niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 14 - Rodzina znów w komplecie

Napięcie, które panowało w największym pomieszczeniu posiadłości rodzeństwa Mikaelson, dawało się we znaki wszystkim domownikom. Rebekah nerwowo przeglądała przewodniki po mieście. Była wyczerpana, przez poszukiwania nie miała czasu nic spożyć. Elijah  podszedł do niej spokojnie, podsuwając jej pod nos szklankę z krwią. Blondynka posłała mu w miarę sympatyczny uśmiech, choć wciąż była na niego zła, że dał się uwieść pannie Pierce. Mimo tego nie odmówiła posiłku. Jednym łykiem wypiła cały czerwony płyn. Zyskując energię, znów zabrała się za wertowanie każdej ulotki i książeczki, jaką miała pod ręką. Klaus rozmawiał z Marcelem przez telefon, próbując wydobyć z niego jak najwięcej informacji dotyczących wszystkich potajemnych skrytek, znajdujących się w Nowym Orleanie. Elijah usiadł na kanapie obok Katherine, która nerwowo stukała paznokciami o blat stołu. Pogłaskała delikatnie pierwotnego po ramieniu, ale ten odwrócił wzrok. Wampirzyca westchnęła cicho, po czym wstała i podeszła do Klausa. Ten schował komórkę do kieszeni, a następnie spojrzał niepewnie na wampirzycę. 
-Po co mnie tu jeszcze trzymasz ? Nie jadłam nic ciepłego od 2 miesięcy ! - warknęła Pierce, kładąc jedną rękę na biodro. - Elijah ci powiedział, że Tatia ma lekarstwo. Pewnie już jest człowiekiem, więc do czego jestem ci potrzebna ? 
-Ty coś wiesz, prawda, kochanie ? - spytał Klaus, uśmiechając się cwaniacko. 
Rebekah posłała mu pełne niedowierzania spojrzenie, jakby ten jego uśmiech był największą oznaką braku szacunku w stosunku do rodziny. Chociaż nie miała pewności, czy zniosłaby dłużej tą całą sytuację, gdyby wszyscy się rozpłakali. 
-Gdybym była czegokolwiek pewna, powiedziałabym wam od razu. Może tego tak po mnie nie widać, ale mi na prawdę na nim zależy. - Katherine spojrzała kątem oka na najstarszego z pierwotnych, a potem znów na Klausa. - Co ci powiedział Marcel ? Wspomniał o lochach za miastem ? Słyszałam o nich, ale nie z wiarygodnych źródeł. Jeżeli naprawdę istnieją, możecie tam poszukać. Sprawdziliście każdy zakątek Nowego Orleanu i nic. Czas zająć się okolicami miasta.
Katherine wyglądała zbyt poważnie, żeby można ją było posądzić o oszustwo. Rebekah wydawała się strasznie poirytowana faktem, że Pierce powiedziała to dopiero teraz. Chciała rzucić się na nią, ale Elijah przetrzymał ją w żelaznym uścisku. Uciszył siostrę, która wyklinała pod nosem. Klaus pokiwał przecząco głową, jakby nad czymś się zastanawiał, po czym znów uśmiechnął się do Katherine.
-Jesteś wolna, ale masz trzymać się blisko na wszelki wypadek - powiedział.
Wampirzyca spojrzała kolejno na towarzyszy. Rebekah wściekała się na nią, Elijah nie ukazywał żadnych emocji, a Klausowi najwidoczniej było na razie obojętne, co się z nią stanie. Katherine podeszła do drzwi i nieśmiało je otworzyła. Poczuła ciepły wiatr, który musnął jej policzki. Wstrzymała oddech, po czym zrobiła krok za próg. Udało jej się. Stała poza domem, w którym spędziła ostatnie tygodnie. Chciała już iść, ale przyszło jej coś do głowy. Odwróciła się więc do pierwotnych, po czym spojrzała na najstarszego z nich.
-Znajdź go, Elijah - szepnęła.
Następnie, używając swoich wampirzych umiejętności, zostawiła za sobą wielką posiadłość. Sunęła bezszelestnie ulicami miasta, rozkoszując się zapachem trawy i ludzkich perfum. A jeszcze przyjemniejsze było, że wszędzie słyszała bicie serc i ciche oddechy. Do jej nozdrzy dopływał zapach świeżej krwi. W jej gardle zrobiło się nagle sucho, żyłki pod oczami wyszły na zewnątrz. Nie mogła już wytrzymać z pragnienia. Zatrzymała się przed swoim hotelem, rozglądając się za obiadem. Zobaczyła jakąś dziewczynę, stojącą tyłem do niej. Miała podobne włosy, również brązowe, długie i kręcone. Katherine zachichotała pod nosem i pojawiła się przed swoim lustrzanym odbiciem. Nie myliła się, od razu ją poznała. Widząc jej śliczną twarz, utwierdziła się w przekonaniu, że stoi przed swoim oryginałem.
-Witaj, Tatio - przywitała się, posyłając kobiecie chytry uśmieszek. 

