Drzwi od lodówki z hukiem zostały otworzone przez pierwotną wampirzycę. Rebekah złapała woreczek z krwią, po czym usiadła na blacie. Zaczęła sączyć życiodajny płyn, machając nogami niczym małe dziecko. Mimo że jej dom był cały zapełniony, czuła się samotna. Nie miała żadnej przyjaciółki, z którą mogła porozmawiać. Jedyną dziewczyną, z którą dobrze się dogadywała, była Tatia. Ich przyjaźń nie trwała jednak długo i nie przetrwała próby czasu. Blondynka westchnęła ciężko, wrzucając pusty woreczek do śmietnika. Zapragnęła poczuć się kochaną, cofnąć się do lat 20, gdy wiodła beztroskie życie ze Stefanem. Co prawda był wciąż przy nich Klaus i pierwotni bali się Mikaela, ale Rebekah czuła, że ma kogoś, z kim mogła po prostu być. Do czasu, gdy ten o niej zapomniał, a ona została zasztyletowana. Odchrząknęła znacząco na tą myśl. Od samego początku u jej boku znajdował się Klaus, ale co z tego, skoro za każdym razem tak bezlitośnie ją ranił. Niszczył jej coraz to nowsze związki, traktował jak śmiecia lub sługę, a co gorsza zamykał na długie lata w trumnie. Mimo jego okropnego zachowania miała tylko go. Elijah nie zawsze z nimi był. Uwielbiał nagle znikać z ich życia i niespodziewanie się pojawiać. Kol miał własne życie i nigdy nie wydawał się mocno przywiązany do rodziny, choć każdy z nich wiedział, że gdyby przyszło co do czego, ciężko zniósłby stratę kogoś z nich. Był jeszcze Finn, z którym nigdy nie łączyły Rebekę żadne dobre kontakty, oraz rodzice, którzy chcieli pozabijać swoje dzieci. Mikael nienawidził Klausa, a Esther pragnęła unicestwić własne dzieci. Rebekah otarła łzy z oczu. Posiadłość zapełniona była wszystkimi z rodziny Mikaelson, ale blondynka i tak była samotna. Wiedziała, że życie w komplecie nie przyniesie nic dobrego. Na koniec i tak zostanie niewielka garstka, ale ich więź rodzinna już nigdy nie zostanie odbudowana. To co było 1000 lat temu zostało zerwane na wieki. Chociaż nawet wtedy nie tworzyli szczęśliwej rodziny. Mikaelson...Te nazwisko należy do rodziny, która tak naprawdę nigdy rodziną nie była...
Rebekah zsunęła się z blatu, odganiając okropne myśli. Weszła do salonu i zadrżała, widząc pobojowisko, jakie tam zastała.
Meble dosłownie latały po pomieszczeniu, rzucane przez dwójkę pierwotnych, którzy zaciekle próbowali się nawzajem pozabijać.
-Przestań, Kol ! - wołał Finn. - Możemy to wyjaśnić w bardziej delikatny sposób.
Po chwili zza kanapy wyleciał jego brat i z niewyobrażalną siłą cisnął meblem w Finna. Kanapa przykryła jego ciało, a Rebekah pisnęła ze strachu. Nim zdążyła coś powiedzieć, Finn wyskoczył jak oparzony i wystrzelił w stronę Kola. Ten przygwoździł go do ściany.
-Jeszcze jedno słowo, Finn - wysyczał przez zamknięte zęby. - A przedłużę twoje męczarnie o kilka dni. Będę się napawać twoją śmiercią, aż mi się to znudzi.
Jego brat nie pozostał mu dłużny. Rzucił nim o podłogę, a następnie pochylił się nad nim, wykrzywiając mu w dziwny sposób ramię. Kol syknął z bólu i złości, a Finn zaśmiał się szyderczo.
-Nie kuś, bracie. Już raz cię zabiłem, mogę zrobić to znowu.
-Co tu się dzieje ? - spytał Elijah, pojawiając się w salonie.
Rebekah spojrzała w jego stronę. Elijah był całkowitym przeciwieństwem braci. Wyglądał bardzo spokojnie i poważnie, jakby cała sytuacja nie robiła na nim wrażenia. Przy rozchwianym emocjonalnie Kolu i psychicznym Finnie wyglądał jak elegancki aniołek. Powolnym krokiem podszedł do rodzeństwa i jednym ruchem ich oddzielił. Finn poleciał na przeciwległą ścianę, niszcząc wiszący na niej obraz. Każdy wiedział, że mimo bezstronności Elijah był zły na Finna. Kol błyskawicznie wstał, ignorując wyciągniętą ku niemu dłoń młodszego brata. Rebekah zamknęła usta, które wcześniej nieświadomie miała szeroko otwarte. Podeszła do braci. Przejechała dłonią po ramieniu Kola.
