdjęła więc z szyi srebrny naszyjnik i podarowała go mężczyźnie. Zacisnęła jego dłoń, po czym uśmiechnęła się promiennie.
-Zachowaj go. Niech to będzie symbol naszej miłości. Trzymaj go przy sobie, cokolwiek się stanie.
Nie podejrzewała, co może się zdarzyć. Mimo wszystko chciała jak najlepiej pokazać ukochanemu, jak bardzo go kocha. Ku jej uciesze, Elijah nie zadawał pytań. Złączyli się w namiętnym pocałunku, który znaczył więcej, niż jakiekolwiek słowa.

Czasy teraźniejsze
Usta Tatii otworzyły się w szoku, a do samotnej łzy dołączyły inne. Kobieta próbowała złapać spokojny oddech, ale nie potrafiła. Zamiast tego jej usta zamknął miły dotyk warg pierwotnego. Do jej nozdrzy wpadł nieco ostry, lecz przyjemny zapach perfum. Rozkoszowała się smakiem ust ukochanego, ale wiedziała, że to nie może trwać wiecznie. Znów w ten sam sposób chciała mu wszystko przekazać, ale tym razem tak nie mogła. Musiała wyznać mu prawdę. Odsunęła się o kilka centymetrów od pierwotnego, po czym złapała jego rękę swoją dłonią, w której trzymała naszyjnik. 
-Jest coś, o czym nie wiesz, Elijah - westchnęła, próbując ubrać w słowa własne myśli. - Tamtego dnia, przed waszą przemianą...Gdy spotkałam się z Niklausem...Pocałowałam go i wyznałam mu, że was oboje kocham.
Pierwotnemu zamarł dech w piersiach. Pamiętał dokładnie tamte wydarzenie, kiedy oddzielił ukochaną od wściekłego brata. Nigdy by nie pomyślał, że przedtem pożegnała się z Klausem w ten sam sposób, co z nim. Do tej pory był pewien, że jego brat jedynie przystawiał się do Tatii, ale ona i tak traktowała go jak członka rodziny, a nie kogoś, w kim mogłaby się zakochać. 
-Bo was kochałam, oboje - kontynuowała Tatia. - Ale jest jeszcze coś. Powiedziałam mu też, że to przy tobie czuję się szczęśliwa i z tobą chcę spędzić resztę życia. Wybrałam ciebie, Elijah i gdybym kiedykolwiek miała wybierać, znów wybrałabym ciebie. Tylko, że ja na ciebie nie zasługuję. Chcę cię prosić o jedno, wybacz mi. To, że przyczyniłam się do waszej przemiany i pocałunki z Niklausem. Tamten na pożegnanie i ten niedawno na imprezie. Tym pierwszym chciałam się z nim pożegnać na zawsze. Nie sądziłam, że umrę i wy też. Myślałam, że jak będzie po wszystkim ,to oboje ułożymy sobie życie z dala od naszych rodzin. A ten drugi...Chciałam wywołać u ciebie zazdrość, Sophie mnie do tego namówiła. Wiesz dobrze, że nigdy nie chciałam cię zranić. 
Tatia przejechała wolną ręką po policzku ukochanego. Naszyjnik zatem ułożyła na dłoni pierwotnego.
-Zatrzymaj go. Skoro tak długo przetrwał, to proszę cię, nie oddawaj mi go. - Uśmiechnęła się delikatnie. - A teraz, kochanie, zamknij oczy. 
Elijah posłusznie zrobił to, co mu nakazała. Poczuł na ustach czułe muśnięcie. Gdy otworzył oczy, widział jedynie pusty salon i naszyjnik, który spoczywał na jego otwartej dłoni. Czuł się okropnie po tym, co usłyszał, ale wiedział, że nigdy nie stracił ukochanej. Czy jednak kiedykolwiek naprawdę była jego ? Usiadł na fotelu, próbując ochłonąć. Odruchowo włożył rękę do kieszeni i wtedy doznał szoku. Była całkowicie pusta. 
-A więc postanowiłaś spełnić moją ostatnią prośbę - westchnął, po czym dodał z przekąsem - kochanie. 