Za miastem rozciągał się długi las. Pierwotni byli już przyzwyczajeni do tego, że większość kryjówek znajdowało się właśnie w lasach. Tak samo wiele ciekawych, przerażających, ważnych rzeczy tam się odbywało. Las dla zwykłych ludzi był miejscem, gdzie mogli pozbierać grzyby. Wampiry miały jednak z nimi inną styczność, a zatrucie niejadalnym grzybem było dla nich najmniejszym problemem. 
Rodzeństwo rozdzieliło się, aby jak najszybciej przeszukać cały las.
Elijah ruszył wzdłuż drogi z nadzieją, że znajdzie coś niezwykłego. Rebekah wspinała się po drzewach, skąd najlepiej było można dostrzec, co dzieje się wewnątrz lasu, do którego zmierzał Klaus. Rozglądał się dokładnie, przedzierając przez gąszcze różnych krzewów i drzew. W niektórych miejscach las był rzadki i nie ciężko było się poruszać. W innych liczne gałęzie raniły ciało pierwotnego, co i tak nie robiło na nim wrażenia. W końcu każda rana szybko znikała.
Klaus westchnął, zastanawiając się, czy Katherine przypadkiem nie wymyśliła tego wszystkiego na potrzeby chwili, aby móc się jakoś wydostać z ich domu. Z drugiej strony brzmiała za bardzo wiarygodnie i każdy wiedział, że jednak coś ją z Kolem łączy i nie pragnie jego śmierci. Wątpliwości były nie na miejscu zwłaszcza, gdy pierwotny zobaczył w oddali jakiś wielki głaz. Przybliżył się do niego i ujrzał pod nim wielki otwór. Wślizgnął się przez niego i wylądował na wilgotnej ziemi. Otrzepał ubrania z brudu, po czym rozejrzał się. Przed nim rozciągało się coś w rodzaju podziemnego korytarza z tysiącami różnych zakrętów. Szedł tak, jak podpowiadała mu intuicja. Nie wiedział, czego może się spodziewać. Rebekah powiedziała mu tylko tyle, że Kol zniknął, gdy w końcu znalazł czarownika. Nie wiadomo jednak, czy to on zdołał go unieszkodliwić, czy jednak miał jakiś wspólników. Nie, Klaus był pewien, że jego brat nie mógł zostać pokonany przez jednego czarownika. Kola nic nie potrafi powstrzymać. On jest nieobliczalny i pewny siebie. Jak ktoś mógł mu coś zrobić ?
Pierwotny przystanął, zaczynając myśleć, że jednak jego bratu nic nie jest. Po prostu siedzi gdzieś w barze i popija Burbon. Przecież to do niego całkiem podobne, a wszyscy się tak martwią. Klaus prychnął zdenerwowany. Właśnie utknął w jakimś korytarzu pod ziemią, gdy jego brat świetnie się bawi w jednej z knajpek. Pierwotny odwrócił się i zamarł całkowicie. Wszystkie myśli poszły precz. Już nie podejrzewał Kola o beztroskie zachowanie, w ogóle o nim nie myślał. Patrzył na postać, która się przed nim pojawiła. Wytrzeszczał oczy ze zdziwienia, próbując złapać spokojny oddech. Wykluczone. Ten widok przyprawił go o niezbyt pozytywne emocje i o wiele wspomnień. Nim zdążył się jednak przyjrzeć swojej matce, poczuł zawroty głowy. Upadł na ziemię, zwijając się z bólu, który szybko jednak ustał. Gdy otworzył oczy, Esther już nie było. Zamiast tego nad pierwotnym pochylał się Luke, wyciągając w jego stronę rękę. Klaus wstał z jego pomocą, po czym rzucił nim o ścianę. 
-Co to ma, do cholery, znaczyć ? - ryknął. - Czemu ją widziałem ?
 -Wytłumaczę ci to. - Luke z trudem wstał, przyciskając rękę do krwawej rany na czole. - Pracowałem dla Sophie. Moim zadaniem było połączenie się z twoją matką, abym mógł zdobyć więcej mocy i wykorzystać ją razem z Sophie do pokonania ciebie i twojego rodzeństwa. Jednak mi się nie udało. Dowiedziałem się o śmierci Sophie i natychmiast chciałem przerwać magiczną więź, jaką wytworzyłem między mną a duchem Esther. Niestety twój głupi brat mi przeszkodził. Duchy odzyskały pełną władzę i zdołały jakoś się tu przedostać. Okazało się, że mogą powrócić do świata żywych. Wystarczy, że zabiją jednego z was... - W tym momencie głos mu się urwał. - Mieli pod ręką jednego z pierwotnych. 
Klausa nie obchodziło to, że przygląda się czarownikowi z rozdziawioną buzią i wytrzeszczonymi oczami. Nie docierały do niego też następne słowa, jakie wypowiadał Luke, bo wszystko wokół nagle przestało dla niego istnieć. Pojął coś, co zraniło go do głębi. Strata Caroline była bolesna, ale to rodzina była na niego najważniejsza i najwidoczniej właśnie się pomniejszyła. 