-Wiem, że jesteś na niego wściekły, my też mamy mu za złe to, co zrobił, ale to nasz brat - szepnęła.
-Przestał być moim bratem, kiedy nas zdradził. Zabijając mnie, przesadził - syknął Kol, odsuwając się od siostry.
Rebekah zaczęła nasłuchiwać. Dotarł do niej podniesiony głos Klausa, który mieszał się z wrzaskiem Mikaela. Najwidoczniej w którymś z pokoi też trwała zaciekła kłótnia. Elijah pokręcił głową, wzdychając ciężko. To było ponad jego siły. Otworzył usta, aby przemówić do rozsądku braciom, którzy łypali na siebie groźnie, ale przeszkodziła mu w tym jego matka.
-Nie jesteśmy tu po to, aby ze sobą walczyć. - Esther zwróciła się do nich wszystkich. - Los dał nam jeszcze jedną szansę. Możemy znów stworzyć rodzinę.
Jej córka wcześniej mało co się wtrącała, ale teraz nie wytrzymała. Sytuacja, panująca w jej domu, przyprawiała ją o zawroty głowy. Przywarła matkę do ściany, nim któryś z braci zdążył ją powstrzymać. Jak się jednak okazało, żaden z nich nie stawiał oporów.
Rebekah zatem skupiła się na swojej matce, która dusiła się pod jej uciskiem.
-Podaj mi chociaż jeden powód, droga matko, dlaczego miałabym cię wysłuchać, zamiast wyrwać wszystkie twoje wnętrzności ?
-Wcześniej, przed moją śmiercią, planowałam was przemienić z powrotem w śmiertelników, a potem zabić. Teraz wiem, że lepiej będzie, jak pominę tą drugą część. Córko, znów możemy wszyscy być ludźmi i zacząć żyć od początku. Razem, na zawsze i po wsze czasy.
Rebekah puściła Esther, po czym odsunęła się od niej. Jej ręce drżały z emocji, ale próbowała być silna. Nie mogła jej ufać, nie po tym wszystkim. Odchrząknęła więc i ruszyła ku wyjściu. Na odchodnym rzuciła jedyne :
-Idź do diabła.
Kol rozłożył się na ławce, wcześniej włożywszy słuchawki do uszu. Włączył ulubioną muzykę i nucił pod nosem fragmenty piosenek. Rebekah wywróciła oczami, odwracając wzrok od dziecinnego brata. Spojrzała na wodę, która pryskała w fontannie na wszystkie strony. Dwie małe dziewczynki bawiły się gumowymi kaczuszkami, które puszczały na wodzie. Blondynka uśmiechnęła się, widząc, ile radości sprawia to dzieciom. Podeszła trochę bliżej i poczuła, jak kilka kropelek osiada na jej skórze. Gdyby była człowiekiem, mogłaby przychodzić do tego parku codziennie. Znalazłaby sobie śmiertelnego chłopaka i oboje spacerowaliby wzdłuż fontanny lub bawili się w niej jak małe dzieci. Wrzucaliby do wody monety, licząc, że przyniesie im to szczęście. Jedliby lody truskawkowe i cieszyliby się słońcem, które oświetlałoby ich szczęśliwe twarze. Rebekah zawsze uważała, że ludzkie życie jest niczego warte. Ale te zwykłe istoty potrafiły cieszyć się ze zwykłych rzeczy, szukać szczęścia w najmniejszych drobiazgach. Kochali bezgranicznie i aż do śmierci. W pełni wykorzystywali swoje kurche egzystencje, bojąc się je stracić. Zakładali rodziny i troszczyli się o nie bardziej niż o siebie. Nie musieli krzywdzić innych, by sami przeżyć. Nie musieli ukrywać się przed słońcem czy bać się samotności, która w życiu wampira jest nieunikniona.
Rebekah pokiwała przecząco głową. Nie mogła chcieć być człowiekiem. Miała siłę i nieśmiertelność. To było jednak nic w porównaniu z cudownymi uczuciami, jakimi są miłość i przyjaźń.