Caroline przemierzała korytarz opuszczonego hotelu. W końcu doszła na miejsce. Pokój niczym nie przypominał zamieszkanego, ale roił się od ludzi, głównie wampirów. Sophie podniosła się z fotela, widząc blondynkę.
-Uwierzył ci ? - spytała z nadzieją.
-Tak - odparła cicho Caroline. 
Spojrzała ukradkiem na Rebekę, która porozumiewawczo kiwnęła głową, dając jej znak, że dobrze zrobiła. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak sama nazwa rozdziału wskazuje, chciałam się w nim skupić na trójkąciku, od którego zaczęła się ta klątwa podwójnej miłości sobowtórów. Co prawda myślałam, że wyjdzie bardziej emocjonalnie, ale przynajmniej teraz wiadomo, że Tatia kochała obu pierwotnych. Mieliśmy też przebłysk Klaroline, chociaż powiem wam w sekrecie, że zbliża się ich najważniejsza i chyba najpiękniejsza scena w całym moim opowiadaniu. Byli też Katherine i Stefan, ale brakowało Kola. W następnych rozdziałach oczywiście będzie pojawiał się więcej, więc nie bójcie się. Podczas gdy ten rozdział był poświęcony w głównej mierze miłości, w następnym dojdzie do decydującej walki z Sophie. Myślę, że akcji i zwrotów nie zabraknie. Tymczasem pozostawiam was z pytaniami typu "Czy Tatia weźmie lekarstwo ?" i "Po której stronie jest Caroline ?". Mam nadzieję, że choć trochę was zaciekawiłam i przedstawiłam dobrze epicką miłość Tatii do braci Mikaelson :D 
PS. Do rozdziału, a szczególnie ostatniej sceny Tatii i Elijah zalecam włączenie jednej z piosenek u góry. Myślę, że każda pasuje idealnie i lepiej wczuć się w emocje towarzyszące bohaterom ;)

Jak się spodobało, to komentujcie kochani, to tak mocno motywuje !

18 komentarzy:

  1. Nowy rozdział i od razu dzień staje się lepszy ;) Piękne retrospekcje <3 Aż mi się smutno zrobiło. Mój ulubiony rozdział, chociaż wszystkie bardzo lubię :) Czekam na kolejne. Naprawdę masz ogromny talent, więc pisz i się rozwijaj :) Pozdrawiam.

    http://completelybrokenlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Twój blog odkryłam co prawda jedną godzinę temu coś takiego. Jest niesamowity. Życzę weny i liczę na więcej :) PS : zapraszam na www.klaus-caroline-tyler.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc <3 Zakochałam się w tym rozdziale <3 Sposób jakim przedstawiasz wydarzenia, postaci no i najlepsze dialogi. Wszystko jest na swoim miejscu więc napawam się każdą literką, każdym wyrazem oraz zdaniem:) Ahh pierwotny trójkąt sto razy lepszy niż D-E-S Z niecierpliwością czekam na kolejny :*
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do trójkątów to wolę ten Pierwotny niż 'Trójkącik Wiecznie Niezdecydowanej Elki'
    Uwielbiam sposób w jaki opisujesz te wszystkie emocje.
    Klaroline <3
    Kath <3
    Kol (którego nie było ) <3<3<3
    Elijah - mój drugi ulubiony Pierwotny ;p
    Kocham jego wątek z Tatią mam nadzieję że nie zażyje 'the cure' bo wtedy nie będzie mogła być El. always and forever
    Czekam na nn i starcie z Sophie buahahahaha mam nadziję że tego nie przeżyje xD
    Pozdrawiam i weny życzę ;*
    + 52 u mnie http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie rozwijasz historię, podoba mi się. A elijah i Tatia-cudoo <3
    A i mam prośbę, proszę, informuj się o nowych rozdziałach, a tymczasem zapraszam do mnie ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeeeeeść ! :D
    ale się cieszę! Zajarana jestem strasznie twoim blogiem! Zdecydowanie jest w mojej ulubionej trójce :)
    Wszystko tak wspaniale opisujesz , tak dojrzale <3
    scena Elijah-Tatia, mistrzostwo świata, aa tam GALAKTYKI ! :)
    Przy retrospekcjach chciało mi się płakać po prostu.. Jesteś zajebista po prostu. Nie wiem co mam powiedzieć.. Pierwszy raz chyba mam łzy w oczach jak pisze komentatrz.. Autentycznie..