Gdy tylko Rebekah straciła z oczu brata, postanowiła zejść i go poszukać. Wylądowała gładko na ziemi, obok wielkiego głazu. To tu zniknął Klaus. Zajrzała do środka, ale nie wskoczyła. Nagle się wyprostowała i po prostu odwróciła. 
Siedział tam. Pod drzewem, na małym pniu. Nic nie mówił, nic nie robił. Po prostu tam siedział, patrząc na krzewy znajdujące się przed nim. Jego mina nie wyrażała nic dobrego. Wyglądał tak, jakby ktoś wyssał z niego emocje albo wcisnął gdzieś głęboko, aby się w nim kumulowały i w końcu, w najmniej spodziewanym momencie, się ukazały.
-Co z Kolem ? - spytała Rebekah.
Klaus nic nie odpowiedział. W głowie słyszał jedynie słowa Luke'a, a przed oczami widział wszystkie wspomnienia z rodziną.
-Nik ! - Jego siostra była widocznie zdenerwowana. - Widziałeś go ?
Ból, smutek, poczucie winy, bezradność. Dlaczego nic nigdy nie szło po jego myśli ? Dopiero co zabił Sophie, zdobył władzę nad wampirami z Nowego Orleanu, a teraz znów wszystko się wali. Caroline o nim zapomniała, jego brat został zabity, a reszta rodziny miała nagle powrócić. Życie pierwotnego było tak okropne, że nawet nie widział szansy na to, aby w końcu kiedyś odnalazł prawdziwe szczęście.
-Cholera jasna czy ty mnie w ogóle słyszysz ? - Rebekah potrząsnęła go za ramiona. - Co się stało ?
Nie wytrzymał. Jego emocje napłynęły wielką falą. Klaus zerwał się na równe nogi tak gwałtownie, że jego siostra odsunęła się od niego na kilka kroków. 
-Kol nie żyje ! - krzyknął tak głośno, jak tylko potrafił. Złość opanowała go całkowicie, zaczął wymachiwać rękami, niszcząc wszystko, co napotkał na drodze. - On nie żyje !