Pierwotna wampirzyca odwróciła się, widząc nadciągających braci. Elijah usiadł na wolnej ławce. Ręce trzymał w kieszeni, a wzrok wlepiony miał w bezchmurne niebo. Klaus przysiadł na murku od fontanny, a dzieci od razu się stamtąd ulotniły. Cały czar prysł. Ludzkie życie było kruche i nie warte rozmyślań. Rebekah była wampirem - stworzeniem, które zabijało ludzi, a nie myślało o nich w pozytywnym znaczeniu. Na miłość i przyjaźń miała przecież wieczność i zawsze istniała szansa na ich odnalezienie. Nawet jeśli musiałaby udawać człowieka lub użyć umiejętności, jakie przysługiwały istotom nadnaturalnym.
-O czym tak rozmyślasz, droga siostrzyczko ? - spytał Klaus, wyławiając z wody kilka monet. Zaczął obracać je między palcami. - Sprawa z powrotem naszej rodzinki aż tak cię zmartwiła ? Przecież zawsze chciałaś, aby nasza rodzina ułożyła sobie szczęśliwe życie.
-Nigdy im nie wybaczę tego, co zrobili. Zabili Kola po to, aby tu wrócić. Nie zasługują na życie wśród nas. - Rebekah zdawała się być pewna swoich słów.
Kol zachichotał dźwięcznie, wyjmując z uszu słuchawki. Podniósł się do pozycji siedzącej, po czym spojrzał znacząco na siostrę.
-Ciekawe, że dowiadujesz się, ile znaczysz dla najbliższych, dopiero po śmierci. - Pierwotny uśmiechnął się radośnie. - Pomścijmy mnie. Poznęcajmy się nad nimi, a potem ich zabijmy. Ja biorę Finna.
-Nikogo nie bierzesz - rzekł surowym głosem Elijah. - Oni źle postępują, ale to nasza rodzina. Nie możemy ich zabić, nie jesteśmy takimi potworami. Musimy sprawić, aby wrócili tam, skąd przyszli.
Cała trójka ucichła, przetrawiając słowa ich najstarszego brata. Klaus złożył dłonie jak do modlitwy i zaczął spacerować wokół fontanny. Rebekah skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, wyczekująco patrząc na Elijaha. Jednak to Kol odezwał się pierwszy, zbijając resztę z tropu.
-Udało się im tu dostać tylko dzięki mojej śmierci. Muszę umrzeć, aby oni też umarli - powiedział.
Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Zszokowała ich błyskotliwość brata, ale bardziej sam fakt, że będą musieli się z nim naprawdę pożegnać, aby pozbyć się reszty rodziny. Tym razem to Rebekah opadła na ławkę, z trudem łapiąc spokojny oddech. Jednocześnie miała stracić czterech członków jej rodziny i to ponownie. Nie chciała tworzyć z nimi sztucznej rodziny, ale też nie uśmiechało jej się oglądanie ich śmierci. Szczególnie nie chciała stracić Kola. Położyła dłoń na jego dłoni. To był najcieplejszy gest, jakim kiedykolwiek się obdarzyli. Kol nie cofnął dłoni. Spojrzał na siostrę i uśmiechnął się szczerze. Zacisnął palce na jej dłoni, po czym przyłożył ją do serca. Po chwili roześmiał się wesoło, a Rebekah walnęła go w głowę, wstając energicznie.
-Ty to wszystko potrafisz zepsuć ! - syknęła.
-Bekah, złotko, jesteś za bardzo uczuciowa. - Kol zwijał się ze śmiechu.
-Uratujemy twój śmierdzący tyłek. - Rebekah rzuciła mu surowe spojrzenie. - Skoro to dzięki magii oni wrócili, dzięki niej odejdą. Mamy Bonnie i Luke'a, oni coś razem wymyślą. Znajdą sposób, aby oszczędzić Kola, jestem pewna - mówiąc to, spojrzała na Klausa. - Zadzwoń do Caroline i niech przywiezie tu swoją przyjaciółeczkę.
Klaus, którego rozbawił wcześniejszy żart Kola, teraz spoważniał. Odwrócił wzrok w stronę strumyka z wodą, który lśnił w środku fontanny.
-Ona mnie nie pamięta - powiedział.
Kol nagle spoważniał, jakby to, co powiedział Klaus, go uraziło lub odwoływało się do niego. Rebekah spojrzała na niego i już wiedziała, o co chodzi. Nie musiała nawet pytać. Wybuchnęła śmiechem. Głupota braci ją rozbawiła.