    Stefcio i Katherine.. Megaaa !! Jaką ty masz głowę?! Skąd bierzesz takie świetne pomysły na to wszystko ? Zazdroszczę <3

    Naprawdę bardzo cię podziwiam i ahh.......

    OdpowiedzUsuń
  8. Ummmm, a co z Klaroline .? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh Tatia i El powinni być razem <3 <3 <3 Kocham to połączenie i dostała bym padaki gdyby pojawiła się w serialu. Co ja gadam dostałam meeega padaki na tym rozdziale <3 <3 Rodzina pierwotnych jest dla mnie najlepsza w TVD Kocham każdego jej członka :D Stefanek z Kath *u* no, no, no xD u mnie to on myślał o niej podczas pocałunku z Elą XD
    http://tvd-moje-scenariusze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :) Chciałam powiadomić tylko o jedynce u mnie. Mam nadzieję na szczerą opinię :P

    http://nigdy-nie-chcialam-zyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć!
    Zapraszam do siebie na NN, na Klaro :)
    "- A ja zabiję ciebie, bo ośmieliłeś się tknąć Caroline. Poza tym mam z twoim ojcem do załatwienia ważną sprawę honoru.
    - I tak nie pozyskasz tej kobiety, Klausie. Pogódź się z tym. Jest coś o czym nie wiesz. - wyjąkał.
    - Wcale nie chcę jej pozyskać, to nie rzecz. Chcę by była szczęśliwa i bezpieczna za wszelką cenę. To nazywa się miłość. - pierwotny wyrwał serce Isaacowi Hemingwayowi."

    http://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, świetny rozdział. Kocham retrospekcje! Fajnie je piszesz, chociaż na twoim miejscu dałabym więcej opisów, np. otoczenia i emocji bohaterów. To co czują w danym momencie jest bardzo ważne. Rozmowa Tatii i Elijah była na prawdę śliczna ;)) A Stefan i Kath, ciekawe co będzie dalej! Czekam i zapraszam Cię na nowa notkę. W niej niestety nie ma 17 rozdziału, ale za to jest niespodzianka w postaci filmiku „zwiastunu”, który ma przedstawiać fabułę opowiadania. Liczę na szczerą opinię !! :*