Patrzył, jak jej zgrabna sylwetka porusza się po chodniku. Włosy powiewały pod wpływem lekkiego wiatru. Wysokie obcasy stukały o podłoże, uwydatniając przy okazji długie nogi. Twarz wampirzycy jak zwykle była uwodzicielska. Jej oczy błyszczały zalotnie, a usta kusiły swoją wydatnością. Była pewna siebie, wyluzowana i najwidoczniej miała dobry humor. 
-Dziękuje, że się zjawiłeś - powiedziała, pochylając się w jego stronę.
Złożyła na jego policzku delikatny pocałunek. Elijah wstał spokojnie, po czym wytarł odcisk szminki kobiety. Ta prychnęła niezadowolona, ale tego nie skomentowała. Przypomniała sobie, po co właściwie chciała się z nim spotkać. Wyjęła z kieszeni niewielką kopertę i wręczyła ją pierwotnemu. Ten spojrzał na wampirzycę niepewnie.
-Spotkałam dzisiaj Tatię, kazała mi ci to przekazać - wyjaśniła Katherine.
Elijah przypatrywał się przez chwilę białej kopercie, którą trzymał w dłoni. Przez ostatnie wydarzenia całkowicie zapomniał o tym, że właściwie powinien poszukać ukochanej. Najwidoczniej to ona pierwsza postanowiła się odezwać, co było lepszym rozwiązaniem. Pierwotny i tak miał dużo na głowie. 
-Znaleźliście go ? 
Wampir podniósł wzrok na wampirzycę. Jej pewność siebie raptem prysnęła. Teraz twarz Katherine wyrażała niepokój. Emocje, jakie targały pierwotnym, najwidoczniej przelały się na nią. Wiedziała, że coś jest nie tak, a on wcale nie chciał przed nią tego ukrywać. Włożył kopertę do kieszeni, przełykając potężną gulę, która utknęła mu w gardle. Spojrzał w oczy wampirzycy, utrzymując stoicki spokój. Najłatwiej byłoby złapać ją w ramiona i złączyć się w rozpaczy. Ale on był na tyle silny, by ukryć to wszystko, co czuł. Jego serce bowiem pękło na tysiące kawałeczków, gdy dowiedział się tego, co teraz miał wyjawić Katherine. Westchnął, po czym powiedział cicho :
-Mój brat nie żyje. 
Zostawił ją. Nawet się z nią nie pożegnał. Ostatnią chwilą, jaką z nim spędziła, było udaremnienie jej śmierci z rąk Rebeki. Katherine opadła bezwładnie na ławkę, na której wcześniej siedział pierwotny. Elijah spojrzał na nią ze smutkiem, poklepał ją po ramieniu, po czym ruszył przed siebie. Wampirzyca nawet nie zareagowała. Przyłożyła dłoń do ust, dusząc okrzyk rozpaczy. Przymknęła oczy, chwytając się ostatniej deski ratunku. O dziwo, przyszło jej to z łatwością. Gdy otworzyła oczy, były one całkowicie wyprane z jakichkolwiek emocji, puste. Katherine z gracją wstała, po czym zawróciła tam, skąd przyszła. Chciała się zabawić. Zostawiła w tyle człowieczeństwo, które zniknęło wraz ze śmiercią Kola.

Elijah znalazł się w salonie. Podszedł do okna i otworzył kopertę. Rozwinął zwitek papieru i zaczął czytać :

"Najdroższy,
Pisząc ten list, mam łzy w oczach. Nie płaczę ze smutku. To radość, Elijah. Jestem szczęśliwa, bo wiem, że dobrze robię. Zamierzam użyć lekarstwa i znów stać się człowiekiem. Nie chcę być wampirem, nie chcę mieć nic wspólnego ze światem nadprzyrodzonym. Pragnę ułożyć sobie życie jako zwykła, śmiertelna dziewczyna. Przez tysiąc lat leżałam w trumnie, nigdy nie doświadczyłam prawdziwego życia. Dlatego też wiem, że zrozumiesz moją decyzję. Jestem pewna, że znajdziesz sobie jakąś cudowną, nieśmiertelną dziewczynę, z którą będziesz szczęśliwy. Nasz związek nie miałby przyszłości. Od samego początku wszystko stawało nam na przeszkodzie, zaczynając od twojego brata, a kończąc na tym, czym się stałeś. Nie było nam pisane być razem. Wciąż bardzo cię kocham, ale zdążyłam się już nauczyć, że nic nie trwa wiecznie. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Wybacz, że żegnam się z tobą w taki sposób, ale nie mam odwagi spojrzeć ci w oczy. Nie po tym wszystkim, przez co przeze mnie przeszedłeś. Wiedz jedno, nawet jak ułożę sobie życie z kimś innym, nigdy o tobie nie zapomnę. Mam w sercu część, która zawsze będzie należeć do ciebie i będzie wypełniona naszymi krótkimi, choć pięknymi wspomnieniami. 
                                                                                              Zawsze i po wsze czasy, 
                                                                                                                      Tatia" 