-Okej, we dwójkę pojedziemy tam, gdzie wybrali się Stefan, Bonnie i Caroline na wakacje - zwróciła się do Klausa, a następnie spojrzała na najstarszego z rodzeństwa. - Elijah, ty zostaniesz ze zmartwychwstałymi, jako jedyny wytrzymasz ich obecność. A ty... -Spojrzała na Kola - ...chyba powinieneś szczerze porozmawiać z Katherine.
Rebekah poprawiła jednym ruchem ręki włosy, po czym ruszyła w stronę domu, aby zabrać potrzebne rzeczy. Bracia patrzyli za nią niepewnie, dopóki nie zniknęła im z oczu.
-Od kiedy ona nami rządzi ? - spytał Klaus.
-Nie wiem Nik, ale zauważyłem, że ostatnimi czasy ma większe jaja od ciebie - odpowiedział Kol.
-Nie wiem Nik, ale zauważyłem, że ostatnimi czasy ma większe jaja od ciebie - odpowiedział Kol.
Poklepał go po ramieniu, po czym wyruszył na poszukiwania ślicznej brunetki. Klaus stał nieruchomo, jakby wmurowany w ziemię. Elijah chichotał pod nosem, rozbawiony zachowaniem rodzeństwa, szczególnie Kola. Klaus spojrzał na niego tępym wzrokiem i zastanawiał się przez chwilę, czy aby na pewno tylko trójki członków rodziny musi się pozbyć. Odpoczynek od reszty wyszedłby mu na dobre.
Klaus podążał przed siebie, mijając turystów i mieszkańców Nowego Orleanu. Nie zwracał na nich najmniejszej uwagi. Jego myśli zajmowała piękna blondynka, odkąd został zmuszony jej poszukać. Uważał, że za szybko wraca do jej życia. Pragnął, aby była szczęśliwa, więc postanowił, że nie zwróci jej pamięci. Będzie po prostu sobą - pierwotnym, którego nigdy nie poznała. Trudno mu będzie udawać, że Caroline jest dla niego obojętna i w ogóle jej nie zna. Za bardzo chciałby znów ją pocałować i przeżyć te wszystkie spędzone z nią chwile. Mimo że była zawsze dla niego niemiła, to wciąż zajmowała czołowe miejsce w jego sercu. Nie kochała go, a przynajmniej nie dawała tego po sobie poznać, ale on wciąż miał nadzieję. Najgorsze, że pozwolił Tylerowi wrócić do Mystic Falls. Zapewne dojechał do przyjaciół i wszyscy razem odpoczywają teraz gdzieś na plaży. Pierwotny wyobraził sobie szczęśliwą Caroline, którą obejmuje jej hybrydzi chłopak. Jak całuje jej usta, te same, które miał przyjemność pocałować on sam. Klaus wzdrygnął się na samo wyobrażenie czegoś tak rozdzierającego jego serce. Może lepiej byłoby po prostu o niej zapomnieć. Właśnie w tamtej chwili Klaus pożałował, że pierwotnego nie da się zahipnotyzować. Z własnej woli nie potrafił zapomnieć o uroczej blondynce, która potrafiła wydobyć z niego najbardziej pozytywne uczucia. Była jego cząstką człowieczeństwa, jedynym lekarstwem na całe zło, jakie się w nim kumulowało. Była jak światełko w tunelu, jedyna gwiazda na ciemnym niebie. Była taka wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Nie ! Nie mógł o niej zapomnieć. Skoro postanowił nie odwracać hipnozy, to pozostaje mu inne wyjście. Zawalczy o nią od nowa.
Klaus odwrócił głowę i zobaczył obok siebie swojego brata, idącego z nim ramię w ramię.
-Potajemne schadzki w parku, sprytne. - Finn uśmiechnął się złośliwie. - Cokolwiek planujecie, nie uda wam się to. Jeżeli nas zabijecie, pociągniemy ze sobą nie tylko Kola, ale też ciebie i pozostałą dwójkę naszego rodzeństwa. Na twoim miejscu zacząłbym zastanawiać się nad tym, jak twoje życie będzie wyglądało, gdy stracisz swoją siłę i nieśmiertelność. Człowieczeństwo czeka na ciebie.
Klaus rzucił się w stronę brata, ale ten w ostatniej chwili zniknął.