    darkest-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :D u mnie już IX rozdział :D
    -----------------------------------
    - Wiesz, ja nadal nie trawię tego, że oni świecą. - Powiedział.
    - A ja Belli. Taka ciota jak Elena. - Spiorunował mnie wzrokiem.
    - Ahh, no bo Edzio trochę jak Stefek nie uważasz? - Parsknęłam śmiechem na to porównanie. Może i nienawidziliśmy się w pełni, ale poczucie humoru mieliśmy identyczne.
    -----------------------------
    - Czy ty na pewno wiesz co chcesz zrobić? - Zapytałam przyjaciela.
    - Gdy chodzi o nią tracę głowę. - Odrzekł bardziej zagłębiając się w lektorze.
    - Elijah, ty jesteś tym jedynym inteligentnym w pełni pierwotnym! Myśl! - Krzyknęłam teatralnie, a on uśmiechnął się z ironią.
    - Może czas przekazać pałeczkę? Klaus był by przekonujący? - Zadrwił z brata.
    - Gdyby na co dzień chodził w garniturze Caroline by chyba hormony rozsadziło.
    -------------------------------------------------
    Krwotok z nosa z każdą minutą stawał się silniejszy. Bez przerwy wypowiadałam czar. Płomienie świec były większe niż przy zwyczajnym zaklęciu. Cała posadzka wokół mnie zajęła się ogniem. Krzyczałam ile sił miałam w płucach. Moje oczy błysnęły światłem. Na całym ciele widniały żyły.
    --------------------------------------------------
    - Kim do diabła jesteś? - Wysyczał.
    - Widzę, że schniesz. - Odparłam.
    - Odpowiedz! - Krzyknął resztkami sił.
    - Twoim wybawieniem. - Rzuciłam.
    - Avalana? - Zapytał.
    - Ahh ile to już? Okrągły tysiąc nieprawdaż? - Podeszłam bliżej.
    --------------------------------------------------
    - Ahmn... Niech ci będzie.
    - Umowa stoi? - Wystawiłam rękę.
    - Stoi. - Uścisnął moją dłoń i uśmiechnął szatańsko. - Wiesz. Jesteś jeszcze gorsza niż Katherine.
    -----------------------------------------------
    - Czyli to ty? - Zapytałam z nadzieją wyciągając rękę w jego stronę.
    - W stu procentach moja droga. - Chwycił moją dłoń. Po plecach przeleciał mnie przyjemny dreszcz. Uczucie ciepła, bezpieczeństwa.
    --------------------------------------------
    [katherine]
    - Co się tak gapicie? - Zapytałam zaspana. Kol, Elena, Camille i Elijah patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Wtedy obejrzałam się do o koła i zrozumiałam o co im chodziło. Leżałam na śpiącym Damonie, który obejmował mnie w pasie. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Ten obudził się i w odpowiednim dla wampira tempie znalazł się pod ścianą, a ja pod przeciwną.
    ----------------------------------------------
    - Nie, nic do niego nie czuję. - Rzuciłam rozwścieczona.
    - Udowodnij. - Wycedziła przez zęby.
    - A proszę cię bardzo. - Odparłam i przyciągnęłam Kol'a do siebie. Pocałowałam go z całej siły. Damon patrzył na tą sytuację zmieszany.
    - Widzisz. - Powiedziałam gdy skończyłam. - Jak bym całowała rybę.
    -----------------------------------------------
    - Dalej! Będzie miło! Pogramy w butelkę, poznamy nasze sekrety, zaprzyjaźnimy się. - Zachęcała pierwotna.
    - Może niekoniecznie sekrety. - Caroline oblała się rumieńcem.
    - To jest urok tej gry. - Katerina przygryzła wargę.
    ---------------------------------------
    Czekam na opinię ;D
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
    jest bardzo ciekawie przy Klausie i Caroline ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Cholera jak ja bardzo lubię czytać te twoje opowiadanie ;d Tak fajnie mi się zawsze czyta i chcę czytać dalej, ale okazuje się, że rozdział będzie dopiero później, ach i och! Tyle mogę powiedzieć o tym genialnym rozdziale <3 Czekam na NN ;*

    _________

    Już dziś ( 25 maja ) Będzie premiera 13 rozdziału, czyli najdłuższego i najbardziej oczekiwanego! Opublikowany zostanie o godzinie 18:30! Zapraszam do czytania lektury!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż mogę powiedzieć... No nic! Tylko wielki szacunek dla autorki czyli cb <3 Kocham cię ^^
    Czekam na nexta <3 Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział ^^
    http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Składam wyrazy uznania. Piszesz wspaniale. Bardzo lubie czytać opowiadania z sensem i Twoje takie jest. Jest akcja, są emocje, to się czuje.

    Zapraszam do mnie na moje pierwsze opowiadanie. Losy Klausa i Caroline po 4 sezonie, niektóre fakty z serialu zostały zmienione na cele opowiadania, ale wszystko jest wyjaśnione.

    http://limit-imortality.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej !
    Chciałam poinformować o nn u mnie :
    http://historiadamaris152.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jedno słowo : cudowny! <3
    Kocham Tatię i Elijah i mam nadzieję, że będą razem!
    Retrospekcje są cudowne :)
    Masz talent :)

    OdpowiedzUsuń