Pierwotny zgniótł kartkę i wrzucił ją w ogień szalejący w kominku. Odwrócił się i zobaczył Rebekę, która przyglądała mu się w ciszy. Oboje wymienili porozumiewawcze spojrzenia. 
-Nigdy tego nie robiliśmy... - powiedziała blondynka. - Ale myślę, że w tej sytuacji pogrzeb nie byłby głupim pomysłem.
-Och, ależ to świetny pomysł ! 
Elijah stanął nieruchomo, wstrzymując oddech. Rebekah z trudem się odwróciła, a znajomy głos dudnił jej w uszach. Oboje spojrzeli na swojego brata, który uśmiechał się do nich szyderczo. Płomienie oświetliły jego twarz sylwetkę i było pewne, że to nie żadne halucynacje. Kol naprawdę przed nimi stał.
-Z chęcią obejrzałbym własny pogrzeb. Tyle że jest mały problem, aktualnie używam swojego martwego ciała.
Po salonie rozległ się jego drwiący śmiech. Rodzeństwo stało osłupiałe, po czym poodwracali wzrok, aby ujrzeć inne osoby, które ich otoczyły. W całym pomieszczeniu znajdowała się rodzina Mikaelson. Esther, Mikael, Finn, Kol, Elijah, Rebekah i Klaus, który właśnie tam przyszedł i był równie blady, jak jego siostra. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pamiętam, że po obejrzeniu śmierci Kola, nie byłam zadowolona, że Elijah w ogóle na to nie zareagował, a Rebekah przez chwilę popłakała i tyle. Klaus jedynie był szczerze wściekły. Chyba dlatego napisałam ten rozdział tak, aby pokazać, że śmierć Kola każdy odczuł na swój własny sposób. To znaczy nie było widać reakcji Rebeki i Elijah'y, ale poświęciłam naszemu cudownemu Kolowi cały rozdział. Co do końcówki to ci, którzy przeczytali uważnie rozmowę Luke'a z Klausem, powinni wiedzieć, skąd się wziął tam Kol i reszta.
Tak przy okazji, z racji tego, że na następny rozdział pewnie trzeba będzie trochę poczekać, to już teraz życzę wam  mile spędzonych wakacji ;)