Głośna muzyka rozbrzmiewała w barze na samym końcu ulicy. Ludzie tańczyli i upijali się wszelkiego rodzaju alkoholem, pierwszym lepszym na jaki natrafili. Kilka stolików było zajętych. Wśród siedzących znajdowały się pary, które bardziej niż alkoholem zajęte były sobą. Przy jednym ze stolików siedziała jedna z nich, wyjątkowo namiętnie spędzająca czas. Brązowe loki kobiety opadały na ramiona jej zdobyczy, gdy zachłannie całowała jego usta. Rękami wędrowała po kruczoczarnych włosach, a kolanem ocierała się o udo mężczyzny. Siedziała na nim okrakiem, przywierając go do ściany. W końcu odkleiła sie od jego ust, oblizując wargi. Mężczyzna patrzył na nią pożądliwym wzrokiem. Kobieta zachichotała cichutko. Nachyliła się w jego stronę i szepnęła mu wprost do ucha :
-Teraz moja kolej zaspokojenia potrzeb.
Musnęła ustami jego szyję i ostatni raz się uśmiechnęła. Wysunęła na wierzch kły, po czym wbiła je w jego kark. Mężczyzna zdusił w sobie okrzyk, od razu opadając z sił. Wampirzyca przetrzymywała wciąż jego włosy, zatapiając się w ciepłym ciele ofiary. Czuła euforię, która towarzyszyła jej przy pożywianiu się. Usta miała rozpalone, ale gardło wciąż usychało z pragnienia i domagało się więcej. Nie przestała, wręcz przeciwnie. Zaczęła wgłębiać się w jego szyję, a życiodajny płyn pryskał na wszystkie strony. Nikt nie zwracał na nich uwagi, wszyscy byli zajęci sobą. Dlatego też wampirzyca bardzo się zdziwiła, czując na ramieniu czyjąś dłoń. Została brutalnie odepchnięta od swojej zdobyczy, stając na równe nogi. Otarła wierzchem dłoni usta i przyjrzała się temu, co zrobiła. Tak mocno wgryzła się w szyję ofiary, że mężczyzny nie można było już odratować. Siedział przyciśnięty do ściany, a jego głowa zwisała pod dziwnym kątem. Wampirzyca chciała do niego podejść, jakoś zatuszować sprawę, ale została siłą wyciągnięta z baru. Nie miała pojęcia, kto ją ciągnie w stronę wyjścia. Dopiero gdy muzyka ucichła, a kobieta ujrzała gwieździste niebo, była w stanie przyjrzeć się temu, który powstrzymał ją przed wyssaniem całej krwi z organizmu jej zdobyczy. Wampirzyca spojrzała na mężczyznę, który stał przed nią. Patrzyła na niego jak na zjawę, bo przecież nie mogła go widzieć, on nie żył. Pierwotny wytarł z jej ust ślady czerwonego płynu, a następnie ukazał swój charakterystyczny, łobuzerski uśmiech. Kobieta pokręciła głową, nie dowierzając.
-Kol ? Przecież ty nie żyjesz - powiedziała.
-Zmiana planów. - Pierwotny przejechał dłonią po policzku wampirzycy. - Kath, co ci się stało ? Dlaczego wyłączyłaś człowieczeństwo ?
-Przez twoją śmierć, chociaż to dziwne. Nie zależało mi na tobie aż tak bardzo, nie mogło zależeć. Znaliśmy się tak krótko... - urwała, widząc smutny wzrok pierwotnego. - Co jest ?
-Chyba czas wyjaśnić ci pewną sprawę. - Kol spojrzał Katherine głęboko w oczy. - Przypomnij sobie to, o czym kazałem ci zapomnieć lata temu.
Katherine oparła się o ścianę, przytłoczona nagłą falą wspomnień.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Starałam się zrobić rozdział nie wzruszający, bardziej na luzie. Skupiłam się na naszej cudownej rodzince pierwotnych i po prostu kocham ich wspólne rozmowy :D Ano i co do końcówki to zmieniłam pewną zasadę. Otóż w moim opowiadaniu hipnoza nałożona przez wampira mija po jego śmierci jak w serialu, ale zasztyletowanie pierwotnego się nie liczy. Gdy ma sztylet w ciele, to i tak ofiara wciąż jest po hipnozą. Zrobiłam tak, bo potrzebne mi to było do rozwinięcia wątku Kolatherine. Spodziewajcie się w następnym rozdziale dużo tej pary i retrospekcji :)
No i powiem wam jedno - takiej Rebeki mi brakowało, w tym rozdziale ją po prostu ubóstwiam, Kola też :)
Rozdział bardzo fajny :) Nie wychodzę z podziwu widząc jak świetnie potrafisz opisać uczucia tylu różnych postaci, nie gubiąc się w tym i nie tracąc sensu.