26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Też nie podobało mi się w serialu, że tak naprawdę oprócz Klausa nikt specjalnie nie przejął się śmiercią Kola.
    Ciesz się, że wrócił on i reszta rodziny. Od samego początku uważałam, że niektórzy jej członkowie byli bardzo niedocenieni więc mam nadzieję, że w Twoim opowiadaniu zostaną ciekawie przedstawieni :)
    List Tatii mi złamał serce. Nie, nie, nie! Ta historia nie może tak się skończyć. Ja liczyłam, że tu będzie jakiś happy end między nią, a Elijahem!
    Czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaa ! Kocham cię kocham cię kocham cię ! Cały rozdział czytałam przy 21 Gun's autorstwa Green Day a na końcówce włączyło mi się samo z siebie American Idiot i to idealnie w scenie z Kol'em *.*
    Mam nadzieję że istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji... Znaczy sposób dzięki któremu my darling będzie mógł wrócić do "żywych"... Ale fajnie by było gdyby Kol był człowiekiem xD
    Już to kurde widzę Kol człowiek przechadza się po mieście pełnym wampirów a kiedy jeden z nich... Dobra nie ! Już się ogarniam !
    Bardzo podobał mi się ten rozdział. Co prawda poprzedni był taki smutny i wgl jak można w jednym rozdziale zamieścić tyle rozpaczy ?! Nie ogarniam o.O a ten taki... No smutny na początku i wgl cała Pierwotna rodzinka LOL ! A końcówka była genialna !
    Dobra bo nie umiem skleić zdań... To przez ciebie ! Dlaczego piszesz takie genialne rzeczy ?!
    Czekam na nexta i mam nadzieję że jednak szybko go napiszesz ;*
    Pozdrawiam
    http://cornersee.blogspot.com/ --->nn ;)
    http://historiadamaris152.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :D Chciałam powiedzieć Ci co sądzę o całym opowiadaniu... Mam nadzieję, że nie wpadniesz w samozachwyt po tak wielkiej ilości miłych słów. Jesteś najlepszą pisarką na świecie... Kocham twoje rozdziały i dosłownie przed chwilą przeczytałam je na jednym wydechu. Postać Klausa urzekła mnie szczególnie. Odnośnie 14... Podobała mi się chyba najbardziej ze wszystkich <3 To jak ukazałaś emocje pierwszych szarpnęło mnie za serce... Samej było mi ciężko oglądać dalej po śmierci Kola ... [*] Pozdrawiam Cię serdecznie i muszę dodać do linków <3 :D
    ---------------
    Chciałam zaprosić cię na prolog do mnie. Jest to mój pierwszy blog, ale proszę o wyrozumiałość ;D Mam nadzieję na twoją opinię i rady odnośnie pisania ... :D
    http://damon-elena-big-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli komentarz będzie chaotyczny, nieskładny, to przepraszam, ale to językoznawstwo wypaczyło ze mnie wszystko. Byle do wtorku!
    Jeśli chodzi o śmierć Kola w serialu, to tez nie byłam z tego zadowolona. Z nich trzech, tylko Klaus się przejął, natomiast nie dość, że Elijah opieprzył Kat za to, że przyłożyła rękę do śmierci Jeremy'ego, który był bezpośrednio winny śmierci Kola, tak Rebekah zaprzyjaźniła się z siostrą jego mordercy. Julie Plec czasami naprawdę powinna przeczytać to, co napisze kilka razy, a potem i tak to zmienić.
    Podobał mi się ten rozdział, taki rodzinny i w ogóle. Kat chyba naprawdę zależało na Kolu, skoro po jego śmierci zdecydowała się wyłączyć człowieczeństwo. Klaus biedny - najpierw Caroline, teraz Kol. Rebekah też, nie wspominając o Elijah, który został porzucony przez miłość jego życia. Naprawdę smutny ten rozdział.
    A końcówka. WOW! Cała rodzinka w komplecie. To jest coś, co zawsze chciałam zobaczyć. I na co liczyłam, gdy wyszedł pomysł ze spin-offem. Chciałam Pierwotnych, nie kolejny odcinek Teen Wolf Mom.
    Więc tak, rozdział świetny i nie mogę sie doczekać kolejnego.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. http://delena-different-love.blogspot.com/ polecam ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo, dużo Pierwotnych <33 Też nie byłam zadowolona ze śmierci Kola - gdy Jeremy umarł, to wszystko to była jedna wielka rozpacz, a Kola prawie nikt nie potraktował poważnie :< A szkoda, bo to jedna z najlepszych postaci jakie Pamiętniki kiedykolwiek miały. Dzięki za informowanie mnie :) Pozdrawiam ;*
    tvd-sickoflove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejj :D sorka, że mnie nie było, ale problemy z siecią ;// (to ja anonimowa hejterka) Już dawno miałam skomentować, ale widzisz ... ;/// Śmierć Kola mnie zdruzgotała, a teraz reakcję pozostałych?! RYCZĘ ;''( Odnoście Plec... Czy El w ogóle wie, że kol jest martwy...?... xD dobra :P spadam pisać nn ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. superr !! *.* czekam na nn !! <3

    Zapraszam do mnie ... U mnie też nn
    http://claus-i-caroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM CIĘ :)
    Dziękuję Ci za Katherinę, uwielbiam ją ♥ Dziękuję ci, że piszesz w tak wspaniały sposób!
    Booooże, jaka ja byłam przeszczęśliwa, gdy czytałam scenę z Klausem. Te jego wybuchy, o jaa. To takie wspaniałe, że tak kocha rodzinę, zrobiły dla niej wszystko! :) Mój najdroższy Klaus ♥ aaah, gdzie ja takiego dorwałam ? :D
    Hm, ten list Tati.. W sumie te z myślałam, że jednak coś między nimi się stanie a ona sobie wyjeżdża.. Ale dziwne też dla mnie było, że to Katherina przekazała Elijahowi ten list .... w pierwszej chwili pomyślałam, że to może sprawka Katheriny, może coś zrobiła i to ona tak naprawdę napisała ten list, ale w sumie sama już nie wiem ;P Czekam na nn :D
    AAA! I bardzo fajny pomysł z tymi duchami i wgl ;P A epickie jak Kol pojawił się w domu, hahaha :D Uwielbiam cię ! ♥
    Dodawaj szybko nn i informuj ;) POZDRAWIAM ;*

    Zapraszam na NN, na trójkąt związany z Elijah! :) EMOCJE! :)
    http://double-feeling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Naprawdę prawie płakałam jak czytałam ten rozdział. Reakcja Klausa była pięknie ukazana, co było strasznie wzruszające. Katherine bez uczuć w następnych rozdziałach - może być ciekawie. Fajnie, że od razu przywróciłaś Kola, ale boję się, co chcą zrobić Esther, Finn i Mikael. Czekam na NN z niecierpliwością i życzę weny. ;**

    Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszych rozdziałów, ale czytałam je na komórce, a u mnie publikowanie komentarza przez kom. trwa jakieś pół godziny. ;D

    http://lovetheorginals.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie!!! ;**
    Jak zwykle wszystko pięknie opisane. Nie ma słów, aby opisać twój geniusz, więc powiem tylko, że rozdział chwycił mnie za serce. Końcówka była superowa ;D Aż mnie dreszcze przeszły ;P Och no co jeszcze mogę powiedzieć scena z listem od Tati była smutna ;( Mimo że jestem za parą Elijah Katherine to szkoda mi się go zrobiło. Kochał ją a ona z listem do niego nosz... I jeszcze mój ulubiony sobowtór wyłączył uczucia -.- oj będzie się dzało ;PP
    Pozdrawiam i życzę weny ;*
    Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
    PS. U mnie pojawił się nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny świetny rozdział.
    Cieszę się, że pokazałaś reakcję rodzeństwa na śmierć Kola. Brakowało mi tego w serialu, a Ty zrobiłaś to po mistrzowsku. Do tego powrót Pierwotnej rodziny! Woow czekam na rozwój sytuacji! Widać, że Katherine zależy na Kolu i mam nadzieję, że coś jeszcze się między nimi zadzieje.
    List od Tatii... Chciało mi się płakać. Liczę, że to jeszcze nie koniec tej pary!
    Czekam na następny odcinek ! :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział, jak zwykle :')
    Byłam bardzo smutna z powodu śmierci Kol'a. Cieszę się, że poświęciłaś naszemu przystojniakowi cały rozdział <3 Mam nadzieję, że to nie koniec jego historii. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest THE BEST !!!!
    Nie wiem jak ty to robisz, ale urzekasz mnie bardziej niż nie jeden pisarz... Rozdział ah i oh! Kurde nie wiem co powiedzieć takie to na mnie głębokie wrażenie wywarło... Tyle smutku, w niektórych momentach wycisnęłaś ze mnie łzy kochana !
    Taa śmierć Kola w serialu też mi nie przypadłą do gustu, za lekko i bez niczego się z tym obeszli, nikt się nie przejął... A tu naprawdę widać więzy rodzinne... Na prawdę ekstra to ukazałaś. A najbardziej w tych chwilach było mi szkoda Klausa jak myślał o tym, że nie może zaznać szczęścia. Katherine jeeeejku nie no ubóstwiam tą postać i... OMG... Ona TO wyłączyła... Ciekawe co tak naprawdę łączyło ją z Kolem?... Elijah i list od Tati :'( Tu miałam łzy w oczach... To było takie piękne i smutne za razem, świetnie to wymyśliłaś... A końcówka WOOOOW !!! Cała rodzinak znów w komplecie. Ale się będzie działo xD Nie mogę się doczekać ciągu dalszego !
    Normalnie jestem twoją fanką, a ty moim guru !!
    Życzę weny i miłych wakacji.
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. O cholercia, myślałam że naprawdę niezyje :O Smutny rozdział :<
    I tak będę dalej czekać na Klaroline <3 I czekam cierpliwie.