OdpowiedzUsuńTak jak już pisałam na forum, cieszę się, że zdecydowałaś się na zmianę dotyczącą hipnozy (to twoje opowiadanie, sama wiesz co dla niego najlepsze) :)
Rebekah na ogromny plus, w tym rozdziale była wprost wspaniała. Tak samo Elijah, ale to jak zawsze.
Klaus nie mogący zapomnieć o Caroline, choć tyle ich wspólnego wątku (którego mi zawsze mało).
Co tu dużo pisać, jak zawsze bardzo ciekawie. Mam nadzieję, że nowy rozdział dodasz szybko ;)
I proszę o więcej Klaroline!!
Do następnego i zapraszam do siebie na fanfiction lub na http://the-story-of--my-life.blogspot.com/ :)
Pozdrawiam.
Hahahaha ! Ale się uśmiałam przy tym rozdziale xD
OdpowiedzUsuńA zwłaszcza czytając to zdanie : "Pomścijmy mnie !" Kocham Kol'a ! <3
Ogółem cały rozdział wyszedł genialnie jak zwykle z resztą ;p no i mam ci coś bardzo ważnego i poważnego do przekazania : "jeżeli masz zamiar zabić Kol'a na dobre znajdę cię a wtedy nie będzie ciekawie więc strzeż się !" xD
mam nadzieję że Kath wrócą wspomnienia a razem z nimi człowieczeństwo i będzie razem z Kol'em always and forever *.*
a tak poza tym to fajnie byłoby gdyby Kol zabił Finn'a. Jeden bratobójca z głowy :D
Kocham Bex w tym rozdziale ! <3 nie ma to jak przejęcie 'dowództwa' w rodzinie xD
No i wgl pisz szybko kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać retrospekcji i Kola i Kath ;*
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
http://cornersee.blogspot.com/
Cudowny:) jak zresztą całe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie ukazujesz relacje naszej kochanej rodzinki pierwotnych.
Czekam na nn i liczę na więcej klaroline ;)
Uwielbiam takie rodzinne spotkania. Chciałabym, żeby prawdziwe TO było właśnie o Pierwotnych, a nie o Klausie, który zostaje ojcem -.-.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kola. "Pomścijmy mnie!", a co tam! Nawet się zgłosił do tego, by ponownie umrzeć. I jego walka z Finnem na początku...kocham! Ta rodzina jest genialna, ale naprawdę nie mogłaby ze sobą przebywać w jednym miejscu na dłużej.
Ach, Rebekah. Takie mi brakuje w serialu. Przejmującej kontrolę w rodzinie i nie chcącej za wszelką cenę stać się na nowo człowiekiem.
I biedny Klaus...Tak zakochany, ale inaczej to przeżywa niż ten mój :P I fajnie, że zdecydował się na zdobycie serca Caroline od nowa. To może być naprawdę ciekawe. I licze na to, że Caro zerwie z Tylerem, bo oni do siebie nie pasują i już. W 5 sezonie mają zerwać i Caro ma przyjechać do NOLA. O!
I Kolatherine...Ciekawe, ciekawe...Nie mogę się doczekać tych retrospekcji. Uwielbiam retrospekcje.
Do nastepnego!
JEST JEST JEST JEST JEST JEST OIOUWFWQBFH IQW;KJLC HWQIVK;CLWQHVK;CJLQWRHVKDCA;LX6SNKlpowej cdsmkl;,.m wdhsvkc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!piwqobfq';bjl!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń*********************************************************
Ufff... ogarnęłam się już po przeczytaniu tego rozdziału, ale jak widzisz emocje były wielkie <3 <3 Kol i Kath w nn !!!!! i like it <3 fajny pomysł z tą hipnozą :D No i w ogóle rozdzialik boooski <3 Ale nierozgarnięty kom xd ale ciii bo mamy 1:50 :P a mi się nudzi więc komentuję :D Jak ja kocham tą rodzinkę <3 Jakoś mi się mały ten rozdział wydawał ... może dla tego, że ciągle chcę więcej xd mam nadzieję, że szybko nn <3!
Pozdrawiam i zapraszam cię na moje NOWE opowiadanie :D Powstał już prolog, a piszę o rodzinie pierwotnych :D Liczę na twój szczery komentarz :3
http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/
Już się bałam, że będę musiała długo czekać na następną część, a tu proszę jaka miła niespodzianka ! :)) Odcinek jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńRelacje między Pierwotną rodziną są naprawdę cudowne, czasami śmieszne i pokazują jak wiele ta rodzina utraciła.
Rebekah i jej postawa na wielki plus. Bardzo mi się podoba taka władcza i zdecydowana :D
Kol oczywiście boski i jestem w nim zakochana :D Wielkie dzięki za jego postać, bo w serialu mi go strasznie brakuje i był mega niedoceniony.
Czyżby między Katherine i Kolem w przeszłości było coś więcej? :D
Czekam na następną część z niecierpliwością :))
OMG!!! Uwielbiam ten rozdział a zwłaszcza role jaką w nim odegrała Bekah! W serialu na początku wydawała się spoko i mi imponowała, a potem ją taką, taką nijaką zrobili. W twoim opowiadaniu odzyskuje ten pazur jakiego mi u niej brakowało i to jest ZAJEBISTE! A poza tym Kol i jego walka na meble z Finnem aww ;** A potem świetna reakcja Rebeki na propozycje matki ;D I jeszcze to jej rozporządzanie braćmi i tekst Kol'a : ''Nie wiem Nik, ale zauważyłem, że ostatnimi czasy ma większe jaja od ciebie''! Booskie ;** I czyżby było coś między Kolem a Katherine? No nie powiem zapowiada się nieźle, pomimo że zawsze byłam za parą Katherine Elijah to u Ciebie relacja między Kolem a Katherine jest wyjątkowa i mi się podoba. Pisz szybciutko, bo już się doczekać nie mogę ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Shani z http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Hejka!
UsuńInformuję o nn u mnie :)
Pozdrawiam ;*
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Przepraszam za mój wcześniejszy komentarz ale myślałam że już zabiłaś Kola na Amen :( a to by było straszne :/ Dobrze że jest inaczej :) Uwielbiam Koltherine i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D Super wymyśliłaś z rodziną pierwotnych po prostu ją ubóstwiam :** <3 Tak jak wyżej pisałam czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D :) POWODZENIA :***
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kola !! :D Jego podejścia do wszystkich sytuacji zawsze mnie zadziwiają i rozbrajają :D Scena gdy Rebekah stara się być dobrą siostrą, a Kol reaguje oczywiście żartem <3 Uwielbiam jak Rebekah pokazuję swoją siłę. Już myślałam, że będzie chciała zostać człowiekiem ale jednak nie, dobrze zareagowała na pomysł Esther. Uwielbiam całą tą rodzinkę. Bywają sceny gdzie nie mogę przestać płakać, a inne gdzie nie mogę przestać się śmiać :) Twoje opowiadanie jest genialne. W serialu postacie wiele utraciły, a u ciebie dużo zyskały :D Mogłabyś spokojnie zająć się pisaniem odcinków ;)) Mam nadzieję, że 1 sezon The Orginals będzie tak samo świetny jak to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału.. :P Tak bardzo szkoda mi Klausa. Widać jak się męczy z tym, że Caroline go nie pamięta. Ale cieszę się , że chce ją zdobyć na nowo. Oby niedługo było dużo cudownego Klaroline <3 Końcówka rozdziału bardzo bardzo ciekawa :D Koltherine :3 Uwielbiam ten paring !!
Czekam niecierpliwe na następny rozdział i życzę weny :)
Pozdrawiam :**
niebezpieczneklamstwa.blogspot.com
completelybrokenlove.blogspot.com
Jak lubisz Koltherine to zapraszam na blog znajomej :)
Usuńhttp://opowiadaniaowampirachinietylko.blogspot.com/
Dzisiaj weszłam tutaj praktycznie przez przypadek, a już przeczytałam wszystkie rozdziały! Jesteś moim guru <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
zycie-wieczne.blogspot.com
Super <3
OdpowiedzUsuńPoinformuj mnie o 16, a ja cię zapraszam na 3 rozdział na moim blogu o Pierwotnych :*
http://theoriginals-mojahistoria.blogspot.com/
http://delena-different-love.blogspot.com/ polecam ;)
OdpowiedzUsuńHej ;D kiedy będzie nn, bo ja chcę wiedzieć o czym dowie się Kath! Jak można przerywać w TAKICH momentach -,- xd Przy okazji u mnie już 1 rozdział :P
OdpowiedzUsuńa oto przedmak:
- Eleno, nie powinnaś być w szkole? – starał się nawiązać dialog.
- To teraz nie ma znaczenia, Elijah, ja widziałam Miakela.- wysapała. Pierwotny stanął jak wryty.
- Jak to? Coś ci zrobił? – pytał i odruchowo przytulił Gilbertównę do siebie. Z całej „zgrai” tego małego miasteczka, to ją lubił najbardziej i to o nią szczególnie się troszczył. Spędzanie czasu w jej towarzystwie było dla niego przyjemną formą, w pewnym sensie rozrywki. Taka mała osóbka dodawała mu siły duchowej i moralności. Może dlatego, iż gdy na nią patrzył widział swą ukochaną sprzed wieków. Były takie podobne, a zarazem takie różne.
http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/
Chcesz mieć jedyny i niepowtarzalny zwiastun swojego opowiadania? Dark Trailer to coś dla Ciebie. Zapraszam do nowej zwiastunowni. Postaramy się, by Twój zwiastun był w 100% zgodny z Twoimi oczekiwaniami. Nie czekaj, zamów.
OdpowiedzUsuńJeśli potrafisz robić zwiastuny i masz wystarczająco chęci, czekam w zakładce Nabór.
http://dark-trailer.blogspot.com/
hejj :)
OdpowiedzUsuńZapraszam u mnie nowy odc :)
http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com
Wspaniały rozdział! Uwielbiam całą rodzinkę pierwotnych w komplecie. Powoduje to wiele zgrzytów jak i zabawnych sytuacji. Ucieszyło mnie także to, że Klaus znów będzie starał się rozkochać w sobie Caroline ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego rozdziału! Co takiego przypomniała sobie Kath?
Pisz szybciutko i zapraszam do siebie na nn http://orginal-and-immortal.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
Hello :D
OdpowiedzUsuńInformuję o nn u mnie
Pozdrawiam ;*
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Wybacz że dopiero teraz ale byłam na wakacjach. Rozdział cudowny. Bardzo mi się podoba to jak ty przedstawiasz relacje pierwszej rodziny. Rebekah i jej atak na mamę o.o mam nadzieję że wszystko potoczy się na korzyść Kola bo go uwielbiam :P On i Katherine. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńrozdział przeczytam wieczorem, a tymczasem zapraszam na nowy blog ;)
OdpowiedzUsuńhttp://only-one-love-delena.blogspot.com/
Wooow ! Jesteś świetna! Mi tez takiej Rebekhi brakowało :) Doskonale oddałaś jej uczucia i emocje. Dokładnie taka jest Rebekha. Dziękuję ci, że właśnie w taki sposób ją przedstawiłaś! Można sie od ciebie uczyć ;P
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mnie wciągnął , zresztą jak kazdy. Oczywiście przemyślenia Klausa co do Caroline jak zawsze idealne :D oni są idealni! Czekam na jakieś genialne sceny z nimi związane, będzie baaaaardzoo ciekawie cos czuje :D <3
Aaahh ! Jeszcze jedno! Co takiego przypomni sobie Katherine ? ;D jeej , czemu skończyłaś w takim momencie?! :C
Finn ... zawsze mnie denerwował...
Zatęskniłam. trochę za Salvatorami :P
pozdrawiam :*
Hej, śledzę twoje opowiadanie od początku i bardzo mi się podoba. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga, jest o Klausie i Caroline: http://everythingwouldbefine.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na NN, na Klaro! :) EMOCJE ! :P
OdpowiedzUsuńhttp://hate-is-the-beginning-tvd.blogspot.com/
Kiedy nn?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :)
Dużo się dzieje.
http://idontknowifyouknowwhoyouare.blogspot.com
Buenos días!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn :D
Pozdrawiam ;*
http://tvd-myhistory.blogspot.com/
Hejka !
OdpowiedzUsuńSorka, że dopiero teraz tu wpadam ale nie bylo mnie przez 2 tygodnie.
Rebekah is the BEST of !!!!!!! Tak bardzo ją uwielbiam ! Ah to jak odparowała Esther i jak rozporządza braćmi <3 <3 <3 <3 Idealnie ujęłaś jej charakter, emocje i wgl w tym rozdziale, zrobiłaś to wspaniale i podziwiam za to.
Przemyślenia Klausa związane z Caroline, coś pięknego :D Błagam o ich jakąś fajną wspólną scenę ;p
Kol i Katherine, WOOOW ! Co tu się dzieje ?! Ja cie kręcę, ale mnie zaintrygowałaś... Kocham cię normlanie <3
Czekam z niecierpliwością na NN i na rozwój wydarzeń!
Pozdrawiam ;**
Elijah<33333 Świetny rozdział????o raczej zdecydowanie za mało powiedziane!!!! Będzie więcej Elijah???? Pleaseeeeee<3333333333
OdpowiedzUsuń