    U mnie dwie nowe notki :) Pod nominacjami, znajduje się rozdział :)
    Zapraszam

    http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka !
    Serdecznie zapraszam na NN na the-new-road.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko bardzo mi się podobało. Szczególnie opisy zachowań poszczególnych postaci. Klaus <3 List, który El dostał od Tatii :'( Ryczę :P No i Kath .... Wiedziałam, że ona coś do niego czuła ;> Pozdrawiam i czekam na nn... Tym czasem pojawił się u mnie... Ta da da da da m m m ;P troszkę słodko, troszkę krwawo, ale i tak przeważnie sweet ;P Powstała nowa zakładka :P
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Wracam po miesięcznej przerwie! W KOŃCU pragnę zaprosić Cię na nowy rozdział! :) darkest-dream.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  19. hej :D Zapraszam do mnie na 1 :D Mam nadzieję, że ci się spodoba i zostawisz kom :D
    http://damon-elena-big-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. O tak wiedziałam, wiedziałam, że on wróci ! ;3 KOL <3
    List Tatii ogromnie mnie wzruszył ;_; Mam nadzieję, że ta para będzie miała jeszcze szanse. Dzięki tobie w końcu wszyscy pierwotni jak należy przejęli się śmiercią brata. Każdy na swój sposób ale w końcu jednak coś. Katherine .. aż miałam ochotę się do niej przysiąść i ją pocieszyć ;( Pewnie sporo namiesza skoro się wyłączyła.. ale uwielbiam ją w obu odsłonach. Pod koniec tak się ucieszyłam, że siedziałam szczerząc się w ekran :D Nadal się cieszę :3 Szkoda, że w serialu będziemy mogli jedynie podziwiać Kola w retrospekcjach...no ale chociaż tyle. Dzięki tobie mogę się bardziej cieszyć ;D Życzę weny oraz wspaniałych wakacji :) Pozdrawiam ;)

    PS: Zapraszam do mnie na nowy -drugi- rozdział ;) niebezpieczneklamstwa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały rozdział!
    Uwielbiam Kola i duet Tatia i Elijah <3
    Ten list był wspaniały ale też bardzo mnie zasmucił :C
    Bardzo podoba mi się zakończenie i nie mogę się już doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na bloga nie związanego z TVD, http://you-are-my-angel-always-and-forever.blogspot.com/ ;)
    Jeśli masz ochotę to zajrzyj.

    OdpowiedzUsuń
  22. I co ja ci mam napisać co? Wyczerpały mi się pochwały niestety xD
    Kol <3 Tatia <3 Elijah <3 Klaus <3 Rebekah <3 :D Kocham ich xD Tak jak twojego bloga ;3 Piszesz cudownie ;3

    U mnie pojawił się next ;D
    A tu masz tak na zachętę xD
    "Tom:
    -Tomas, mam ci coś do powiedzenia.- usłyszałem głos Maximiliana, dochodzący z salonu. Wrzuciłem cztery kostki lodu do mojej szklanki z colą. Wyszedłem z kuchni wprost do salonu. Max siedział na kanapie z nogami na stoliku do kawy. Gdy mnie zobaczył ściągnął nogi ze stołu i oparł się wygodnie o oparcie.
    -Dostałem właśnie sms'a od koleżanki z Mrocznych Wymiarów...-powiedział.
    Rozsiadłem się wygodnie obok kumpla i dałem mu kuksańca w bok.
    -Koleżanka, powiadasz...-szepnąłem głupkowato się uśmiechając.
    -Nie Tom, nie jest moją dziewczyną. A chciałbym. Widziałeś kiedyś Angeline Jolie?-zapytał anioł. Wybuchnąłem śmiechem. Śmiałem się z tonu w jaki to powiedział.
    -Rozumiem...-szepnąłem.
    -Ale jestem pewien, że tego co powiem ci za chwilę już nie tak łatwo zrozumiesz.
    Wmurowało mnie. Nie miałem pojęcia co Max chciał mi powiedzieć. Popatrzyłem na przyjaciela i zacząłem pić colę nalaną do oszronionej szklanki.
    -Gdy cię poznałem nie zdawałem sobie sprawy z tego czym jesteś. Czy od czasu twoich urodzin coś się zmieniło?"

    Zapraszam ;3 http://carolineiklaus-loveforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Hejka !
    Serdecznie zapraszam na 33 i 34 rozdział na the-new-road.blogspot.com
    Sorka, że wcześniej nie poinformowałam, ale się czasem gubię xD
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  24. http://opowiadaniaowampirachinietylko.blogspot.com/2013_06_01_archive.html
    Naprawdę polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Siemaneczko!
    Informuje o nn u mnie ;)
    Pozdrawiam ;*
    Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej ! Chciałam zaprosić cię na nowy rozdział (nareszcie!)
    http://historiadamaris152.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń